To skandal, że w polskich miastach nadal stoją pomniki sławiące Armię Czerwoną i ideologię komunistyczną – powiedział Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
W naszym kraju takich pomników jest ponad 300 – podaje dziś jedna z gazet. Najwięcej w zachodniej Polsce i na Ziemiach Odzyskanych. Swobodne usuwanie reliktów minionej epoki, blokuje m.in. dwustronna międzynarodowa umowa z Rosją, podpisana w 1994 roku. Wiele kontrowersji budzi m.in. tzw. pomnik czterech śpiących, który po konserwacji ma wrócić na warszawską Pragę.
Wielu Warszawiaków i nie tylko, chce jego przeniesienia. Pojawił się też pomysł zastąpienia monumentu pomnikiem rotmistrza Witolda Pileckiego.
– Skandaliczne jest to, że w polskich miastach stoją pomniki sławiące Armie Czerwoną, sławiące ideologię komunistyczną. Pomimo, że art. 13 konstytucji wyraźnie zakazuje szerzenia ideologii totalitarnej – w szczególności komunizmu i faszyzmu – to w dalszym ciągu ta sprawa jest nierozwiązana. Mimo, że Senat przyjął projekt ustawy o dekomunizacji przestrzeni publicznej, to Sejm nie chce przystąpić do procedowania nad ustawą. Ona wprawdzie nie dotyczy pomników, tylko ulic, ale jeżeli ustawa przeszłaby – to wtedy łatwiej byłoby likwidować pomniki – podkreśla Jerzy Bukowski.
Rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie dodaje, że w naszym kraju mamy do czynienia ze swoistym rozdwojeniem jaźni jeżeli chodzi o pomniki czy nazwy ulic.
– Z jednej strony: chodzimy ulicami poświęconymi naszym prawdziwym bohaterom, tj. rotmistrz Pilecki czy gen. Fieldorf, a z drugiej strony mamy ulice armii ludowej, pomniki sławiące sowietów tj. pomnik Braterstwa Broni, chociaż żadnego braterstwa wtedy nie było, czy pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej w parku Skaryszewskim w Warszawie, czy pomnik w Nowym Sączu. To jest rozdwojenie jaźni – stwierdza Jerzy Bukowski.
RIRM