Aktualizacja strony została wstrzymana

Gazeta Wyborcza jako szmata wojenna

Ostatnie komentarze Wyborczej w sprawie interwencji w Syrii są tak przewidywalne, że można się zastanawiać, czy nie mają oni tam jakiegoś szablonu, według którego piszą zawsze, kiedy trzeba poprzeć jakąś wojenkę.

Bardzo zabawny był  Mariusz Zawadzki, korespondent z USA, który wymęczył, że co prawda Ameryka jest mało wiarygodna, jeśli chodzi o „dowody” własnych pretekstów wojennych (jak nieistniejące bronie masowego rażenia w Iraku, które Wyborcza twardo promowała), ale bombardowania Syrii są jak najbardziej pożądane i potrzebne, bo tak. Widocznie dorzucanie wojny do wojny pozostaje w interesie korporacyjnej prasy.  Co tam kolejne ofiary, na pewno są niesympatyczne.

Tak samo teraz inna gwiazda Gazety Wojennej, Paweł Wroński. W redakcji już wiedzą, że to syryjskie wojsko rządowe użyło „broni chemicznej”,  bo tak, bo złe jest. Kto by słuchał co mają do powiedzenia inspektorzy ONZ? W związku z tym Wyborcza, która nie omieszkała zauważyć, że „w zasięgu izraelskich rakiet jest Izrael” (hm, w zasięgu izraelskich rakiet przenoszących broń jądrową jest nie tylko Syria, ale Polska i nawet Norwegia) nie waha się skrytykować swego premiera Tuska, który powiedział, że do Syrii (wyjątkowo) nie będziemy się mieszać.

Największy grzech Tuska  według Wrońskiego to fakt, że „wybiegł przed orkiestrę”, nie czekając nawet na decyzje Baracka Obamy! Jak śmiał? Jaki brak polskiej „dojrzałości”! Bo dojrzałość, zdaniem Wyborczej polega na tym, by robić wszystko, czego oczekują od nas Ameryka i Izrael. Doktryna dominacji tego drugiego polega na osłabianiu wszystkich bliższych i dalszych sąsiadów za pomocą działań tej pierwszej.  

Wyborcza pcha więc do wojny nie patrząc na nic, jak zwykle. „Po co kupowaliśmy F-16?” – pyta retorycznie i dramatycznie Wroński, skoro nie możemy bombardować Syrii? Jego wizja tamtejszego konfliktu jest jak z filmu rysunkowego: zły dyktator morduje śliczną, demokratyczną opozycję. Co tam prawo międzynarodowe, co tam rezolucje ONZ, co tam ludzkie życie, kiedy rysunek jest taki prosty i wzruszający?

Najśmieszniejsze, że problem polega na tym, że Ameryka nie jest jeszcze pewna, czy bombardowania będą  dobre dla Izraela. Po drugie, miało do nich dojść już przedwczoraj, ale przecież są tam ci cholerni inspektorzy ONZ, którzy mogą stwierdzić coś przeciwnego do tego, co z góry wie Wyborcza. Po trzecie – GW powinna to wiedzieć – nawet Ameryka dla picu lubi poczekać na jakąś rezolucję, choćby niemożliwą.  Po czwarte – nawet w dwóch jedynych europejskich krajach, które popierają ewentualne bombardowania,  opinie polityków i wojskowych są mocno podzielone, a opinia publiczna przeciwna. Poprzednie wojny, które Wyborcza popierała z infantylnym entuzjazmem, niczego jej nie nauczyły. Ach, czemu nie znajdujemy tam reportaży ze wspaniałej teraz Libii i rozwijającego  się Iraku?

Jerzy Szygiel

Za: blog.wirtualnemedia.pl (30/08/2013) | http://blog.wirtualnemedia.pl/jerzy-szygiel/post/gazeta-wyborcza-jako-szmata-wojenna