Aktualizacja strony została wstrzymana

(Zjudaizowany) Arcybiskup australijski: Nie wolno opowiadać kawałów o Żydach

Australijski biskup Philip Wilson, arcybiskup diecezji Adalajdy, w liście pasterskim powiedział, że katolicy powinni respektować i być wrażliwi w stosunku do Żydów i że nie wolno im opowiadać kawałów o Żydach.

Arcybiskup wskazał następnie, że nie powinno się używać „świętego dla Żydów” imienia Boga Yahweh, lecz w zamian tego, stosować np.  imię „Pan” (Lord).

„Chcę przez to powiedzieć” – pisze arcybiskup Wilson – „że należy być szczególnie uważnym w sposobie rozmawiania o Żydach, ponieważ byli oni prześladowani przez ponad tysiąc lat, a szczególnie podczas Holokaustu w II wojnie światowej.”

Opracowanie: Bibula Information Services – B.I.S. – www.bibula.com – na podstawie ABCLocal

 

KOMENTARZ BIBUŁY: Arcybiskup najwyraźniej nie dokończył swojej myśli i nie dopowiedział, że chodzi oczywiście o prześladowanie Żydów przez chrześcijan, a szczególnie przez katolików i instytucjonalnie – przez Kościół katolicki. To rozumie się samo przez się.

A swoją drogą, może ten australijski biskup, który widać nic innego nie ma do roboty tylko zajmować się idiotyzmami, zajrzy sobie na australijską stronę internetową – ma ją pod ręką – Instytutu Adeleajdy, prowadzoną przez dr. Tobena. Znajdzie tam wiele ciekawych informacji o wydarzeniach II wojny światowej, w tym tego, czym określa się mianem Holokaustu. Może też spróbuje głośno podliczyć np. liczbę ofiar żydowskich; być może pamięta jak to jego Wielki Papież, czyli Jan Paweł II modlił się za „4 miliony ofiar” obozu w KL Auschwitz, a teraz jakoś liczba ta stopniała nawet do 800 tysięcy (ostatnie oficjalne stanowisko żydowskiego nurtu, podane w książce Jean-Claude Pressaca).  Może spróbuje się zastanowić zanim zabierze głos w tej sprawie i odpowie np. na pytanie jak ta stale topniejąca liczba ma się do wyrytej w granicie poprawności politycznej „6 milionów ofiar żydowskich”, liczby która niezmienne „stoi” od 1919 roku (sic!). Do sześciu chyba umie dodawać i odejmować. No, chyba że arytmetyka niektórych grup nie obowiązuje. Może odpowie jak należy rozumieć fakt, iż od 1945 do 1991 roku, wszyscy na całym świecie byli indoktrynowani liczbą „4 milionów ofiar” obozu KL Auschwitz – na którą nigdy nie było żadnych dowodów, bowiem była wytworem propagandy sowiecko-syjonistycznej – i dlaczego to teraz mamy wierzyć w kolejną „już ostateczną” wersję. Ile jeszcze będzie „ostatecznych wersji”, ile jeszcze osób będzie musiało zapłacić więzieniem za walkę o prawdę historyczną, jak długo jeszcze żydowscy ideologowie będą mieli monopol na decydowanie o sprawach stricte historycznych?

No i żeby było jasne: oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie neguje cierpienia narodu żydowskiego, mordu tysięcy ofiar i często bezwzględnego prześladowania ze strony nazistowskiego systemu, ale trzeba zawsze umieć połączyć przyczynę ze skutkiem i zastanowić się nad tymi zjawiskami. Bo przecież nie tylko podczas 2 wojny światowej, ale i w czasie ostatniego tysiąca lat, prześladowania Żydów (te tak zwane oraz te autentyczne), nie brały się z niczego, a ofiary nie zawsze były niewinnymi barankami. To, że Hitler zastosował swoją rasistowską socjalistyczną ideologię w próbie przepędzenia ich z Europy, i to że tak inteligentny naród jak Niemcy wspierali go w tym, wynika z prostego faktu, iż sowiecka rewolucja rozlewająca się w tamtym czasie po świecie, była jednoznacznie kojarzona z rewolucyjnymi elementami żydowskimi, a jej przywódcami byli głównie Żydzi. Przepędzenie Żydów uważano wtedy za element obrony Europy, za element świeckiej krucjaty przeciwko barbaryzmowi bolszewizmu żydowskiego.

Dziś środowiska żydowskie posiadające monopol medialny i wyłączność na pisanie historii, stroją się w piórka niewiniątek, stosując m.in. świadome przekręcanie historii oraz pejcz smagający za każdą krytykę, którą absurdalnie nazywa się antysemityzmem . Niestety, propaganda ta znajduje pełne poparcie w sferze tzw. intelektualistów, historyków oraz  – jak widać  z wielu przykładów – hierarchów kościelnych. Nie wiedzą, że sami wiążą sobie ręce, że poddają się intelektualnemu terrorowi albo terrroryzmowi. Nie wiedzą, że ich sympatia do „narodu żydowskiego” będzie tak długo wykorzystana, jak będzie potrzebna. Nie wiedzą, że w odpowiednim czasie będą przetrawieni i wypluci jako niepotrzebny balast.


Skip to content