Aktualizacja strony została wstrzymana

Nieekologiczne spalanie śmieci

Celem uchwalenia ustawy śmieciowej w takim kształcie nie była ekologia ani recykling, lecz dostarczenie strumienia śmieci do budowanych spalarni.

Kiedy jeszcze nie było ustawy śmieciowej, po Polsce krążyło lobby opowiadające się za budową spalarni śmieci. Wśród zwolenników takiej koncepcji był m.in. prof. Janusz Mikuła z Politechniki Krakowskiej, który jest we władzach wielu towarzystw ochrony środowiska czy dr Tadeusz Pająk z Katedry Systemów Energetycznych i Urządzeń Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej.

Naukowcy wymyślili, że w Polsce trzeba wybudować dwanaście spalarni śmieci.

Nieekologiczne i trujące spalarnie

W latach 90. pierwszą spalarnię zbudowano na Targówku w Warszawie. Budowa sześciu kolejnych jest już daleko zawansowana. Budowę spalarni w Poznaniu realizuje francuskie konsorcjum. – Dostajemy dotację unijną, ale wszystkie urządzenia przychodzą od Simensa i OBB z Zachodu – mówi w rozmowie z „Najwyższym Czasem!” Władysław Reichelt, były poseł i przedsiębiorca z Wielkopolski. – Jedynie kocioł rusztowy ma zrobić Racibórz, co też jest wątpliwe – dodaje. W Bydgoszczy spalarnię budują firmy włoskie, w Krakowie – koreańskie, a w Białymstoku, Koninie i Szczecinie – międzynarodowe konsorcja. Większość ze spalarni ma zacząć działać w 2015 roku. Kolejne być może powstaną w Gdańsku, Koszalinie, Łodzi i Górnośląskim Związku Metropolitalnym.

Problem polega na tym, że zakłady te są budowane w oparciu o przywożone z Zachodu stare technologie rusztowe. Wadą tego rozwiązania jest to, że w spalarniach tego typu osiąga się stosunkowo niską temperaturę około 850-1000 stopni Celsjusza, co powoduje, że do powietrza wypuszczane są dioksany, furany i trujące związki węglowe.

– Zwolennicy budowy spalarni mówią, że na Zachodzie wybudowano je, to u nas też trzeba – mówi Reichelt. – Tylko że kiedy tam budowano je w latach 70., to nikt nie zastanawiał się, co leci z komina: kwas siarkowy, chlorowodory, metale ciężkie, związki radioaktywne i to wszystko potem wdychają ludzie – dodaje. Teraz na Zachodzie takich spalarni rusztowych już się nie buduje.

Jednak lobby już zwietrzyło interes.

– Z drugiej strony to jest podobnie jak z wiatrakami. Na Zachodzie decydenci obudzili się i przestali je budować i teraz nam chcą sprzedawać te technologie – mówi Reichelt. Tymczasem technologia rusztowa, która ma być zastosowana w budowanych spalarniach, to stara technologia, tylko unowocześniana na siłę. Przy wykorzystywaniu tej technologii trzeba wozić paliwo, śmieci, wapno, węgiel aktywowany i potem wywozić pył pokotłowy, pył z filtrów i pył z paleniska. Z dalszych odległości będzie też trzeba dowozić śmieci. – O ile zwiększy się ilość ciężarówek, które będą przejeżdżać przez Poznań z dziesięciu gmin wokół? – pyta Reichelt. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłaby duża liczba małych (konkurencyjnych) spalarni niż dwanaście dużych.

Twórcy ustawy śmieciowej twierdzili, że Unia Europejska nakazuje zmniejszyć objętość odpadów. W rzeczywistości w spalarni po spaleniu tony śmieci zostaje 300 kg w postaci żużla kotłowego, pyłu kotłowego i pyłu z filtrów. To wszystko trzeba ze spalarni wywieźć. Ponieważ produkty te mogą być radioaktywne, to nie można ich normalnie składować. W efekcie trzeba je zacementować albo zmagazynować w sztolniach. Potrzebne są ogromne pojemniki pokryte miedzią, ołowiem i tworzywem. – W efekcie spalamy odpady, a produkujemy coś gorszego – mówi Reichelt. Na dodatek żeby to spalić, to trzeba przywieźć paliwo. Kaloryczność śmieci na poziomie 7 MJ z tony trzeba podnieść do 18 MJ. A aż 80 procent kosztów spalania stanowi walka ze spalinami.

Po co była potrzebna ustawa?

Utylizacja śmieci za pomocą spalarni jest zaprzeczeniem recyklingu. Ustawa śmieciowa, bez której budowa spalarni nie miałaby racji bytu, jest antyrecyklingowa. Spalanie jest drogie. Unia Europejska chce, by recykling zwiększył się z obecnych 13 procent do 60 procent. Tylko że gdyby recykling był na poziomie 60 procent, to spalarnie nie miałyby co palić! Jak posegregujemy tworzywa i papier, to nie będzie co palić w spalarni! Skoro stłuczkę szklaną, tworzywa sztuczne, metale, papier można sprzedać, to po co to palić? Dlatego spalarniom zależy na tym, by nie było segregacji. Trzeba utrudnić ludziom recykling! Dlatego ustawa została tak skonstruowana, żeby były te hałdy śmieci.

– Bez tych przepisów inwestorzy potencjalnych spalarni nie będą mieli pewności, że gminy zagwarantują im dostawy paliwa, czyli odpadów – mówił przed jeszcze przed uchwaleniem ustawy śmieciowej dr Pająk. – To jest ustawa antyrecyklingowa, którą trzeba zapewnić strumień odpadów do spalarni – uważa Reichelt.

Ustawa jest tak skonstruowana, że wystarczy, iż ktoś z zewnątrz wrzuci segregowalny odpad do kosza ogólnego i wszyscy ludzie wyrzucający śmieci do danego kosza zostaną obciążeni wyższą opłatą, jak za śmieci niesegregowane. W rezultacie ludzie w ogóle zaprzestaną segregacji, bo skoro za śmieci niesegregowane będą płacić tyle samo, to nie ma ona sensu. W efekcie spalarnie będą miały dopływ odpadów do spalania. Niejednokrotnie widać, jak posegregowane wcześniej śmieci i tak lądują do jednego wora. Z praktyki po wdrożeniu ustawy śmieciowej wynika, że w efekcie jej wprowadzenia znacznie większa część posegregowanych śmieci nie nadaje się do recyklingu, bo są zanieczyszczone innymi odpadami.

– Wcześniej selektywną zbiórkę prowadziły osoby, które chciały, które były świadome tego co robią. Nikt ich do tego nie zmuszał, czuły taką potrzebę. A w tej chwili działa casus przymusu ekonomicznego, związanego z różnicą w opłatach za gospodarowanie odpadami, jeżeli deklaruje się segregację i tak naprawdę wielu nie rozumie, czego ta zbiórka selektywna powinna dotyczyć – mówił w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Artur Bogacki, prezes spółki Sita-Jantar ze Szczecina, która zajmuje się wywozem śmieci.

Oczywiście nieprawdą jest, że po wejściu w życie ustawy znikną śmieci z lasu, a jest wręcz odwrotnie. Na przykład w Kołobrzegu ilość odpadów w lasach wzrosła. Z kolei ci ludzie, którzy palili śmieciami w kominkach czy na działkach, nadal będą to robić, bo to jest palenie z biedy. Na marginesie należy zaznaczyć, że jeżeli przeprowadza się taki recykling, jakiego żąda dyrektywa unijna, czyli na poziomie 60 procent, to ludzie nie powinni nic płacić za wywóz śmieci. Śmieci są surowcem. Na śmieciach się zarabia. W Portugalii firmy śmieciowe domagają się nawet wprowadzenia kar za wykradanie odpadków z publicznych pojemników, bo to… zmniejsza ich dochody! Zresztą w Polsce rozszerza się proceder wykradania odpadów posegregowanych (makulatura, złom), by je sprzedać. I podobno jest to na tyle intratny interes, że mówi się nawet o mafii śmieciowej.

Termiczna utylizacja odpadów w spalarni jest procesem ciągłym. Wymaga stałego strumienia śmieci. Mimo tendencji do samozapłonu odpadów, ciągłość procesu spalania podtrzymywać trzeba dodatkowo palnikami olejowymi. Trzeba dostarczyć dużą ilość paliwa ze względu na wspomnianą niską kaloryczność krajowych odpadów komunalnych, która spowodowana jest kulturą i sposobem spożycia. I tu była potrzebna ustawa. W ustawie chodzi o to, żeby samorząd stał się właścicielem, a przy okazji wyżywią się tysiące urzędników. Cała ustawa była po to, żeby nie było możliwości wolnego rynku, żeby firma zbierająca odpady była na łańcuchu gminy, by zapewnić odpowiedni strumień odpadów do spalarni. A to, że Polscy będą płacili za śmieci coraz więcej, nikogo nie interesuje. Już i tak po wprowadzeniu ustawy śmieciowej opłaty za wywóz śmieci wzrosły średnio o połowę (teraz Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że należy w ustawie zapisać stawki maksymalne). Zgodnie z ustawą właścicielem śmieci stała się gmina, bo żadna prywatna firma, która konkuruje cenowo, nie pojedzie z odpadami do spalarni, bo to jest drogie, tylko zrobi segregację, na której zarobi. – Właściwie skoro gmina jest właścicielem odpadów, to już po wypiciu wody mogę zostawić opakowanie gdziekolwiek, a gmina niech sobie zbiera. To tylko moja grzeczność, że zaniosę do kosza – mówi Reichelt.

W związku z tym w Poznaniu powstał związek międzygminny Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej, w skład którego wchodzi 10 gmin. Rada Miasta Poznania zagwarantowała uchwałą, że zapłaci spalarni 2 mld zł za spalanie odpadów. Wszyscy mówią, że tona utylizacji będzie kosztowała 600-700 zł, gdy tymczasem Francuzi budujący spalarnię już orzekli, że będzie to 1200 zł. Dla porównania w 2010 roku mieszkańcy Hanoweru płacił 400 euro rocznie za spalenie tony śmieci.

– 23 mld wyleciało do prywatnych kieszeni przy budowie autostrad, to można się domyśleć, ile wyleci do kieszeni samorządowców, jeśli wybudowanie jednej spalarni kosztuje około 1 mld zł – mówi Reichelt. – Przy miliardzie 100 milionów idzie w kieszeń urzędnika – dodaje. A Związek Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej funkcjonował, zanim jeszcze weszła w życie ustawa śmieciowa i pracownicy już pobierali pensje.

Na dodatek aktualne regulacje środowiskowe nakazują wyłapywanie pyłów PM10, czyli o wielkości 10 mikronów. Już się mówi, że nowe normy ograniczą wypuszczane do powietrza pyły do PM2,5. Oznacza to znacznie droższe filtry, żeby zatrzymać te pyły. I za te filtry w spalarniach ludzie będą płacić w śmieciach. Wysokość opłat za odbiór śmieci i jego ewentualną obniżkę gwarantuje tylko wolny rynek i konkurencja firm zbierających dotychczas odpady komunalne. Ustawa spowodowała, że nie ma konkurencji, jest tylko decyzja urzędnika. W efekcie „podatek śmieciowy” płacony gminie z roku na rok będzie coraz wyższy.

Jaka alternatywa?

W stosunku do spalarni śmieci istnieją rozwiązania alternatywne, które na dodatek są znacznie tańsze (spalarnie są na przedostatnim miejscu w unijnej hierarchii zagospodarowania odpadów). Na przykład piroliza podciśnieniowa, która powoduje, że woda będąca w odpadach rozkłada się na tlen i wodór. Spalin nie wypuszcza się kominem, bo one skraplają się i wracają do obiegu. Z tej wody można jeszcze odzyskać chrom, srebro, miedź. Dochodzi do tego produkcja prądu i ciepłej wody użytkowej. Jednak najważniejsze jest to, że w procesie tym temperatura przekracza 2000 stopni, co oznacza, że w efekcie termicznej utylizacji powstają pierwiastki pierwotne, a tym samym nie ma dioksan, furanów i innych trujących związków, które wyrzucane są do powietrza w technologii rusztowej. W wyniku utylizacji odpadów powstaje gaz, który może napędzać silnik i powstaje prąd do obsługi spalarni i produkuje się węgiel aktywowany na sprzedaż.

Ze śmieci można też produkować alternatywne wobec węgla paliwo dla elektrowni. Z mułu (60 procent) i tworzyw sztucznych (35 procent) z dodatkiem tlenku wapnia jako katalizatora (3-5 procent) w wysokiej temperaturze powstaje granulat węglowy G24, który idzie do dalszego spalania. Ma on wyższą kaloryczność niż węgiel brunatny. Taki granulat można wrzucić do kotła. Pierwszy ekogenerator na pirolizę podciśnieniową wybudowano w Zgorzelcu jako suszarnię drewna i palono mokre zgniłe zboże i odpady drewna o wilgotności prawie 50 procent. Do dziś takich ekogeneratorów zbudowano już kilkadziesiąt. Doskonale nadają się one do termicznej utylizacji odpadów komunalnych – jest taniej i bez groźnej emisji spalin.

W USA funkcjonują mobilne urządzenia do utylizacji odpadów, które wykorzystywane są w amerykańskich bazach wojskowych na całym świecie. Ta technologia D4 jako alternatywna metoda pirolizy i hydrolizy utylizuje całe śmieci. Powstaje produkt w postaci gazu (prąd dla bazy) i węgla aktywowanego. W Polsce takie urządzenia są zakazane.

– Mam nadzieję, że jednak przyjdzie czas, że ustawa śmieciowa znajdzie się na śmietniku historii wraz z jej twórcami. Jak tworzyć nowe miejsca pracy, likwidując istniejące i doprowadzając do upadku firmy działające dotychczas przy gospodarce odpadami? – pyta Reichelt. – Naszą [polskich przedsiębiorców – TC] wadą jest to, że my nie mamy walizki z pieniędzmi dla panów urzędników – zaznacza.

Tomasz Cukiernik
Niniejszy artykuł został opublikowany w nr 50 tygodnika „Najwyższy CZAS!” z 2013 r.
Zdjęcie Autora

M.G.
http://konserwatyzm.pl

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2013-12-19) | http://marucha.wordpress.com/2013/12/19/nieekologiczne-spalanie-smieci/

Skip to content