Nowy apel do papieża. Tym razem ze strony „The New York Times’a”.
Jak powszechnie wiadomo, czterech kardynałów zwróciło się do papieża Franciszka z prośbą o wyjaśnienie pięciu „wątpliwości”, jakie wzbudziły najbardziej kontrowersyjne ustępy Amoris laetitia.
Jak do tej pory nie otrzymali żadnej odpowiedzi – i prawdopodobnie nie doczekają się jej nigdy. Albowiem wedle Franciszka „niektórzy ludzie po prostu nie chcą zrozumieć, że nie ma sytuacji czarno-białych, że w życiu konieczne jest rozeznawanie”.
Kilka dni temu pojawił się jednak nowy apel o jednoznaczne wypowiedzenie się papieża w tych kwestiach – i to ze strony, z której mało kto chyba się tego spodziewał. I stawia to bez wątpienia Franciszka w bardzo kłopotliwej sytuacji.
Wspomniany apel pojawił w jednym najpopularniejszych dzienników świata, amerykańskim „The New York Times”, a autorem jego jest jeden z pracujących w nim na stałe redaktorów, katolik Ross Douthat.
W tekście swym Douthat zacytował obszernie najnowsze zalecenia przekazane duchowieństwu diecezji San Diego przez bpa Roberta McElroy’a, zalecenia w tak jawny sposób kwestionujące nierozerwalność małżeństwa i sugerujące dopuszczalność zawierania przez rozwodników kolejnych związków, iż zmusza to de facto najwyższą władzę w Kościele, w tym wypadku papieża, do jednoznacznego ich potępienia. Przemilczenie jej byłoby w istocie równoznaczne z przejściem do porządku dziennego nad ostentacyjnym odrzuceniem elementu doktryny Kościoła.
Apel Douthata ma tym większe znaczenie, iż bp McElroy jest faworytem Jorge Mario Bergoglio, który osobiście powierzył mu rządy w tak ważnej diecezji, aby umocnić jego wpływy w episkopacie USA.
(…)
Jak zauważa autor artykułu, we wspomnianych zaleceniach nie pojawia się w ogóle słowo „grzech” ani nawet aluzja do niego, (…)
Brak jest w nich również jakichkolwiek wzmianek o spowiedzi sakramentalnej – jej miejsce zajmuje rozmowa z kapłanem, który jednak nie osądza ani nie udziela rozgrzeszenia, a jedynie doradza, pozostawiając ostateczną decyzję sumieniu swego rozmówcy.
Nade wszystko jednak nie w nich najmniejszej wzmianki o nierozerwalności małżeństwa oraz niemożności zawarcia kolejnego związku przez osobę, której współmałżonek wciąż żyje. Jedynym co wydaje się mieć znaczenie to szczęście w nowym związku lub jego brak, „nowe zobowiązania moralne”, potrzeby „współmałżonków” w kolejnych związkach oraz dobro pochodzących z nich dzieci.
Co więcej, w zaleceniach tych bp McElroy poskreśla, iż nawet proces kanoniczny dążący do ustalenia ważności „pierwszego” małżeństwa uwzględniać musi uczucia osób żyjących tak w pierwszym jak i kolejnych związkach, aby w żaden sposób ich nie urazić. Rozwód i zawieranie w jego następstwie kolejnych związków pozostają bez wątpienia w sprzeczności z nauką Chrystusa, „papież Franciszek wyjaśnia jednak” , że logika łaski Bożej zaleca pełną reintegrację [takich osób] w życie Kościoła.
A co z możliwością przystępowania do Komunii św.? Zgodnie ze wspomnianymi zaleceniami wystarczy by każdy rozważył w swym sumieniu, do czego wzywa go Bóg w konkretnej chwili. Będą więc tacy, którzy zdecydują się na przystępowanie do Komunii św., tacy którzy postanowią poczekać z tym przez pewien czas, oraz tacy, którzy pójdą za przykładem innych. Mówiąc w skrócie, nie chodzi już o to „czy” przystępować do Komunii św., ale „kiedy”.
W kontekście tym możliwość przystępowania do sakramentów przez osoby rozwiedzione które zawarły kolejne związki nie jest już postrzegana jako wyjątek w rzadkich i trudnych przypadkach, których szczegółowa ocena podawana byłaby do osadu Kościołowi, jak to nieustannie sugeruje przywódca nowinkarzy – kard. Walter Kasper, i jak to wielokrotnie dawał do zrozumienia sam papież, czy to osobiście, czy też poprzez wypowiedzi swych pośredników, takich jak jego wikariusz w diecezji rzymskiej kard. Agostino Vallini.
Nie, zgodnie z zasadami narzuconymi przez bpa McElroy’a diecezji San Diego, Komunia dla rozwodników żyjących w kolejnych związkach staje się po prostu normą. Jest to jednak norma, w której małżeństwo nie jest już nierozerwalne, w której dopuszcza się zawieranie przez rozwodników kolejnych związków, w której nie ma miejsca na spowiedź sakramentalną, zaś do Komunii św. przystępować można ad libitum. Czyli jak w każdej sekcie protestanckiej.
Czy mamy to postrzegać jedynie jako jedną z wielu sprzecznych częstokroć wzajemnie interpretacji Amoris laetitia, które Franciszek świadomie i rozmyślnie toleruje?
I czy interpretacja taka jest do pogodzenia z odwieczną doktryną Kościoła w kwestii małżeństwa?
Są to dwa pytania, od odpowiedzi na które papieżowi trudno będzie się uchylić.
Sandro Magister
tłum. Scriptor