Aktualizacja strony została wstrzymana

W ślepej uliczce Koranu

Kiedy zamordowano we Francji starszego kapłana muzułmanie mówili o współwyznawcach, że „to nie są muzułmanie” i powoływali się przy tym na Koran, wskazując że mają takie to, a takie wersety. To może powodować zamieszanie. Oni używają Koranu tak jak im to pasuje w danym momencie – mówi dr George Yacoub, wykładowca w Katedrze Arabistyki i Islamistyki na Wydziale Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Tomaszem Strzyżewskim.

Czy w islamie istnieje pewien rodzaj wykładni, czyli określony i stały sposób interpretowania treści Koranu?

W islamie nie znajdziemy czegoś takiego jak jednolite nauczanie, bo muzułmanie nie mają papieża.

Skoro nie ma konkretnego magisterium, to czym muzułmanie kierują się przy wybieraniu wersetów w poszczególnych sytuacjach?

Werset to inaczej sura. Najważniejsze jest u nich, żeby rozszerzyć islam. Bardzo dużo muzułmanów chciałoby doprowadzić kogoś do konwersji. Mam na myśli także zwykłych, przeciętnych muzułmanów. Proszę się nie łudzić. Ekspansji nie sprzyja dobieranie tych wersetów, które mówią o przebaczeniu, o szacunku, o wzajemnej miłości, o tym, żeby kochać się jak bracia. To działa inaczej. Jeżeli muzułmanin będzie zobowiązany do zaakceptowania chrześcijanina żyjącego obok niego, no to wtedy musi liczyć się z tym, że islam nie będzie się rozszerzał. Dlatego raczej unikają odwoływania się do takich wersetów, a uciekają się do innych.

Choć muzułmanie zbyt często nie odwołują się do „przyjaznych” wersetów, to jednak zdarza się, że i takie są przez nich przywoływane. W jakich okolicznościach wybierają sury np. „o miłosierdziu”? Po co one są?

Muzułmanie często wypowiadają pewną krytykę pod adresem swoich współwyznawców. Posłużę się przykładem, który miał miejsce ostatnio, gdy zamordowano we Francji starszego księdza. Wtedy muzułmanie mówili o innych muzułmanach, że „to nie są muzułmanie” i powoływali się przy tym na Koran, wskazując że mają takie to, a takie wersety. To może powodować zamieszanie. Oni używają Koranu tak jak im to pasuje w danym momencie.

Czy te wersety nie są zatem pewną formą „przykrywki”?

Dla nich tak. Osobiście wolałbym, żeby ich szkoły i meczety wychowywały dzieci w duchu wersetów „pokojowych”. Jeśli dziecko wychowa się w takim właśnie duchu, to jako człowiek dorosły będzie normalniejsze, a nawet normalne.

Jak Kościół, który boi się głosić prawdę, który od ostatniego półwiecza staje się bardziej „miękki”, powinien odpowiedzieć na zapędy islamu, który współcześnie wydaje się twardy, właśnie przez swoją ekspansywność?

Tu nie chodzi o „miękkość”, chociaż wyraźnie obserwujemy, że Kościół od jakiegoś czasu zaczął się cofać. Rezygnuje z katechizacji i ewangelizacji. Powiedziałbym, że rezygnuje z misji wychowawczej. Jest go coraz mniej w przestrzeni publicznej. Pozostaje po nim pewna próżnia. Na jej miejsce wchodzi jakaś inna religia, m.in. islam, czy buddyzm. Znam kilku konwertytów, którzy przyjęli islam nie dlatego, że ktoś ich do tego namówił, ale z zupełnie innych powodów. Jedna z moich studentek przeszła konwersję, bo poszukiwała jakiegoś oparcia. Choć wychowywała się w rodzinie ateistycznej zapragnęła w coś wierzyć. Więc to nie jest tak, że ludzie przyjmują islam, wyłącznie po namowie przez jakiegoś muzułmanina. Na przyszłych księżach spoczywa ogromny ciężar, ciężar tego, jak to zrobić, żeby pomóc tym ludziom. Tym bardziej, że żyjemy w cywilizacji, która koncentruje się na materialnej stronie życia, na zysku i na przyjemności. To naprawdę trudne zadanie.

Rozmawiał Tomasz Strzyżewski

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2016-11-08) | http://www.pch24.pl/w-slepej-uliczce-koranu,46946,i.html

Skip to content