Aktualizacja strony została wstrzymana

Postępowcy sprowadzą nieszczęście? – Stanisław Michalkiewicz

Każdy człowiek postępowy w miarę upływu czasu będzie coraz bardziej zajęty i to nawet nie dlatego, że rosnąca biurokratyzacja zmusi go do utrzymywania coraz większej liczby kosztownych parazytów. Postęp techniczny i ludzka pomysłowość przyczyniają się do niebywałego wzrostu wydajności pracy, dzięki czemu gospodarka, mimo gwałtownego wzrostu kosztów funkcjonowania państw, potrafi ten ciężar udźwignąć.
Inna sprawa, że jeśli wierzyć statystykom, we wszystkich krajach pojawiło się zjawisko tzw. bezwzględnego zubożenia, polegające na tym, iż przeciętny człowiek na ten sam koszyk dóbr musi dziś pracować trochę dłużej, niż kiedyś. Więc jednak wzrost liczby pasożytów daje o sobie znać mimo postępu technicznego i ludzkiej pomysłowości.
Ale o ile z uwagi na bezwzględne zubożenie wszyscy ludzie będą trochę dłużej zajęci, to ludzie postępowi będą zajęci jeszcze dłużej, a to z uwagi na rosnąca gwałtownie liczbę dni, które nieubłagany Postęp nakazuje uroczyście obchodzić, gwoli tresury na użytek Nowego, Wspaniałego Świata.
Tygodnik „Najwyższy Czas!” co roku w numerze noworocznym drukuje „Kalendarz Postępowca”, z którego wynika, że powoli zaczyna już brakować dni i niektóre dni są wykorzystywane do czczenia wielu ważnych dla Postępu wydarzeń. Mówi się: trudno; z nieubłaganym Postępem żartów nie ma, toteż nic dziwnego, że przed dwoma laty Zgromadzenie Ogólne ONZ ustanowiło Dzień Pamięci o Holokauście i nakazało uroczyste obchodzenie go „na całym świecie”.
Jak to wygląda na całym świecie, to trudno powiedzieć, natomiast w krajach postępowych wygląda to wzorowo. W Niemczech uroczystości nie ograniczają się do jednego dnia; jak zaczną się w sobotę 27 stycznia, to ciągną się aż do poniedziałku 29 stycznia, a więc dłużej, niż święta Bożego Narodzenia, które zresztą pewnie niedługo zostaną zakazane ze względu na ich prowokacyjny i jątrzący charakter.
W ramach obchodów Dnia Pamięci wszyscy w Niemczech wymyślają „nazistom”, nie tylko za to, że najpierw dokonali podboju niemieckiego państwa, a potem dopuścili się rozmaitych zbrodni, ale i za to, iż w dodatku posługiwali się „nazistowskim” językiem i w ogóle.
Ciekawe, że z jakiegoś tajemniczego powodu wszyscy utożsamiają „nazistów” z prawicą, chociaż najwybitniejszy ich przedstawiciel, Adolf Hitler, był przywódcą Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej i zarówno sam, podobnie zresztą jak wszyscy jego zwolennicy, uważał się za przedstawiciela politycznej lewicy.
Ślady tej identyfikacji odnajdujemy choćby w kultowej, jakby to dzisiaj powiedziano, masowej pieśni „nazistów” „Die Fahne hoh!”, w której pomstuje się na „Reakcję” podobnie jak na komunistyczny „Rotfront”.
Ale po pani Klaudii Roth z Partii Zielonych (z dowcipu o Murzynach: „czarni są czerwoni, bo są jeszcze zieloni”) spływa to jak po jakiejś gęsi, podobnie zresztą jak po innych niemieckim politykach, wykorzystujących nakazane przez ONZ uroczystości do „demaskowania prawicowego ekstremizmu”. Ale pasożyci swoje, a ludzie najwyraźniej wiedzą swoje, bo im więcej pomstowań na „nazistów” i „prawicowy estremizm”, tym większą konkietę robi NPD.
Najwyraźniej musiało zaniepokoić to pana dra Marka Edelmana, bo w wywiadzie dla włoskiej gazety „La Republica” przestrzegł, że holokaust „może się powtórzyć”. Ano, jeśli tresura będzie nazbyt natrętna i nachalna, to wykluczyć tego nie można, bo nawet najbardziej pojednawczo nastawiony człowiek może się w końcu zniecierpliwić. Lepsze, jak wiadomo, jest wrogiem dobrego, każda akcja rodzi reakcję, a gościa można udławić nawet łyżką mleka, więc warto zastosować się do przestrogi ogrodnika, który powtarzał: „nie przesadzajmy”.
Wracając do dra Edelmana, to ze sławnymi ludźmi jest problem. Na przykład pewien francuski deputowany zasłynął z tego, że gdy w parlamencie wybuchła bomba, nie stracił głowy, tylko w zapadłych nagle ciemnościach krzyknął: „panowie, posiedzenie izby trwa nadal!”. Ani przedtem, ani potem nie dokonał już niczego godnego uwagi, ale do końca życia uchodził za autorytet.
Więc teraz dr Marek Edelman powiada, że „demokracja została stworzona dla sprawiedliwych, nie dla nacjonalistów, faszystów, dla każdego powodowanego nienawiścią”. Jest to wypowiedź arcyciekawa z kilku powodów. Po pierwsze – skąd dr Edelman wie, że demokracja została stworzona tylko „dla sprawiedliwych”? Czyżby powiedział mu to osobiście sam Stwórca Demokracji?
Po drugie – jest publiczną tajemnicą, że w Izraelu dominującą, a właściwie obowiązująca doktryną polityczną jest syjonizm, a więc ideologia skrajnie nacjonalistyczna. Tej doktrynie w coraz większym stopniu ulega też cała żydowska diaspora, stawiając znak równości między antysemityzmem i antysyjonizmem. Pisze o tym bardzo ciekawie Guy Sorman w swojej książce „Made in USA”.
Tymczasem dr Edelman powiada, ze demokracja nie została stworzona dla nacjonalistów, a nawet więcej – wyklucza nacjonalistów z grona „sprawiedliwych”. Znaczy – nacjonaliści znowu poza prawem? W tych okolicznościach rzeczywiście, holokaust może się powtórzyć, więc może lepiej nie wywoływać wilka z lasu zbyt głośno?


Stanisław Michalkiewicz
  www.michalkiewicz.pl

Komentarz  ·  „Tygodnik nr 1” (pow. poznański)  ·  31 stycznia 2007  |  www.michalkiewicz.pl

 

Skip to content