Aktualizacja strony została wstrzymana

O dalszą jedność Donka i Bolka – Krzysztof Wyszkowski

Ani Zbigniew Bujak, ani Bogdan Borusewicz nie podjęli mojego apelu o zajęcie się finansami „Solidarności”. Widać nie jest ważne, kto ukradł miliony dolarów, przeznaczone na pomoc dla ludzi walczących o wolność, niepodległość i demokrację.

Za uczciwość liderów Związku poręczył przecież ksiądz Henryk Jankowski – człowiek o autorytecie akurat w tej sprawie uznawanym nawet przez Gazetę Wyborczą – więc cicho sza. Ale przecież nie o uczciwość bohaterów chodzi, a o pytanie, ile tych pieniędzy zabrało np. SB? Na co wydali te pieniądze Jaruzelski z Kiszczakiem? Czy to prawda, że część zatrzymał jeden czy drugi biskup? I ile w końcu dotarło do właściwych ludzi, a ile ukradli agenci?

Przy rozpoczętej przez premiera Donalda Tuska walce o wolność badań naukowych nie ma mowy, żeby odpowiedzi mógł udzielić IPN. Premier nie pozwoli, żeby „za państwowe pieniądze” dochodzić, czy polegają na prawdzie zapisy wypowiedzi Bogdana Lisa, że Lech Wałęsa traktował pieniądze Solidarności jak swoje. Nie pozwoli, żeby badać, czy rektor uniwersytetu, w którym robił magisterium z historii, był t.w. Nie pozwoli na badanie, czy dziekanem wydziału historii też był t.w. Nie dość, że jego promotorem był ten sam profesor, który wyszkolił Sławomira Cenckiewicza, to mogłoby się okazać, że i ten był t.w. Trzeba to przerwać, bo co stanie się z uniwersytetami? A takie pytania można mnożyć bez końca – ilu t.w. było w KLD? A komu, ile i za co płacili ludzie z WSI? A czy oni byli tylko z WSW, czy może z GRU? A co ma do tego 4 czerwca 1992 roku?

Źeby jednak jakiś magistrant się na to nie odważył, Tusk musi zapewnić uniwersytetom taką wolność, żeby same podjęły walkę o: „dalsze pogłębianie i utrwalanie legendy o rycerzach okrągłego stołu od Bieruta i Bermana po Michnika i Urbana”. Obchody dwudziestolecia obalenia komunizmu muszą być świadectwem wspólnego sukcesu – partyjnych i bezpartyjnych, wierzących i niewierzących, milicjantów i złodziei, agentów i oficerów prowadzących, bo, jak mawia Tadeusz Mazowiecki, po to zawieraliśmy porozumienie, żeby nie było obywateli drugiej kategorii.

Gdy piszę te słowa (czwartek), słyszę, jak Tusk ogłasza wypowiedzenie wojny o wolność słowa – Przestańcie niszczyć polskie życie publiczne! Trzeba powstrzymać tych, co niszczą legendę! Przerywam więc pisanie i lecę do szafy sprawdzić, czy już wyniosłem wszystko, co by premier mógł mi chcieć kazać zabrać, bo słyszę i widzę, że Donek Łukaszenka może zrobić wybory jeszcze przed latem, a na jesieni, jak tąpną nastroje, zapewni wolność głoszenia wiecznej chwały Lecha, co nigdy nie był Bolkiem, za pomocą stanu wyjątkowego. Wtedy już wszyscy, którzy „niszczą nasze dobro i kropka” – opluwacze z IPN, podważacze polskich interesów z uniwersytetów, dziennikarze nie kopiujący GW i warchoły z opozycji, zostaną wreszcie rozpoznani przez ABW i Centrum Antyterrorystyczne jako agenci północnokoreańscy i potraktowani jak należy. 

Wobec podjęcia walki o prawdę przez tego, który w niej nie ustanie, zanim nie wypowie ostatniego kłamstwa, tego, „który wie do kogo mówię”, nie wzywam go do złożenia dymisji, bo wiem, że jest na to zbyt zakłamany. Ostrzegam go więc, że jeżeli nie potrafi powstrzymać swych antydemokratycznych planów i spróbuje przejść do wcielania ich w życie, jeżeli ponownie poważy się na zrobienie czegoś podobnego do tego, czego podjął się 4 czerwca 1992 roku, to nie będzie odwrotu. I niech mu się nie wydaje, że pozostanie bezpieczny pod osłoną spuszczonych z łańcucha przywróconych do służby esbeków.

Dzisiaj uznajmy jednak, że to nie falstart, a tylko przypadkowe ujawnienie się miraży zalewających oczy tajonych żądz, że rację ma Waldemar Pawlak, że pojutrze nie będziemy o tym pamiętali. Mam taką nadzieję, że strachy na Lachy, a Bondaryk tylko przymierza buty Kiszczaka, ale nie odważy się w nie wejść. Ale zapamiętać te porywy trzeba. Już nigdy do końca rządów Donalda Tuska żaden demokrata nie powinien spać spokojnie, bo jest to człowiek cyniczny. Idą dla Polski trudne czasy, a wtedy ludzie cyniczni mogą stać się śmiertelnie niebezpieczni.

Krzysztof Wyszkowski

Za: „Gazeta Polska”, 10-04-2009 12:32

Skip to content