Aktualizacja strony została wstrzymana

Klęska Platformy klęską salonu. Trwa zorganizowany skowyt dotyczasowych „elit”

Dzień po wyborach lektura prasy pozwala wyczytać coś, czego nie spotykamy codziennie. Dziennikarze uważani za przychylnych Platformie Obywatelskiej w poniedziałek wprost ujawniają swoje żale, zarzucają Polakom głupotę i szukają winnych porażki we własnym środowisku. Najbardziej jednak rażącą jest intelektualna pustka salonu. Wszyscy „wielcy” komentatorzy piszą to samo, często nawet podobnymi słowy.

8 lat „stabilnych rządów”, dobrobyt, rozwój, twarde dane ekonomiczne – to wszystko w opinii „racjonalnych, mądrych i fajnych” autorytetów powinno dać zdecydowane zwycięstwo dotychczas rządzącemu środowisku. Tak się jednak nie stało. Prawo i Sprawiedliwość odniosło miażdżący sukces, zostawiając konkurencję daleko w tyle. Niewykluczone, że rząd Beaty Szydło nie będzie potrzebował koalicjanta. Dlaczego tak się stało? Mądre głowy spieszą z wyjaśnieniem.

„Trwała zmiana ustroju Polski – naruszenie trójpodziału władzy – jest głównym celem PiS i największym zagrożeniem dla demokracji” – lamentuje na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” jeden z czołowych komentatorów tego pisma, Jarosław Kurski. Nie mogło oczywiście zabraknąć straszenia Budapesztem, będącego w oczach salonu niczym zakazane miasto pełne zbrodni na tle politycznym oraz apelu o utworzenie sojuszu broniącego liberalnej demokracji oraz niezależnych mediów, co na stronach „GW” brzmi jak nieśmieszny żart. „Podziwiany na świecie sukces ostatnich ośmiu lat wyrażony w twardych danych – rosnącej płacy minimalnej, PKB, malejącym bezrobociu – okazały się bez znaczenia. Wobec emocji liczby są bezradne” – tłumaczył czytelnikom polityczny „autorytet” dodając, że „Platformę zużyło osiem lat rządzenia”.

 „Wygrana PiS to splot wielu czynników” – zauważa z porażającą bystrością umysłu inny analityk „GW” – Paweł Wroński. „Przede wszystkim poczucia zniechęcenia i ogólniej chęci zmiany po ośmiu latach sprawowania władzy przez Platformę Obywatelską” – kontynuuje swój wywód, niewiele różniący się od analizy Kurskiego.

W nieco bardziej umiarkowanym tonie wypowiada się Jacek Źakowski. Nie straszy CBA oraz „czarnym dwuleciem” rządów PiS w latach 2005-7 i próbuje dopatrzyć się realnych powodów porażki PO. O dziwo, komentator poświęca sporo miejsca znajdującej się na końcu stawki marksistowskiej partii Razem.

Himalaje absurdu zdobył, co nie zaskakuje, Jarosław Kuźniar. Jego Twitter pełen jest absurdalnych obaw i strachów. „Patrzę po nocnych festynach powyborczych prawicy i widzę, że hasło #polskawruinie [mentalnej] zaczyna nabierać sensu” – stwierdził dziennikarz, odmawiając w ten sposób innej opcji politycznej prawa do świętowania sukcesu.

„J. Kaczyński panem i władcą Polski” – straszył w niedzielny wieczór na Twitterze Tomasz Lis, „24 maja – 25 października. 150 dni, które wstrząsnęły Polską” – przypomniał dziennikarz silnie walczący ze zmianami preferencji politycznych Polaków. „Zaczyna się prawicowa rewolucja” – dodał. Kolejny komentarz Lisa był już tylko śmiechem przez łzy: „Właśnie dostaje osobiste sygnały – nie będzie litości. Oni nie słuchają prezesa? Do zwolenników demokracji – DAMY RADĘ :)))” – napisał z wyraźnie zaznaczoną aluzją do hasła wyborczego PiS i ich kandydatki na premiera, Beaty Szydło.

MWł

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2015-10-26)

 


 

Michnik przerażony wynikami wyborów. „Absolutna kompromitacja państwa, społeczeństwa i narodu”

Naczelny polski demokrata, Adam Michnik, wydaje się być doprawdy wstrząśnięty zwycięstwem w wyborach partii innej niż ta przez niego popierana. Emocjonalną opinię przedstawił tuż po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników, dających PiS samodzielną większość w Sejmie. Uznał także, że ruch Kukiza może być polskim odpowiednikiem węgierskiego Jobbiku.

Zmiana, która na pewno będzie na gorsze, to wyraźny eurosceptycyzm, dosyć wyraźna germanofobia tego towarzystwa i dosyć wyraźna stawka na emocje ksenofobiczne, co widzieliśmy w kontekście uchodźców – mówił roztrzęsiony Michnik.

Rozumiem, że skoro jest tak silny potencjał ksenofobii, to każda władza musi się z tym liczyć. Z ksenofobią jest jak z seksem. To się robi, ale o tym się nie opowiada. A jeżeli lider formacji, która wygrywa wybory, mówi, że uchodźcy są nosicielami pasożytów, nie wiadomo czego, to to jest horror – stwierdził Adam Michnik. –To absolutna kompromitacja państwa, społeczeństwa i narodu – dodał, gdyby któryś z jego sympatyków (demokratów rzecz jasna) zamierzał uznać zmianę władzy w demokracji za coś normalnego.

Adam Michnik zawsze był „myślicielem” oryginalnym, dlatego także podczas zorganizowanego przez „Gazetę Wyborczą” wieczoru wyborczego postanowił zaskoczyć. Stwierdził, że Jarosław Kaczyński może wkrótce stać się największym przyjacielem… Putina. – Drugą sprawą jest to, że dotychczas ta formacja, a zwłaszcza jej lider, znani są z dość agresywnej, bezrefleksyjnej rusofobii – mówi Adam Michnik. – Ale tak samo było z Orbanem. Był najbardziej znanym rusofobem na Węgrzech. A dzisiaj jest największym przyjacielem Władimira Putia w Unii Europejskiej – wyznał redaktor „GW”.

Ten sam Adam Michnik, który jeszcze kilka lat temu nawoływał do bratania się z Kremlem, wyjawił jeszcze jedną wizję: – Pytanie, czy na przykład Jarosław Kaczyński nie wpadnie na pomysł, żeby w zamian za zwrot wraku, co ogłosi jako swój historyczny sukces, nie opowiedzieć się za likwidacją sankcji. I czy nagle nie dopuści do głosu tej części swojego elektoratu, która jest nacechowana ukrainofobią?

Nasze społeczeństwo strzeliło sobie w stopę. Ale na demokrację nie można się obrażać, demokrację trzeba szanować i z tego punktu widzenia nie wolno mówić, że wybory zostały sfałszowane, że to jest dzieło służb. Nie, Polacy tak zagłosowali i naszą rzeczą jest patrzeć tej władzy na palce, ale w sumie życzyć jej sukcesu. Nie w tej rewolucji ustrojowo-instytucjonalnej, tylko żeby nam nie zmarnowali Polski. Bo ja się boję, że ich rządy mogą być po prostu dla Polski szkodliwe – podsumował Michnik.

Michnik przedstawił też swą analizę sukcesu ruchu Pawła Kukiza. – Albo mamy do czynienia z błazenadą, którą w Polsce już parę razy oglądaliśmy (Tymiński, Partia Przyjaciół Piwa, Lepper), i to wtedy będzie efemeryda. To zginie. W każdym kraju w Europie jest tego typu folklor. Albo jest drugi scenariusz. Źe mamy tu zarodek polskiego odpowiednika partii Jobbik. Oni się ukonstytuują jako „narodowa” opozycja w stosunku do PiS-u, który będąc odpowiedzialny za wszystko, nie będzie mógł być tak narodowy, jak ci narodowcy od marszu. I to jest bardzo niepokojące – podkreśla wystraszony redaktor „Gazety Wyborczej”.

Źródło: gazeta.pl

kra

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2015-10-26)

 


 

Skip to content