Wczoraj minęła 69. rocznica ogłoszenia dekretu nakazującego dyskryminujące cechowanie ludzi zamieszkujących III Rzeszę Niemiecką. Pierwszą grupą, której Niemcy nakazali w widocznym miejscu na ubraniu umieszczać dużą literę P – byli Polacy.
W związku z rocznicą uchwalenia przez Niemców pierwszego dekretu nakazującego specjalne oznaczanie ludzi, a także w nawiązaniu do planów Eriki Steinbach wybudowania centrum „wypędzonych” Niemców nazwanego „Widocznym znakiem”, warto przypomnieć, że prawdziwym i pierwszym „widocznym znakiem” w Niemczech była litera „P”, którą zgodnie z dekretem z 8 marca 1940 roku, podpisanym przez szefa SS Heinricha Himmlera, musieli nosić w widocznym miejscu wszyscy Polacy zmuszeni do niewolniczej pracy w Niemczech. Warto przypomnieć, że był to pierwszy taki dekret w Niemczech, bowiem Żydom hitlerowcy nakazali nosić podobne emblematy dopiero od września 1941 roku.
W nakazie podpisanym przez Himmlera zobowiązywano polskich robotników do naszywania na ubraniu emblematów z literą P. W dekrecie czytamy m.in.: „(…) Robotnicy i robotnice polskiej narodowości, którzy są lub będą włączeni do pracy cywilnej w Niemczech, mają obowiązek stałego noszenia na piersi każdej części ubioru po prawej stronie noszonego ubrania widocznego znaku. Znak składa się z postanowionego na kancie kwadratu o boku 5 cm, półcentymetrowego fioletowego obramowania i litery P na środku. Kto nie zastosuje się do przepisów, będzie podlegał karze grzywny do 150 RM [marek – przyp. red.] lub karze aresztu sześć tygodni (…)”.
Jaki był prawdziwy stosunek III Rzeszy do Polaków, świadczą zachowane w niemieckich i częściowo polskich archiwach tajne instrukcje (Vertrauliche Information) ówczesnego ministra propagandy Josepha Goebbelsa, który uczył, jak postępować w stosunku do Polaków. Już w 1939 roku w wydanej tajnej instrukcji (arch. Reichgesetzblatt – RGBL) minister propagandy III Rzeszy instruuje swoich współpracowników i pracowników niemieckich mediów, jak mają postępować. Mają powtarzać, że Polacy to wraz z Cyganami i Żydami podludzie (Untermensch), co należy tak długo powtarzać, aż każdy Niemiec podświadomie będzie ich traktował „jak robactwo”. W innej instrukcji Goebbels twierdzi, iż Polacy prawie nie posiadają swojej kultury, a wszystko na polskim obszarze ma niemieckie korzenie.
W wewnętrznym piśmie do niemieckich urzędników i policji ministerstwo propagandy przedstawiło instrukcje zawierające prawa i obowiązki polskich robotników w Niemczech.
Jaki był prawdziwy los Polaków w Niemczech, wyraźnie mówi ten dokument, w którym czytamy m.in.:
1. Opuszczenie miejsca pobytu, gdzie się pracuje, jest surowo zabronione.
2. Zakazane jest korzystanie z publicznych środków komunikacji, np. kolejki. Na przejazd potrzebna jest każdorazowa zgoda policji.
3. Polacy muszą stale nosić „widoczny znak” w postaci litery P.
4. Zakazane jest obcowanie z ludnością niemiecką, a także odwiedzanie teatrów, kin, zabaw tanecznych, restauracji i kościołów razem z ludnością niemiecką. Tańczenie i spożywanie alkoholu polskim robotnikom jest dozwolone tylko w specjalnie dla nich wyznaczonych miejscach.
Po przeczytaniu takiej instrukcji trudno nazwać pracę Polaków w Niemczech jako przymusową, bowiem byli oni traktowani jak niewolnicy. Od dawna wielu Polaków, których zmuszono do pracy w III Rzeszy, oburzało się na stosowane (także w Polsce) wobec nich pojęcia „przymusowi pracownicy”, ponieważ oni byli niewolniczymi pracownikami. Ich zdaniem, do przymusowych można było wtedy zaliczyć pracowników z Francji, Holandii, Hiszpanii lub Danii, którzy mieli dużo większe prawa od zatrudnianych w tym samym czasie Polaków.
Waldemar Maszewski, Hamburg