„Kiedyś żonie jednego z zachodnich dyplomatów podstawiono chłopaka z solidnym zaganiaczem. Zajmował się nią pod nieobecność męża, a myśmy to filmowali” – wspominał gen. Czesław Kiszczak.
W szafie Kiszczaka znaleziono wspomnienia generała na temat tego, jak pracowały komunistyczne służby specjalne.
„Kiedyś żonie jednego z zachodnich dyplomatów podstawiono chłopaka z solidnym zaganiaczem. Zajmował się nią pod nieobecność męża, a myśmy to filmowali” – wspomina Kiszczak
„Kiedy nasi uznali, że przyszła pora, zaaranżowali spotkanie z małżonką dyplomaty i pokazali jej zdjęcia. Zareagowała tak, jak powinna zareagować żona dyplomaty. (…) Od razu po rozmowie wsiadła w samochód, pojechała do ambasady, spotkała się z mężem, wszystko mu opowiedziała. Wszystko. Następnego dnia mąż poszedł do ambasadora i tego samego dnia, pierwszym samolotem, polecieli do kraju” – czytamy w dokumencie.
Inna sprawa dotyczyła przystojnego mężczyzny, który wziął za żonę brzydką, ale wpływową kobietę. Służby zaczęły podsuwać mu kochanki i dokumentować jego „dokonania”.
„Podskoczył raz, podskoczył drugi raz, nadział się na agenturę (osoby podstawione przez służby specjalne – przyp. red.), zainstalowali mu podsłuch, podgląd, sfilmowali sceny miłosne, nagrali te wszystkie rozmowy… A jak jeszcze coś brzydkiego o tej żonie powiedział… Pokazuje się delikwentowi zdjęcia, taśmy… Mówi się: jesteś skończony, teść ma długie ręce” – wspominał Kiszczak.
fakt.pl/KRESY.PL
Zapiski Kiszczaka: Agentów werbowaliśmy przez seks
O seksie, lesibijkach i imprezach o Jaruzelskiego można przeczytać w ujawnionych zapiskach gen. Czesława Kiszczaka.
Zapiski miały prawdopodobnie przydać się do powstającej biografii generała. Dowiadujemy się z nich m. in. o metodach werbunku nowych agentów.
„Każdy ma jakieś słabości. Jeden lubi pieniądze, drugi wódkę lub dziewczyny. Najlepszym narzędziem był seks. (…) Usiłowaliśmy kiedyś pozyskać szwajcarskiego bankiera, lubił lesbijki, najlepiej dwie. Mieliśmy w Warszawie dwie takie. Dały się poderwać, poszły do niego do pokoju, który już wcześniej naszpikowany był techniką. I zabawili się” – opisuje Kiszczak.
Ze wspomnień gen. Kiszczaka dowiadujemy się także, jakie rozrywki lubili komunistyczni oficerowie.
„Przyszedł do mnie Tadeusz, zwany >Oliwa<. Źona jego wyjechała i zaproponował mi, żebyśmy wyskoczyli na dziewczyny. Złożył mi konkretną propozycję, że ma kolegę, u którego bywają ładne i inteligentne dziewczyny. Zapytałem go o nazwisko, a on mi na to, że to jest Wojciech Jaruzelski. Najpierw przezornie go zapytałem, czy tam będzie co wypić. Tadziu odpowiedział: mój drogi, dziewczyny są ładne, zakąski dobre, ale jeżeli chodzi o picie, to nic z tych rzeczy, gospodarz nie pije. Oświadczyłem, że w takim razie mam w nosie twojego przyjaciela” – pisał Kiszczak.
Z notatek dowiadujemy się też, że marszałkowi Rokossowskiemu w piciu wódki szklankami dorównywał tylko Józef Cyrankiewicz.
W zapiskach pojawiają się także wspomnienia generała z wcześniejszego okresu życia.
– Tuż po wojnie byłem w Anglii. Zakochałem się. Jenny uczyła mnie angielskiego i dobrych manier – wyznał w jednym z fragmentów Kiszczak.
se.pl/KRESY.PL