– Jeśli chodzi o jednego z ekspertów zespołu Macierewicza, to w jednej z prowadzonych przeze mnie spraw pojawił się dowód, że z jego komputera były wysyłane komentarze o charakterze antysemickim – ujawnił w programie „Fakty po Faktach” mecenas Roman Giertych. To jego odpowiedź na porównanie krytyki tych naukowców przez media do prześladowania inteligencji żydowskiej z 1968 roku.
– Mnie to śmieszy dlatego, że rok ’68, czyli prześladowanie inteligencji żydowskiej, to było zjawisko powszechne i ogólnonarodowe. Doszło wówczas do wielkiej mobilizacji w ramach PZPR – stwierdził Giertych w rozmowie z Piotrem Marciniakiem na antenie TVN24. W całej sprawie chodzi o ostatnie słowa Antoniego Macierewicza, który porównał krytykę współpracujących z nim naukowców właśnie do wydarzeń z 1968 roku.
Giertych, odpowiadając na pytanie o tę sprawę, ujawnił też, że jeden z współpracujących z zespołem Macierewicza naukowców wysyłał w sieci komentarze o charakterze antysemickim. – Nie będę rzucał nazwisk, bo nie chcę nikogo kompromitować. To jest jeden z trzech ekspertów Macierewicza – powiedział. Dodał jednak, że komentarze wysyłano z kraju.
„Gazeta Wyborcza” napisała kilka dni temu o „kompromitacji” ekspertów Macierewicza, którzy, według zeznań w prokuraturze, nie mają doświadczenia w badaniu katastrof lotniczych. Chodziło o profesorów: Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę. Artykuł wywołał burzę, a Antoni Macierewicz mówił nawet o „akcie terroryzmu medialnego”. Porównał też publikację do nagonki na żydowską inteligencję, do jakiej doszło w 1968 roku.
Co o całej sprawie myśli Giertych? – Ja się zastanawiam, czy po tych informacjach, które ujawniono, jest sens dyskutować naukowo z osobami, które się skompromitowały nie tym, co ogłosiła prokuratura, ale tym, co głosiły przez ostatnie lata – powiedział.
Zdecydowanie stwierdził również, że w Smoleńsku nie doszło do zamachu ani do wybuchu. – To jest oczywiście śmieszne. Jedno jest pewne: do katastrofy doszło w wyniku błędu pilotów i prawdopodobnie błędów wieży kontrolnej – dodał.
(TVN24,GK;JS)
KOMENTARZ BIBUŁY: Do jakiego poziomu można się skundlić…
A poza tym, w stwierdzeniu „że w Smoleńsku nie doszło do zamachu ani do wybuchu„, jest jednak źdźbło prawdy, bowiem rzeczywiście nie doszło na pokazywanym nam lasku przy lotnisku smoleńskim, ani do zamachu ani do wypadku lotniczego, gdyż ŹADNE fakty za tym nie przemawiają.