„Muzyka sakralna rodzi się z wiary i wyraża wiarę” – pisze Papież w telegramie kondolencyjnym po śmierci kard. Domenica Bartolucciego. Wyrazy współczucia skierował on do jego krewnych, do archidiecezji Florencji, której księdzem był zmarły purpurat, a także do fundacji noszącej jego imię. Ojciec Święty wspomina go jako szanowanego kapłana, a zarazem wybitnego muzyka i kompozytora.
Zmarły dziś rano dawny dyrygent chóru Kaplicy Sykstyńskiej miał 96 lat. Ks. Bartolucci był zastępcą dyrygenta słynnego watykańskiego chóru od 1952 r., a cztery lata później Pius XII mianował go jego dyrygentem. Pełnił tę funkcję do roku 1997. Ponadto był profesorem Papieskiego Instytutu Muzyki Sakralnej i prowadził kursy polifonii także poza granicami Włoch. Trzy lata temu Papież zaliczył go w poczet członków Kolegium Kardynalskiego. Mimo sędziwego wieku kard. Bartolucci nadal dyrygował. Dwa lata temu ofiarował Benedyktowi XVI koncert w Castel Gandolfo. Zadedykował mu wtedy skomponowany przez siebie Benedictus.
Pogrzeb kard. Bartolucciego odbędzie się pojutrze wczesnym popołudniem, o 15:30 w bazylice watykańskiej. Mszy przewodniczyć będzie dziekan Kolegium Kardynalskiego, kard. Angelo Sodano, a po niej ceremoniom ostatniego pożegnania Papież Franciszek.
ak/ rv
Za: Radio Watykańskie (2013-11-11)
Jego Eminencja Dominik kard. Bartolucci nie żyje.
Ksiądz kardynał był mianowanym dożywotnio przez Piusa XII (!!) szefem chóru kaplicy sykstyńskiej.
Bł. Jan Paweł II w 1997 r. w ramach swoistego uszanowania powyższej decyzji Piusa XII wyrzucił go z urzędu,
Benedykt XVI ustanowił go na powrót. a 4 lata później podniósł do godności kardynalskiej
Mszy posoborowej nigdy nie odprawiał.
W jego herbie znajduje się hasło:
Psallam Deo meo – Opiewać [będę] Boga mojego
Módlmy się, aby czem prędzej dostąpił Nieba,
aby mógł wraz z chórami aniołów i zastępami świetych
śpiewać Panu na wieki!Muzyka jest sztuką, dzięki której liturgia zyskuje najwięcej. (…) Najpiękniejsze – z pozostawionych nam przez poprzednie pokolenia -znaki wiary, które musimy stale utrzymywać przy życiu to chorał gregoriański i polifonia: one wymagają stałego praktykowania, aby ożywiać świętą liturgię.(Dominik kard. Bartolucci)
Fragment wywiadu z ks. Dominikiem:
Czy myśli ksiądz, że tradycje muzyczne przeszłości znikają?
Wszyscy się z tym zgodzą: jeśli nie ma ciągłości, która utrzyma je przy życiu, są skazane na zapomnienie, a obecna liturgia z pewnością im nie sprzyja… Jestem z natury optymistą, ale obecną sytuację oceniam realnie i uważam, że Napoleon bez generałów zdziała niewiele. Dziś hasłem jest „idź do ludzi, spójrz im w oczy,” ale to wszystko to pusta gadanina! Gdy tak robimy to kończy się na tym, że celebrujemy samych siebie, a tajemnica i piękno Boga są przed nami ukryte. W rzeczywistości jesteśmy świadkami upadku Zachodu. Pewien afrykański biskup powiedział mi kiedyś: „Mamy nadzieję, że Sobór nie zabierze łaciny z liturgii, bo w przeciwnym razie w moim kraju utwierdzi się wieża Babel dialektów.”
Czy Jan Paweł II był w jakiś sposób pomocny w tych sprawach?
Pomimo pewnej liczby apeli, kryzys liturgiczny zakorzenił się głębiej podczas jego pontyfikatu. Czasami to właśnie papieskie celebracje przykładały się do tej nowej tendencji z tańczeniem i bębnami. Pewnego razu wyszedłem mówiąc „zawołajcie mnie jak skończy się show!” Dobrze pan rozumie, że jeśli takie przykłady idą od Bazyliki Świętego Piotra, apele i skargi na nic się nie zdadzą. Zawsze się tym rzeczom sprzeciwiałem. I nawet pomimo tego że mnie wywalili, rzekomo dlatego że przekroczyłem osiemdziesiątkę [Pius XII mianował ks. Bartolucciego kapelmistrzem dożywotnio – tłum.], nie żałuję tego co zrobiłem.i kolejny wywiad, z 2009 roku – i tłumaczenie na język polski
Napisał Dextimus dnia 11.11.13
Za: Breviarium – dawniej: Kronika Novus Ordo (11 listopada 2013)