Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy Amerykanie planują „Majdan” w Budapeszcie?

Coś się dzieje wokół Węgier. Dzieje się coś niedobrego i złowieszczego. Węgry od czasu przejęcia władzy przez Fidesz i Orbana są niewybrednie atakowani przez elity „nowoczesnej, demokratycznej i postępowej” Europy. Dojście do władzy patriotyczno-konserwatywnej opcji w jednym z krajów unijnych wywołało gniewne reakcje brukselskich, przyrośniętych do złotych stołków, lewackich euro-elit.

Również wielkie, międzynarodowe korporacje szybko stały się zaprzysięgłymi wrogami nowych władz w Budapeszcie, a to z powodu zmuszenia ich do ograniczenia transferu zysków do swych siedzib i poważnemu ograniczenia ich niekonkurencyjnego, niczym nieskrępowanego poszerzania działalności na węgierskim rynku.

A Orban i Fidesz w Budapeszcie i w terenie po prostu robiły i robią swoje. Dbają o węgierski interes narodowy. Dbają o los swoich rodaków. A tego kosmopolityczna Europa nie może węgierskiemu społeczeństwu wybaczyć. Źe zdecydowanie odrzucili lewacki „postęp i nowoczesność” fundując sobie już na trzecią kadencję rządy „faszystów i szowinistów”. Jak ich nazywają medialne euro-szczujnie…

Cała ta kampania nienawiści do „niewłaściwych” władz w Budapeszcie trwa niezmiennie od czasu wygrania, z przytłaczającą większością, wyborów do parlamentu w 2006 roku. Od tego czasu datuje się wściekła wrzawa euro-lewicy. Na szczęście dla Węgrów, euro-elity to banda wykastrowanych mięczaków, którzy potrafią tylko cienko popiskiwać unisono.

Tymczasem Węgry reformując krok za krokiem swój kraj, doprowadzając do równorzędnego traktowania wszelkich podmiotów gospodarczych, promując węgierski small biznes – powoli wychodzą z katastrofalnej zapaści gospodarczej do jakiej doprowadzili rządzący tym krajem lewacy. Gdyby nie determinacja Orbana i zrozumienie dla konieczności niezbędnych lecz bolesnych reform przez zwykłych Węgrów, ten kraj byłby dziś w dużo gorszej sytuacji niż Grecja.

Właśnie sukcesy reform Orbana stały się solą w oku międzynarodowych instytucji finansowych. Orban już 2 lata temu podziękował MFW za kredyt, poradzili sobie bez niego. To ewenement w skali europejskiej. Kraj nie potrzebuje lichwiarskiej pożyczki! Proszę sobie coś podobnego wyobrazić chociażby w Polsce, gdzie bez kolejnych transzy lichwiarskich dolarów , ta „kupa kamieni” już dawno by się rozsypała.

Międzynarodowa lichwa zwana dla niepoznaki międzynarodowymi instytucjami finansowymi, takiej zniewagi nie puszcza płazem. Wskazały zatem światowemu Hegemonowi wroga i wrzasnęły: „Bierz!”. Zatem administracja Obamy (lewaka) natychmiast przystąpiła do działania. „Znaleźli” błyskawicznie dowody na korupcyjną działalność kilku wysoko postawionych urzędników rządu Orbana i ZAŹĄDALI ich dymisji!!! Coś niebywałego w stosunkach międzynarodowych w 21 wieku!!!

Administracja Obamy traktuje zresztą Węgry jako pionka w strategicznej rozgrywce z Rosją. Węgry agresywnie atakowane przez Unię, zostały zmuszone do szukania alternatywy energetycznej w Rosji. Węgry nie mają dostępu do morza, nie mogły więc sobie wybudować gazoportów, jak to zrobiły kraje nadbałtyckie ( z wyjątkiem Polski). Podpisali również kontrakt na budowę elektrowni atomowej przez Rosję. A to się bardzo nie spodobało Brukseli i Waszyngtonowi…

Orban odrzuca nie tylko te nikczemne pomówienia (dowody prawdopodobnie sfabrykowane), ale również ton i forma żądań powodują usztywnienie węgierskiego stanowiska. Węgry są małym, ale dumnym obecnie krajem i nikt (w przeciwieństwie do obecnych władz w Warszawie) nie będzie im niczego dyktował.

Źle to wróży Węgrom. Właściwie, poza ludźmi dobrej woli i częścią sił konserwatywnych, Węgry i Orban nie mogą liczyć na niczyją przychylność, wsparcie czy pomoc. Sytuacja wokół Węgier do złudzenia przypomina sytuację wokół Ukrainy jakiś rok temu. Gdy Janukowicz wybrał korzystniejszą ofertę rosyjskiego kredytu dla zbankrutowanej i rozkradzionej przez oligarchów Ukrainy, wybuchnął „spontaniczny Majdan”. I teraz Ukraina siedzi już na dobre w niekończących się kredytach międzynarodowych instytucji finansowych.

Stopniowo następuje szczucie lewackich środowisk przeciw rządowi Orbana. Nie dało się obalić tej władzy w sposób demokratyczny, trzeba zatem znaleźć inny sposób. Majdan. Brzmi złowieszczo, tak jak złowieszcze są zamiary macherów obalenia demokratycznie wybranych władz w Budapeszcie. Tu nie będzie zmiłuj. Przykład Węgier mógłby być zaraźliwy dla innych krajów europejskich. A na to Ameryka administracji czerwonego Mulata pozwolić jak widać, nie zamierza.

Szczucie na Orbana w amerykańskiej prasie sięga zenitu. Oto lewacki New York Times grzmi na czołowej stronie:

„UE musi ukarać rząd Węgier za nieprzestrzeganie jej wartości”.

Nie, że tam powinna czy np dobrze by było. Nie, MUSI!!! Bo jak nie, to będą znowu musieli Amerykanie coś z tym problemem zrobić. Czy im się uda? Trudno teraz powiedzieć. Sytuacja Węgier jest jednak diametralnie inna niż Ukrainy. Dużo lepsza sytuacja finansowa. Ludzie potwierdzili w wyborach jednoznacznie kogo desygnują do rządzenia swoim krajem. Tyle, że Amerykanie we wprowadzaniu „demokratycznych reguł” mają wieloletnią. międzynarodową wprawę. W wywoływaniu różnych „wiosen” nawet zimą – również….

Na Polaków Węgrzy, niestety, liczyć nie mogą. O sprzedajnych władcach Lemingradu przez litość wspominać nawet nie wypada. A środowiska pisowskie i Sakiewicz, szczególnie po nagrodzeniu go przez ukraińską bezpiekę, też nie wsiądzie w pociąg do Budapesztu i nie będzie wspierać „putinowskiego agenta”. Reszta polskich sił politycznych to albo totalna obojętność, albo polityczny margines.

http://widzianezdaleka.salon24.pl

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2014-11-19)


Przeciw Orbanowi pod znakiem sierpa i młota [+FOTO]

Europejskie media obiegły informacje o poniedziałkowych demonstracjach „antykorupcyjnych” przeciw rządowi Viktora Orbana na Węgrzech. Z relacji węgierskich mediów wynika jednak, że byli to w dużej mierze sympatycy lewicy, nierzadko w radykalnym wydaniu.

Fotoreportaż z tak zwanego „Dnia Gniewu”, który zgromadził demonstranów na placu Kosutha zmieścił portal alfahir.hu. Trudno posądzać go o sympatię do obecnego rządu Węgier, gdy jest związany raczej z opozycyjną wobec niego narodową partią Jobbik.

Jak podkreślał reporter gros uczestników demonstracji stanowili zwolennicy partii lewicowych, wśród nich osoby posługujące się otwarcie symboliką komunistyczną i sowiecką. Pisze o „planktonie politycznym” wskazując, że taką rolę wyznaczają całej plejadzie lewicowych partii niedawne wybory samorządowe, w których poniosły one porażkę. Zauważył jednak także grupy zwykłych obywateli.

Autor zauważył, że wśród wizerunków Che Guevary, flag Unii Europejskiej, USA, czy nawet Norwegii niewiele było flag węgierskich.

alfahir.hu/budapesttimes.com/kresy.pl

Za: Kresy.pl (19 listopada 2014)

Skip to content