Aktualizacja strony została wstrzymana

„Katolicy otwarci”, homolobby i ksiądz Luter. Skandaliczna akcja „tęczowego” sojuszu!

„Przekażmy sobie znak pokoju” to nazwa pierwszej w Polsce kampanii społecznej subkultury LGBT, w którą włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich, spod znaku tzw. katolicyzmu otwartego. Głos zabrał m. in. ks. Andrzej Luter.

Media liberalne, a także te mieniące się „katolickimi” wciąż trwają w zachwycie nad społeczną kampanią „tęczowych” środowisk mającą „zmienić nastawienie osób wierzących do społeczności LGTB”. Lista periodyków wspierających akcję nie zaskakuje. Znalazły się na niej pisma prezentujące środowisko tzw. katolików otwartych. Głos zabrali m. in. redaktor naczelny „Więzi” Zbigniew Nosowski i naczelna „Znaku” Dominika Kozłowska, oraz Zuzanna Radzik z „Tygodnika Powszechnego”.

Nie po raz pierwszy te wpływowe środowiska określane mianem „katolickich” postawiły się w opozycji do nauczania moralnego Kościoła stając ramię w ramię z przedstawicielami homolobby. Trudno sobie zatem wyobrazić sytuację, aby ta decyzja nie spotkała się z reakcją przedstawicieli hierarchii kościelnej. Czy zaangażownie się redakcji wspomnianych periodyków w akcję de facto promującą grzech nie jest wystarczającym powodem do podjęcia działania przez kościelnych asysytentów tych pism?

Jeśli nic się nie zmieni, to bądźmy pewni, że sojusz tzw. otwartych z promotorami zachowań dewiacyjnych będzie się pogłębiał. Bowiem jego prawdziwym celem nie jest promowanie szacunku wobec społeczności LGTB, lecz dokonanie wyłomu w prawie państwowym – legalizacja homozwiązków, ale nade wszystko w moralnym nauczaniu Kościoła, co doskonale uwidoczniło sie podczas synodu o rodzinie.

Sprawa jest tym bardziej poważna, iż na łamach antykatolickich gazet takich jak „Wyborcza” już pojawił się, w kontekście kampanii pierwszy glos duchownego: księdza Andrzeja Lutra, asystenta kościelnego Towarzystwa „Więź”, członka redakcji kwartalnika „Więź”. Duchowny, jak donosi organ z Czerskiej, zauważa większą tolerancję dla osób LGBT wśród księży: – Choć być może obracam się w specyficznym kręgu – przyznaje. – Strach wynika z niewiedzy, nieznajomości – mówi. Ksiądz Luter jest spowiednikiem osób nieheteroseksualnych. Pytany, czy para osób homoseksualnych żyjących bez ślubu grzeszy bardziej niż para osób hetero w tej samej sytuacji, mówi: „Nie stosuję takiego kryterium. Każda sytuacja jest inna. Najgorsze jest wyrokowanie o grzeszności schematami. Kluczowe jest, czy w związku jest miłość”.

Jakie podejście do spowiedzi mogą mieć osoby nieheteroseksualne przekonujemy dzięki wypowiedzi Anny Strzałkowskiej z Grupy „Tolerado” (współorganizator akcji). –  Jestem żoną Marty Abramowicz, z którą wzięłyśmy ślub w 2011 roku. […] Ja się nie spowiadam z mojej tożsamości jako osoby homoseksualnej, tak jak nie spowiadam się z mojej miłości do syna – bo to nie grzech. Wiara i Kościół są jak dom i rodzina. Rodziny się nie wymienia. Ale można przekonywać, więc postanowiłam działać od środka. Ja widzę, że Kościół już się zmienia. Idziemy w kierunku znaku pokoju – mówi.

luk

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2016-09-07)

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

John Galt
Dlaczego hierarchowie milczą?!? Jak chodziło o x. Międlara, reakcje były błyskawiczne! Natychmiast pozbawić asystentów i prawa do używania przymiotnika katolicki! A wierni powinni natychmiast przestać kupować te antykatolickie czasopisma!

antymodernista
Ksiądz Jacek Międlar ma zakneblowane usta, bo głosi prawdę i jest za Dekalogiem. Antykatoliccy pseudoksięża są promowani, nagłaśniani i tolerowani. Co się z Wami stało czcigodni Biskupi i Arcybiskupi ? Czy chcecie na Polskę zesłać zemstę Pana Boga za wiarołomstwo i inne bluźnierstwa ?!Nic nie nauczyliście się z historii Izraela ?

 


 

„Znak podziału” – redaktor „Christianitas” o udziale nominalnie katolickich środowisk w promowaniu homoseksualizmu

Skoro katolickie środowiska zaangażowały się w kampanię na rzecz szacunku dla homoseksualistów to dlaczego nie prezentują przy tej okazji prawdziwego nauczania Kościoła? – zastanawia się redaktor „Christianitas” Paweł Grad.

Jak można przeczytać na stronie kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, środowiska „Tygodnika Powszechnego”, „Więzi”, „Znaku” i pisma warszawskiego KIK „Kontakt” zwróciły się do ludzi wierzących by przypomnieć, iż „„z wartości chrześcijańskich wypływa konieczność postawy szacunku, otwarcia i życzliwego dialogu wobec wszystkich ludzi, także homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych”. Jednak deklarujący się jako katolicy uczestnicy akcji nie wykorzystują jej do przedstawienia wykładni nauki, którą od lat głosi Kościół na temat zaburzeń związanych z płcią.

„Przekaz kampanii jest jednoznacznie zdominowany przez narrację narzuconą przez partnerów ze organizacji na rzecz homoseksualistów – narrację sprzeczną z nauczaniem Kościoła katolickiego. W informatorze zamieszczonym na stronie kampanii, stanowiącym wyciąg z broszury organizacji „Wiara i tęcza” znajdziemy tezy wprost zaprzeczające negatywnej moralnej ocenie czynów homoseksualnych oraz nauce zawartej w Piśmie świętym. Udział katolickich publicystów ogranicza się do wspierania tej perspektywy, bez zaburzenia jej przypomnieniem o poważnym grzechu, jaki stanowi czynny homoseksualizm i poważnym problemie, jakim jest skłonność homoseksualna” – pisze autor artykułu „Znak podziału” zamieszczonego na portalu Christianitas.

Paweł Grad przypomina w tym miejscu takie dokumenty jak List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych z roku 1986, podpisany przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary Josepha Ratzingera bądź też Deklarację o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej z roku 1975, również sygnowaną przez tę Kongregację. W swoim nauczaniu Kościół jednoznacznie głosi wynikającą z przyrodzonej godności człowieka konieczność szacunku dla homoseksualistów, jednoznacznie potępiając przy tym akty homoseksualne i jakiekolwiek upodobanie tej dewiacyjnej skłonności.

„Stwarzając fałszywe wrażenie, że Kościół nie oczekuje od osób homoseksualnych nawrócenia z czynnego homoseksualizmu i zmagania z nieuporządkowaną skłonnością, katoliccy publicyści wyrządzają szkodę homoseksualistom, narażając ich na pozostanie przy swoich nieuporządkowanych skłonnościach oraz na zawód w zetknięciu z prawdziwą nauką Kościoła” – zwraca uwagę publicysta. Wskazuje też na przykłady fałszywego reinterpretowania zawartych w Piśmie Świętym odniesień do grzechu sodomii w duchu akceptacji dla niej. Wypomina również części środowisk – zarówno  wewnątrzkościelnych jak i sytuujących się poza wspólnotą ochrzczonych – presję wywieraną na pasterzach by zaakceptowali w moralnym nauczaniu czyny homoseksualne.

„Akcja ta jest w istocie znakiem podziału, wprowadzającym do wspólnoty wiernych zamęt, odrywającym ich od nauczania Chrystusa” – pisze Grad o inicjatywie „Znak pokoju”. Zastanawia się też, jak zareagują na nią polscy księża biskupi.  

„Jest jednak jasne, że ewentualne udzielanie mu poparcia – zarówno przez biskupów jak i wszystkich wiernych, w tym środowiska katolickie – jest poważnym błędem o konkretnych, negatywnych konsekwencjach. Powinno wycofać się wszelkie poparcie dla jakiejkolwiek organizacji, która usiłowałaby zmienić istotne nauczanie Kościoła, byłaby dwuznaczna w zajmowanych stanowiskach lub zupełnie je lekceważyła. Takie poparcie lub nawet jego pozór może zapoczątkować poważne nieporozumienia” – konkluduje Paweł Grad.

RoM

Źródło: christianitas.org

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2016-09-08)

 

 


 

Skip to content