Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy Majdan możliwy jest w Polsce?

Jeśli ktoś mówi czy pisze, że zna właściwe wyjaśnienie i przebieg przewrotu na Ukrainie – to oczywiście kłamie. A mimo to w mediach sporo takich zuchwałych kłamców widzimy. Spróbujmy jednak skrótowo zinterpretować zdarzenia – tylko na podstawie zewnętrznych oznak przekazywanych przez media, które mogą być zwodne. Pomijając przy tym teorie spiskowe, które ze swej natury są nie do udowodnienia. Choć być może to w nich tak naprawdę trzeba szukać przyczyn przewrotu.

Oto w połowie listopada w wyniku zamieszania związanego z rozpoczęciem akcesji Ukrainy do UE na kijowskim Majdanie rozwijają się demonstracje. Przewodzi im najbardziej znany Ukrainiec – czyli jeden z braci Kliczków – oraz ukraińscy narodowcy, którzy niestety mieli, a częściowo po dziś dzień mają program nazistowski. Demonstranci ci wytrzymują w namiotach (które władze pozwoliły im postawić), bez względu na głód i chłód, trzy miesiące – przy czym żądania ich liderów radykalizują się – nie chodzi im o już o negocjacje z Unią, tylko o zmianę władzy.

Eskalacja konfliktu rozpoczyna się w czasie rosyjskiej olimpiady, co gwarantuje neutralność Moskwy. Nie wiadomo tak naprawdę, kto zaognienie sytuacji inicjuje. Z obu stron padają strzały, pojawiają się tajemniczy snajperzy, są dziesiątki ofiar. Siły po obu stronach są najwyraźniej dość równe, bo żadna z nich nie ma przewagi. Cały świat się zastanawia, czy tak naprawdę działa policja i czy tak silni naprawdę są „demonstranci”?

Pojawia się misja Unii z nieszczęsnym Radkiem Sikorskim na czele. Doprowadza ona do porozumienia, które następnego dnia jest już nieważne. Nieoczekiwanie parlament odwołuje prezydenta i wypuszcza na wolność Julię Tymoszenko. Wszystkiemu przygląda się ukraińska armia, nie opowiadając się po żadnej ze stron. Władzę przejmuje rząd tymczasowy – wobec którego majdanowcy przechodzą do opozycji, czekając na zapowiedziane na 25 maja przyspieszone wybory.

Z prędkością światła zmieniane są prawa, konstytucja… Powstaje pytanie: czy coś takiego możliwe jest w Polsce?

Zwróćmy uwagę, że tzw. zaufanie społeczne do instytucji publicznych z różnych powodów jest w naszym kraju wyjątkowo niskie. Większość ludzi ma dość systemu, mimo wszechobecnej propagandy. Czy to naprawdę jest tak, że cały układ w takim kraju jak Polska czy Ukraina można zmienić, organizując protesty i wysuwając po prostu postulat wyrzucenia demokratycznie wybranych władz?

Jeszcze pół roku temu skłonny byłbym uważać, że takie rzeczy możliwe są tylko w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Teraz widać, że mogą zdarzyć się i w Europie. Myślę, że Donald Tusk i Bronisław Komorowski mają o czym myśleć.

Tomasz Sommer

Źródło: Najwyższy Czas!

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (27.02.2014) | http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11940&Itemid=47

Skip to content