Aktualizacja strony została wstrzymana

Polska Tuska bankrutuje. Ile mamy długów?

Nie 870 miliardów, jak pokazuje „licznik długu”, ale już ponad 6 bilionów złotych i 60 miliardów odsetek rocznie. Kwota ta rośnie w tempie zastraszającym. Zbliżamy się właśnie do 100 proc. deficytu budżetowego. Ale i to nie koniec złych wiadomości.

Jadąc przez Centrum Warszawy, można w korku urozmaicić sobie czas oglądaniem „liczniku długu” ustawionego na rogu ulic Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich. Jednym z inicjatorów jego ustawienia był prof. Leszek Balcerowicz, co jest ironią historii, gdyż dzisiejszy stan finansów państwa jest w dużej mierze wynikiem złej polityki Leszka Balcerowicza. W chwili, gdy piszę te słowa, „licznik długu” pokazuje kwotę 873,2 miliarda złotych i rośnie w zastraszajacym tempie. Jeśli policzymy dług na jednego mieszkańca (podzielimy całą kwotę przez ilość Polaków), otrzymujemy 23 845 złotych, co jest o tyle manipulacją, że obejmuje on wszystkich żyjących Polaków rozumianych jako obywatele Polski. Tymczasem około 3-4 milionów Polaków majacych dowody osobiste wydane przez nasz kraj pracuje za granicą, oni długów nie będą spłacać. Nie będą ich też spłacać urzędnicy (niemal milion osób), emeryci (ok 7 miliona) i renciści. Aby realnie pokazać poziom zadłużenia przeciętnego Polaka, należy kwotę podzielić przez ilość czynnych zawodowo Polaków i dzieci. Wówczas okazuje się, że każdy z nas ma do spłącenia ponad 50 tysięcy długu. Tyle samo ma do spłącenia również każde rodzące się dziecko. Ot, takie becikowe w wydaniu Donalda Tuska.

Rzecz w tym, że osławiony „licznik długu” pokazuje nie całkowity dług, a tylko kwotę zadłużenia wewnętrznego, a więc tyle, ile państwo jest winne swoim obywatelom (np. w obligacjach). Jest to tylko jeden filar zadłużenia i to, paradoksalnie, najmniej bolesny. Do zadłużenia wewnętrznego dochodzi zadłużenie zagraniczne, a więc pieniadze, które polski rząd pożyczył od innych rządów. Z danych NBP wynika, że jest to kwota dochodząca do 300 miliardów euro, a więc ok 1,2 biliona złotych. Piszę około, bo zależy to od kursów walut. A więc zadłużenie wewnętrze i zagraniczne to ok. 2,1 biliona złotych. Ale i to nie koniec.

Zadłużenie systemu emerytalnego (nie zadłużenie ZUS) wynosi dziś ok 3,7 biliona złotych. Co to jest zadłużenie systemu emerytalnego? To sumy, które system emerytalny zabiera pracownikom płacącym składki, a które powinny do nich wrócić. Innymi słowami: to zobowiązanie państwa wobec przyszłych emerytów z tytułu pobieranych przez nich składek. Z wyliczeń ekonomistów Centrum im. Adam Smitha wynika, że dzisiejsi przedsiębiorcy nie mają już co liczyć na emerytury w przyszłości, bo system emerytalny jest niewydolny i bankrutuje. Aby utrzymać jego płynność finansową, należałoby zdobyć właśnie te 3,7 biliona złotych. Tyle bowiem brakuje, aby w przyszłości wypłacać pracownikom emerytury na podstawie wpłacanych przez nich dzisiaj składek. Także i ta kwota zwiększa sie w tempie lawinowym, bo składek do skarbu państwa trafia coraz mniej, zobowiązań jest coraz więcej wskutek patologicznego systemu rent i emerytur. Więc niebawem z 3,7 biliona zrobi się 4 biliony.

Do tego należy dodać zadłużenie wynikające z idiotycznych inwestycji unijnych. Jego paradoks polega na tym, że trudno je oszacować. Podam kilka przykładów. W Mszczonowie wybudowano baseny termalne za pieniądze UE. Ich utrzymanie jest kosztowne, dopłaca do niego polski podatnik ok 200 mln zł rocznie. Ponad 100 milionów kosztuje utrzymanie basenów geotermalnych w Lidzbarku Warmińskim. Około 200 milionów złotych rocznie dopłacamy do Stadionu Narodowego. Brakuje danych, aby policzyć wszystkie inwestycje powstałe z „dotacji” unijnych. Jednak inwestycji jest kilka tysięcy, kosztują coraz więcej i kosztować będą jeszcze więcej.Na dzień dzisiejszy jest to, moim zdaniem, kilkadziesiąt miliardów euro, ale brak dokładnych danych nie pozwala tej kwoty sprecyzować.

No i sprawa piąta: zadłużenie polskich gospodarstw domowych. Jak wynika z danych, to kwota około 40 miliardów (dane NBP z kwietnia 2013 publikowane przez „Dziennik”). Do tego dochodzą zadłużenia z tytułu kart kredytowych, gzywien, mandatów itp.

Sprawa szósta: zadłużenie polskich samorządów. Z informacji Portalu Samorządowego wynika, że na koniec 2012 roku zadłużenie wszystkich polskich gmin wyniosło 2 miliardy złotych. Do tego zadłużenie powiatów, miast, województw – kolejne miliardy złotych.

Ale i to nie koniec niespodzianek. W lutym tego roku dowiedzieliśmy się, że deficyt budżetowy zaplanowany na rok 2013 został wykorzystany w 60%. W kwieniu mówiono już o poziomie 80-90%. Jeśli to prawda, to właśnie teraz, w połowie roku, deficyt budżetowy powinien dojść do 100 procent, ergo: powinien zostać wykorzystany cały. Szukam w internecie danych na ten temat. Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Z reguły dane na temat zadłużenia publikowane są co kwartał. Kwartał właśnie się skonczył. Zamiast informacji o stanie finansów państwa, dostalismy informacje o alarmach bombowych, których sprawcy zostali wypuszczeni, bo nie było dowodów ich winy.

2,1 biliona złotych (dług wewnętrzny i zewnętrzny) połączony z zadłuzeniem systemu emerytalnego (3,7 biliona złotych) daje kwotę 5,8 biliona złotych. Jeśli do tego dołożymy zadłużenie samorządów, konieczność opłacania bezsensownych unijnych inwestycji, zadłużenia gospodarstw domowych i wszystko inne – kwota przekracza już 6 bilionów złotych i ciągle rośnie. Kilka miesięcy temy jeden z tabloidów podał, że obsługa długu zagranicznego kosztuje nas rocznie 60 miliardów złotych.

Teraz podzielmy sobie 6 bilionów przez ilość Polaków czynnych zawodowo i ilość dzieci. Niech każdy sobie odpowie na pytanie z jakim bagażem długu zostawiła go ekipa Donalda Tuska.

Dwa lata temu napisałem ksiażkę „Imperium marnotrawstwa” o wydawaniu publicznych pieniędzy w Polsce. Wieszczyłem tam, że państwo zbankrutuje niebawem. Te moje przewidywania właśnie się sprawdzają, wbrew lemingom (także nowoekranowym), którzy z tej tezy się śmiali. Bankructwo państwa jest faktem, a problemy OFE i ZUS-u to tylko jego objaw.

PS. Od wielu lat twierdzę, że rząd Donalda Tuska powinien skończyć w kryminale. Nie tylko za doprowadzenie Polski do gospodarczej zapaści. Ale za to przede wszystkim.

Leszek Szymowski

Za: NowyEkran (29.06.2013) | http://szymowski.nowyekran.net/post/94866,polska-tuska-bankrutuje-ile-mamy-dlugow

Skip to content