Aktualizacja strony została wstrzymana

Awantura na pokładzie American Airlines. Poszło o życzenia „Wesołych Świąt”

Tradycyjnie już w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia stewardessy i personel pokładowy składa swoim podróżnym życzenia świąteczne. Dominuje najbardziej skrótowa i lakoniczna, zrozumiała przez większość wersja. W tym roku wypowiedziane przez uprzejmą stewardessę życzenia nie spodobały się jednemu z pasażerów lotu 1140 z Nowego Jorku do Dallas.

Ateista – jak sam siebie określił – wywołał awanturę i ubliżył najpierw stewardessie, a następnie jej kolegom z pracy, którzy tego samego życzyli pozostałym pasażerom. – Jak możecie życzyć wszystkim coś takiego. Przecież z pewnością nie wszyscy pasażerowie tego lotu to chrześcijanie. Moglibyście raz na zawsze zastanowić się nad tym, co, komu i gdzie mówicie – krzyczał.

– A najlepiej, jakbyście nic nie mówili! – to najdelikatniejszy przykład przedświątecznego popisu ateisty-awanturnika. W miarę jak sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, do akcji delikatnie wkroczył cały personel samolotu łącznie z pilotami. Awanturnik został wyprowadzony z samolotu. Pasażerowie przyjęli zdecydowaną interwencję głośnymi brawami.

Polityczna poprawność ulega w Stanach Zjednoczonych zaostrzeniu. By przypadkiem nikogo nie urazić, Amerykanie życzenia „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia” (Merry Christmas) zastępują „neutralnym” światopoglądowo życzeniem „Happy Holidays”.

Źródło www.spiegel.de, www.pravoslavie.ru

ChS

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-12-30)

 

KOMENTARZ BIBUŁY: Oczywiście poprawność polityczna obowiązuje na wszystkich szczeblach, szczególnie urzędowych i korporacyjnych – czego przykłady wielokrotnie ukazywaliśmy – jednak są jeszcze inne przyczyny rozwadniania składanych życzeń przez coraz większą część Amerykanów. Są to: wzrastająca liczba emigrantów spoza kulturowo chrześcijańskich krajów (np. jeszcze 5 lat muzułmańską kobietę w burce można było zobaczyć jedynie w filmach, dzisiaj coraz częściej spotyka się na ulicach amerykańskich miast); zeświecczenie, a w praktyce de-chrystianizacja społeczeństwa (pod wpływem mediów, będących wszak głównie w rękach żydowskiej mniejszości); orientalizacja duchowa społeczeństwa (np. promowanie jogi); judaizacja społeczeństwa, np. w okresie Świąt Bożego Narodzenia i zbiegających się czasowo świąt chanuki, poprzez coraz powszechniejsze wystawianie w miejscach publicznych coraz-to-większych chanukowych menor (czynione jest to na całym świecie przez rasistowską ortodoksyjną sektę Chabad-Lubavitch);, itp.

W praktyce, część Amerykanów może mieć dylemat jak zachować się wobec nieznajomej osoby, np. o rysach azjatyckich, hinduskich, czy też wyraźnie semickich. Oczywiście można dzielić się Prawdą i Światłem poprzez pozdrowienia o radości świętowania Narodzenia Chrystusa, jednak czy jest to czynione z głębi chrześcijańskiego serca, czy „na przekór”, mając przed sobą np. żydowskiego osobnika? W społeczeństwach wielokulturowych z dominującą i żywą chrześcijańską tożsamością – jaką była np. II Rzeczpospolita – dozwolone, a nawet wskazane były pozdrowienia chrześcijańskie wśród wszystkich obywateli, ale takim niestety nie jest społeczeństwo amerykańskie, które stało się zbiorowiskiem przeciwstawnych różnych kultur, ras, religii, zlepionych jedynie kultem pieniądza.

Stąd te świąteczne dylematy przeniosły się wpierw na teren korporacyjny, gdzie w imię „bezpiecznego biznesu” wprowadzono neutralne schematy „wesołych świąt”, a później wtopiły się w świadomość społeczną, bo rzeczywiście w tym samym okresie roku obchodzone są różne święta. Tak więc, jedni życzą ogólnikowych „wesołych świąt” nie chcąc urazić żydów, muzułmanów czy wyznawców wszelkich innych religii, inni w imię jeszcze dalej posuniętej „tolerancji” będą obawiali się już nawet i tego, by w końcu zaprzestać na składaniu sobie jedynie życzeń noworocznych. Ale może i te również okażą się politycznie i religijnie niepoprawne, wszak kolejne lata liczone są od największego wydarzenia w historii ludzkości – narodzin Odkupiciela.

Szaleństwo de-chrystianizaji będzie trwało, a tę pustkę wypełni się wtłaczając inną religię czy ideologię. Obserwując wpływ Żydów w tzw. zachodnim świecie, będzie to syjonizm. Wraz z powstaniem państwa Izrael, filozof religii, syjonista Martin (Mordechaj) Buber powiedział, że nastąpił nowy okres w historii ludzkości, otwarcie nowych czasów, w których nastąpi całkowita judaizacja narodów na świecie. Nota bene, Martin Buber był jednym z największych autorytetów żydowskich – i nie tylko jedynie żydowskich – dla księdza, później biskupa Karola Wojtyły. Zauroczenie tego typu autorytetami dalej inspirowały go już jako Jan Paweł II.

.