Aktualizacja strony została wstrzymana

Globalne zamiatanie pod dywan

Międzynarodowe gremia regulacyjne zmieniły standardy rachunkowości, aby rozłożyć na raty ujawnianie gigantycznych strat banków i firm.


Dzięki zmianie międzynarodowych i krajowych zasad rachunkowości przedsiębiorstwa i banki na całym świecie mogą ukrywać w swoich sprawozdaniach straty spowodowane załamaniem na rynkach finansowych i ujawniać je na raty. Nowe reguły gry pogłębią nieufność inwestorów i brak wzajemnego zaufania instytucji finansowych. To przedłuży kryzys, a niczego nie rozwiąże, ponieważ nad sektorem finansowym wisi 700 bln dolarów instrumentów pochodnych niemożliwych do rozliczenia o potencjale strat na skalę 10 proc. światowego PKB.

Przedsiębiorstwa i banki w sprawozdaniach finansowych za 2008 r. korzystają z możliwości tzw. window-dressing, tj. poprawy swego wizerunku w oparciu o rozporządzenie ministra finansów Jacka Rostowskiego z 24 grudnia ub.r. o zmianie zasad uznawania, metod wyceny, zakresu ujawniania i sposobu prezentacji instrumentów finansowych. Pozwala ono podmiotom dotkniętym przez kryzys na stosowanie księgowych „zabiegów kosmetycznych”, a w wielu wypadkach wręcz „operacji plastycznych”, które mają ukryć rzeczywistą kondycję firmy.
– Upadek Lehman Brothers uświadomił wszystkim, że system wyceny instrumentów finansowych legł w gruzach. Teraz próbują opóźnić katharsis poprzez regulacje prawne. Przyznanie się do tak wielkich strat „za jednym strzałem” mogłoby całkowicie unieruchomić międzynarodową wymianę
– wyjaśnia cel regulacji wiceprezes jednego z banków. – „Świat nierzeczywisty”, widząc własny koniec, próbuje uciec do przodu w dalsze zaciemnianie rzeczywistego obrazu – dodaje.
Praktyka ta budzi niepokój w kontekście gigantycznych strat z tytułu opcji walutowych poniesionych przez te instytucje. Komisja Nadzoru Finansowego zapewnia jednak, że problem ewentualnego ukrywania strat z opcji nie istnieje.
„Zmiany do rozporządzenia i Międzynarodowe Standardy Rachunkowości nie dają możliwości przeklasyfikowania instrumentów pochodnych” – napisała KNF w odpowiedzi na zapytanie „Naszego Dziennika”. Czy rzeczywiście?
– Rozporządzenie Ministerstwa Finansów jest tak niefortunnie sformułowane, że można je odczytywać na dwa sposoby – twierdzi ekspert związany z KNF, prosząc o niepodawanie nazwiska. Stosowny fragment rozporządzenia brzmi: „Aktywa finansowe zaliczone przez jednostkę do przeznaczonych do obrotu, z wyjątkiem pochodnych instrumentów finansowych, jeżeli przestały być utrzymywane w celu sprzedaży w krótkim terminie, mogą być (…) przekwalifikowane do innych kategorii…”.
– Można ten zapis interpretować w ten sposób, że wszystkie pochodne, w tym opcje, nie mogą być przekwalifikowane. Ale jest i taka możliwość interpretacji, że nie podlegają przekwalifikowaniu tylko te instrumenty pochodne, które przestały być utrzymywane do sprzedaży w krótkim terminie, a wszystkie pozostałe, w tym opcje, można przekwalifikować – utrzymuje finansista, podkreślając, że obie interpretacje różnią się tylko zakresem zakamuflowanych strat. Uzasadnienie do rozporządzenia nie wyjaśnia, jak należy rozumieć ten przepis, toteż „Nasz Dziennik” zwrócił się o wiążącą jego interpretację do ministra finansów.
– Z pewnością znajdą się tacy, którzy ukryją opcje, a potem będą się powoływać na niejasne przepisy – ostrzega ekspert.
Nowe przepisy zezwalają na dokonanie przeklasyfikowania instrumentów finansowych przeznaczonych do obrotu na inne kategorie instrumentów, co w myśl dotychczasowych przepisów o rachunkowości było zakazane. Noweli nadano przy tym moc wsteczną. „Nowe rozporządzenie ma zastosowanie po raz pierwszy do sprawozdań finansowych za rok obrotowy rozpoczynający się w 2008 r.” – stwierdzono w paragrafie 3 cytowanego aktu prawnego.
Księgowy zabieg, jakim jest przeklasyfikowanie instrumentów, pozwoli menadżerom uniknąć podania w tegorocznych bilansach aktualnej rynkowej wyceny instrumentów pierwotnie przeznaczonych do obrotu, która w wielu przypadkach zachwiałaby pozycją banku czy przedsiębiorstwa, i przesunąć rozliczenie strat na bliżej nieokreśloną przyszłość. Ukrywanie rzeczywistej kondycji finansowej podmiotów gospodarczych i banków może jeszcze bardziej pogłębić nieufność inwestorów oraz brak zaufania tych instytucji do siebie nawzajem i w rezultacie przedłużyć kryzys na rynku kredytowym i międzybankowym o całe lata.
– Powyższe zmiany są analogiczne do zmian w Międzynarodowych Standardach Rachunkowości i Międzynarodowych Standardach Sprawozdawczości Finansowej – poinformowała Komisja Nadzoru Finansowego. Jak wyjaśniła – z przepisów o reklasyfikacji mogą skorzystać wszystkie podmioty, niezależnie od tego, czy stosują polskie czy też międzynarodowe standardy rachunkowości, pod warunkiem że zachodzą wyjątkowe okoliczności. Mogą zatem ukrywać straty przed akcjonariuszami zarówno banki i spółki publiczne, jak i mniejsze firmy czy banki spółdzielcze.
– Z tej możliwości skwapliwie skorzystał bank Pekao SA, który w związku z kryzysem finansowym z dniem 1 października przekwalifikował aktywa o wartości niemal 3,5 mld zł – twierdzi Jerzy Bielewicz, szef Stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek”, akcjonariusz Pekao SA, powołując się na Notę 30 do sprawozdań jednostkowych. – Przy tej operacji posłużono się „wartością godziwą” instrumentów z 1 października 2008 r., a więc sprzed załamania rynków – dodaje.

Papierowa walka z kryzysem
Ta „twórcza księgowość”, jak słusznie zauważyła KNF, nie jest wyłącznie polską specjalnością, lecz zainicjowana została jako remedium na kryzys finansowy przez londyński Komitet Międzynarodowych Standardów Rachunkowości, a następnie – wprowadzona w całej Unii Europejskiej. Rozporządzenie Komisji Europejskiej nr 1004, noszące datę 15 października 2008 r., a więc wydane tuż po załamaniu na rynkach finansowych, stwierdza, że Rada Międzynarodowych Standardów Rachunkowości przyjęła zmiany w Międzynarodowych Standardach Rachunkowości i Międzynarodowych Standardach Sprawozdawczości Finansowej, które „w wyjątkowych sytuacjach” umożliwiają przekwalifikowanie niektórych instrumentów finansowych i w związku z tym należy zmienić w tym zakresie przepisy obowiązujące w UE od 2002 roku.
„Obecny kryzys finansowy jest uważany za tego rodzaju sytuację wyjątkową” – stwierdza, aby uniknąć wątpliwości, Komisja Europejska. Rozporządzenie unijne, podobnie jak polskie, działa wstecz, pozwalając firmom na przekwalifikowanie instrumentów finansowych ze skutkiem od 1 lipca 2008 roku.
„Biorąc pod uwagę bieżące zawirowania na rynkach finansowych oraz fakt, że pewne instrumenty finansowe przestały być przedmiotem obrotu lub powiązane rynki przestały być aktywne lub są w trudnej sytuacji, zachodzi konieczność natychmiastowego nadania mocy prawnej zmianom (…), w związku z czym niniejsze rozporządzenie powinno wejść w życie w trybie pilnym” – napisano.
– Widoczna jest tendencja do odejścia od wyceny instrumentów w relacji do rynku, przy czym używany jest argument, że nie można stosować wyceny rynkowej, bo kryzys zrujnował rynek – zwraca uwagę doświadczony finansista, prosząc o anonimowość. – To jest oczywiście wygodne, ponieważ pozwala na poprawę wyników, ale jednocześnie zamazuje obraz sytuacji w tych instytucjach – dodaje.
– Pytanie, czy można tą drogą naprawić system finansowy, który obciążają instrumenty pochodne na skalę 700 bln dolarów, tj. 10 procent światowego PKB? I czy warto czyścić bankowe księgi kosztem podatnika? – pyta retorycznie nasz rozmówca. Zwraca uwagę, że Polska, nie mając prawie własnych banków, nie ma interesu, aby pomagać zachodnim bankom w Polsce. Przeciwnie, powinna wymagać od nich, aby przedstawiały w sprawozdaniach rzeczywistą kondycję finansową i – w razie potrzeby – ściągały środki finansowe od zagranicznych banków-matek.

Pośpiech w luzowaniu reguł
Pośpiech, z jakim rozmaite gremia międzynarodowe zabrały się za poluzowywanie reguł księgowania, wzbudził zaniepokojenie Europejskiego Banku Centralnego, który zdecydował się wydać wytyczne dla banków (2008/122/WE). Podkreślił w nich, że transakcje w bankach powinny być rozliczane i prezentowane w sprawozdaniach zgodnie z ich treścią i znaczeniem gospodarczym, a nie tylko z formą prawną. Przestrzegł także banki przed tworzeniem ukrytych rezerw i fałszowaniem pozycji w bilansie lub na rachunku zysków i strat. Generalnie jednak EBC, podobnie jak Komisja Europejska, poparł metodę księgowego redukowania strat i rozkładania ich w czasie.
Czyszczenie ksiąg rachunkowych być może przybierze wkrótce rozmiary globalne, ponieważ w ślady londyńskiego Komitetu ds. MSR, którego standardy obowiązują w ponad 100 państwach świata, w tym w 27 państwach UE, może pójść również jego amerykański odpowiednik.
– G-20 i inne gremia międzynarodowe wezwały do szukania globalnych rozwiązań w obliczu globalnego kryzysu – powiedział David Tweedzie, członek Komitetu MSR, cytowany przez Agencję Reutera.
„Czego nie znalazł audytor – znajdzie kryzys” – przytacza znaną maksymę prawnik z międzynarodowej firmy doradczej.
W tym tygodniu oba komitety – londyński i amerykański – prowadziły rozmowy nad ustaleniem wspólnych światowych standardów księgowania, które pozwoliłby… poprawić finansowe wyniki banków i firm tonących coraz głębiej w kryzysie.

Małgorzata Goss

Za: Nasz Dziennik,   Piątek, 27 marca 2009, Nr 73 (3394)



„Kreatywna księgowość” w bankowości już legalna !!

Międzynarodowe instytucje regulacyjne zmieniły standardy rachunkowości, aby rozłożyć na raty ujawnianie gigantycznych strat banków i największych korporacji.

Straty sektora finansowego na świecie szacowane są na około 700 bln dolarów co stanowi około 10 % światowego PKB. Właściciele największych na świecie instytucji finansowych poszukują więc wszelkich sposobów aby znaleźć sponsorów-frajerów którzy utrzymają przy życiu ich upadające banki i tym samym przedłużą aktualny system społecznej i ekonomicznej kontroli. Doskonałym narzędziem do takiej eksploatacji okazały się zmiany dokonane przez londyński Komitet Międzynarodowych Standardów Rachunkowości i Międzynarodowych Standardach Sprawozdawczości Finansowej. Zmiany takie pozwalają na tzw. reklasyfikację ryzykownych instrumentów finansowych w bilansach największych korporacji i przede wszystkim w podmiotach sektora bankowego. Zmiany te zostały zatwierdzone przez EU rozporządzeniem Komisji Europejskiej nr 1004.

Dzięki zmianie międzynarodowych oraz krajowych zasad rachunkowości, największe przedsiębiorstwa i banki na całym świecie już legalnie mogą ukrywać w swoich sprawozdaniach finansowych straty spowodowane załamaniem na rynkach finansowych i ujawniać je na raty.

Także w Polsce zezwala na to rozporządzanie podpisane przez ministra finansów Jacka Rostowskiego z 24 grudnia 2008 roku pozwalajace na tzw. windows-dressing czyli dotyczące zasad uznawania, metod wyceny, zakresu ujawniania i sposobu prezentacji instrumentów finansowych.

Nowe przepisy zezwalają na dokonanie przeklasyfikowania instrumentów finansowych przeznaczonych do obrotu na inne kategorie instrumentów, co w myśl dotychczasowych przepisów o rachunkowości było ZAKAZANE.

Źeby było jeszcze tragiczniej – rozporządzeniu nadano moc wsteczną: „…nowe rozporządzenie ma zastosowanie po raz pierwszy do sprawozdań finansowych za rok obrotowy rozpoczynający się w 2008 r….” Skoro – jak zapewnia polski rząd jest dobrze – to dlaczego jest jednak tak źle, że ustanowionemu prawu nadano MOC WSTECZNĄ ???

Dzięki kreatywnej księgowości polegającej na przeklasyfikowaniu ryzykownych instrumentów, firmy będą mogły zaprezentować inwestorom w tegorocznych bilansach finansowych inny obraz rzeczywistości niż ten który jest faktycznie. Pozwala to na inną od rzeczywistej wycenę ryzykownych instrumentów finansowych posiadanych przez banki. Niejdnokrotnie prawdziwa wycena mogłaby zachwiać fundamentami takiej instytucji czy wręcz zagrozić jej bankructwem. Dzięki „genialnemu” posunięciu „genialnego” ministra od finansów także polskie banki oraz spółki giełdowe mogą przesunąć rozliczenie strat na bliżej nieokreśloną przyszłość.

„Nasz” genialny minister nie spadł z księżyca i sam tego przecież nie wymyślił. Idzie z duchem czasu i staje w obronie interesów zagranicznych właścicieli polskich banków. Nasz geniusz od finansów robi to co po prostu robić musi minister finansów kraju o ograniczonej suwerenności. Przykre ale prawdziwe.

A można by było inaczej. Polski minister finansów, reprezentujący POLSKI interes narodowy powinien wykorzystać taką kryzysową sytuację na świecie i powinien pozwolić na bankructwo kilku „polskich” banków i okazyjnie je przejąć. Gdybyśmy byli w pełni suwerennym krajem to taki kryzys powinniśmy uznać za prawdziwy dar niebios bo pozwoliłby nam naprawić błędy (nazwijmy to błędami bo to de facto dywersja) popełnione przez wszystkie polskie rządy w ostatnich dwudziestu latach.

Oczywiście wiem, że to mrzonka i moje pobożne życzenie bo jestem przekonany, że to nie moje interesy „nasz” Pan minister finansów reprezentuje. Ale mam takie marzenie, może kiedyś – jeszcze za mojego życia – że polskie władze realizować będą polski interes narodowy. Wiem, wiem, to bardzo niepolityczne dzisiaj sformuowanie i świadczy o mojej zaściankowści. Nie jestem nowoczesnym europejczykiem, ba nigdy nawet nie chciałbym nim być bo to duża ujma dla mojego intelektu. Wolę być myślącym Polakiem.

Niestety, zamiast pozwolić takim bankowym bankrutom upaść – polski minister finansów reanimuje je przy pomocy pieniędzy polskich podatników, z polskiego budżetu. Taka reanimacja pozwala de facto na utrzymywanie status quo czyli zezwala na dalszą eksploatację polskiej gospodarki która jest kontrolowana przez zagraniczny sektor finansowy.

Tym którzy uważają, że jestem zaściankowym ekonomicznym ignorantem skoro reprezentuje taki nie nowoczesny pogląd – zacytuję słowa amerykańskiego kongresmena, Paula E. Kanjorski-ego , który w jednym z wywiadów powiedział: „…jeśli nie masz systemu bankowego, nie masz gospodarki„. (w jednym z wcześniejszych artykułów podałem źródło gdzie można sobie posłuchac tej wypowiedzi – http://www.amerbroker.pl/?go=content&action=show&id=162 )

Wolę się uczyć na realiach które reprezentuje wielki amerykański biznes niż słuchać domorosłych ekonomistów zarabiających na życie głoszeniem jedynie słusznych poglądów w jedynie słusznych mediach.


Komisja Nadzoru Finansowego

Powyższe zmiany prawne w Polsce potwierdziła Komisja Nadzoru Finansowego. Coś co było do niedawna zakazane – stało się w świetle prawa już legalne. Mało tego jest już pierwszy „polski” bank który skorzystał z tej furtki i dzięki nowym przepisom oparł się na legalnej już kreatywnej księgowości i jeszcze w 2008 roku przekwalifikował swoje aktywa o wartości blisko 3,5 mld zł korzystając z formuły „godziwej wartości” posiadanych instrumentów finansowych. Dowodzi tego nota nr 30 bieżących sprawozdań finansowych Banku Pekao SA. Pierwszym jest więc bank Pekao SA

Przypomnijmy, bank Pekao SA skupia rachunki około 1/3 polskich małych i średnich przedsiębiorstw.

Ja czekam na kolejne odsłony kryzysu finansowego. Nie teraz – za kilka miesięcy. Z uporem maniaka sugeruję zorientować się w jakim banku trzymamy swoje oszczędności i czy bank ten jest bezpieczny. Nie patrzmy na procenty kiedy zagrożone mogą być depozyty będące dorobkiem całego życia. Czy jest jakiś bezpieczny bank ? Moim zdaniem tak bank PKO BP, BOŚ i Bank Pocztowy. Kto jest osobą średnio inteligentną ten już od kilku miesięcy nie powinien trzymać ani złotówki w żadnym zagranicznym banku gdyż te są narażone na największe ryzyko.

Dzięki opisywanej zmianie prawnej także w Polsce instytucje finansowe które nadmiernie ryzykowały swoje kapitały i poniosły straty mogą skorzystać z „zabiegów księgowych” pozwalających ukryć przed akcjonariuszami i społeczeństwem ich prawdziwą kondycję finansową.

Ukrywanie rzeczywistej kondycji finansowej banków z całą pewnością przedłuży kryzys w tym sektorze, pogłębi nieufność klientów banków którzy będą zastanawiać się z jakiego banku wycofać swoje oszczędności, zablokuje akcję kredytową na długi czas i pogłębi nieufność inwestorów i akcjonariuszy co finalnie będzie miało wpływ na giełdową koniunkturę w długim terminie.

Godnym ubolewania jest fakt, że tak istotnej zmiany prawnej wprowadząjącej daleko idące konsekwencje społeczno-ekonomiczne nie odnotowały „wolne” „polskie” media.

Grzegorz Nowak

Niezależny Doradca Finansowy


Za: www.amerbroker.pl


.