Działanie obliczone na odrodzenie konserwatyzmu w Europie zachodniej w oparciu o Rosję będzie nieskuteczne, gdyż mamy do czynienia z olbrzymimi różnicami cywilizacyjnymi między Wschodem a Zachodem. To trochę tak, jakby ktoś chciał odbudować konserwatywną Europę opierając się na państwach odwołujących się do fundamentalizmu islamskiego.
Sukces wyborczy środowisk eurosceptycznych w ostatnich eurowyborach wiele mówi nam o przyszłości Unii Europejskiej, która jawi się coraz bardziej jako projekt wybitnie utopijny i pogrąża w różnych, budzących coraz większy opór absurdach gospodarczych i ideologicznych.
Szczególnie bolesna dla środowisk katolickich jest sfera ideowa, gdzie tradycyjna etyka zastępowana jest ideologią rewolucji seksualnej, forsowanej pod różnymi postaciami. Wynik konkursu Eurowizji stał się ostatnio bodaj najbardziej jaskrawym przykładem upadku obyczajowości w UE.
Na tym tle w niektórych kręgach zachodnich Rosja jawi się jako ciekawy podmiot, który odrzuca ideologiczne nowinki i działa konsekwentnie w sferze kulturowej i międzynarodowej. I tak np. Janusz Korwin-Mikke przyjął jako rewolucyjne działania opozycji na kijowskim Majdanie, która starała się obalić legalną władzę prezydenta Janukowycza. Francuski Front Narodowy z kolei sprzeciwia się polityce sankcji wobec Rosji w związku z jej działaniami na Ukrainie. Takich sygnałów od środowisk eurosceptycznych jest więcej. Trudno by ryzykować tezę, że wszystkie te środowiska polityczne są w głębokiej współpracy z Kremlem, czy że spełniają rolę moskiewskiej agentury. Raczej nie mając oparcia w świecie Zachodu dla realizacji swojej wizji społecznej, szukają gwałtownie sojusznika i często znajdują wyciągniętą dłoń Władimira Putina.
Oczywiście tzw. współczesny „konserwatyzm” rosyjski ma turańskie podłoże cywilizacyjne i tak jak w czasach carskich, tak i teraz nie jest głęboko osadzony w prawdziwej wierze. Religia i etyka z niej wynikająca jest tutaj (jak zwykle) wykorzystywana w bezwzględnej walce o poszerzenie i umocnienie imperium. Łacińskie, personalistyczne przywiązanie do tradycji ma zaś zupełnie różny od moskiewskiego wymiar. Należy zrozumieć, że Rosja należy do zupełnie innego kręgu cywilizacyjnego. Działanie obliczone na odrodzenie konserwatyzmu w Europie zachodniej w oparciu o Rosję będzie nieskuteczne, gdyż mamy do czynienia z olbrzymimi różnicami cywilizacyjnymi między Wschodem a Zachodem. To trochę tak, jakby ktoś chciał odbudować konserwatywną Europę opierając się na państwach odwołujących się do fundamentalizmu islamskiego. Mimo tego, że w niektórych kwestiach może nam z islamistami być po drodze (np. w kwestii obrony nienarodzonych na międzynarodowym forum), to ostatecznie ich projekt kulturowy i cywilizacyjny jest nie do przyjęcia dla Zachodu.
Czy kręgi eurosceptyczne, które w dużej liczbie zasilą Parlament Europejski, potrafią to głęboko zrozumieć, przekonamy się wkrótce. Z drugiej strony, im bardziej Zachód będzie brnął w ideową pustkę, tym mniej odpornym będzie się stawał na wpływy Orientu, z którym od wieków toczył walkę.
Tak czy inaczej, Rosjanie z pewnością będą próbowali wykorzystać na arenie międzynarodowej potęgujące się wrzenie wewnątrz Unii, grzęznącej w ideologicznej autodestrukcji.
Mieczysław Ryba