Aktualizacja strony została wstrzymana

Co zmieni odtajnienie zbioru zastrzeżonego – Sławomir Cenckiewicz wyjaśnia

„Część <naszej> elity wywodzi swoje kariery z kontaktów z wywiadem PRL i wiąże z tym swoje obawy”.

Przeglądając tzw. materiały informacyjne Departamentu I MSW natknąłem się na kilkanaście bardzo ciekawych raportów i meldunków ze spotkań z Andrzejem Olechowskim – mówi portalowi wPolityce.pl  dr hab. Sławomir Cenckiewicz, historyk, prof. WSKSiM.

wPolityce.pl: Panie profesorze, czytelnicy pytają o to, co może przynieść odtajnienie zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej. I ciężko się dziwić, że  pytają, gdy minister Antoni Macierewicz mówi o skutkach takiego ruchu jako likwidacji „fikcyjnej elity w służbach specjalnych, bankowości, mediach i polityce”. Czy likwidacja tego zbioru będzie ważnym momentem w historii III RP, czy może wyłącznie smaczkiem dla grona historyków?

dr hab. Sławomir Cenckiewicz, prof. WSKSiM: Nie chciałbym podgrzewać atmosfery i czegokolwiek sugerować. Patrzę na tę sprawę i decyzję ministra Macierewicza z perspektywy historyka dziejów PRL i kulisów transformacji ustrojowej, a więc z nadzieją i radością. Istnienie zbioru zastrzeżonego jest bowiem dzisiaj niczym nieuzasadnione. Dopóki często podstawowe materiały dotyczące struktur i kadr Służby Bezpieczeństwa, jej pionu wywiadowczego, agentury a także różne tzw. pomoce ewidencyjne (czyli dane rejestrowe i zinformatyzowane materiały bezpieki) znajdują się w zbiorze zastrzeżonym, dopóty nie jest możliwe całościowe opracowanie dziejów aparatu i systemu represji PRL. Akurat minister Macierewicz zrobił w tej kwestii najwięcej począwszy od lustracji w 1992 r. aż po odtajnienie tysięcy materiałów tzw. wojskówki w latach 2006-2007. Jego postawa winna być naśladowana przez szefów ABW i AW, którzy nadzorują większą część zbioru zastrzeżonego w IPN.

Co się w nim znajduje?

Nie wiemy, co konkretnie znajduje się w zbiorze wyodrębnionym IPN, gdyż rejestr tych materiałów a nawet ich sygnatury pozostają tajne. Ale wiemy czego brakuje nam – historykom, badającym służby specjalne PRL, a co nie zostało zniszczone w latach 1989-1990. Wiemy to zresztą dzięki ministrowi Macierewiczowi i pracownikom Wydziału Studiów z 1992 r., którzy pracowali na materiałach i pomocach, które nie są do dziś dostępne historykom i archiwistom IPN. Są to przykładowo systemy EPI, ESEZO, EZOP IV i KADRA-MSW, do których dostęp w IPN mają tylko upoważnieni funkcjonariusze ABW i AW. Systemy te są swoistym sercem tajnych służb PRL. Wspomnę tylko, że system Elektronicznego Przetwarzania Informacji (EPI) zaczęto tworzyć na początku lat siedemdziesiątych i sukcesywnie rozbudowywano do 1990 r. Składał się z mniejszych podsystemów i programów, które umożliwiały ewidencjonowanie różnorodnych danych operacyjnych i administracyjnych wywiadu. Szczególnie istotny był tu system, którym posługiwał się Wydział XVII Departamentu I MSW, zajmujący się gromadzeniem i analizą otrzymywanych informacji wywiadowczych. Rolą zatrudnionych w nim funkcjonariuszy było opracowywanie na ich podstawie meldunków dla odbiorców zewnętrznych, np. rządu i kierownictwa partii. Od momentu wdrożenia EPI wszystkie napływające do Wydziału raporty i informacje były rejestrowane, ewidencjonowane i oceniane. Program umożliwiał wyszukiwanie danych m. in. według tematów, kryptonimów źródeł i wartości meldunków. Jedną z opcji było też tworzenie różnorodnych zestawień i statystyk.

Jest więc prawdopodobne, iż to czego nie ma w zbiorze ogólnym IPN znajduje się w zbiorze zastrzeżonym. Ale zbiór zastrzeżony IPN to również skrytka dla ukrywania informacji o przodkach, agenturze i przestępstwach bezpieki. Podam przykład – w tym roku ze zbioru zastrzeżonego IPN wyszły duże ilości materiałów dotyczących rozkazów personalnych funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Białymstoku z lat 40! Co to ma wspólnego z ważnym interesem bezpieczeństwa państwa w dniu dzisiejszym? Innym przykładem jest ukrywanie w zbiorze zastrzeżonym dokumentów odsłaniających kulisy transformacji w wymiarze finansowym, że odwołam się do przykładu materiałów Zarządu II Sztabu Generalnego dotyczących Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Proszę sobie wyobrazić, że minister Bogdan Klich zwrócił do zbioru zastrzeżonego IPN odtajnioną wcześniej przez ministra Macierewicza jedną z teczek Grzegorza Źemka o kryptonimie „Portfolio”. Taki sam los spotkał teczkę Piotra Nurowskiego, którą pomimo odtajnienia wrzucono z powrotem do zbioru zastrzeżonego. Ukrywanie takich materiałów nie ma to nic wspólnego z interesem państwa polskiego!

Skoro to takie oczywiste, to dlaczego na taką decyzję musimy czekać dwudziesty szósty rok?

Bo w Polsce po 1989 r. były tylko dwa gabinety, nie licząc obecnego rządu, które w pełni rozumiały te kwestie – rząd Jana Olszewskiego i rząd Jarosława Kaczyńskiego. Im w tej kwestii zawdzięczamy najwięcej, mimo, że IPN powstał formalnie w 1998 r. a w praktyce na przełomie 2000/2001 r. Wprowadzono jednak do ustawy IPN bezpiecznik w postaci zbioru wyodrębnionego, w którym ukrywano przeróżne materiały by mieć pewność, że wiele istotnych informacji o PRL i kulisach III RP nie ujrzy światła dziennego. Dlatego ten zapis ustawy o IPN powinien zostać usunięty, i tak się stanie, w czasie obecnych prac nad ustawą.

Materiały o rzeczywistym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa, po przeglądzie, ale na warunkach nowego prezesa IPN, a nie służb specjalnych, mogą być chronione w oparciu o przepisy ustawy o ochronie informacji niejawnych, nie zaś na zasadzie stworzenia „eksterytorialnego” zbioru archiwalnego w IPN. Wzmocni to IPN w relacjach z służbami, które przez lata wytworzyły w  instytucie mentalność klientelistyczną pracowników IPN względem tajnych służb, zwłaszcza ABW. Paraliżowało to również szefów tej instytucji, zwłaszcza pierwszego i obecnego prezesa IPN, nie mówiąc już o pracownikach niższego szczebla, którzy uzyskując od ABW zgodę na dostęp do materiałów niejawnych (tzw. poświadczenie bezpieczeństwa), myśleli często wpierw w kategoriach interesu służb specjalnych a później dopiero IPN.

A może to dobrze? W dyskusji o ujawnianiu tego typu informacji i danych wraca co jakiś czas argument, że oto z powodu odtajnienia dokumentów ucierpi bezpieczeństwo polskiego państwa.

Tutaj posłużę się własnym doświadczeniem i powiem, że z wszystkich materiałów, które wyszły ze zbioru zastrzeżonego IPN nie dostrzegam ani jednego, który uzasadniałby, że materiał, z którym się zapoznałem, powinien w tym zbiorze się znaleźć. Druga sprawa to jednak ważne świadectwo płk. Piotra Wrońskiego, do niedawna pracownika Agencji Wywiadu. Powiedział, że tylko raz w ciągu całej historii 25 lat pracy w służbach specjalnych wolnej Polski, któryś z funkcjonariuszy skorzystał z materiałów archiwalnych wytworzonych przez służby specjalne PRL! To pokazuje, że nie istnieje jakikolwiek sens istnienia zbioru zastrzeżonego.

Inny przykład: w tym roku poseł Zbigniew Girzyński otrzymał wykaz materiałów, które wyszły ze zbioru zastrzeżonego IPN i zasiliły jawne zbiory IPN. To wykaz ponad 600 jednostek archiwalnych, które są jednym wielkim argumentem przeciw istnieniu zbioru zastrzeżonego. W materiałach z lat 40., 50. i 60. znajdują się akta osobowe i rozkazy UB-eków, dokumenty prokuratorskie i śledcze opisane już w różnych książkach i artykułach.

Ale jak jednak rozumiem, w zbiorze zastrzeżonym nie znajdują się wyłącznie mało istotne sprawy związane ze śledztwem w sprawie kradzieży, ale również kwestie polityczne.

Tak, tutaj wchodzimy w jeszcze inny aspekt sprawy związany z podstawową funkcją IPN. Chodzi o służbę i zadośćuczynienie wobec ofiar systemu komunistycznego. W zbiorze zastrzeżonym są ukryte materiały dokumentujące systematyczną walkę z polskim wychodźstwem i Polonią. Nieprzypadkowo jedną z największych części składowych tego zbioru stanowią akta będące w gestii szefa Agencji Wywiadu, który jest władny je odtajnić. Nie możemy dłużej ukrywać prawdy na temat walki z Polakami w wolnym świecie. Zresztą nieprzypadkowo środowiska polskie w USA czy Kanadzie domagają się obecnie od IPN realizacji projektów naukowych na temat emigracji i Polonii (od 5 lat formalnie istnieje stosowny projekt w IPN, ale jego efekty są bliskie zeru), ale i ujawnienia materiałów (to również dotyczy MSZ) ukazujących inwigilację tych środowisk w okresie PRL. Likwidacja zbioru zastrzeżonego i przebudowa IPN ma szansę to zmienić.

Wrócę do pytania o odpowiedzialność. Jak, pana zdaniem, miałaby wyglądać taka publikacja? Ujawnienie wszystkiego jak leci czy przeprowadzenie pewnej kwerendy i selekcja materiałów?

Najważniejsza jest dzisiaj ustawowa – w nowej ustawie o IPN – likwidacja zbioru zastrzeżonego w IPN. Kwestią drugorzędną w tym kontekście jest przegląd tych materiałów pod kątem ich ujawnienia. Jeśli pojawią się w tej kwestii poważne zastrzeżenia ze strony osób strzegących naszego bezpieczeństwa i zostaną one uwzględnione przez nowego prezesa IPN, to materiały takie powinny być chronione klauzulami tajności w oparciu o przepisy ustawy o ochronie informacji niejawnych.

Powtórzę raz jeszcze – zbiór zastrzeżony IPN jest dodatkową formą ukrycia materiałów, w której przecież nie przechowuje się wszystkich tajnych materiałów znajdujących się w zbiorach IPN! Jest więc zbiór zastrzeżony czymś więcej niż tylko klauzulą tajności, w tym sensie nie odpowiada on nawet w pełni ustawowym zasadom chroniącym informacje niejawne w Polsce.

Nie uciekniemy jednak od tego, co powiedział Antoni Macierewicz. Czy odtajnienie zbioru zastrzeżonego nie uruchomi procesu, dzięki któremu dowiemy się czegoś więcej o dzisiejszych elitach w mediach, biznesie czy polityce? Czy mogą istnieć tam tego typu informacje?

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, ale wspomniane wcześniej systemy gromadzenia informacji przez wywiad cywilny PRL na pewno wiele nowych informacji zawierają. Jako że część naszej elity politycznej, bankowej i intelektualnej wywodzie swoje kariery z kontaktów z wywiadem PRL, to być może wiąże z tym swoje obawy. To naturalne zjawisko.

Poda pan jakiś przykład?

Przeglądając tzw. materiały informacyjne Departamentu I MSW natknąłem się na kilkanaście bardzo ciekawych raportów i meldunków ze spotkań z Andrzejem Olechowskim. Myślę, że znacznie więcej takich dokumentów znajduje się na zrzutach w systemie EPI. Pozwoli to zrekonstruować współpracę z wywiadem niejednego agenta.

Na jakich zasadach zbiór ten zostanie odtajniony? Kto odpowiada za tego typu decyzję?

Zbiór zastrzeżony musi zostać zlikwidowany w toku prac na nową ustawą o IPN. Dopiero w dalszej kolejności nastąpi przegląd klauzul w IPN w porozumieniu z przedstawicielami służb cywilnych i wojskowych. Ale zanim to się stanie można już teraz dokonać przeglądu zbioru zastrzeżonego i przenieść je do zbioru ogólnego IPN, tak jak zapowiada to minister Macierewicz w stosunku do akt komunistycznej wojskówki.

Słowem każdy musi odtajnić swój odcinek i będziemy mieli pięć czy sześć części odtajnienia.

W zasadzie tak, chyba że premier dałby kompetencje jednej osobie, by miała pieczę nad całym zbiorem zastrzeżonym i jego odtajnieniem.

Na koniec zapytam o dzisiejszy wyrok sądu, który uniewinnił Wojciecha Sumlińskiego. Cieszy się pan z tej decyzji?

Jestem szczęśliwy, że Wojciech Sumliński został uniewinniony, tym bardziej, że sam zeznawałem w jego procesie, a wcześniej – po 2007 r. – byłem inwigilowany przez służby. Zwracam uwagę, że sąd napiętnował przy tym działania ABW i prokuratury, które bezkrytycznie uznały, że płk Tobiasz jest wiarygodnym świadkiem oskarżenia. Dzisiejszy wyrok to triumf sprawiedliwości – głównie pana Wojciecha – pokazujący, czym był u zarania system Tuska, który rozpoczął swoje rządy w listopadzie 2007 r. od fałszywego oskarżenia autorstwa płk Krzysztofa Bondaryka piszącego zawiadomienie do prokuratury okręgowej w Warszawie, że Macierewicz, ale i Woyciechowski i Cenckiewicz handlowali aneksem, w czym pomagać miał również Sumliński.

Po dzisiejszym wyroku należy jednak iść dalej, nie tylko odtajnić materiał z postępowania prokuratorskiego i procesu sądowego, ale wszystkie materiały służb inwigilujące osoby zaangażowane w likwidację WSI. Sam dostałem potwierdzenie, że ze względu na sprawę Sumlińskiego, założono mi kontrolę telefonu stacjonarnego w Gdańsku. Dzisiejszy wyrok powinien umożliwić odsłonięcie całego mechanizmu inwigilacji osób, które brały udział w likwidacji WSI.

Rozmawiał Marcin Fijołek

[Źródło:] wpolityce {- TYLKO U NAS. Sławomir Cenckiewicz wyjaśnia, co zmieni odtajnienie zbioru zastrzeżonego. „Część naszej elity wywodzi swoje kariery z kontaktów z wywiadem PRL i wiąże z tym swoje obawy”. [WYWIAD]}

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (17.12.2015) – „Co zmieni odtajnienie zbioru zastrzeżonego”

Skip to content