Aktualizacja strony została wstrzymana

Niemcy w cieniu Norymbergi: „W zasadzie cały naród niemiecki” powinien zostać zaliczony do ofiar reżimu hitlerowskiego…

Z dr Pawłem Kosińskim, pracownikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie o recepcji procesów norymberskich w społeczeństwie  niemieckim rozmawia Tomasz Plaskota.

TOMASZ PLASKOTA: – Czym były procesy norymberskie?

DR PAWEŁ KOSIŃSKI: – W latach 1945-1949 przeprowadzono trzynaście tzw. procesów norymberskich wytoczonych przeciwko niektórym prominentnym funkcjonariuszom Rzeszy Niemieckiej, oskarżonym o popełnienie w okresie rządów hitlerowskich czterech rodzajów zbrodni: uczestnictwa w spisku w celu popełnienia zbrodni międzynarodowych, zbrodni przeciw pokojowi, zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Jedynie proces głównych zbrodniarzy wojennych, od 20 listopada 1945 r. do 1 października 1946 r. toczył się przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym, gdzie sędziami i oskarżycielami byli przedstawiciele czterech wielkich mocarstw, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego i Francji.

Dwanaście procesów następczych wytoczonych w oparciu o dziesiątą ustawę Sojuszniczej Rady Kontroli Niemiec, wydaną 20 XII 1945 r. odbyło się wyłącznie przed amerykańskimi Trybunałami Wojskowymi, co było spowodowane rosnącymi rozbieżnościami w gronie wielkich mocarstw – rozpoczęciem zimnej wojny. Od grudnia 1946 r. do kwietnia 1949 r. osądzono w nich: lekarzy, feldmarszałka Ericha Milcha, prawników, funkcjonariuszy Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS, Friedricha Flicka i kierowników jego koncernu, kierowników koncernu IG Farben, generałów dowodzących na froncie południowym (Bałkany), funkcjonariuszy Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS, SS-Gruppenf. Ottona Ohlendorfa i innych dowódców Einsatzgruppen, Alfreda Kruppa i urzędników jego koncernu, wyższych urzędników ministerstw i oficerów Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW).

Ile osób skazano w procesach norymberskich?

Łącznie zarzuty postawiono 209 osobom (przy czym po raz pierwszy zastosowano zasadę odpowiedzialności karnej mężów stanu za zbrodnie międzynarodowe) oraz ośmiu organizacjom i grupom: rządowi Rzeszy, kierownictwu politycznemu NSDAP, SS, SD, Gestapo, SA, Sztabowi Generalnemu i Naczelnemu Dowództwu Wehrmachtu. Osądzono 198 oskarżonych, gdyż jeden zaginął, pięciu popełniło samobójstwo, pięciu uznano za niezdolnych do procesów. Wyrokiem Międzynarodowego Trybunału skazano: na karę śmierci dwunastu oskarżonych, na karę dożywotniego więzienia trzech, na okresowe kary więzienia czterech, uniewinniono (przy sprzeciwie radzieckiego sędziego) trzech. Za organizacje zbrodnicze uznano SS, SD, Gestapo i kierownictwo NSDAP, radziecki sędzia był za uznaniem za zbrodnicze również rządu Rzeszy, SA, Sztabu Generalnego i Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu. W dwunastu procesach następczych na karę śmierci skazano 25 osób. Spośród nich 12 stracono, 11 zamieniono najwyższy wymiar kary na więzienie, a jedną wydano Belgii, gdzie zmarła, na dożywotnie więzienie 19 osób, na terminowe kary więzienia 98 osób, a 35 osób uniewinniono.

Personel Auschwitz na procesie w Norymberdze, fot. wikipedia.pl

Personel Auschwitz na procesie w Norymberdze, fot. wikipedia.pl

Z powodu zbrodni wojennych przed sądami wojskowymi zachodnich stref okupacyjnych skazano około 5000 oskarżonych…

Do tej liczby należy dodać ok. 17 tys. skazanych z powodu „faszystowskich zbrodni wojennych i przeciwko ludzkości” w radzieckiej strefie okupacyjnej. Tak więc całkowita liczba ukaranych bezpośrednio po wojnie zbrodniarzy niemieckich wynosi ok. 22 tys. ludzi. Do tej liczby należy dodać zbrodniarzy skazanych przez sądy RFN (ok. 6,5 tys.) i NRD (ok. 13 tys.) oraz Austrii (ok. 13 tys.), czyli w sumie dobrze ponad 32 tys. pociągniętych do odpowiedzialności. Razem ze skazanymi przez sądy państw alianckich daje to wynik ok. 55 tys. ukaranych zbrodniarzy niemieckich, co w zestawieniu z ogromem popełnionych zbrodni wydaje się liczbą dość niewielką. Mimo to niestrudzona praca edukacyjna w zakresie upowszechnienia wiedzy o procesach norymberskich przyczyniła się do wzmocnienia wrażliwości społeczeństwa niemieckiego na sprawę zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. W naszych czasach zaowocowała ona aktywnym włączeniem się przez Niemcy do prac Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.

W jaki sposób i na ile Norymberga była pouczająca dla Niemców?

Utrudnieniem w przyswojeniu dorobku trybunałów norymberskich były różne przeszkody natury mentalnej i materialnej. Należało do nich tendencyjne zrównanie zbrodni narodowosocjalistycznych i zbrodni wojennych (które popełniały również mocarstwa alianckie). Chociaż Trybunał Federalny na początku lat 50. wyjaśnił, że istotą zbrodni narodowosocjalistycznych był brak poszanowania istoty ludzkiej, jednak początkowo ta wykładnia pozostała „niezauważona”. Jeszcze w drugiej połowie lat 60. przedstawiciele władz RFN czuli się w obowiązku zwracać uwagę na konieczność rozróżnienia między „zbrodniami wojennymi” i „zbrodniami narodowosocjalistycznymi”. A w późnych latach 70. Sebastian Haffner w swojej popularnej książce o Hitlerze, „Anmerkungen zu Hitler”, kolejny raz przypominał, że było „błędem zwycięskich mocarstw” „wrzucenie do jednego garnka” „masowych zbrodni Hitlera” i zbrodni wojennych, co prowadziło do zobojętnienia opinii publicznej.

Pałac sprawiedliwości w Norymberdze, fot. wikipedia.pl

Na przeszkodzie trwałemu oddziaływaniu procesów norymberskich stało również nieszczęsne poczucie Niemców, jakoby pierwotne rozróżnienie na „nas”, czyli zwykłych ludzi i „ich”, czyli hitlerowców, po wojnie miało zdejmować ciężar winy z większej części narodu…

Linia podziału miała przebiegać między demonicznie-przepotężnym Hitlerem wraz z jego najbliższymi współpracownikami i dobrodusznymi niecnie wykorzystanymi pozostałymi Niemcami. Członkowie elit III Rzeszy starali się uniknąć współodpowiedzialności przez akcentowanie neutralnie-fachowego aspektu swojej działalności. Nawet wielu skazanych na śmierć w procesie grup operacyjnych (Einsatzgruppen) skorzystało ze łagodzącej wymiar kary „teorii pomocnictwa”.

Z czego wynikało zmniejszające ciężar winy poczucie bycia ofiarą?

Z klęski wojennej, denazyfikacji, zniszczeń i nędzy materialnej. Te przygnębiające doświadczenia sprawiały, że miliony Niemców uważały się same za prześladowanych i przegranych, upokorzonych i oszukanych, jednym słowem za ofiary. Takie poczucie mieli powracający do domów jeńcy wojenni, osoby które utraciły swoich bliskich i dobytek w wyniku bombardowań, uciekinierzy oraz wysiedleni, a nawet osoby stygmatyzowane przez współpracę z instytucjami systemu hitlerowskiego. Miliony identyfikowały się nie bez podstaw z dwiema najpopularniejszymi bezpośrednio po wojnie postaciami sceny i ekranu: repatriantem Beckmanem, bohaterem dramatu „Pod drzwiami” Wolfganga Borcherta i doktorem Hansem Mertensem, bohaterem filmu „Mordercy są wśród nas” Wolfganga Staudtego, którzy jak oni byli zdezorientowanymi, niesłusznie (?!) obwinionymi ludźmi powracającymi z tułaczki w dosłownym i przenośnym znaczeniu.

dr Paweł Kosiński, fot. IPN.

Obraz ten wzmacniały nawet osoby prześladowane przez reżim…

Oto kilka znamiennych przykładów postaw reprezentantów świata polityki aktywnych bezpośrednio po wojnie. Wybitny działacz SPD i prawnik Carlo Schmid w Tybindze na początku 1946 r. podczas uroczystości dla upamiętnienia wojskowych i cywilnych ofiar wojny, mianem ofiar określił zarówno bojowników ruchu oporu i Żydów, jak i wypędzonych, a nawet jeńców wojennych. Pierwszy premier Szlezwiku-Holsztyna Theodor Steltzer (CDU), członek Kręgu z Krzyżowej, skazany na karę śmierci przez hitlerowski Trybunał Ludowy, podczas uroczystości w Rendsburgu, w 1946 r. wyraził opinię, że „w zasadzie cały naród niemiecki” powinien zostać zaliczony do ofiar reżimu hitlerowskiego. Burmistrz Hamburga Max Brauer (SPD), w latach 1933-1946 przebywający na emigracji, podczas uroczystości odsłonięcia w maju 1949 r. monumentu upamiętniającego ofiary narodowosocjalistycznych prześladowań nie namyślając się długo określił „cały naród” ofiarą Hitlera i jego „demonicznych metod”. Były poseł do Reichstagu i więzień obozu koncentracyjnego Paul Löbe (SPD) mówił jako marszałek senior na pierwszym posiedzeniu Bundestagu, we wrześniu 1949 r. o „podwójnym zniewoleniu” narodu niemieckiego, który tak samo cierpiał „pod butem własnego tyrana” jak i od alianckich działań wojennych przeciwko Niemcom.

A jak to wyglądało we wschodnich Niemczech?

Tam także dominowała wprawdzie heroiczna, ale również samoświadomość ofiar. Mówiło się o milionach ofiar hitlerowskiego faszyzmu, co było jednak połączone z przypisaniem statusu „ofiary faszyzmu” jedynie „antyfaszystowskim bojownikom” walczącym przeciw narodowemu socjalizmowi. Historyczna doktryna NRD wyjaśniała przejęcie władzy przez hitlerowców przy pomocy „formuły Dymitrowa”, a więc politycznych machinacji „szowinistycznej, imperialistycznej i agresywnej części niemieckiego kapitału finansowego”. To ci ludzie mieli wraz z reżimem hitlerowskim stłumić w zarodku tlącą się proletariacką rewolucję i rozpocząć od dawna planowaną, wojnę zaborczą przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Z tej perspektywy ofiarą państwa hitlerowskiego okazywali się być niemieccy robotnicy, gdyż rozbito ich organizację, prześladowano ich politycznych reprezentantów, a w ogóle uwiedziono ich i wykorzystano przy pomocy „socjoimperialistycznych” instrumentów.

Źródło: tygodnik Nasza Polska

Za: niezlomni.pl (lis 24, 2014) | http://niezlomni.com/?p=22375 | Niemcy w cieniu Norymbergi. „W zasadzie cały naród niemiecki” powinien zostać zaliczony do ofiar reżimu hitlerowskiego?

Skip to content