Aktualizacja strony została wstrzymana

Łyżka dziegciu

W książce „Resortowe dzieci” znalazłem na str. 241 coś takiego:

„Bardzo ciekawie wyglądała również lista posiadaczy akcji A Polskiej Korporacji Handlowej. Znaleźli się na niej m.in. Mieczysław E.Rakowski, Romuald Szeremietiew, Leonard Praśniewski, January Gościmski, Lech Jaworowicz, Tadeusz Jastrzębski, Zbigniew Grycan, Adam Kozłowski, Holdinng Wars. Izba Kupców i Przemysłowców, Jerzy Krogulec, Grażyna Wencel, Beata Tyszkiewicz, Kazimierz Morawski, Marek Mikuśkiewicz, Elżbieta Wiśniewska, Anna Woźniak-Starak i Piotr Bachurski, obecnie wydawca „Gazety Warszawskiej”.

Biorąc pod uwagę treści prezentowane w książce wnoszę, że jej autorzy Dorota Kania, Jerzey Targalski i Maciej Marosz i mnie uznali za coś w rodzaju reżimowego dzieciątka.

Oczywiście nie byłem nigdy posiadaczem akcji Polskiej Korporacji Handlowej, której właścicielami jak wiadomo byli Rudolf Skowroński i Grzegorz Źemek, tak, tak, TEN sam Źemek! Nie robiłem interesów z nimi, ani z Mieczysławem Rakowskim. Trudno to sobie wyobrazić także dlatego, że w programie TVP kiedyś Rakowskiemu powiedziałem prosto w oczy, że jego miejsce jest na ławie oskarżonych. Powstaje jednak pytanie, skąd autorzy książki zaczerpnęli taką kuriozalną wiadomość na mój temat?

Otóż przed laty w gazecie „Dziennik” (nr 41/2006) ukazał się artykuł „Tajemniczy biznesmen na celowniku śledczych”. Jego autorzy opisywali podejrzane interesy niejakiego Rudolfa Skowrońskiego. I tam o moich akcjach w jego firmie napisali. Chcąc nieporozumienie sprostować zadzwoniłem do redakcji i poprosiłem o rozmowę z red. naczelnym Robertem Krasowskim. Sekretarka poinformowała mnie, że „pan redaktor jest zajęty”, ale oddzwoni, jeżeli podam numer mojego telefonu. Podałem. Nie oddzwonił.

W kilka dni później wysłałem do pana Krasowskiego list.

 ………………………………………………

Piaseczno, 13 czerwca 2006

Dotyczy: sprostowania
fragmentu artykułu „Tajemniczy biznesmen na celowniku śledczych” („Dziennik” nr 41/2006)

Pan Robert Krasowski

      „Dziennik”

Panie Redaktorze,

W artykule „Tajemniczy biznesmen na celowniku śledczych” („Dziennik” nr 41/2006) pojawiła się na trzeciej szpalcie informacja, zgodnie z którą byłem udziałowcem spółki Polska Korporacja Handlowa S.A. Informacja ta nie jest zgodna z prawdą.

Po pierwsze, tzw. właścicielem spółki akcyjnej (Polska Korporacja Handlowa była spółką akcyjną jak wynika ze skrótu „S.A.”) są jej akcjonariusze, a nie – udziałowcy. Tym różni się spółka akcyjna od spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Tę informację może Pan potwierdzić chociażby pobieżnie przeglądając kodeks spółek handlowych lub wykonując jeden telefon do obsługującego „Dziennik” prawnika.

Po drugie, nigdy nie byłem akcjonariuszem tej spółki, co istotnie – zgodnie z treścią artykułu można sprawdzić w jej aktach rejestrowych.

Najwidoczniej panowie Daniel Walczak i Robert Zieliński tylko pobieżnie je przejrzeli, bo inaczej musieliby dojść do wniosku, że nigdy nie byłem akcjonariuszem spółki. Ja ze swojej strony przejrzałem te akta bardzo uważnie i okazało się, że jestem na jakiejś sporządzonej przez właścicieli tej spółki liście subskrybentów na akcje, z której miałoby wynikać, jakobym zamierzał kupić jedną jej akcję o wartości dzisiejszych 100 zł. Przy czym na tej liście, wydrukowanej na komputerze, poza nazwiskami nie ma nic więcej, np. nie ma adresów, numerów dowodów osobistych, nie wspominając już o jakichś podpisach „subskrybentów”. Kto i dlaczego mnie na tę listę wpisał nie wiem. Jak trafiłem na tę listę – nie wiem, bo nigdy takiego zamiaru nie miałem. Źadnej akcji tej spółki nigdy nie kupiłem, ani nie brałem udziału w zapisach na
akcje.

W związku z tym domagam się opublikowania sprostowania następującej treści:

W opublikowanym przez nas w „Dzienniku” nr 41/2006 artykule „Tajemniczy biznesmen na celowniku śledczych” autorstwa redaktorów Daniela Walczaka i Roberta Zielińskiego podaliśmy nieprawdziwą informację jakoby Pan Romuald Szeremietiew był udziałowcem spółki Polska Korporacja Handlowa S.A. stanowiącej własność Pana Rudolfa Skowrońskiego i Pana Grzegorza Źemka. Pan Romuald Szeremietiew nigdy nie był udziałowcem, ani akcjonariuszem tej spółki. Za podanie nieprawdziwej informacji przepraszamy.”

Z poważaniem 

dr hab. Romuald Szeremietiew

 ……………………………………………………

W odpowiedzi dotarło do mnie pismo z 26 czerwca 2006 roku pełnomocnika prawnego red. Krasowskiego adwokata Piotra Banasika, który informował, że gazeta nie ma obowiązku przepraszania mnie za podanie nieprawdziwej informacji, a więc nie wydrukuje też mojego sprostowania.

W tamtym czasie byłem ciągle ścigany z „korupcję”, odwiedzałem prokuratury i sądy, nie starczyło mi siły, aby skierować sprawę kłamczuchów z „Dziennika” do sądu. Napisałem jednak o tym na moim blogu więc informacja o tym wybryku jest dostępna w Internecie. http://prawica.net/node/4098

Dlaczego autorzy bestsellera wydanego przez prawicowe, a więc PRAWE wydawnictwo „Fronda” tak lekkomyślnie przedstawili mnie jako wspólnika czerwonych biznesów?

Czy ktoś mnie przeprosi i zmieni tekst na str. 241?

Romuald Szeremietiew

KOMENTARZ BIBUŁY: Już od dłuższego czasu jesteśmy świadkami przeobrażenia Frondy w twór, który niewiele ma już wspólnego z – nawet ogólnie przyjętą definicją – „prawicowości”, a ten kolejny przykład pokazuje, że nie jest również i prawe.

A swoją drogą, wertując książkę o resortowych potworach – przy całej ważkości tematu i aplauzie za ukazanie cząstki życiorysów wielu parszywych ludzi – drażni plotkarskie dziennikarstwo i potoczny, bulwarowy styl. Okazuje się, że z tym stylem idzie w parze i sposób weryfikacji materiałów.  

Za: Blog Romualda Szeremietiewa (30 stycznia 2014) | http://szeremietiew.blox.pl/2014/01/Lyzka-dziegciu.html

Skip to content