Aktualizacja strony została wstrzymana

Pani filozofowa nawiązuje – Stanisław Michalkiewicz

Starsi ludzie z pewnością pamiętają przemówienie Józefa Stalina na zebraniu wyborczym w I Stalinowskim Okręgu Wyborczym Miasta Moskwy, kiedy to Chorąży Pokoju i Ojciec Całej Postępowej Ludzkości wypowiedział spiżowe słowa, że „nigdy i nigdzie nie było takiej demokracji, jak nasza”. Jak wiadomo, demokracja ta polegała na tym, że co Józef Stalin powiedział, to było święte. Te święte słowa powtarzali później demokraci we wszystkich krajach demokracji ludowej, a nawet w tych, które jęczały w okowach imperializmu. Krótko mówiąc – tamta demokracja była bardzo podobna do systemu rang utworzonego w Rosji przez Piotra Wielkiego. Im wyższą rangę ktoś zajmował, tym więcej miał racji. Dlatego najwięcej racji miał zawsze Józef Stalin, no a potem – każdy według rangi. Kto się z tego próbował wyłamać i chciał mieć rację na własną rękę, był bezlitośnie atakowany przez rozżarte stado humanistów z całego świata, co nazywało się internacjonalizmem.

I oto, po kilkunastu latach zamętu, znowu wracamy do starych, sprawdzonych zasad demokracji socjalistycznej i proletariackiego humanizmu. Wprawdzie odwieczny Związek Radziecki został rozwiązany, ale wcale nie zniknął, tylko zmienił miejsce, wcielając się w formę Unii Europejskiej. Jak wiadomo, Unia Europejska zdecydowanie wypowiada się w kwestiach światopoglądowych, forsując umiłowaną zasadę laickości. Jej znaczenie przypomniał ostatnio w liście skierowanym do deputowanych Parlamentu Europejskiego Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji, Jan Michał Quallardet. Stwierdza tam, że laickości zagraża „nowe sekciarstwo” w postaci „grup nacisku religijnych integrystów”, którzy niosą „podejście ksenofobiczne” oraz „nacjonalizm i eurosceptycyzm”. Tymczasem w imię „pluralizmu demokratycznego”, wszyscy, co do jednego, powinni stanąć na nieubłaganym gruncie laicyzmu – to chyba jasne? Józef Stalin wiedziałby, co z takimi integrystami zrobić; już tam żaden by mu nie zaszurał – ale nic się nie martwmy – wszystko dopiero przed nami.

Więc skoro w Paryżu na alarm uderzył pan Mistrz Quallardet, to nic dziwnego, że na całym postępowym świecie odezwał się chór humanistów. W Polsce dała głos pani Magdalena Środa, pracująca na Uniwersytecie Warszawskim w charakterze pani filozofowej, a w wolnych chwilach pisująca do „Gazety Wyborczej”. Powiedziała między innymi, że „powinniśmy przyjąć jakieś założenia o postępie moralnym naszej cywilizacji”. Na przykład – nie powinno się nawet dyskutować o karze śmierci, bo to „relikt barbarzyństwa”.

No dobrze, ale co zrobić, jak ktoś mimo wszystko będzie się upierał, żeby o tym jednak podyskutować? Pani filozofowa na razie nic na ten temat nie mówi, ale nietrudno się domyślić, że takiego wroga cywilizacji trzeba będzie wziąć pod obcasy, a potem uciszyć na wieki, żeby nic już nie zakłócało nieubłaganego postępu. Wynika to z deklaracji pani filozofowej na temat demokracji: „W sprawach istotnych dla demokracji, dotyczących jej fundamentów, nie każdy ma równy głos”.

No pewnie! Najlepiej wrócić do starych, sprawdzonych wzorów, do spiżowej formuły Ojca Narodów, że w demokracji racja zależy od rangi. Pani filozofowa podbuduje to filozoficznym bajerem i w ten oto sposób, po kolejnym okresie pieriedyszki, znowu znajdziemy się w szponach humanistów.

Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  Radio Olsztyn  ·  2009-04-24  |  www.michalkiewicz.pl


Skip to content