Aktualizacja strony została wstrzymana

Ciemna strona Ukrainy

Kult OUN-UPA stał się obowiązującym na Ukrainie mitem państwowym – pisze Ewa Siemaszko.

„Incydent z zablokowaniem upamiętnienia cichociemnych pokazał obecną dominację silnie nacjonalistycznego ducha państwa ukraińskiego” – pisze historyk Ewa Siemaszko w „Naszym Dzienniku”.

Zdaniem Siemaszko, okoliczności w jakich odwołano uroczystości ku czci polskich cichociemnych są bardzo wymowne.

To była wyjątkowa sytuacja, jeśli chodzi o polskie znaki pamięci na Ukrainie, ponieważ lokalne władze nie stawiały żadnych trudności, były pozytywnie zaangażowane w upamiętnienie – dotąd postawa niespotykana” – pisze historyk.

Decyzja o odwołaniu uroczystości zapadła na szczeblu centralnym państwa ukraińskiego. Świadczy to o tym, jak bardzo umocnił się tam kult OUN-UPA.

Szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (od 2 lat, a wcześniej szef Archiwum Bezpieczeństwa Ukrainy) cały czas od ukończenia studiów pracował nad wykreowaniem kultu OUN-UPA, z aprobatą dwu prezydentów Juszczenki i Poroszenki. Dzięki obecnemu prezydentowi kult ten stał się obowiązującym państwowym mitem szlachetnej walki o niepodległość, którego nie można mącić oskarżeniami o ludobójstwo czy jakiekolwiek zbrodnie, bo można zostać ukaranym. Powierzenie Wiatrowyczowi kierownictwa IPN po „Majdanie”, negacjonistowi ludobójstwa Polaków przez nacjonalistów ukraińskich, świadczy o tym, że zadaniem ukraińskiego IPN ma być skuteczne pilnowanie chwały UPA” – pisze Siemaszko.

Współautorka monumentalnego „Ludobójstwa…” zwraca uwagę, że szeroka gloryfikacja OUN-UPA ma miejsce już nie tylko na Ukrainie, ale wraz z migracją przenosi się do… Polski.

Kult OUN-UPA i szerzenie nacjonalistycznej ideologii to „zasługa” nie tylko Wiatrowycza, lecz wielu ukraińskich historyków i publicystów, także polityków, którzy drążą ukraińskie umysły od uzyskania przez Ukrainę niepodległości. Efekty propagandy proupowskiej są widoczne w rozmowach z Ukraińcami pracującymi i studiującymi w Polsce – są przekonani o bohaterstwie OUN-UPA, zaprzeczają popełnionym przez te organizacje zbrodniom albo je usprawiedliwiają rzekomo takimi samymi zbrodniami Polaków. Incydentalnie zdarzają się nawet pochwały rzezi wołyńskiej i zapowiedzi jej powtórzenia – nie mają wprawdzie istotnego znaczenia, ale pokazują istnienie skrajnie antypolskich nastrojów niepasujących do wykazywanego w sondażach ukraińskiej opinii społecznej pozytywnego postrzegania Polski” – pisze Siemaszko.

Sprawa upamiętnienia cichociemnych pokazuje, jak skomplikowane są stosunki polsko-ukraińskie.

„W tej sytuacji wsparcie lokalnych władz Starokonstantynowa dla inicjatywy upamiętnienia polskich cichociemnych budzi szacunek i podziw, ponadto odsłania fakt, że nie całe społeczeństwo ukraińskie i nie wszyscy sprawujący władzę poddali się nacjonalistycznemu duchowi. Również szacunek i podziw należy się historykowi Wasylowi Rasewyczowi, który stwierdzając antypolskie działania Wiatrowycza, ma odwagę jawnie iść pod prąd, narażając się na nieprzyjemności. Sprawa polskiego znaku pamięci w Starokonstantynowie ukazuje różne poglądy na wspólną polsko-ukraińską historię i różny stosunek państwa ukraińskiego i Ukraińców do Polski i Polaków, a przy tym negatywne państwowe oddziaływanie wzmacniające ukraiński nacjonalizm i tłumiące normalne zachowania sprzyjające dobrym polsko-ukraińskim stosunkom. Niepokojące jest, że polityka historyczna Ukrainy nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu do Polaków, a przy tym polskie państwo nie potrafi przeciwdziałać przejawom skrajnie nacjonalistycznych zdarzeń, być może w przekonaniu, że wystarczy nasza wszechstronna pomoc Ukrainie, by zniweczyć antagonizmy i zjednać nieprzychylnych” – kończy Ewa Siemaszko.

naszdziennik.pl/KRESY.PL

Za: Kresy.pl ( 08 marca 2016)

 


 

„My polskim sobakom (psom) zrobimy drugi Katyń”

To słowa Dmitrija Jarosza – byłego przywódcy „Prawego Sektora” w rozmowie z Olegiem Tiahnybokiem – przywódcą partii „Swoboda”.

Jak widzimy, skrajni nacjonalizm ukraiński wciąż jest żywą ideologią na Ukrainie, szczególnie zachodniej, na emigracji, a także w Polsce wśród mniejszości ukraińskiej. Chociaż kierunek ten pod swoimi sztandarami aktualnie nie gromadzi licznych rzesz zwolenników, jednak jego sytuacja jest szczególnie niebezpieczna.

O ile na wschodniej i środkowej Ukrainie nacjonalizm ukraiński nie cieszy się dużymi wpływami i poparciem, to na zachodniej Ukrainie (dawne tereny II Rzeczypospolitej) jest inaczej. Tam bowiem nacjonaliści – jak się okazuje – próbują „reanimować” sowietyzowany przez lat kilkadziesiąt naród i nadać mu aktywny charakter.

Tamtejsi Ukraińcy na ogół nie są przychylnie nastawieni do Polaków i Polski, a nacjonaliści zajmują postawy wręcz wrogie. Zaprzeczają oni także oczywistym faktom historycznym, tj. ludobójstwu dokonanemu przez UPA na Polakach zamieszkujących południowo-wschodnie Kresy II Rzeczypospolitej. Świadectwa takich postaw znajdujemy w różnych pismach tej orientacji politycznej, wysuwanych hasłach oraz w wielu wydarzeniach o wyraźnie antypolskiej wymowie, o których informacje mnożą się w ostatnich czasach coraz częściej.

Zasady ideologii ukraińskiego nacjonalizmu wprowadzała w życie założona w 1929 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, a potem jej bojówki – UPA. Zasady te były bliskie nazizmowi i miały charakter faszystowski.

Dramat, jakim stało się bestialskie wymordowanie Polaków w podczas II wojny światowej przez nacjonalistów ukraińskich, został już w miarę dobrze opisany. Dokonano ścisłych obliczeń, które nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Są jednak środowiska, które stale kolportują na ten temat kłamstwa i starają się tuszować rozmiary zbrodni OUN i UPA, czyniąc to z niskich pobudek lub w wyniku opacznie pojmowanej racji politycznej.

Po rozpadzie ZSRS i pojawieniu się na mapie Europy sztucznego państwa ukraińskiego, jakby na nowo zaktualizowały się stare problemy związane z relacjami polsko-ukraińskimi i – pośrednio – polsko-rosyjskimi. Pamięć o tych zbrodniach staje się więc w oczach różnych polskich polityków niewygodną, a strona ukraińska, delikatnie rzecz ujmując, odnośnie do tych kwestii zachowuje się arogancko, a nawet brutalnie, emitując rozmaite kłamstwa i demonstrując rozmaite gesty nienawiści.

Tradycja banderowska staje się, przynajmniej na zachodniej Ukrainie, jednym z ważniejszych składników nowej świadomości ukraińskiej. Mnożą się pomniki znanych ludobójców z UPA, ich nazwiskami nazywane są ulice w miastach… Wszystko to dzieje się bez zwracania uwagi na stosunki polsko-ukraińskie.


W sieciach socjalnych toczy się wojna ukraińskich banderowców przeciw polskim internautom, środki masowego przekazu, internetowe strony pstrzą przeróżnymi hejterowskimi filmami wideo i zdjęciami banderowców, ukraińscy studenci na uczelniach polskich propagują idee banderowskie.

Pewne jest również to, że zorganizowana w duchu nacjonalizmu faszystowskiego Ukraina jest bardzo niebezpiecznym sąsiadem. Zapominanie albo przemilczanie równające się ustępowaniu ze swoich racji, z psychologicznego punktu widzenia nie zawsze przynosi załagodzenie sporów, a częściej otwiera eskalację żądań strony przeciwnej.

Zasady i tradycja OUN wciąż są akceptowane [wciąż? coraz bardziej! – admin] przez część Ukraińców, a prawdziwie demokratycznej, licznej formacji, jak dotychczas, brakuje w tym społeczeństwie. Wpływy ideologii nacjonalistycznej najbardziej zaznaczają się na zachodnich obszarach państwa ukraińskiego, a więc w sąsiedztwie Polski!

Jakub Moźniak
http://dziennik-polityczny.com

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2016-03-10)

 


 

Skip to content