Aktualizacja strony została wstrzymana

Kwadratura kół – Free Your Mind

Rolex w swej najnowszej notce[1] [kopia – tutaj] stawia śmiałą tezę, że wyniki prowadzonych obecnie ekshumacji zaważą na społecznym odbiorze wydarzenia z 10 Kwietnia na dziesięciolecia. Rzekłbym w odpowiedzi: mogą, owszem, ale nie muszą – wiele zależy od tego, co dokładnie zostanie ujawnione i w jaki sposób będzie przedstawiane publicznie. Co więcej, można się zastanowić również nad tym, czy ekshumacje (AD 2016 i przewidziane na przyszły rok) nie są dokonywane tylko i wyłącznie po to, by „zamknąć temat” jakimś – powiedzmy – polubownym rozwiązaniem. Takim mianowicie do przyjęcia dla różnych środowisk politycznych (toczących między sobą straszliwe burze w szklance wody[2]), a jednocześnie łagodzącym emocje społeczne wokół sprawy tragedii z 10-04, które i tak już z roku na rok słabną.  

Zacny Rolex na pewno wie, że w XXI wieku (choć już i w wieku poprzednim to się dało obserwować) informacja jest już jakimś rodzajem władzy nad ludźmi. Kto ma dostęp do informacji wielkiej wagi, ten ma większą władzę aniżeli ten, kto dysponuje dostępem do błahostek. Informacje podlegają uhierarchizowaniu i – o czym doskonale pamiętamy z historii zwłaszcza naszego kraju – bywają informacje tak wysokiej rangi, że „nie mogą” przez długi czas ujrzeć światła dziennego, wobec tego spoczywają w rozmaitych depozytach, sejfach, tajnych archiwach itp. Dlaczego tego typu informacje są chowane? Ano głównie dlatego, że mogłyby wywołać (trudny do opanowania) rezonans społeczny (zakłócając pewne status quo), który mógłby poskutkować jakimiś poważnymi perturbacjami na styku społeczeństwo – władza. Oczywiście, dotykamy tu przy okazji pewnej newralgicznej sfery w obszarze państwowości, bywa bowiem tak, że pewne informacje są utajniane/chowane ze względu na bezpieczeństwo państwa, a więc po to, by tymi informacjami nie posłużyły się np. jakieś obce wywiady.

W przypadku 10-04 mamy zaś przedziwną sytuację, jakby „tajność goniła tajność” albo osobliwość – osobliwość. Innymi słowy, nic, kompletnie nic, nie dzieje się normalnie (czyli tak, jak to zwykle się dzieje, gdy dochodzi do wypadków lotniczych). Nie chcę już wracać do kwestii szeroko omówionych w moich opracowaniach (poczynając od Czerwonej strony Księżyca), chodzi mi zwłaszcza o pewną ogólną, zauważalną metodologię tego, co jest „robione” wokół 10-04 – robione i medialnie, i instytucjonalnie, i politycznie. Pewne podstawowe pytania są od lat albo skrupulatnie przemilczane, albo systematycznie zagłuszane. Pewne sprawy są zwyczajnie pomijane. Pewnych materiałów jak nie było tak nie ma. I nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się jakoś radykalnie zmienić.

Do takiego pesymizmu może skłaniać właśnie to, jak obecnie przebiegają ekshumacje (w przypadku śp. S. Melaka i śp. T. Merty zapadło głuche milczenie – może to tylko chwilowe?), jak i to, jakich kombinacji alpejskich dokonuje środowisko „GP”, lansując teraz (wraz z min. A. Macierewiczem) wersję przebiegu wydarzeń (w Smoleńsku) z „uderzeniem kołami” przez „prezydenckiego tupolewa”[3]. Jest to istna kwadratura kół, ponieważ samolot uderzywszy z impetem kołami zaryłby się głęboko w ziemię, tymczasem na wielu zdjęciach z 10-04 widać odwrócone koła. Autorzy linkowanego tekstu w „GP” wyjaśniają jak chłop koniowi pod górkę, cytuję, że „miejsce katastrofy było przez Rosjan manipulowane” (pierwszy raz dowiaduję się, iż można manipulować miejscem), „na miejscu katastrofy w ciągu kilku dni po tragedii, dokonywano wielu manipulacji”. Pytanie jednak, czy „manipulowano miejscem” też zaraz po ogłoszeniu „katastrofy”? Czy Ruscy „odwrócili koła” zaraz po przybyciu na polankę samosiejek? Czyż M. Wierzchowski nie widział właśnie odwróconych kół nadbiegłszy z felczerami do lasku[4]? No tak, ale kto miałby na takie pytania odpowiedzieć, skoro autorzy z „GP” nie są w stanie ich sobie zadać?

Kwadratura koła zachodzi też, jak sądzę, w przypadku śledztwa prowadzonego pod auspicjami cywilnej prokuratury, może bowiem pojawić się problem tego typu, czy coś ujawniać, czy nie – i za jaką cenę. Na posiedzeniu ZP z udziałem prof. M. Badena[5] (marzec 2012) zaproszony gość twierdził, że najczęściej pojawiającymi się obrażeniami u osób, których dotknęła katastrofa lotnicza, są obrażenia twarzy, tymczasem p. A. Melak wspominał wtedy:

Oglądałem zwłoki brata. Rozpoznałem najpierw na podstawie zdjęcia, jakie prokuratura przedstawiła mi w Moskwie. (…) i nie widziałem żadnych uszkodzeń twarzoczaszki, tzn. przedniej strony twarzy brata. Później miałem możność oglądania brata na stole sekcyjnym. Miał ślady po sekcji w postaci przecięcia mostka i w poprzek zszycia, natomiast uszkodzeń twarzy nie było. Czy jest to możliwe, tak, że ciało całe było. Wiem z opowiadań innych rodzin, wiem, że niektóre ciała wyglądały tak, jakby te osoby zasnęły – były w całości, nie było widać widocznych uszkodzeń. Czy jest to możliwe w tego typu zdarzeniu (…)?

Free Your Mind

[1] http://hekatonchejres.salon24.pl/737913,podroz-za-jeden-kismet

[2] O tym, że mamy do czynienia z burzami w szklance wody świadczy dobitnie to, że powołano komisję śledczą ds. Amber Gold, a nie do sprawy 10-04, jakby ta ostatnia nie była dużo ważniejsza od finansowej afery.

[3] http://niezalezna.pl/89533-ekshumacje-jak-zginela-para-prezydencka-kto-boi-sie-prawdy-o-katastrofie-smolenskiej

[4] http://freeyourmind.salon24.pl/401203,tajemnice-smolenska

[5] http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/08/posiedzenie-z-udziaem-prof-michaela.html

Skip to content