Aktualizacja strony została wstrzymana

Pedofilia „orientacją seksualną”? Już tak!

Kolejny etap rewolucji seksualnej. Autorzy najnowszej edycji wydawanego przez Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne (APA) podręcznika diagnostycznego chorób i odstępstw od zdrowotnej normy wykreślili właśnie pedofilię z listy zaburzeń!

Prezes APA o charakterystycznym nazwisku – Jeffrey Liberman

Zdjecie/podpis za: Dziennik gajowego Maruchy

Informacja jest dość skrzętnie zakamuflowana, ponieważ na oficjalnej stronie opisującej prace nad podręcznikiem znajduje się tylko wzmianka, że praktycznie nic się nie zmieniło, poza tym, iż pedofilię nazwano „zaburzeniem pedofilnym”. Jednak już lektura treści rozdziału „DSM5 Pedophilic Disorder Diagnostic Criteria 302.2 (F65.4)” wskazuje, że jest inaczej.

O zaburzeniu pedofilnym mówimy odtąd – zdaniem APA – tylko wtedy, jeśli w ciągu ostatnich sześciu miesięcy dany człowiek odczuwał pożądanie lub/i współżył seksualnie z dzieckiem poniżej 13. roku życia i było to dla niego źródłem stresu lub trudności osobistych!

Jest to analogiczne do uznawania homoseksualizmu za problem wyłącznie pod warunkiem, że dana osoba cierpi z powodu swoich skłonności homoseksualnych (tzw. homoseksualizm egodystoniczny opisany w podręczniku diagnostycznym ICD-10, w punkcie F66.1) W każdym innym przypadku homoseksualizm jest uznawany za normę.

Autorzy DSM5 piszą wprost:

„Jeśli osoby takie donoszą o braku poczucia winy, wstydu lub niepokoju związanego z tymi impulsami (pociągu seksualnego wobec dzieci – przyp. tłum) … a historia życia wskazuje, że nigdy nie działali zgodnie z tymi impulsami (czyli nie współżyli seksualnie z dziećmi – przyp. tłum), osoby takie mają PEDOFILNĄ ORIENTACJĘ SEKSUALNĄ, a nie zaburzenie pedofilne.”

(Pedophilic Disorder Diagnostic Criteria 302.2 (F65.4))

Na pozór jest to tylko niewinne doprecyzowanie, mające na celu uniknięcie stygmatyzowania osób, które czując pociąg seksualny do dzieci, nigdy żadnego dziecka nie zgwałcili. Przypomnijmy, że ta sama argumentacja stała za wykreśleniem homoseksualizmu ze spisu chorób – by uniknąć stygmatyzacji.

Jakie będą konsekwencje wprowadzenia nowej definicji? Proszę popatrzeć na skutki wykreślenia homoseksualizmu z listy zaburzeń w roku 1973 i wyprowadzić oczywistą analogię.  Twierdzenie, że cierpienie osoby odczuwającej pociąg seksualny wobec dzieci to „zinternelizowana pedofobia” i jedyne co dana osoba ma prawo zrobić to zaakceptować swą pedofilię? Zakaz podejmowania prób terapii pedofilii?  Małżeństwa pedofilne? Uznawanie twierdzenia, że dla dzieci współżycie seksualne z dorosłymi jest szkodliwe za mowę nienawiści? Oczywiście! Czeka nas to wszystko, plus rzeczy, których nie potrafimy na razie sobie nawet wyobrazić.

Działania na wielu frontach

Trzeba sobie zdać sprawę, że orzeczenie APA w sprawie pedofilii zbiega się z co najmniej dwoma innymi działaniami na wielką skalę. Z jednej strony Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wprowadza standardy edukacji seksualnej, w ramach których rozbudza się sztucznie seksualność dzieci przez np. naukę masturbacji już od czwartego roku życia, a w szkole podstawowej opisywanie szczegółów stosunku seksualnego, zachęcanie do stosowania antykoncepcji, itp. Kto nie wierzy – zachęcam do poczytania „Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem”.

Co to oznacza w praktyce? Dzieci, których seksualność została w sztuczny sposób przedwcześnie i nadmiernie  rozbudzona będą szukać kontaktu seksualnego z dorosłymi. To się już dzieje. W czasie niedawnej międzynarodowej konferencji poświęconej bezpieczeństwu dzieci w internecie pani Janice Richardson z organizacji Insafe mówiła, że 80 procent zdjęć nieletnich zgłaszanych jako pornografczne to fotografie wykonane i umieszczone w internecie przez same dzieci oraz nastolatków w okresie dojrzewania! 

Następny krok, jakiego możemy się spodziewać, to larum podniesione przez postępowców, że dzieci same szukają kontaktów seksualnych, uznają je za dobre i chyba o wiele lepiej pozwolić odpowiedzialnemu dorosłemu, stosującemu odpowiedzialnie środki zapobiegające chorobom wenerycznym wprowadzić  dziecko w świat seksu miło i bezpiecznie, z odpowiedzialnością i troską, niż gdyby miały nieodpowiedzialnie eksperymentować z rówieśnikami (tu pojawią się informacje o liczbie chorób wenerycznych związanych z dziecięcymi i nastolatkowymi eksperymentami seksualnymi).

Trzeci wymiar działań jest głębszy. Kto może jasno i skutecznie przeciwstawić się promocji pedofilii? Oczywiście Kościół Katolicki. A zatem należy zniszczyć jego autorytet. Pojedyncze przypadki – w dodatku najczęściej będące w rzeczywistości homoseksualną efebofilią (pociąg seksualny wobec osób tej samej płci, będących w okresie dojrzewania) – są nagłaśniane do tego stopnia, że niektórzy zaczynają dokonywać utożsamienia: ksiądz = pedofil.

Wracając do sedna sprawy. Póki łatka pedofila jest przydatna do stygmatyzowania kapłanów katolickich nie będziemy mieć zdecydowanych ruchów prawnych w zakresie legalizacji pedofilii. Owszem, już słyszymy opinie, że pedofilia i efebofilia są OK, o ile dziecko samo wyraża zainteresowanie współżyciem. Ale tylko wtedy jeśli pedofilem jest artysta, celebryta, nauczyciel… Dlatego jestem przekonana, że gdy badania społeczne wykażą wystarczająco silny spadek zaufania społecznego wobec Kościoła Katolickiego, machina prawna ruszy dalej. 

Bogna Białecka – psycholog

Gdy dewiacja stanie się „normą”

Dla portalu PCh24.pl sprawę komentuje prof. Aleksander Stępkowski (Centrum Prawne Ordo Iuris):

Nowe decyzje APA, jeśli zostaną podchwycone przez WHO, co do tej pory miało z reguły miejsce, będą oznaczały wstęp do szybkiej nowelizacji Kodeksu Karnego i uchylenia lub znacznego ograniczenia przy ściganiu za przestępstwa pedofilii. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że uznanie pedofilii za „orientację seksualną” będzie oznaczało, że w świetle obowiązującego już prawa antydyskryminacyjnego, zakazane będzie uwzględnianie tej okoliczności przy zatrudnianiu pracowników. Jeśli więc ktoś odmówi zatrudnienia osoby, która dopuszcza się czynów pedofilskich, wówczas będzie ponosił odpowiedzialność z tytułu dyskryminacji. Co więcej, ponieważ forsowana obecnie przez ugrupowania lewicy, współpracujące w tym zakresie w Sejmie z PO, nowelizacja prawa antydyskryminacyjnego odnosi zakaz zróżnicowanego traktowania osób ze względu na orientację seksualną do wszystkich sfery życia społecznego, to w przypadku uchwalenia tej nowelizacji, nie tylko żadna szkoła nie będzie mogła odmówić zatrudnienia pedofila jako nauczyciela, ale nawet dziennikarz nie będzie mógł napisać na temat pedofilii krytycznego artykułu.

Decyzja APA pokazuje jeszcze jedną rzecz. Mianowicie odejście od rozróżnienia na gruncie zachowań seksualnych człowieka, miedzy normą i patologią, na rzecz mówienia o różnorodności „orientacji seksualnych” sprawia, że z czasem, żadnego zachowania seksualnego nie będzie można traktować jako dewiacji. Kolejnymi, oczekującymi na rehabilitację są ci, którzy seksualnie znęcają się nad zwierzętami zmuszając je do współżycia. Na gruncie filozofii, już od pewnego czasu, usiłuje się rehabilitować zoofilię.

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2013-10-31)

KOMENTARZ BIBUŁY: Prowadzone przez „rewolucyjnego Żyda” (niezwykle trafne określenia stworzone/rozpropagowane przez dr. E.Michaela Jones, wydawcę miesięcznika Culture Wars) organizacje takie jak Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne (APA) konsekwentnie toczą walkę z chrześcijańskim porządkiem społecznym. Przypomnijmy, że prezezem APA, który w 1973 roku doprowadził do deklasyfikacji homoseksulizmu jako choroby, był Alfred Mordecai Freedman, syn rabina pochodzącego z Polski.

Oczywiście tak zasadnicze fakty z życia kluczowych postaci decydujących o losach społeczeństw – o ich przynależności etnicznej, afiliacji religijnej, wyznawanych bożkach i idolach filozoficznych – są skrzętnie ukrywane. Jedyne czego można dowiedzieć się z oficjalnych biografii to np. czy dany osobnik lubi grać w golfa.

 

Próbny balon „pedofilnej orientacji seksualnej” zestrzelony!

Z ogromną satysfakcją usłyszałam tłumaczenie Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego, że sformułowanie „pedofilna orientacja seksualna” użyte w opisie kryteriów różnicowania zaburzenia pedofilnego jest „przejęzyczeniem”, które zostanie poprawione w kolejnych dodrukach DSM-5.

Trochę mnie jednak dziwi, iż znajdują się osoby na serio przekonane, że taka „pomyłka” w podręczniku diagnostycznym, który przeszedł wielokrotną recenzję naukową, dotycząca w dodatku hasła o które są toczone od dawna boje, jest naprawdę wyłącznie przejęzyczeniem.

Na początek warto przypomnieć, że walka o normalizację pedofilii trwa już od dłuższego czasu. Jak pisze Charles Silverstein:

„Poza homoseksualizmem Podręcznik Diagnostyczno-Statystyczny Zaburzeń Psychicznych (DSM) wymienia także sadyzm, masochizm, ekshibicjonizm, voyeuryzm, pedofilię i fetyszyzm jako zaburzenia psychiczne. Jeśli nie ma obiektywnego, niezależnego dowodu, że orientacja homoseksualna jest sama w sobie nienormalna, jakie istnieje usprawiedliwienie umieszczania jakiegokolwiek z innych zachowań seksualnych w DSM? (…) Mija w tej chwili 35 lat od usunięcia homoseksualizmu z DSM, co było naszym celem krótkoterminowym. Nasz cel długoterminowy – usunięcie z DSM różnie określanych perwersji seksualnych, zaburzeń seksualnych i parafilii, w zależności od wydania, nie został zrealizowany”[1].

Już w trzy lata później odbyło się pierwsze sympozjum naukowe, na którym jako eksperci występowali pedofile.

Było to sympozjum w Baltimore (17 sierpnia 2011), gdzie profesjonaliści i osoby identyfikujące się jako „przekraczające bariery wieku w ekspresji seksualnej” spotkali się, by przedyskutować problem rewizji amerykańskiego podręcznika diagnostyki zaburzeń DSM, podkreślając konieczność usunięcia zeń pedofilii jako – pojęcia nieprecyzyjnego i stygmatyzującego[2]. Podczas konferencji pro-pedofilni specjaliści zastanawiali się, w jaki sposób można wpłynąć na kształt publicznej debaty by promować większą tolerancję dla „seksu przekraczającego bariery wieku”.

Oczywiście użycie sformułowania „pedofilna orientacja seksualna” w podręczniku diagnostycznym mogło być rzeczywiście tylko przypadkowym, a niefortunnym błędem. Jednak musimy być świadomi, że niezależnie od dobrych intencji naukowców tworzących takie opisy, będą one wykorzystywane przez określone grupy dla celów politycznych. Pozostaje nam być czujnym i reagować równie zdecydowanie jak do tej pory.

Aby uświadomić, po jak cienkim lodzie stąpamy, chciałabym jeszcze przytoczyć historię opowiedzianą w 2011 roku przez dr. Josepha Nicolosiego na konferencji poświęconej terapii reparatywnej męskiego homoseksualizmu:

„Jeden z trendów w amerykańskiej psychologii w tej chwili to dążenie APA do normalizacji pedofilii. Pozwólcie, że opowiem krótką historię. Z żoną często rozmawiamy na temat homoseksualizmu, co jest bardzo męczące. Dlatego staramy się w czasie wolnym jednak nie rozmawiać na tematy zawodowe. Zatem, mamy przerwę, siedzimy na werandzie, pijemy herbatę, odpoczywamy. Źona subskrybuje pewne czasopismo, wychodzące raz w miesiącu, które zawiera recenzje wszystkich opublikowanych artykułów naukowych dotyczących psychologii. Przegląda je, odwraca kartki i nagle mówi: „Patrz, nowe badanie, opublikowane przez Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne (APA), mówiące że dzieci niekoniecznie ponoszą szkodę w związku z kontaktem seksualnym z osobą dorosłą, co więcej w niektórych przypadkach może być to dla nich korzystne.”

Mówię: „Źartujesz chyba, pokaż mi to. Na pewno nie ma tam tego, co mówisz”. Czytam… widzę, że to badanie śmieciowe, nic nie warte z naukowego punktu widzenia. Zatem wysyłam je do dziesięciu moich kolegów, naukowców. Mówię im – zobaczcie APA publikuje badanie, mówiące, że dzieci nie odnoszą szkody wskutek kontaktów seksualnych.

I co zrobili członkowie mojej profesji? „Hm, kto wie, kto to może ocenić…” – asekuranckie odpowiedzi.

W USA mamy bardzo silny konserwatywny ruch. Może słyszeliście o Laurze Schlessinger, prowadzącej program w radio, bardzo konserwatywnej. Wysłałem jej ten artykuł. Opowiedziała w radio, że APA mówi, że pedofilia jest normalna i naturalna. Zdenerwowało to chyba wszystkich. Cały zestaw konserwatywnych organizacji zorganizował konferencję prasową, na której wydali oświadczenie w tej sprawie. Jednak APA stwierdziło – trzymamy się nauki, więc jeśli to jest dla was niemiłe, uważacie że narusza wasze wartości, musicie zrozumieć, ponownie to ocenić, bla, bla, bla. Jednak podtrzymywaliśmy nacisk i nie wiem jak się to stało, ale Kongres jednomyślnie potępił APA za tę publikację. Mimo to Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne trzymało się swojego zdanie – że to nauka.

W tym momencie włączyło się Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne, potępiając Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne. Nigdy w historii te dwa stowarzyszenia nie były w opozycji. A zatem mieliśmy po swojej stronie Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne, media i Kongres. W tym momencie APA znienacka poddaje się. Swoją drogą – zwrócili się do trzech firm zajmujących się public relations (ze względu na kryzys wizerunku) i dwie z tych organizacji nie chciały się tą sprawą zająć. Jednak po całym tym nacisku APA ponownie przeanalizowało badania od strony metodologii i stwierdziło – oj, rzeczywiście, to nie jest rzetelne badanie naukowe. I co mówi wam to o nauce? Pod wystarczająco silnym naciskiem, zmienia zdanie. Teraz uwaga – przyciągnęło to naszą uwagę, bo siedzieliśmy na werandzie i piliśmy kawę. Gdybyśmy nic nie zrobili, figurowałoby to w literaturze naukowej i było cytowane, mielibyśmy przypis za przypisem: „Kontakty seksualne bywają korzystne dla dzieci”. 

Bogna Białecka – psycholog

 


[1]     Ch. Silverstein „The Implications of Removing Homosexuality from the DSM as a Mental Disorder „Archives of Sexual Behavior 2009/38:161-163, s.162

[2]     Konferencja sponsorowana była przez otwarcie pro-pedofilne stowarzyszenie – B4U-ACT

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2013-11-01)

Za: Polonia Christiana - pch24.pl (2013-10-31) | http://www.pch24.pl/pedofilia-orientacja-seksualna--juz-tak-,18840,i.html#ixzz2jInqEup0

Skip to content