Aktualizacja strony została wstrzymana

Meandry laickiego państwa. Przypadek francuski

Jak wiadomo, islam jest nie tylko religią, ale całym systemem społecznym. We Francji od wielu lat ściera się z laickim państwem o „rząd dusz” na bardzo różnych obszarach. Są to między innymi szkoły, ulice, stołówki, szpitale, zakłady pracy, handel, kluby sportowe, baseny, a ostatnio nawet… plaże. Rząd deklaruje „stałą laickość” republiki, ale pewnym wyrazem jego bezsilności jest wydawanie coraz częściej rozmaitych podręczników, ściąg i poradników, które instruują, jak należy się zachowywać w przypadku natrafienia na przejawy islamu.

Jeszcze w maju 2013 roku wydano poradnik dla pracowników transportu publicznego RATP. Później pojawił się instruktaż dla publicznych szpitali. Jego autorem było francuskie „Obserwatorium Laicyzmu”, a broszura doczekała się kilku uzupełnianych co roku wznowień.

„Praktyczny przewodnik o miejscu religii w przestrzeni laickich placówek służby zdrowia” zawiera przykłady konkretnych sytuacji oraz ich rozwiązywania w państwowych szpitalach i innych placówkach ochrony zdrowia, w tym przykłady spraw sądowych. Publikacja jest skierowana do dyrekcji, personelu szpitali, ale i pacjentów. Większość uregulowań dotyczy islamu, choć pojawiają się i akcenty dotyczące np. świadków Jehowy (w przypadku zagrożenia życia można dokonać transfuzji krwi a protestujących, np. krewnych pacjenta, oskarżyć o utrudnianie akcji ratowniczej).

 

Zakaz nawracania

Większość regulacji opiera się też na zdrowym rozsądku. Na przykład mediacje pomiędzy pacjentami w sali, gdzie jeden z chorych zbyt donośnie się modli (taki spór należy regulować jak w przypadku np. zbyt głośnego oglądania telewizji). Przewodnik dopuszcza ustawienie w holu szpitala choinki (jest symbolem święta w dużej mierze świeckiego i nie narusza neutralności). Możliwa jest nawet szopka, o ile ma charakter regionalny i nie zawiera elementów wyraźnie religijnych.

Szpital może zapewniać „alternatywne żywienie” pacjenta, czyli np. dopuścić posiłki halal przynoszone przez rodzinę, ale za aprobatą lekarza. W przypadku kobiet, które odmawiają zbadania przez lekarza-mężczyznę, nie dopuszcza się używania siły, jednak pacjenta należy poinformować o z możliwych skutkach i stworzeniu zagrożenia życia.

Kilka punktów dotyczy personelu. Szpital ma prawo odmówić zatrudnienia pracownika, który nie zamierza rezygnować z praktyk religijnych w czasie pracy. Lekarz odmawiający przeprowadzenia tak zwanej aborcji musi natychmiast dostarczyć dane kontaktowe lekarza lub placówki, która tego dokona. Nie wolno mu też zniechęcać w jakikolwiek sposób kobiety do zabicia nienarodzonego dziecka i wpływać na decyzje pacjentki. Można oskarżyć o dyskryminację kobiet pracownika, który witając się w pracy z personelem, nie podaje im ręki lub nie słucha poleceń kobiety, która jest jego przełożoną. W szpitalu zabroniona jest jakakolwiek forma „nawracania” pacjentów (osłabieni chorobą mogą być podatni na religijne sugestie).

Podobne poradniki są znakiem czasów i pokazują skalę problemów, które tworzy sobie tzw. laickie państwo. Mamy więc ich prawdziwy wysyp.

 

Instruktaże z loży

W październiku 2015 r. pojawił się kolejny tego typu przewodnik dotyczący manifestowania przejawów religijności w zakładach pracy. Broszurę wydała centrala związkowa CFDT. W listopadzie 2015 podobny samouczek wydano dla władz lokalnych na zlecenie stowarzyszenia merów Francji. Przy tym „poradniku” warto się jednak zatrzymać.

Na czele Stowarzyszenia Merów Francji stoi polityk centroprawicowych Republikanów Francois Baroin, a jego zastępcą jest socjalista Andre Laignel. To właśnie oni podpisali się pod dokumentem na temat laickości. Baroin jest synem Michela, wielkiego mistrza Grand Orientu. Laignel był m.in. eurodeputowanym, sekretarzem stanu ds. miast w socjalistycznym rządach Edyty Cresson i Piotra Beregovoya. Obecnie jest merem Issoudun (departament Indre i Cher) i… masonem. Sporo to wyjaśnia, bo francuski ruch wolnomularski przede wszystkim nie może oderwać się od walki z chrześcijaństwem. W czasie przygotowywania „Vade Mecum” na wszystkich etapach prac i we wszystkich komisji problemowych, jednym z głównych konsultantów był Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu, Daniel Keller. Drugim konsultantem został zaś przewodniczący paramasońskiego Obserwatorium Laicyzmu, Jean-Louis Bianco. Dopiero po powstaniu projektu o konsultacje poproszono także przedstawicieli poszczególnych religii.

Już pierwsze rozdziały „Vade Mecum” brzmią co najmniej groźnie. Chociaż publikacja miała odpowiadać na problemy związane z islamem, to w istocie zaleca zajęcie się takimi tematami jak uregulowanie specjalnego statusu wspólnot religijnych w Alzacji-Lotaryngii (pozostałości konkordatu z czasów przynależności tych terenów do Niemiec) i na terytoriach zamorskich. Postuluje się też wprowadzenie w przyszłości dodatkowych przepisów w kwestii miejsc kultu i cmentarzy. W jakim kierunku te prace pójdą, można się domyślać na podstawie innych rozdziałów.

Przewodnik podkreśla, że laickość jest fundamentem republiki. Dlatego też zaleca zależność jakichkolwiek dotacji od respektowania przez stowarzyszenia zasad laicyzmu zawartych w tzw. karcie republikańskiej. To samo dotyczy prywatnych przedszkoli. Postuluje się też zwiększenie kontroli państwa nad prywatnym szkolnictwem (jest ono głównie katolickie i kontrolowane już przez kuratoria pod względem programów nauczania). Neutralność ma dotyczyć także sportu.

 

Procesja groźna dla państwa

Ciekawie brzmią zapowiedzi dotyczące kultury. Oferta kulturalna ma być „zróżnicowana”, zwłaszcza gdy dotyczy… sztuki inspirowanej religią. Dla przykładu autorzy stwierdzają, że np. w muzyce trudno uniknąć „konotacji momentów artystycznych z inspiracjami religijnymi” (padają tu przykłady gospel, muzyki żydowskiej czy utworów Bacha), ale merom zaleca się zapewnianie na tego typu koncertach „równowagi i różnorodności” (wpleść do repertuaru jakiegoś ateistę?). W przeciwnym razie organizatorom koncertu grozi odebranie dotacji…

„Vade Mecum” uznaje za naruszenie świeckości państwa takie wydarzenia jak procesje religijne, pielgrzymki bretońskie, święcenia nowych budynków, a nawet „chrzty” statków. Zaleca, by udział merów i urzędników państwowych w tego typu uroczystościach ograniczyć do „wydarzeń wynikających z konieczności ich służby”. Neutralność pełnionych funkcji ma wykluczać każdą manifestację wiary lub jej braku. Dopuszcza się jednak pewne wyjątki. W czasie wizyty w meczecie można np. zdjąć buty, a w synagodze założyć kipę…

Kolejny rozdział dotyczy „neutralności gmachów publicznych”. Nie może być w nich elementów i symboli religijnych. Z przestrzeni publicznej należy więc wykluczyć m.in. bożonarodzeniowe szopki, które niosą motywy religijne i są „niekompatybilne z ideą laickości”.

 

Religia antykatolicyzmu

„Vade Mecum” popiera za to wprowadzanie ceremoniału świeckiego. Zdaniem autorów należy podkreślać „walor pedagogiczny ślubów cywilnych” a w czasie ich ceremonii dbać o „neutralność” sali merostwa i wykluczać jakiekolwiek elementy religijne. Popiera się także symboliczne „chrzty” cywilne, choć nie mają one jakichkolwiek skutków prawnych oraz „pogrzeby republikańskie”. Merom zaleca się darmowe udostępnianie rodzinom sal na tego typu ceremonie, ale pod warunkiem, że nie będą one niosły żadnych elementów religijnych.

Jak widać, prawie żadne z zaleceń nie jest skierowane na wyrugowanie z publicznej przestrzeni islamu, ale raczej tradycji katolickich.

Dokument poszedł w kierunku odcięcia Francji od wartości i chrześcijańskich korzeni jej kultury. Promowany tu laicyzm służył „uspokajaniu” i unikaniu drażnienia wyznawców islamu za cenę autokastracji własnej kultury. Nic dziwnego, że „Vade Mecum” było krytykowane przez wielu merów, nie ogarniętych jeszcze szałem wielokulturowości.

Nie był to jednak koniec laickich poradników. W tym samym roku, w grudniu podobną „ściągę” wydało także dla swoich pracowników i placówek merostwo Paryża.

Seria „przewodników po laickości” w tym roku doczekała się uzupełnienia także przez dokument skierowany do biznesu prywatnego. O ile w firmach państwowych i w służbach publicznych manifestowanie religijności jest teoretycznie zakazane, to w prywatnym sektorze jedyną wytyczną jest efektywność działania przedsiębiorstwa. Zapowiedziany obecnie przez ministerstwo pracy „przewodnik” ma więc charakter bardziej informacyjny i nie narzuca żadnych konkretnych przepisów i rozwiązań. Znajdują się w nim praktyczne wskazówki postępowania w różnych sytuacjach, które zdarzają się w firmach (odmowa okresowych badań lekarskich, usprawiedliwianie nieobecności motywacją religijną, noszenie symboli religijnych, próby uprawiania religijnej agitacji, odmowa podawania ręki kobietom, itd.).

 

Laickość w liczbach

Z przeprowadzonej wcześniej wśród pracowników różnych firm przez Obserwatorium Aktów Religijnych w Przedsiębiorstwach (OFRE) i Instytut Randstad ankiety wynika, że 70 procent badanych miało do czynienia z jakąś formą obecności wśród kolegów z pracy zachowań motywowanych religijnie. 56 procent twierdziło, że są to przypadki incydentalne, niemal co trzeci mówił, że zdarzały się one okazyjnie (kilka, kilkanaście razy w roku), a 12 procent, że jest to problem dość częsty. Jeden na cztery takie przypadki wywoływał jakąś interwencję kierownictwa.

Szesnaście procent badanych zetknęło się z braniem urlopów w związku z przypadającymi na dzień pracy świętami religijnymi, a 13 procent z modlitwą w pracy. Noszenie „ostentacyjnych symboli religijnych” dostrzegł zaledwie co dziesiąty ankietowany, zgłoszenie chęci pracy na stanowisku z wyznawcą swojej religii dotyczyło 8 procent i tyle samo – odmowy pracy z kobietami. Pięć procent odnotowało odmowę pracy przy produkcji lub transporcie produktów uznawanych za „nieczyste” (np. wieprzowiny, alkoholu). Ankieta nie uwzględniała podziałów na religie, ale nietrudno się domyślić, że chodzi tu przede wszystkim o zachowania muzułmanów.

Osobno zbadano tolerancję ankietowanych na religijne zachowania współpracowników. Sześćdziesiąt procent spośród wywiadowanych akceptowało modlitwę kolegów w czasie przerwy, 82 procent ich absencję w czasie religijnych świąt, 71 procent nie ma nic przeciwko rozmowom w pracy na tematy religijne. Dziewięćdziesiąt cztery procent nie akceptuje jednak modlitw w normalnym czasie pracy.

Część firm stara się łagodzi konflikty i idzie na pewne ustępstwa. W czasie ramadanu likwiduje się np. przerwy obiadowe, dostosowuje urlopy do świąt islamskich czy przymyka oko na odwiedziny w piątki meczetów np. przez kierowców (choć oficjalnie są oni w pracy). Przewodnik podpowiada sposoby rozwiązywania tego typu konfliktów.

Swoją drogą, owe problemy zafundowano sobie na własne życzenie. Ekspansja islamu w zakładach pracy nie jest bowiem we Francji niczym nowym. Można tu przypomnieć, że jeszcze w 1982 roku związek zawodowy CGT w zakładach Renault wystąpił o udostępnienie zakładowej szatni na miejsce… islamskich modłów. „Tolerancyjni” związkowcy-komuniści, podobnie jak i cała lewica, widząca w wielokulturowości bat do walki z tożsamością narodową i chrześcijańskimi korzeniami kraju, sami zgotowali sobie taki los. Teraz bez „laickiej ściągi” ani rusz…

Bogdan Dobosz

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2016-10-07) | http://www.pch24.pl/meandry-laickiego-panstwa--przypadek-francuski,46511,i.html

Skip to content