… wielu Peruwiańczyków modli się za niego, by wytrwał.
W Europie trudno dziś znaleźć polityków, którzy przyznawaliby, że chrześcijaństwo ma realny wpływ na podejmowane przez nich decyzje i że kierują się Dekalogiem. Jeśli któryś zbyt otwarcie się z tym ujawni, to może być potraktowany tak jak Rocco Buttiglione, którego kandydatura na komisarza Unii Europejskiej została utrącona tylko dlatego, że przyznał, iż pozostaje wierny nauczaniu Kościoła w sprawie homoseksualizmu.
Takich oporów nie mają przywódcy w innych częściach świata, np. Pedro Pablo Kuczynski, który objął urząd prezydenta Peru 28 lipca tego roku. Ostatnio podczas tzw. Narodowego Śniadania Modlitewnego (wydarzenia obchodzonego co roku w tym kraju od 31 lat) dokonał prywatnego aktu zawierzenia siebie, swojej rodziny, rządu, wszystkich ministrów i obywateli oraz całej Republiki Peru Najświętszemu Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi.
Kuczynski powierzył Bogu Trójjedynemu wszystkie swoje myśli i decyzje, by służyły one dobru kraju. Poprosił Najwyższego, by zawsze pomagał mu kierować się w rządzeniu przykazaniami Dekalogu. Prezydent poprosił też Boga o wybaczenie za wszystkie grzechy, jakie popełnił w przeszłości, oraz za wszystkie popełnione kiedykolwiek przez jego rodaków.
Pozostaje jeszcze pytanie o zgodność słów z czynami. Co prawda w czasie kampanii Kuczynski kokietował środowiska liberałów obyczajowych, zapowiadając, że zmieni prawo dotyczące aborcji i homoseksualizmu, ale kiedy został prezydentem nie zrobił nic w tym kierunku. Obecne prawodawstwo w Peru zdecydowanie stoi na straży życia – aborcja jest dopuszczalna tylko w jedynym przypadku: zagrożenia życia matki. Podczas kampanii Kuczynski mówił, że trzeba ten proceder zalegalizować w jeszcze jednej sytuacji: gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Zapowiadał również, że należy prawnie uregulować status par jednopłciowych, czyli tzw. związków partnerskich.
Teraz wszyscy w Peru zastanawiają, co będzie dalej. Biskupi mówią: „sprawdzam”, głośno wyrażając nadzieję, że prezydent wycofa się ze swych wyborczych zapowiedzi. Z kolei organizacje proaborcyjne publicznie dają wyraz swym obawom, że akt konsekracji może utrudnić realizację ich postulatów.
Oczy komentatorów politycznych i religijnych w Ameryce Południowej są teraz zwrócone na Kuczynskiego. Jego przykład stanie się bowiem punktem odniesienia dla innych. W końcu nie każdy dokonuje tak spektakularnego aktu zawierzenia, który angażuje głęboko nie tylko jego osobę, lecz także autorytet sprawowanego urzędu. Jeśli prezydent dochowa wierności nauczaniu Kościoła, może się stać przykładem, że da się pogodzić tożsamość chrześcijanina i powołanie polityka, sprawując nawet najwyższe godności w państwie. Jeżeli natomiast wesprze projekty niezgodne z nauką i moralnością Kościoła, udzieli tym samym publicznej lekcji hipokryzji; pokaże, że można wypowiedzieć każde słowa przysięgi wobec Boga, a następnie je złamać. To pogłębiłoby tylko rozziew między sferą polityki i religii.
Jak postąpi Kuczynski? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że wielu Peruwiańczyków modli się za niego, by wytrwał.
Grzegorz Górny
4 grudnia 2016