Przebieranie się chłopców za dziewczynki, zwalczanie stereotypów z bajek o Czerwonym Kapturku i Kopciuszku, nakłanianie chłopców do zabawy lalkami – to elementy programu „Równościowe przedszkole” wspartego przez rząd Tuska ze środków UE oraz krajowego budżetu.
W szkołach postęp idzie o krok dalej. Trwa ofensywa środowisk homoseksualnych, które domagają się, aby w podręcznikach szkolnych pojawiły się „różne wzorce rodziny”.
Mamy prowadzą lokomotywę
„Trzy lub cztery osoby opuszczają z nauczycielką pomieszczenie. Zanim powrócą, mają podjąć decyzję, czy wracają jako chłopcy czy dziewczęta” – proponują autorki scenariusza zajęć dla przedszkolanek w ramach projektu „Równościowe przedszkole”. Nauczycielki powinny przygotować dla dzieci „rzeczy do przebrania się – peruki z długimi włosami, sukienki, spódniczki, czapkę bejsbolówkę”. Niezbędne są też „płachta papieru, taśma mocująca, kredki”. Pozostałe dzieci mają odgadnąć płeć przebranych kolegów na podstawie ich zachowania i ruchów.
Cel zajęć? Zdobycie przez dzieci wiedzy, że „gender (płeć kulturowa – przyp. red.) zmienia się w zależności od czasu i kultury” – piszą autorki projektu. Zajęcia tego typu są realizowane już w 86 przedszkolach. Autorki programu przestrzegają przedszkolanki, że wiele dziecinnych wierszyków utrwala stereotypowe pojęcia o roli kobiety i mężczyzny. W zamian zalecają im wierszyk „Różne mamy”:
Mietek mamę ma kucharza,
Mama lotnik? – też się zdarza.
Bywa także taka mama,
Co prowadzi pociąg sama.
Jak czytamy, także w wielu znanych bajkach roi się od stereotypów, bo „Kopciuszek, Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna, Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków, Jaś i Małgosia wspierają stereotypowe wyobrażenia – dziewczynki są w nich zazwyczaj bierne, strachliwe, i piękne”.
Autorki projektu zalecają, by bajki „twórczo zmieniać”. Jak? „Odwróć płeć głównych bohaterów. W razie potrzeby, zmień ich imiona i inne dane (np. jeśli będzie to bajka o Kopciuszku, to główna bohaterka będzie chłopcem i będzie się nazywać Kopciuszek, ale jego imię odmieniaj zgodnie z rodzajem męskim)” – zalecają przedszkolankom.
Feministki: osłabić władzę rodziców
Autorki projektu „Równościowe przedszkole” to Joanna Piotrowska – szefowa fundacji Feminoteka oraz Anna Dzierzgowska i Ewa Rutkowska – autorki publikacji tej fundacji. – Chcemy uczyć dzieci szacunku dla wyborów innych. Projekt przyjmowany jest bardzo pozytywnie – mówi „GP” Piotrowska. Dodaje, że to dopiero początek i upowszechnienie tego modelu wychowania przedszkolnego to kwestia przyszłości.
Jako ekspertów do opracowania programu wybrała feministki Fundacja Edukacji Przedszkolnej z Wrocławia, która jest założycielem 86 tzw. Małych Przedszkoli. Jej prezes Tadeusz Szmigielski nie potwierdza optymizmu szefowej Feminoteki. – Ze strony wychowawców i rodziców pojawia się śmiech i opór – opowiada „GP”. – Problemem jest mentalność. Nauczycielki same wychowywały się w innym modelu, więc trudno im się dziwić – dodaje.
Jak mówi, we wszystkich przedszkolach jego fundacji nauczycielki zostały przeszkolone zgodnie z projektem „Równościowego przedszkola”. Zorganizowane zostały tam również warsztaty dla rodziców na ten temat.
Projekt sfinansowany został w ramach Narodowej Strategii Spójności, na której fundusze składają się w większości środki z UE, ale część pochodzi z polskiego budżetu. O ich przyznaniu decyduje rząd. Jak mówi Szmigiel, na program, którego część stanowi „Równościowe wychowanie”, jego fundacja dostała ok. 1 mln 400 tys. zł.
Autorki projektu przewidziały, że rodzice mogą sprzeciwiać się ich projektowi. Radzą więc przedszkolankom: „szczególnie ważne jest więc, by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować o tym, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami”.
Przekreślanie tradycji wieków
Gdy chodzi o wychowanie szkolne, postęp ma iść o krok dalej. Pod koniec marca „Rzeczpospolita” opisała ofensywę mniejszości seksualnych, które domagają się, aby w podręcznikach szkolnych pojawiły się „różne wzorce rodziny”.
– Zależy nam, by w książkach dla uczniów znalazły się treści odzwierciedlające to, co faktycznie dzieje się w społeczeństwie, czyli nie tylko obraz rodziny jako mamy, taty i dzieci, ale także inne rodzaje rodzin – tłumaczyła „Rz” Mirosława Makuchowska, wiceprezes Kampanii Przeciw Homofobii.
Gazeta poinformowała również, że działania środowisk homoseksualnych zaczęły przynosić efekty – Ośrodek Rozwoju Edukacji, jednostka podległa MEN, wydał zalecenia dotyczące szkoleń dla recenzentów podręczników. Podkreślona jest tam rola „uwrażliwienia na kwestie związane z równym traktowaniem, w tym ze względu na orientację seksualną”.
Zmiany wzbudzają protesty nauczycieli. – To fatalny pomysł. Ubolewam, że ludzie odpowiadający za linię programową kształcenia młodzieży mają takie poglądy. Nadziei upatruje jednak w tym, że większość nauczycieli i tak będzie starać się przekazywać tradycyjne wartości, chociaż zapewne znajdą się i tacy, którzy ulegną odgórnej presji – mówi „GP” Krzysztof Fisher, nauczyciel historii z renomowanego II LO im. Stefana Batorego w Warszawie.
Protestuje też opozycja. – To sprawia wrażenie skoordynowanej akcji. Z podręczników szkolnych, z programów nauczania wycofuje się te treści, które służą rodzinie jako takiej i tradycyjnym polskim, katolickim wartościom, pielęgnowanym od wieków. Jednocześnie coraz więcej miejsca zajmują te teorie, które kwestionują rodzinę jako standardowy model wychowania – mówi poseł PiS Sławomir Kłosowski z sejmowej komisji edukacji. Zapowiada, że w związku z tym PiS będzie wnioskował o nadzwyczajne posiedzenie komisji.
Homoseksualiści: ukarać recenzentów podręcznika
Poseł PiS mówi także, że od dłuższego czasu pojawiają się sygnały, że w sposób nieformalny odsuwa się od recenzowania podręczników recenzentów o poglądach konserwatywnych.
Dla rzeczoznawców oceniających podręczniki organizowane są specjalne szkolenia. Jak mówi nam dr hab. Urszula Dudziak z KUL, symptomatyczne jest, że zarówno w tym, jak i w ubiegłym roku tematem szkoleń były sprawy związane z gender. – Dano nam do zrozumienia, że w pierwszej kolejności będzie się dawać do opiniowania podręczniki tym, którzy na tych szkoleniach byli. Jednocześnie kiedy chcieliśmy zapisać się na te szkolenia, okazało się, że nie ma miejsc – tłumaczy. Dodaje, że zwróciła się do MEN. Ministerstwo odpisało, że udział w szkoleniach nie będzie miał wpływu na otrzymywanie podręczników.
Jak tłumaczy, żeby podręcznik się ukazał, musi uzyskać trzy pozytywne recenzje: jedną językową i dwie merytoryczne. – W 2009 r. opiniowałam podręcznik „Wędrując ku dorosłości”. Już po ukazaniu się tej książki rozpętała się burza. Pracownia Różnorodności, czyli jedno z homoseksualnych stowarzyszeń, ostro skrytykowało podręcznik – opowiada recenzentka. Wspomniane stowarzyszenie życzyło sobie… wyciągnięcia konsekwencji wobec recenzentów pozytywnie opiniujących podręcznik. Jego przedstawiciele zwrócili się do pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. – Pani pełnomocnik skłoniła MEN do spowodowania ponownej analizy podręczników – opowiada Dudziak.
Magdalena Michalska, Piotr Lisiewicz