Aktualizacja strony została wstrzymana

Rocznica zamordowania przez Gestapo por. Józefa Dambka, założyciela Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”

4 marca 1944 roku Gestapo zamordowało głównego założyciela i dowódcę Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”, porucznika Józefa Dambka.

Historia TOW „Gryf Pomorski”

Zaraz po napaści Niemiec na Polskę w 1939 r. do walki z najeźdźcą stanęli również Kaszubi. Z inicjatywy por. Józefa Dambka, nauczyciela- przedwojennego oficera sieci dywersji pozafrontowej, Kaszubscy patrioci związani głównie ze Stronnictwem Narodowym, 24 grudnia 1939 r. w miejscowości Czarlino, gmina Sulęczyno powołali organizację wojskową pod nazwą: Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Kaszubski”.

Początki „Gryfa Kaszubskiego”

Ramy organizacyjne i statut zostały przyjęte wiosną 1940 r. Założycielem „Gryfa Kaszubskiego” oprócz por. Józefa Dambka byli: Klemens Bronk z Czarlina- miejscowy przewodniczący Stronnictwa Narodowego, Bronisław Brunka ze Stężyckiej Huty- do czasu wybuchu wojny miejscowy wójt, Józef i Jan Gierszewscy (ojciec i syn)- obaj rolnicy z Czarlina, w których gospodarstwie miało miejsce to doniosłe wydarzenie. „Gryf Kaszubski” głosi program aktywnej walki bojowej oraz propagandowej z okupantem niemieckim w celu wyzwolenia Ojczyzny i obrony Kościoła Świętego.

Rozwój organizacji

Dowódcą „Gryfa” zostaje główny założyciel por. Józef Dambek, ur. w 1903 r. w Zdrojach na Pomorzu. Był on założycielem i szefem sieci dywersji pozafrontowej na powiat kościerski. Organizował jeszcze przed wojną w ramach sieci dywersji pozafrontowej kadry do działalności konspiracyjnej na wypadek zajęcia Pomorza przez Niemcy. Powołanie „Gryfa Kaszubskiego” było przełomem w scalaniu rozdrobnionej i mało efektywnej konspiracji niepodległościowej. Akces do ”Gryfa ” składają małe grupy ukrywające się w lasach i na wybudowaniach. Następnie jego szybki rozwój, szczególnie wtedy, kiedy Józef Dambek zaproponował księdzu Józefowi Wryczy wspólną walkę z okupantem w ramach „Gryfa”. Dowódca uważał, że aby „Gryf” objął całe Kaszuby, Pomorze, wszystkie warstwy społeczne, oraz stał się znaczącą siłą w walce z okupantem hitlerowskim, na jego czele powinna stanąć osoba wybitna, znana, i o wielkim autorytecie. Wybór mógł paść tylko na Józefa Wryczę – bohatera narodowego na Pomorzu – księdza, w dodatku podpułkownika.
Por. Józef Dambek rozszerzając działalność TOW „Gryf Kaszubski” nawiązuje kontakt z księdzem Wryczą w celu zaproponowania mu, aby stanął na czele „Gryfa” i w ten sposób podniósł wiarygodność i rangę organizacji w oczach Pomorzan. To trudne zadanie nawiązania kontaktu z ks. Wryczą poleca J. Dambek braciom Leonowi i Józefowi Kulasom z Lipusza. Do spotkania doszło w okolicy Bytowa na przełomie 1940 i 1941 r. Okazało się, że ks. Józef Wrycza prowadził w tym czasie działalność konspiracyjną. W 1940 r. założył własną organizację „KORAL”, którą dowodził pod pseudonimem „Rawicz”. Wyraził zgodę na propozycję Józefa Dambka, by objął funkcję prezesa Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Kaszubski”.

Powstanie „Gryfa Pomorskiego”

W dużej mierze dzięki autorytetowi ks. Józefa Wryczy „Gryf Kaszubski” szybko się rozrastał. Zasięg działania organizacji znacznie przekraczał tereny Kaszub, co nakłoniło Radę Naczelną do zmiany nazwy organizacji.
Zebranie organizacyjne Tajnej Organizacji Wojskowej odbyło się w nocy z 6 na 7 lipca 1941 r. w Czarnej Dąbrowie pow. Bytów (na tym zebraniu przemianowano nazwę „Gryf Kaszubski” na „Gryf Pomorski”) w gospodarstwie Bolesława Źmudy-Trzebiatowskiego, gdzie wówczas ukrywał się ks. Józef Wrycza. Uczestniczyli w nim m.in. ks. J. Wrycza, Józef Dambek, Leon Kulas, Klemens Bronk, Rudolf Bronk, Bronisław Brunka, Jan Gierszewski, Franciszek Borzystowski, Józef Kulas, Anastazy Witkowski i Juliusz Koszałka. Na zebraniu został zatwierdzony statut i deklaracja ideowa „Gryfa”, którą opracował J. Dambek, a zaakceptował ks. J. Wrycza.

Idea „Gryfa Pomorskiego”

Zgodnie z deklaracją ideową „Gryf Pomorski” miał być organizacją apolityczną, stawiającą sobie za cel nadrzędny wyzwolenie kraju. We wszystkich dokumentach programowych zaakcentowane zostały silnie pierwiastki chrześcijańskie i katolickie. W pracy konspiracyjnej miano kierować się zarządzeniami Rządu Emigracyjnego oraz rozkazami Naczelnego Wodza. W kraju natomiast „Gryf” zachował pełną autonomię.

Dowództwo organizacji

Według ustaleń „Gryfem Pomorskim” miała kierować Rada Naczelna. Prezesem jej zostaje ks. J. Wrycza, drugim prezesem zaś J. Dambek. Natomiast komendantami wojskowymi byli kolejno: Bolesław Formela, Juliusz Koszałka (ps. Jeremi), Józef Gierszewski (ps. Ryś, Szulc, Gozdawa), Grzegorz Wojewski (ps. Ferrum).

Działalność organizacji

Objęcie funkcji prezesa „Gryfa Pomorskiego” przez ks. Wryczę miało wielkie znaczenie moralne. „Gryf Pomorski” poszerza swoje szeregi, zdobywa informatorów i współpracowników. Ludność udziela pomocy gryfowcom, bo w rozpowszechnionej opinii trzeba zwalczać okupanta za jego zbrodnie, ale także dlatego, że na czele ruchu stoi ksiądz i żołnierz. Przykład Ks. Wryczy pokazywał Polakom, że nikt nie może być obojętny w walce z okupantem, skoro już księża chwycili za broń. W tym okresie kierowany przez por. J. Dambka „Gryf” liczył ponad 20 tyś. żołnierzy skupionych w 35 oddziałach, posiada setki bunkrów. „Gryf” ma swoich ludzi we wszystkich miastach i wioskach. Grupy bojowe liczą do 30 żołnierzy. Obok bunkrów leśnych niejeden bunkier kryją zagrody, szczególnie te samotne na pustkach. W bunkrach działał sztab „Gryfa”. Ponadto szkoleni w nich byli dowódcy komend i grup, magazynowało się i naprawiano broń, pracowały radiostacje, drukowało się gazetki o nazwie organizacji. W warunkach okupacji Pomorza walka zbrojna nie mogła być jednak formą najważniejszą, dominującą. Nasycenie całego terenu żandarmerią SS i Gestapo uniemożliwiało większą koncentrację. Dlatego szeroko rozwija się sabotaż, dywersja, wywiad i represje – od groźby poczynając, na wyrokach kończąc – w stosunku do hitlerowców wyróżniających się okrucieństwem. Gryfowcy z lasów, z bunkrów leśnych, nieuchwytni i wszechobecni, niszczyli samoloty na lotniskach, wysadzali pociągi, mosty, likwidowali essesmanów i gestapowców.
Ważną działalnością „Gryfa” jest opieka nad ludnością cywilną, ostrzegali przed aresztowaniami, wywozem na roboty, odbijali więźniów, wysyłali do obozów paczki, pomagali rodzinom pomordowanych, propagandą podtrzymywali wiarę w wyzwolenie i zwycięstwo. Patriotyczne społeczeństwo kaszubskie udzielało wszechstronnej pomocy gryfowcom, niektórzy z narażaniem życia całej rodziny, udzielali schronienia dowódcom „Gryfa”. Takimi bohaterami była rodzina Józefa Bigusa, przedwojennego wójta Kamienicy Szlacheckiej, gdzie był sztab dowódcy „Gryfa”, dokąd przychodzili łącznicy z meldunkami od terenowych dowódców; działała tutaj stacja nadawczo- odbiorcza, a w pobliskim bunkrze zmagazynowana była broń i amunicja. Tutaj drukowano gazetkę podziemną „Gryf Pomorski”, przechowywane były flagi narodowe i symbole Państwa Polskiego.

Śmierć por. Józefa Dambka

Kiedy w lutym 1944r. doszło do aresztowań pomorskich konspiratorów w Tczewie, gestapo wpadło na trop Józefa Dambka. Postanowiło go aresztować 4 marca we wsi Sikorzyno w powiecie kartuskim. Do tego zadania użyto gestapowca Jana Kaszubowskiego vel Hansa Kassnera. Wieczorem 4 marca w Sikorzynie w rejonie Gołubia Kaszubskiego Józef Dambek zginął w zasadzce zastrzelony przez Jana kaszubowskiego. Ciało jego zostało przewiezione z Sikorzyna do Gołubia nad jezioro Dąbrowskie i tutaj ugodzone dodatkowym strzałem. Krew dowódcy wsiąknęła w tę ziemię. Miejsce pochówku Józefa Dambka nie jest znane. Jan Kaszubowski już w tym czasie był agentem NKWD, a które to NKWD umiejscowione było m.in. w obozie Stutthof. Po śmierci por. Józefa Dambka Przesem Rady Naczelnej i dowódcą „Gryfa Pomorskiego” został najbliższy jego współpracownik, por. Augustyn Westphal, który w 1941 roku przyłączył swą grupę konspiracyjną działającą w Bąckiej Hucie, Sierakowicach i Sianowie do „Gryfa”. Jego sztab był zakonspirowany w Przyrowiu, u bohaterskiej rodziny Jana Bloka. Raz jeszcze należy podkreślić z całą mocą, że na Kaszubach w pobliżu Lasów Mirachowskich dowódcy „Gryfa” mogli prowadzić walkę z okupantem, bo stąd rekrutowali się najlepsi żołnierze, a miejscowa ludność udzielała im wszechstronnej pomocy i schronienia.

Prześladowania „Gryfowców”

Poczynając od połowy 1944 r. Rosjanie dokonują zrzutów zwiadowczych grup desantowych na Bory Tucholskie. Okazuje się, że zwiadowcy nie mają na celu walki z Niemcami. Zadaniem ich jest inwigilacja „Gryfa”. Interesują się strukturami organizacyjnymi, zbierają dane o ich przełożonych i przywódcach, sondują ich zapatrywania polityczne. Sowieci wiedzą, że na Pomorzu działa liczna patriotyczna konspiracja niepodległościowa skupiona wokół „Gryfa Pomorskiego”, w którego statucie mocno akcentowane są pierwiastki chrześcijańskie i katolickie. Wiadomo im, że popierana jest ona przez miejscową ludność, a na jej czele stoi „walczący ksiądz” i że „Gryf” uznaje zwierzchnictwo Wodza Naczelnego w Londynie. Rosjanie uważali, że „Gryf Pomorski” będzie przeszkodą we wprowadzeniu komunizmu w Polsce i należy go zlikwidować. Scenariusz sowieckich działań jest znany: trzeba zlikwidować przywódców „Gryfa” i skompromitować ich w oczach społeczeństwa, część aresztować, innych wywieźć w głąb Rosji, resztę zastraszyć, pozostałych zmusić do współpracy na podanych warunkach. Nie dopuścić, aby gryfowcy stali się bohaterami w walce z okupantem, dlatego trzeba im postawić fałszywy zarzut współpracy z Niemcami. Na początku maja 1944 r. pomimo zachowania wszelkich zasad konspiracyjnych został aresztowany Józef Bigus, żołnierz bardzo zasłużony dla „Gryfa”, przewieziono go do obozu koncentracyjnego Stutthof, skąd nigdy nie wrócił. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na Pomorze UB wspólnie z NKWD wymordowało dużo gryfowców, w tym całe kierownictwo, a setki innych wywieziono na Sybir, skąd już nigdy nie wrócili. Nie było nawet pozorów sądów ani procesów pokazowych, tak jak to miało nieraz miejsce w przypadku AK. Gryfowców wyprowadzano z domów i mordowano w lasach lub skrytobójczo na przesłuchaniach w UB; ciał nigdy nie odnalazła rodzina. Tak zginął dokumentalista i kronikarz „Gryfa” Jan Gończ z Kościerzyny, jak również komendant naczelny pionu wojskowego (od marca 1943 r. do końca wojny) por. inż. Grzegorz Wojewski z Wejherowa – zostali oni zamordowani w pierwszych miesiącach 1945r. W taki sam sposób zginęło wielu innych. Kaszubscy bohaterowie por. Józef Dambek, ks. ppłk Józef Wrycza i por. Augustyn Westphal byli Mężami Stanu Polskiego Państwa Podziemnego w wymiarze regionalnym. Zadaniem tej patriotycznej organizacji konspiracyjnej było kontynuowanie ciągłości Państwa Polskiego w warunkach wojennych.

Podsumowanie

Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski” była organizacją doskonale zorganizowaną. Porucznik Józef Dambek był dobrym konspiratorem. Świadczy o tym najdobitniej fakt, że jako mobilny i operatywny dowódca przez 4 i pół roku, do 4 marca 1944 r., kiedy zginął od kuli gestapowca, nie tylko nie został aresztowany, ale nawet rozpoznany przez Niemców. Była to sytuacja w polskiej konspiracji niepodległościowej wyjątkowa nie tylko na Pomorzu, ale również w Generalnej Guberni. Niemcy dopiero jakiś czas po śmierci Dambka dowiedzieli się jak naprawdę się nazywał, wcześniej znali tylko jego pseudonimy „Jur” i „Lech”. Porucznik Józef Dambek był nie tylko twórcą i dowódcą „Gryfa”, ale również wybitnym politykiem kaszubskim. W statucie ideowym „Gryfa”, który sam opracował, zawarł myśli o wielkości Kaszub, ich należytej randze, o pielęgnacji tradycji kulturowych, w tym języka. Walczył o odzyskanie całego Pomorza, które zostało wydarte Polsce przed wiekami. Walka bohaterów „Gryfa” o wolną Polskę nie poszła na marnę. Ich ideały przejęli synowie i wnukowie. To nie był przypadek, że na Ziemi Kaszubskiej miało miejsce Powstanie Grudniowe 1970 r. oraz, że tutaj powstała „SOLIDARNOŚÄ†”, która przyniosła Polsce i narodom Europy wolność. To właśnie na sztandarach „Solidarności” w sierpniu 1980 r. były hasła „Gryfa” – walki o całkowitą niepodległość Polski.

W oparciu o: http://sitwp.umwp.pl

Opracowano na podstawie: Strona poświęcona Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski | Tajna Organizacja Gryf Pomorski


SŁUCHAJ:



List kombatantów do premiera Donalda Tuska

Szanowny Panie Premierze,

w związku z Listem Otwartym do Pana zamieszczonym w „Rzeczypospolitej” dnia 2 lutego b.r. w dziale komunikaty/ogłoszenia drobne, na stronie c 15 chcielibyśmy Pana poinformować, jaka jest prawda historyczna dotycząca postaci Józefa Dambka.

J. Dambek ukończył pruską, jednoklasową, czteroletnią szkołę wiejską i w roku 1922 roczny kurs dla nauczycieli pomocniczych, uprawniający do nauczania w wiejskich szkołach jednoklasowych. Z takim wykształceniem nie mógł być przed wojną oficerem Wojska Polskiego, tym bardziej, że w żadnej wojnie nie brał udziału (1920 r., 1939 r.) i w żadnym wojsku nie służył. W Centralnym Archiwum Wojskowym oficer o takim nazwisku nie figuruje, a tytułowanie go porucznikiem jest co najmniej nadużyciem. Order Virtuti Militari (jeżeli go dostał pośmiertnie) nadano mu po wojnie w Londynie (Sokolnicki) na podstawie informacji na temat jego „zasług” przekazanych i zmanipulowanych przez rodzinę Dambków.

Józef Dambek powinien być zapamiętany w historii Polski Podziemnej jako morderca porucznika Józefa Gierszewskiego, który to był wojskowym komendantem naczelnej Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski. Porucznik J. Gierszewski został zastrzelony w nocy na stanowisku bojowym w Borach Tucholskich, w bunkrze leśnym przez zbirów nasłanych przez J. Dambka. Powodem mordu była chęć przyjęcia przez niego władzy i niedopuszczenia do podporządkowania sił zbrojnych Gryfa (ok. 500 partyzantów) Armii Krajowej (względy polityczne – Gryf to wg J. Dambka Narodowa Demokracja, a AK to sanacja).

Był rozkaz generała Sikorskiego, a później powtórzony przez generała Sosnkowskiego, aby wszystkie partyzanckie oddziały zbrojne podporządkować Armii Krajowej, a konkretnie generałowi Roweckiemu. Józef Dambek nie chciał mieć nad sobą zwierzchnika!

Poza w/w mordem Józef Dambek łamał elementarne zasady konspiracji, zbierał i przechowywał spisy członków organizacji, adresy, pseudonimy itp. Gdy o tym dowiedział się prezes Rady Naczelnej Gryfa ks. ppłk Wrycza, nakazał rozwiązać Gryf i sam pozostał w głębokiej konspiracji (za jego schwytanie gestapo wyznaczyło ogromną nagrodę). Przy J. Dambku gestapowcy znaleźli spisy i adresy 4 500 członków, którzy trafili do Stutthofu. Do tego obozu trafiło po torturach dalszych około 500 osób. Dane te potwierdza archiwum obozu Stutthof. To obciąża Józefa Dambka, a jest potężną krzywdą dla Kaszubów, gdyż przynajmniej połowa nie przeżyła obozu.

Józef Dambek zginął, gdyż zamiast połączyć się z Armią Krajową, połączył się z organizacją „Miecz i Pług”, a ta była przesiąknięta agentami gestapo i tam go „namierzono”.

Takie są „zasługi” Józefa Dambka dla Kaszubów i o tym powinni wszyscy pamiętać, a nie stawiać mu pomniki.

Jego osoba stanowi doskonały przykład, do czego prowadzi nieudolność, niekompetencja, sprzeciwianie się rozkazom przełożonych, chorobliwa chęć przejęcia władzy nawet kosztem zamordowania na służbie swego dowódcy, komendanta naczelnego Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski, uczestnika dwóch wojen (1920 r. i 1939 r.), porucznika Wojska Polskiego Józefa Gierszewskiego.

Bratanek Józefa Dambka, Roman Dambek wraz z zespołem ds. upamiętniania etosu TOW Gryf Pomorski przez cały czas próbuje preparować dokumenty i fałszować historię dotyczącą wuja i jest w tym dość skuteczny. Wykorzystuje do tego ostatni poprzez swoje członkostwo w PiS-ie byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, posła Zbigniewa Kozaka i senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk.

My się takim działaniom, póki żyjemy, sprzeciwiamy i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nie dopuścić do manipulowania faktami. My kombatanci pamiętający wojnę, nie pozwolimy fałszować historii przez Romana Dambka, dotyczącej jego wuja Józefa Dambka, który okrył się hańbą. Stąd nasze pismo do Pana Premiera.

Na marginesie pragniemy dodać, że Józef Dambek nie ma nic wspólnego z Gołubiem, gdyż zastrzelony został w Sikorzynie około 4 km od Gołubia i nawet jego zwłoki nie były nigdy w Gołubiu. Natomiast jeżeli chodzi o pomnik (kamień z tablicą), który w 1969 r. stanął na prywatnej działce, to jest to dzieło PZPR, która posłużyła się rękami harcerzy.

Gdyby Dambka nie zastrzelił agent gestapo, to o sprawiedliwość jeszcze w czasie wojny upomniałby się Wojskowy Sąd Specjalny przy Armii Krajowej, a Józef Dambek za zamordowanie oficera WP na służbie nie uniknąłby wyroku śmierci.

Roman Dambek zamarzył o karierze politycznej i w tym celu usiłuje stworzyć bohatera z człowieka odpowiedzialnego za bezmiar krzywd i tragedii wielu Kaszubów, bezimiennych partyzantów i ich rodzin, o których Roman Dambek jakoś zapomniał.

Z wyrazami szacunku

(podpisy)

Za: Express Kaszubski



ZOB. RÓWNIEŻ artykuły w Naszym Dzienniku:



Skip to content