Aktualizacja strony została wstrzymana

Msza twarzą do ludu – Michael Davies

Yn lle allor, trestyl trist,
Yn lle Krist mae bara

Św. Ryszard Gwyn[1]

 

W roku 1974 pewien ksiądz z południowo-wschodniego Londynu dołączył do wydawanego przez siebie co tydzień biuletynu parafialnego bardzo przygnębiajacą informację. Jak wyjaśnił, protestancki kamieniarz, który wykonywał drobne prace w kościele, opowiedział mu o smutnym zleceniu, jakie otrzymał zaledwie tydzień wcześniej. Polecono mu mianowicie zburzyć niezwykle piękny kamienny ołtarz w znajdującym się w północnym Londynie klasztorze i zastąpić go czymś, co opisał jako dwie wielkie bryły kamienia. Jako prawdziwy rzemieślnik uznał to zadanie za odrażające, przede wszystkim dlatego, że strata była nieodwracalna, obawiał się bowiem, że w całej Wielkiej Brytanii nie ma obecnie kamieniarza, który byłby w stanie obecnie stworzyć coś równie wspaniałego. Ów poczciwy protestant bez wątpienia czułby się jeszcze bardziej zdezorientowany gdyby wyjaśniono mu, że bierze udział w wielkiej odnowie katolickiego kultu wedle wytycznych II Soboru Watykańskiego. Piszący na łamach „Clegry Review” z sierpnia 1972 r. przełożony londyńskiego Oratorium ks. Napier zauważył,  że incydenty takie  miały miejsce w niemal każdym katolickim kościele w Wielkiej Brytanii. Celem tych zabiegów było umożliwienie celebracji Mszy versus populum, twarzą do ludu:

„Praktyka, która zaledwie dziesięć lat wcześniej była czymś niezwykle rzadkim, stała się obecnie tak powszechnie akceptowalna, że nie ma chyba w całym kraju kościoła, w którym architektom nie zlecono by przeprojektowanie ołtarza i prezbiterium zgodnie z  «wytycznymi Watykanu» .(…) Całe duchowieństwo wydaje się być przekonane, że taka forma celebracji jest kategorycznie niezbędna do sprawowania zreformowanej liturgii”.

W roku 1978 kilka zaledwie londyńskich kościołów wciąż jeszcze opierało się temu trendowi. Godny uwagi wyjątek stanowi właśnie oratorium ks. Napiera.

„The Wanderer” z kwietnia 1974 r. zamieścił na swych łamach list od p. Alana Funka, protestującego przeciwko zapowiedzianemu usunięciu głównego ołtarza z kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Earl Park w stanie Indiana. Autor listu pisał:

„Zbudowany w stylu romańskim na planie bazyliki kościół pw. św. Jana wzniesiony został w roku 1902 i od tego czasu stanowił on punkt orientacyjny dla 500 mieszkańców położonego na pustkowiu miasta Earl Park. Wspaniały ołtarz główny był darem bogatej protestantki, która ufundowała go w geście dobrej woli, kościół bowiem zbudowany został na przełomie wieków, w czasie silnych antagonizmów między katolikami a protestantami. Usunięcie tego ołtarza oznacza nie tylko pozbawienie mieszkańców przedmiotu słusznej dumy i zniszczenie  obiektu o znaczeniu historycznym, stanowi również wyraz obecnej tendencji do rezygnacji z piękna i wartości estetycznych na rzecz surowej funkcjonalności”.

Ten sam numer „The Wanderer” zawiera doniesienia o sprzeciwie ze strony mieszkańców, przytaczając słowa pewnego parafianina który twierdził, że 90% wiernych pragnie pozostawienia starego ołtarza. Jednakże proboszcz – ks. Donald Gross – stwierdził, że przepisy Kościoła wymagają jego usunięcia: „Kościół ma zasady, których muszę przestrzegać. A wedle [tych] zasad musimy zmienić ołtarz”.

Twierdzenie, że tradycyjne ołtarze muszą zostać zniszczone i zastąpione przez stoły, by uczynić zadość przepisom prawa kościelnego jest standardową odpowiedzią na protesty ze strony wiernych.

Podobnie odpowiada się wszystkim, którzy krytykują niszczycielski zapał naszych współczesnych duchownych barbarzyńców. Ludzie, którzy protestują w imię tradycji dowiadują się nierzadko, że nie są bynajmniej tradycjonalistami, lecz neo-protestantami, przeciwstawiającymi swój prywatny osąd  temu, co Kościół w swej mądrości zadekretował. Zwolennicy tych aktów wandalizmu nie wahają się też informować protestujących, skąd wyszło polecenie niszczenia ołtarzy. Terence Wynne, który przez szereg lat pracował jako redaktor „The Universe” (najczęściej czytany brytyjski tygodnik katolicki) nie wahał się stwierdzić publicznie, dlaczego „ołtarz powinien być podczas Mszy zwrócony w stronę ludzi”. Jak wyjaśnił: „Krótka odpowiedź brzmi: [jest tak dlatego] ponieważ biskupi z całego świata zgromadzeni na II Soborze Watykańskim uznali za konieczne wprowadzenie w liturgii zmian, dzięki którym wierni mogą brać bardziej czynny udział w celebracji”[2].

Wynne wysunął również argument, którego zwolennicy celebracji versus populum używają często jako karty atutowej: „Podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus – którego reprezentuje kapłan – nie siedział zwrócony plecami do Apostołów”.

Wszelkie porównania do reformacji protestanckiej odrzucane są przy użyciu argumentu, że nie jest to bynajmniej powrót do XVI-wiecznego protestantyzmu, ale praktyki starożytnego Kościoła. Ks. Cuthbert Smith przywołuje tradycjonalistów do porządku wyjaśniając, że Msza twarzą do ludu była zawsze celebrowana w takich rzymskich świątyniach jak Bazylika św. Piotra i „wielu starożytnych kościołach w całej Italii i innych częściach starożytnego świata. Na podstawie tych faktów jest więc oczywiste (…), że sprawowanie Mszy twarzą do ludu nie ma nic wspólnego z reformacją protestancką, ale jest starożytnym zwyczajem Kościoła katolickiego”[3].

Prawda jest jednak taka, że koncepcja celebracji celowo zwróconej w kierunku wiernych była wynalazkiem Marcina Lutra. Nie było to nigdy starożytnym zwyczajem Kościoła katolickiego – orientacja ołtarza w bazylice, która wprowadziła w błąd ks. Smitha, stanowi w istocie wyjątek od powszechnej niemal reguły.

Ludzie odpowiedzialni za zastąpienie wspaniałych ołtarzy nędznymi stołami skwapliwie wyliczają korzyści płynące z wprowadzenia tej innowacji, z których główną ma być fakt, że wierni mogą lepiej widzieć i słyszeć co się dzieje podczas Mszy. Stąd Krajowa Komisja Liturgiczna Anglii i Walii stwierdza:

„Sprawowanie liturgii twarzą do ludu pozwala im [wiernym] lepiej widzieć święte czynności, usprawnia ich dialog z celebransem i jasno podkreśla jedność kapłana oraz ludu podczas celebracji”.

Główne argumenty na rzecz Mszy sprawowanej twarzą do ludu są następujące:

  • Sprawowanie Mszy twarzą do ludu odzwierciadla układ uczestników Ostatniej Wieczerzy
  • Jest to starożytny zwyczaj Kościoła katolickiego
  • Wymaga tego prawo Kościoła
  • Jest to prawo wprowadzone przez II Sobór Watykański
  • Orientacja ta niesie za sobą liczne korzyści duszpasterskie w kwestii
  • Widzialności
  • Słyszalności

Przeanalizujemy szczegółowo każdy z tych argumentów wykazując, że podobnie jak w przypadku całej niemal propagandy na rzecz rewolucji liturgicznej, są to jedynie bezzasadne twierdzenia, nie mające żadnego oparcia w faktach.

  • Sprawowanie Mszy twarzą do ludu odzwierciadla układ uczestników Ostatniej Wieczerzy

Ulubiony argument na rzecz odprawiania Mszy w językach narodowych głosi, że również podczas Ostatniej Wieczerzy używany był język narodowy. W rzeczywistości większość liturgii paschalnej sprawowana była w języku hebrajskim, który był dla ludności posługującej się na co dzień aramejskim równie obcy, jak obecnie łacina dla ludzi mówiących po francusku. Żydzi na całym świecie wciąż używają hebrajskiego jako języka sakralnego w liturgii. Terence Wynne, podobnie jak inni apologeci rewolucji liturgicznej, był prawdopodobnie przekonany o swej słuszności twierdząc, że Chrystus nie siedział podczas Ostatniej Wieczerzy zwrócony plecami do Apostołów. Jego twierdzenie jest zasadniczo słuszne, niemniej jednak Ostatnia Wieczerza nie może być przywoływana jako argument wspierający celebrację versus populum. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Podczas Ostatniej Wieczerzy Zbawiciel z cała pewnością nie siedział za stołem naprzeciw Apostołów. Ks. Napier wyjaśnia w „The Clergy Review” że:

„Podczas każdej uczty – w tym również Ostatniej Wieczerzy – wszyscy goście usadowieni byli po tej samej stronie stołu, zazwyczaj wygiętego, pozostawiając drugą stronę jako dojście dla służby. Idea zasiadania przy stole naprzeciwko siebie nie mogła zrodzić się w chrześcijańskiej starożytności. Wspólnotowy charakter posiłku akcentowany w sposób dokładnie odwrotny, przez fakt, że wszyscy uczestnicy znajdowali się po tej samej stronie stołu”[4].

Uczestnicy Ostatniej Wieczerzy, czy jakiegokolwiek znacznego święta żydowskiego, nie przywiązywaliby znaczenia do tego, kto siedzi naprzeciwko kogo,  troszczyliby się jedynie o to, by wszyscy zwróceni byli w stronę świątyni jerozolimskiej. Taka była wówczas powszechna praktyka orientacji. Prof. Cyrille Vogel zauważa, że:

„Orientacja jest stałym i powszechnie spotykanym zjawiskiem religijnym. Co do precyzyjnych zaleceń, jakich należy w tym względzie przestrzegać, religie podzielić można na dwie grupy:

  1. Pierwsza obejmuje kulty, które przyjmują orientację natury «geograficznej» lub lokalnej, zmienia się w tej sytuacji stosownie do regionów zamieszkałych przez ich wyznawców: stąd islam nakazuje zwracanie się w kierunku Kaaby w Mekce, a judaizm wymaga od swych wyznawców – by jeśli znajdują się poza świątynią – zwracali się w kierunku Jerozolimy.
  2. Drugą grupę stanowią kulty, które praktykują orientację natury astronomicznej (versus solem orientem) lub kosmicznej, obejmuje ona religie najbardziej klasyczne oraz chrześcijaństwo”[5].

Dlatego podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus i Jego Apostołowie byli wszyscy zwróceni w tym samym kierunku, w kierunku o szczególnym znaczeniu sakralnym – podobnie jak to miało miejsce podczas przedsoborowej Mszy (i jak nadal ma miejsce w Kościołach Wschodnich: prawosławnym i unickim). Sprawowanie Mszy twarzą do ludu stanowi więc zerwanie z praktyką Ostatniej Wieczerzy.

  • Jest to starożytny zwyczaj Kościoła katolickiego

Msgr Klaus Gamber, dyrektor Instytutu Liturgicznego w Ratyzbonie, odpowiada na to twierdzenie w następujący sposób: „Ani we Wschodnim ani w Zachodnim Kościele nie było nigdy celebracji versus populum. Zamiast tego wierni zwracali się ku wschodowi”[6].

Jest to fakt historyczny, odnośnie którego między badaczami istnieje pełna jednomyślność. W swej książce Architecture et Liturgie (Paryż 1967) ks. Louis Bouyer dowodzi niezbicie, że nie ma żadnego pochodzącego ze starożytności dowodu, iż liturgia eucharystyczna była kiedykolwiek sprawowana twarzą do ludu. Innymi ważnymi opracowaniami na ten temat są: artykuł prof. Cyrilla Vogela w „L’Orient Syrien” z roku 1964, godny uwagi ze względu na bogatą dokumentację, oraz książka J. Brauna Der Christlische Altar (Monachium, 1932). Pochodzące z III wieku Konstytucje Apostolskie określają, że kościoły powinny być budowane tak, by ich „głowa” zwrócona była ku wschodowi[7]. Prof. Vogel zauważa, że „Od około roku 200, a prawdopodobnie od początku II wieku, zarówno na wschodzie jak na zachodzie, chrześcijanie modlili się zwróceni w kierunku wschodu słońca”[8]. Wskazuje też, że nie jest rzeczą właściwą mówić, że celebrans zwrócony jest plecami do ludu, powinno się raczej mówić, że jest on „razem z ludem zwrócony ku wschodowi”[9]. Prof. Vogel wyjaśnia, że praktyka ta nie narodziła się jako bezpośrednie „zapożyczenie” (un emprunt direct et voulau) od jakichś kultów pogańskich obejmujących kult Sol invictus (niezwyciężone słońce) czy ze święta Natalis solis invicti (narodziny niezwyciężonego słońca) – przypadającego w zimowe przesilenie, około 25 grudnia. Kierunek wschodni przyjęty został w zgodzie z powszechną tendencją całego środowiska kulturowego, w którym znajdowało się wczesne chrześcijaństwo. Była to również reakcja na żydowską praktykę zwracania się na modlitwie w kierunku Jerozolimy. Wschód symbolizował Niebieskie Jeruzalem – w przeciwieństwie do [ziemskiej] Jerozolimy Żydów[10]. Skoro praktyka ta została przyjęta, szybko wzmocniona została przez wyrazistą i inspirującą symbolikę chrześcijańską, choć przez kilka wieków wydawane były ostrzeżenia przeciwko wszelkim utożsamianiu orientacji kultu chrześcijańskiego i kultów pogańskich. Św. Leon Wielki ostrzegał, że należy wystrzegać się nawet pozorów podobieństwa. Chrześcijanie czcili nie Króla-Słońce, ale Króla słońca, ponieważ samo słońce stworzone było przez Chrystusa (non est Dominus Sol factus, sed per quem Sol factus est).

Starożytne chrześcijaństwo znalazło w orientacji ku wschodowi bogatą i wręcz niewyczerpaną symbolikę. Zbawiciel zwrócony był ku zachodowi dokonując Odkupienia rodzaju ludzkiego na Krzyżu i patrząc na wschód patrzymy w rzeczywistości na Niego, ponieważ podczas Mszy uobecnia się Ofiara Krzyża. Sol invictus pogaństwa stało się symbolem niezwyciężonego Chrystusa, zwycięzcy śmierci i szatana – Księcia tego świata. Chrystus, Sol Salutis (Słońce Zbawienia) był również Sol Justitiae (Słońcem Sprawiedliwości) z Księgi Malachiasza 4,2. Św. Tomasz z Akwinu nauczał, że kierunek wschodni symbolizuje zarówno utracony raj, jak i raj odzyskany. „Raj usytuowany został na wschodzie wedle wersji Genesis z Septuaginty, wyrażamy więc nasze pragnienie powrotu do raju”[11].

Podczas Mszy kapłan stoi pomiędzy ludem a ołtarzem, jako pośrednik pomiędzy Bogiem a człowiekiem, jako ostateczny reprezentant rodzaju ludzkiego stojący w tym samym punkcie, w którym niebo i ziemia łączą się, gdy ofiara Syna zstępuje na ołtarz. Kapłan jest również podobny do pasterza z krajów wschodu – nie poganiającego stada z tyłu, ale idącego przed nim. Owce znają go, a on zna je. Są one ludem Bożym, pielgrzymującym przez pustynię tego życia ku Ziemi Obiecanej, symbolizowanej przez wschód, kapłan i lud wspólnie starają się odzyskać raj utracony, odzyskany dla nich ponownie przez Chrystusa, Sol Salutis. Istnieje tradycja, wedle której gdy Sol Salutis powróci, jak błyszczące światło na wschodzie, będzie to miało miejsce podczas celebracji Mszy. Z oczyma utkwionymi na wschód, kapłan i lud gotowi są podążać za Nim. Paruzja, Drugie Przyjście Chrystusa, oczekiwane było przed starożytnych chrześcijan z wielką żarliwością. Znali oni proroctwo Izajasza:

Quis suscitavit ab oriente Justum” – „Kto wzbudził ze Wschodu tego, którego 
sprawiedliwość przyzywa na każdym kroku
Kto mu poddaje narody  i upokarza królów?
Miecz jego ściera ich na proch,  jego łuk roznosi ich jak słomę
”. (Iz 41,2).

Również prorok Ezechiel pisał:

I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały” (Ez 43,2).

Psalm 67 wychwala Boga, który „wznosi się ponad wszystkie niebiosa, ku wschodowi” „super caelum caeli, ad orientem”. Zachariasz prorokował: „Oto mąż, a imię jego Wschód” – „Ecce Vir Oriens nomen ejus” (Zach 6,12). Proroctwo to wypełniło się w Ewangelii św. Łukasza „Nawiedził nas Wschód z wysokości” (Łk 1,78). Narodziny Mesjasza zapowiedziane były przez „stellam ejus in Oriente” – „Ujrzeliśmy bowiem gwiazdę Jego na wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2,2). Również św. Tomasz z Akwinu pisze, że to ze wschodu powrócić ma Chrystus, nawiązując do słów: „Sicut enim fulgur exit ab oriente et paret usque in occidentem, ita erit et adventus Filii hominis” (Mt 24,27).

  • Świadectwa archeologiczne

Prof. Vogel udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że od czasu, gdy chrześcijanom pozwolono na budowanie kościołów, wznosili je oni wedle osi wschód-zachód. Dzieli te starożytne kościoły na dwie kategorie – typ A: z wejściem od strony wschodniej i absydą po zachodniej, oraz typ B: z absydą na wschodzie i wejściem na zachodzie[12]. Zwraca też uwagę, że na początku IV wieku większość budowli sakralnych na zachodzie miało absydę po stronie zachodniej i wejście po wschodniej, podczas gdy na wschodzie było odwrotnie[13]. Pod koniec IV wieku niemal wszystkie kościoły na Wschodzie miały absydę po stronie wschodniej, a od początku wieku V stanowiło to już nienaruszalną regułę[14]. Podobny proces, choć w mniej gwałtowny sposób, miał miejsce na również zachodzie – gdzie w II połowie V wieku większość kościołów miała już absydę po stronie wschodniej[15]. Bazyliki rzymskie, takie jak Bazylika św. Piotra, nadal mają absydę po stronie zachodniej, jako pamiątkę po pierwszym stuleciu budownictwa kościelnego, kiedy było to jeszcze powszechną praktyką.

Niedouczeni propagatorzy sprawowania Mszy twarzą do ludu popełniają więc błąd, wyciągając z orientacji ołtarzy w takich bazylikach wniosek, iż w czasach starożytnych Msza sprawowana była versus populum. Koncepcja taka była całkowicie obca starożytnemu Kościołowi. Pierwszym poświadczonym historycznie przypadkiem propagowania celebracji versus populum był casus Marcina Lutra[16]. Prof. Vogel pisze:

„Nigdy nie podnoszono kwestii umieszczania celebranta versus populum w celu czynniejszego uczestnictwa wiernych w celebracji. Idea, że zgromadzenie musi widzieć akcję liturgiczną, aby brać w niej czynniejszy udział, jest koncepcją całkowicie współczesną (wyrażane w średniowieczu pragnienie, by wierni mogli widzieć Hostię, wynikało z całkowicie innych pobudek). W starożytnym Kościele (podobnie jak dziś w Kościołach Wschodnich) uczestnictwo w liturgii oznacza, że każda kategoria osób (kapłani, chór i lud)powinna wypowiadać słowa i wykonywać czynności, które do niej należą, a nie śledzić wzrokiem każdą akcję liturgiczną. Celebrans nie zwraca się ku ludowi, ani nie odwraca się do niego tyłem, ale zwrócony jest  ku wschodowi”[17].

Tam, gdzie absyda znajdowała się po stronie zachodniej kościoła, wierni nie stali bezpośrednio naprzeciwko ołtarza, ale w nawach bocznych, mężczyźni po jednej stronie, a kobiety po drugiej. Ołtarz nie musiał znajdować się w absydzie, mógł być umiejscowiony również pomiędzy absydą a nawą główną. Stanowił on punkt centralny półokręgu i podczas Eucharystii celebrans i wierni zwróceni byli wspólnie ku wschodowi, czyli ku wejściu, które pozostawało otwarte. Kiedy celebrans zwracał się do zgromadzenia, np. podczas kazania, wierni zwróceni byli twarzą ku niemu. Wiele starożytnych liturgii zawiera wskazówki, zwykle wygłaszane przez diakona, by zgromadzeni zwracali się ku wschodowi lub, jak to często ujmowano, ku Bogu. Prof. Vogel pisze:

„Wyrażenie Conversi ad Dominum oremus znaleźć można pod koniec 47 autentycznych listów św. Augustyna, biskupa Hippony. Imiesłów conversi oznaczał w języku św. Augustyna «zwróceni ku wschodowi»”[18].

Tam, gdzie absyda znajdowała się po wschodniej stronie kościoła, cała celebracja prowadzona była w kierunku wschodnim – i celebrans obracał się ku ludowi jedynie wówczas, gdy zwracał się do nich bezpośrednio, np. podczas kazania i pozdrowień takich jak Dominus vobiscum. W swej książce Der Christlische Altar (Monachium 1932) niemiecki archeolog J. Braun przytacza będące owocem jego własnych badań dowody, że teoria o mającej rzekomo miejsce co najmniej do średniowiecza celebracji versus populum jest czystą fantazją. Na północ od Alp znajduje się około 150 ołtarzy pochodzących z I tysiąclecia i umiejscowionych nadal w swych pierwotnych miejscach – a nie więcej niż dwa z nich mogłyby być używane do celebracji versus populum. Należy również pamiętać, że Kościoły Wschodnie wprowadziły zwyczaj przesłaniania swych ołtarzy ikonostasem, a Kościoły te cechowała zawsze wierność tradycji. Ks. Joseph Jungman pisze:

„Ryty wschodnie nigdy nie zaaprobowały praktyki celebracji liturgii w taki sposób (versus populum). Jest to godne podkreślenia, ponieważ ryty te zachowały w sposób najwierniejszy pierwotne, tradycyjne praktyki Kościoła, a równocześnie po dziś dzień praktykują one bardzo aktywne i bezpośrednie uczestnictwo wiernych”[19].

Istnienie ikonostasu stanowi wyraz wiary, że zgromadzenie nie tylko nie musi widzieć każdej części akcji liturgicznej, ale że są wręcz pewne części tej akcji, które powinny pozostać zakryte przed oczyma wiernych. Rzadko zwraca się uwagę na fakt, że niemal wszystkie zasady, które według dzisiejszych ekspertów liturgicznych rytu rzymskiego konieczne są dla satysfakcjonującego uczestnictwa w Eucharystii, stanowią bezpośrednie a nawet obraźliwe potępienie praktyki Kościołów Wschodnich. W Kościołach tych żywa jest wciąż mentalność starożytnego Kościoła – celebracja eucharystyczna jest aktem kultu. Upomnienie św. Augustyna conversi ad Dominum jest ponadczasowe. Kapłan i wierni gromadzą się, by wspólnie zwrócić się ku Panu, by złożyć Mu uroczystą Ofiarę, by zapomnieć o rzeczach ziemskich i skupić wzrok na niebiańskim Jeruzalem. Obecnie na zachodzie dąży się do tego, by Msza nawiązywała do codziennego życia. Msza jednak odnosi się nie do codziennego życia, ale do życia wiecznego – i tradycyjna celebracja w kierunku wschodnim dobrze tę prawdę oddaje. Ks. Jungmann tak opisuje praktykę starożytnego Kościoła:

„Teraz kapłan stoi przy ołtarzu, zazwyczaj zbudowanym z kamienia, jako przywódca swego ludu; lud patrzy równocześnie na niego i na ołtarz  -i razem z kapłanem zwrócony jest ku wschodowi. Całe zgromadzenie przypomina wielką procesję przewodzoną przez kapłana i poruszającą się na wschód ku słońcu, ku Chrystusowi Panu”[20].

  • Prawo Kościoła wymaga celebracji Mszy twarzą do ludu.

Nie istnieje żadna zasada, rubryka, zarządzenie ani prawo dotyczące rytu rzymskiego, wedle któryego Msza powinna być sprawowana twarzą do ludu. Same rubryki Novus Ordo Missae zakładają tradycyjną praktykę i pouczają kapłana, by odwracał się w różnych momentach ku wiernym, a następnie zwracał ku ołtarzowi (patrz punkty 107, 115, 116, 122, 198 i 199 Wprowadzenia Ogólnego do Mszału Rzymskiego, Institutio Generalis).

Pomimo jednak, że nie ma prawa nakazującego, by Msza sprawowana był twarzą do ludu, art. 262 Institutio Generalis może być interpretowany jako upoważnienie do burzenia ołtarzy. Często krytykuje się Kościół przedpoborowy za to, ze był on „legalistyczny”. Z cała pewnością posiadał on prawa i zarządzenia – i wymagał ich powszechnego oraz bezstronnego respektowania. W Kościele posoborowym mamy do czynienia z inną postacią legalizmu. Zasady i rozporządzenia przytaczane są często wówczas, gdy można je wykorzystać do podkopania tradycyjnej wiary, często jednak są one bezkarnie ignorowane przez liberałów. Dlatego też sankcje wyciągano w stosunku do kapłanów odprawiających Mszę Trydencką, nie czyniono tego jednak wobec kapłanów udzielających Komunii na rękę w czasach przed autoryzowaniem tej praktyki przez Watykan. Co do burzenia ołtarzy, legalizm Kościoła soborowego wyglądał w sposób następujący. Jego rzecznicy przyznawali, że nie ma prawa nakazującego odprawiania Mszy twarzą do ludu, stwierdzali jednak, że art. 262 Institutio Generalis wymaga, aby główny ołtarz był wolnostojący, by umożliwić taką celebrację – nawet jeśli nigdy nie byłby wykorzystywany do tego celu. Kulisy powstania art. 262 omówimy w następnym rozdziale niniejszej książki.

  • Jest to prawo wprowadzone przez II Sobór Watykański

Rozważając związek do między celebracją Mszy twarzą do ludu, a rozporządzeniami II Soboru Watykańskiego, trzeba mieć na uwadze następujące dokumenty:

  1. Soborową Konstytucję o liturgii (Sacrosanctum Concilium) z 4 grudnia 1963 r.
  2. Instrukcję o właściwym wdrażaniu postanowień Konstytucji o liturgii (Inter Oecumenici), promulgowaną przez Kongregację Obrzędów 26 września 1964 r.
  3. Wprowadzenie Ogólne do Mszału Rzymskiego (Institutio Generalis) opublikowane pierwotnie przez Kongregację Obrzędów 6 kwietnia 1969 i dołączone do wydania Mszału Rzymskiego z 26 marca 1970 (wydanie czwarte opublikowane zostało w roku 1975).

W dokumentach Vaticanum II nie znajdujemy najmniejszej nawet wzmianki o sprawowaniu Mszy twarzą do ludu. O możliwości takie wspomina dopiero instrukcja Inter OecumeniciKorzystniej jest (praestat ut), by ołtarz główny budowany był w taki sposób, by oddzielony był od ściany, aby można było obejść go bez trudności i by mógł (peragi posit) używany być do celebracji twarzą do ludu” (§ 91).

Wzmianka o budowaniu ołtarza podkreślić miała, że artykuł ten stosuje się jedynie do ołtarzy w nowych kościołach. Jednak paragraf poprzedni (§90) odnosi się do „budowania nowych kościołów oraz remontowania i adaptowania już istniejących”. Paragraf ten opiera się na § 124 Konstytucji o liturgii. Ci jednak, którzy zadadzą sobie trud sprawdzenia tekstu Konstytucji odkryją, że ten konkretny paragraf nie odnosi się do „remontowania czy adoptowania” starych kościołów, ale jedynie budowania nowych. Czytając różne dokumenty dotyczące wdrażania postanowień Konstytucji o liturgii zawsze warto jest sprawdzać ustępy, do jakich się one odnoszą i czy rzeczywiście mówią one to, co dokumenty te twierdzą.

Gdy w kwietniu 1969 r. opublikowane zostało Wprowadzenie Ogólne do Mszału Rzymskiego, omawiany przez nas proces wszedł w kolejną fazę. Paragraf 262 Wprowadzenia jest identyczny z § 91 instrukcji Inter Oecumenici – z jednym ważnym wyjątkiem: słowa „praestat ut” (korzystniej jest) zostały usunięte, wskutek czego odnośny tekst ma obecnie brzmienie: „Główny ołtarz powinien zostać zbudowany w taki sposób, by oddzielony był od ściany, by można było obejść go bez trudu oraz by mógł on być używany do celebracji twarzą do ludu”. Następnie znajdujemy tam odsyłacz do instrukcji § 91 instrukcji Inter Oecumenici, który – jak pokazaliśmy – nie mówi wcale, że ołtarz powinien być zbudowany jako oddzielony od ściany, ale że tak jest korzystniej.

Interesujące jest też, że zarówno Inter Oecumenici jak Institutio Generalis stworzone zostały przez Consilium abpa (wówczas księdza) Bugniniego, pomimo że zostały one później zatwierdzone przez papieża i promulgowane przez Kongregację Obrzędów. Sposób, w jaki Cosilium „rozwija” nauczanie soboru o wolno stojącym ołtarzu i sprawowaniu Mszy twarzą do ludu jest znakomitą ilustracją jego metod działania. Proces ten wyglądał następująco:

  • Vaticanum II nie wspomina o wolnostojącym ołtarzu ani sprawowaniu Mszy twarzą do ludu.
  • 124 Konstytucji o liturgii zawiera zalecenie: „Przy wznoszeniu zaś świątyń należy troskliwie dbać o to, aby ułatwić wykonywanie czynności liturgicznych oraz osiągnięcie czynnego uczestnictwa wiernych”. Nie ma żadnej wzmianki o ołtarzach.
  • W roku 1964 Consilium rozszerza to zdanie, by obejmowało adaptację istniejących kościołów, wprowadza temat ołtarzy i stwierdza, że „korzystniej jest”, by były one wolnostojące.
  • W roku 1969 Consilium stwierdza w Institutio Generalis, że ołtarz główny powinien być wolnostojący, powołując się przy tym na swój własny dokument (Inter Oecumenici), który o niczym takim nie mówi.
  • Odprawianie Mszy twarzą do ludu niesie za sobą ważne korzyści duszpasterskie
  • Widzialność

Cytowaliśmy już słowa prof. Vogela, że idea, wedle której zgromadzeni wierni muszą wiedzieć wszystko, co dokonuje się podczas liturgii, jest koncepcją całkowicie współczesną. Jest ona obca całemu katolickiemu etosowi liturgicznemu zarówno na wschodzie jak na zachodzie – i nie niesie za sobą żadnych korzyści duszpasterskich, nawet dla dzieci. Jest dokładnie przeciwnie, nie pobudzając wcale uwagi wiernych, w rzeczywistości skutkuje większym jeszcze rozproszeniem ich uwagi. Gdy kapłan zwrócony jest stale twarzą do ludu, wierni nie dostrzegają żadnych istotnych zmian, które mogłyby pobudzać ich uwagę. Widzą go jedynie stojącego i wypowiadającego słowa, trzeba też pamiętać, że w nowej Mszy liczba gestów sakralnych – takich jak przyklęknięcia czy znaki krzyża – została drastycznie ograniczona. Jak zauważył msgr Knox, tradycyjna Msza była rodzajem sakralnego tańca, w którym pojawiały się wciąż nowe, przykuwające uwagę, elementy[21]. Co pewien czas kapłan odwracał się, by pozdrowić wiernych, by ukazać im Hostię podczas Ecce Agnus Dei, podnosił wysoko Hostię i Kielich oraz czynił podwójne przyklęknięcie. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze kontrastem między ciszą Kanonu a dźwiękiem dzwonków. Kościoły Wschodnie wykazują się wielką intuicją duszpasterską ukrywając najświętsze momenty liturgii za ikonostasem. Gdy kapłan pojawia się ponownie, niosąc w rękach Syna Bożego, osiąga sie znaczny efekt dramatyczny. Dodać do tego trzeba oczywiście wymowę stosowanej na wschodzie orientacji – kapłan i lud zwracają ku Niebiańskiemu Jeruzalem, by złożyć świętą ofiarę.

Nic więc dziwnego, że wielu duchownych, zwłaszcza młodszych, uderza niezaprzeczalna nuda i apatia odmalowująca się na twarzach wiernych – starają się więc rozbudzić ich zainteresowanie dostarczając zgromadzonym dramatycznego widowiska. Jeśli się im to udaje, wzrost zainteresowania wywołuje nie sama akcja liturgiczna, ale błazenada celebransa, często najbardziej gorszącej natury. Ponieważ temat ten poruszamy w rozdziale VIII zatytułowanym „Przewodniczący jako aktor”, nie będziemy go w tym miejscu dodatkowo rozwijać.

  • Słyszalność

Abstrahując od kwestii pomocy elektronicznych oczywistym jest, że kapłan będzie lepiej słyszalny, jeśli zwrócony będzie twarzą do zgromadzonych wiernych. Powstaje więc pytanie: czy wierni muszą słyszeć liturgię mszalną? Trzeba tu poczynić ważne rozróżnienie między tymi jej częściami, które skierowane są do Boga, a tymi, które skierowane są do ludzi. Jest to w istocie jedyne miejsce, w którym można było myśleć o, reformie. Pewne części Mszy mają na celu pouczenie ludu, oczywistymi tego przykładami są Lekcja i Ewangelia. Przed soborem były one czytane przez kapłana po łacinie przy ołtarzu, a następnie w języku narodowym twarzą do ludu. Byłoby rozumnym rozwinięciem reformy podjętej przez Piusa XII, gdyby rubryki zmodyfikowane zostały w taki sposób, by części Mszy mające na celu pouczenie wiernych mogły być czytane im bezpośrednio w języku narodowym.  Ludzie sprzeciwiający się takiemu rozwojowi nie są tradycjonalistami lecz immoblistami. Immoblilizm sprzeciwia się wszelkiej zmianie  z tego tylko powodu, ze jest ona zmianą. Jest rzeczą zrozumiałą, że wielu tradycjonalistów, słusznie przerażonych zniszczeniem rytu rzymskiego, przyjęło postawę immobilistyczną i sprzeciwia się jakimkolwiek zmianom. Nie czynią wskutek tego rozróżnień między zmianami pociągającymi poważne implikacje doktrynalne, takimi jak zniesienie modlitw Offertorium oraz innymi, które nie mają takiego znaczenia, takimi jak śpiewanie przez lud Pater Noster podczas Missa cantata. Msza dialogowa jest praktyką aprobowaną wśród francuskich  tradycjonalistów, podczas gdy niektórzy z angielskich postrzegają ją jako przejaw modernizmu. Kontrowersje takie wykorzystują moderniści, umożliwiają im one bowiem tworzenie karykaturalnego obrazu środowiska tradycjonalistycznego.

Najbardziej rozsądnym i możliwym do przyjęcia stanowiskiem w kwestii słyszalności, którą omawialiśmy w rozdziale XVIII, wydaje się być stanowisko, wedle którego te części Mszy, których intencją jest pouczenie wiernych, powinny być czytane im bezpośrednio w języku narodowym. Części Mszy skierowane do Boga powinny być odmawiane twarzą w kierunku ołtarza i nie muszą być słyszalne ani odmawiane w języku ludu. W tym przypadku należy wprowadzić rozróżnienie między modlitwami takimi jak Gloria, w których wierni mogą uczestniczyć i które mogą być odmawiane na głos, oraz Kanonem, który odmawiany jest przez samego kapłana in persona Christi i który nie musi być słyszalny. Gdyby zasada ta została przyjęta, nie zrodziłby się argument konieczności celebracji versus populum w celu lepszej słyszalności.

Ks. Napier zauważył, że sympatia do Mszy twarzą do ludu, widoczna u takich pionierów Ruchu Liturgicznego jak Dom Lambert Beauduin, wynikała właśnie z pragnienia, by czytania z Pisma kierowane były bezpośrednio do wiernych[22]. Celebracja versus populum była zupełnie kompatybilna z rubrykami Mszału św. Piusa V, które uznawały fakt istnienia ołtarzy takich, jak ołtarz w Bazylice św. Piotra. Skoro zaakceptuje się fakt, że części te mogą być czytane bezpośrednio wiernym, nie będzie żadnego usprawiedliwienia dla dziwacznej i niekatolickiej praktyki sprawowania całej Mszy versus populum.

Trestyl trist

„Tak więc Msza, kapłan i ołtarz zostały zastąpione przez Wieczerzę Pańską, pastora i Święty Stół, a orientacja kapłana ku wschodowi zastąpiona została przez orientację ku zachodowi”[23].

Douglas Harrison, anglikański dziekan z Bristolu

Oprócz kwestii samej orientacji ołtarza, warto jest zastanowić się nad zjawiskiem wprowadzenia ołtarzy o kształcie stołów. Teoretycznie ołtarze takie wykorzystywane być mogły do celebracji, podczas których zarówno kapłan jak i lud zwróceni byli ku wschodowi. W praktyce Msza versus populum i trestyl trist, nędzny stół,  są elementami tego samego zjawiska, protestantyzacji katolickiej liturgii. Jest to dokładna kalka tego, co miało miejsce podczas protestanckiej reformacji. W tym miejscu czytelnik powinien zajrzeć do tomu Cranmer’s Godly Order ss. 95-98, gdzie szczegółowo opisałem proces zastępowania ołtarzy stołami, podkreślając przy tym znaczenie, jakie nadawali temu procesowi sami reformatorzy. Najlepiej podsumowuje to wyjaśnienie Ridleya:

Po pierwsze, postać stołu najlepiej oderwie prostych ludzi od przesądnych idei Mszy papistowskiej i skieruje ich [myśli] ku prawdziwej istocie Wieczerzy Pańskiej. Używanie ołtarza sugeruje składanie na nim ofiary, a posługiwanie się stołem służy temu, by ludzie przy nim jedli[24].

Słowa te stanowią wyraz przekonania wszystkich reformatorów, nie ulega więc wątpliwości, że odejście od orientacji ku wschodowi i wprowadzenie stołu na miejsce ołtarza oznaczało odrzucenie ofiary, wprowadzone więc zostało w intencji antykatolickiej. Praktyka celebracji Mszy twarzą do ludu propagowana była w Europie przez niektórych członków Ruchu Liturgicznego jeszcze przez II Soborem Watykańskim, chociaż, jak wyjaśniono, nie musiało to wcale być wyrazem protestanckich poglądów, ale jedynie pragnienia, by mające charakter pouczeń częsci czytane były wiernym bezpośrednio w językach narodowych. Niektórzy bardziej wnikliwi anglikanie o katolickich sympatiach wyrażali jednak poważne zastrzeżenia, gdy High Church i anglo-katolickie duchowieństwo zaczęło naśladować tę praktykę [Kościoła posoborowego]. Na przykład anglikański konwertyta z nonkonformizmu Hugh Ross Williamson odrzucał tę praktykę jako niezgodną z wiarą katolicką:

„Od mego dzieciństwa przyzwyczajony byłem do nabożeństwa nonkonformistycznego i patrzyłem na mego ojca siedzącego za Świętym Stołem z diakonami po obu stronach, twarzą do zgromadzonych – i czytającego opis Ostatniej Wieczerzy, zanim chleb i wino rozdawane były wiernym na upamiętnienie tego wydarzenia. W Romsey, w Townbridge i w Hove był to stały, comiesięczny rytuał – i od czasu, gdy zacząłem poważnie się nad tym zastanawiać, wydawało mi się to czymś niewłaściwym. Było to tak, jakby znajdowali się oni na małej scenie, odgrywając przed nami Wieczerzę, a jedną z pobudek dla których zacząłem uczestniczyć we Mszy [anglikańskiej] był fakt, że kapłan znajdował się po tej samej stronie ołtarza co zgromadzenie, [poczucie] że Bóg był naszym wspólnym Panem. Był też pewien aspekt praktyczny: nie musiałem już patrzeć na twarze diakonów i odpychać od siebie natrętną myśl, jak bardzo niepodobni są oni do Apostołów.

Liturgia nonkonformistyczna, posiadająca układ typowo protestancki, miała ponadto wyraźne znaczenie doktrynalne. Był to liturgiczny wyraz wiary, że Komunia św. nie jest niczym innym jak rodzinny posiłek zgromadzonych wokół stołu, a nie tajemniczą ofiarą, w której kapłan, przez cud Przeistoczenia, ofiaruje w imieniu ludu prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa Bogu Ojcu, zanim zacznie rozdzielać «pokarm nieśmiertelności» uczestnikom liturgii.

Tej właśnie kwestii dotyczyła zawzięta XVII-wieczna walka między abpem Laudem a purytanami. To, co jest często przedstawiane jako dążenie Lauda do przywrócenia «godności i obyczajności» liturgii Kościoła[25], polegało w rzeczywistości na usiłowaniu uczynienia «Świętego Stołu» ołtarzem. Chodziło nie o godność, a o doktrynę”[26].

Jak zauważa Ross Williamson, angielo-katolickie duchowieństwo, które chciało usprawiedliwić stanowisko aprobujące celebrację versus populumstarało się dotrzymywać kroku najnowszym osiągnięciom kontynentalnego katolicyzmu i że [również] Kościół katolicki w Anglii w odpowiednim czasie pójdzie prawdopodobnie za naszym przykładem[27]. Na nieszczęście proroctwo to okazało się być aż za bardzo prawdziwe.

W tym miejscu konieczne jest zwrócenie uwagi na pewne obiekcje, jakie zostaną podniesione przez ludzi pragnących bronić protestantyzacji naszej liturgii. Całkowicie słusznie wskazywali oni, że pierwsi chrześcijanie mówili o „stole Pańskim”. Był to skutek wystrzegania się w pierwszych wiekach używania słowa „ołtarz”, ze względu pogańskie konotacje tego terminu. Już w wieku V w użyciu było jednak zarówno słowo „ołtarz” (altare) jak „stół” (mensa)[28]. Następnie zaczęto posługiwać się wyłącznie terminem „ołtarz” – za wyjątkiem sytuacji, gdy odnoszono się do jego funkcji jako stołu, do którego przychodzili wierni na świętą ucztę (sacrum convivum). Najwłaściwszym określeniem chrześcijańskiego ołtarza byłoby „stół ofiarny”. Podczas żydowskiej Paschy baranki ofiarowywane były na ołtarzu w świątyni, a następnie zabierane do domów wyznawców na ucztę paschalną – ołtarz i stół były rozdzielone. W chrześcijańskiej Passze Ofiara Chrystusa uobecnia się na ołtarzu, który służy następnie jako stół wiernym przystępującym do niego z lękiem i drżeniem, by przyjąć Ciało Chrystusa. Nie ma więc uzasadnienia dla porównywania znaczenia, w jakim chrześcijanie pierwszych wieków używali słowa „stół”, a sensem, w jakim używa go Ridley – by wykazać publicznie, że nie był przeznaczony do składania ofiary. To, co było akceptowalne przed reformacją, po niej akceptowalne już nie jest, ponieważ – jak to wyjaśnił Hugh Ross Williamson – posługiwanie się stołem stało się publicznym, jednoznacznym symbolem tego, co celebrowane było jako protestancka Wieczerza Pańska, a nie jako Najświętsza Ofiara Mszy. Pius XII nauczał kategorycznie, że „Błędem byłoby pragnąć, by ołtarz powrócił do swej starożytnej formy stołu”[29].

Drugi argument, jakim posłużą się liberałowie głosi, że chrześcijanie pierwszych wieków używali do celebracji Eucharystii drewnianego stołu. Nikt tego nie kwestionuje. Należy jednak pamiętać, że zanim pozwolono im na wznoszenie własnych  świątyń, chrześcijanie pierwszych wieków sprawowali kult Boży w swych domach (domach-kościołach) lub rzadziej w katakumbach. Przejawem braku realizmu jest branie praktyk z czasów prześladowań za normę w czasach wolności. Trzeba również przypomnieć, że liturgia, podobnie jak dogmaty, nie jest statyczna. Podobnie, jak doktryna o Trójcy Przenajświętszej w miarę upływu wieków rozumiana była i definiowana coraz jaśniej, tak też liturgia coraz jaśniej wyrażała przez swe zewnętrzne formy prawdę, że stanowi ona uroczystą Ofiarą. Kiedy chrześcijanom pozwolono po raz pierwszy na budowę kościołów, wznosili oni swe ołtarze na grobach męczenników. Zwyczaj ten musiał być zaczerpnięty bezpośrednio z czasów sprawowania Mszy na marmurowych płytach przykrywających groby męczenników i wyjaśnia dlaczego, w miarę jak Kościół się rozprzestrzeniał, zrodziła się praktyka umieszczania relikwii dwóch męczenników w kamieniach ołtarzowych. Płyty marmurowe stanowiły część ołtarza już w V wieku, choć jeszcze w wieku VIII w Kościele Zachodnim pozostawały niekiedy w użyciu ołtarze drewniane. Począwszy od wieku IX praktyka stosowania ołtarzy kamiennych stał się na zachodzie powszechna. Cerkiew Prawosławna zezwala na używanie do ich budowy drewna, kamienia lub metalu.

Prawdą jest że podczas gdy wiele, jeśli nie większość katolickich kościołów, posiada obecnie stałe kamienne stoły, choć niektóre nadal używają drewnianych, nie czyni to jednak tej nowinki bardziej akceptowalną. Jak mówił Ridley, stół służy temu, by ludzie przy nim jedli, nie precyzował jednak, że musi to być koniecznie drewniany stół. Również Pius XII nie potępił wprowadzania samych tylko drewnianych stołów – pisał, że  błędem byłoby „przywracać ołtarzowi jego starożytną formę stołu”. Stąd nawet stałe kamienne stoły, które obecnie szpecą tak wiele kościołów katolickich, podpadają pod jego potępienie.

Nie sugeruję tu oczywiście, że każdy katolicki kapłan, który zastąpił swój ołtarz stołem, przyjął przez to teologię eucharystyczną Ridleya. Większość z nich uczyniła to prawdopodobnie dlatego, że podobnie postąpili wszyscy ich konfratrzy i wydawało im się, że taka była wola soboru. Inni z kolei otrzymali takie polecenie od swych biskupów. Tak już niestety jest, że przynależność do większości daje nam poczucie bezpieczeństwa – ostatecznie więc kapłani, którzy odmówili zburzenia pięknych ołtarzy, na zbudowanie których zbierali niekiedy osobiście pieniądze od swych ubogich parafian, okazali się być „ekscentrykami” i przeciwnikami „postępu”. Jakiekolwiek byłyby jednak motywy księży, którzy zmienili swe ołtarze na stoły, faktem pozostaje, że przyczynili się oni do kolejnego kroku w procesie protestantyzacji naszej liturgii, do kroku, który przez samych protestantów zostanie z pewnością zinterpretowany w taki właśnie sposób.

[1] Wersy te pochodzą z pieśni walijskiego męczennika, św. Ryszarda Gwyna. W dosłownym tłumaczeniu znaczą one: „W miejscu ołtarza stoi nędzny stół, w miejscu Chrystusa chleb”. Pieśń kończy się słowami:

O daw gofyn pwy ai kant,
Athro plant o Gymro
Sydd yu kymryt karchar beth
Yn byw mewn gobeth eto”.

Jeśli spytacie kto śpiewa [tę pieśń]
Jest nim nauczyciel walijskich dzieci,
Który za nic ma uwięzienie
I wciąż żyje nadzieją”.

Jak na ironię, współcześnie Msza o św. Richardzie odprawiana jest obecnie w Walii jest niemal nieodmiennie sprawowana na trestyl trist, nędznym stole.

Michael Davies

tłum. Scriptor

 

[2] „The Universe”, 26 lutego 1971.

[3] „The Universe”, 5 marca 1971.

[4] „The clergy Review, sierpień 1972, s. 627.

[5] C. Vogel, L’Orient Syrien, t.9 1964, nr 1., ss. 4-5.

[6] „Theology Digest, t.22, r 2, lato 1974, s. 154.

[7] Catholic Encyclopedia, Nowy Jork 1913, t.11,, s. 305.

[8] C. Vogel, L’Orient Syrien, t.9 1964, nr 1., s.3.

[9] C. Vogel, L’Orient Syrien, t.9 1964, nr 1., s.8.

[10] C. Vogel, L’Orient Syrien, t.9 1964, nr 1., ss. 6-7.

[11] Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologica. II, II, Q.LXXXIV, odp. 3.

[12] C. Vogel, L’Orient Syrien, t.9 1964, nr 1.,, ss.15-16.

[13] Ibidem,  s.16.

[14] Ibidem, s. 23

[15] Ibidem, s. 22.

[16] Ibidem, s. 154. Przypis 5.

[17] Ibidem, ss. 13-14.

[18] Ibidem, ss. 11-12.

[19] J.A.Jungmann, The Early Liturgy, Londyn 1966, s. 138.

[20] Ibidem

[21] Ronald Knox, The Mass In Slow Motion, Londyn 1961, s. 3.

[22] Ibidem, s. 625, przypis 3.

[23] D. Harrison, The First and Second Prayer Books of King Edward VI, Londyn 1968, s. 6.

[24] Patrz Michael Davis, Cranmer’s Godly Order, Devon 1976, s. 97.

[25] Chodzi o ustawienie „Świętego Stołu” w miejscu, w jakim znajdował się przez reformacją ołtarz, czyli przed wschodnią ścianą.

[26] H.R. Williamson, The Walled Garden, Londyn 1956, ss. 164-165.

[27] Ibidem, s. 165.

[28] Katolicki ołtarz powinien być zbudowany z naturalnego kamienia. Obejmuje on płytę górną (mensa), wsporniki (stipites) oraz wydrążenie na relikwie(sepulchrum) w które wkładany jest kamień ołtarzowy zawierający te relikwie.

[29] Pius XII, Mediator Dei, § 66.

 

Powyższy tekst dodano do zbioru BIBUŁY: 2016-12-29 10:30 pm

Za: Scriptorium – z blogosfery Tradycji katolickiej (29/12/2016) |