Aktualizacja strony została wstrzymana

Podświetlone akwarium

Kościół, aby zebrać datki i odpisy 1 proc. na swoje dzieła, musi się stać na wskroś przejrzysty

Przy okazji problemów, jakie pojawiły się ostatnio w archidiecezji gdańskiej, jak bumerang powraca sprawa nadużyć finansowych w wydawnictwie kościelnym Stella Maris. Warto więc przypomnieć kilka faktów. Wydawnictwo to powstało za czasu rządów nie abp. Sławoja Głodzia, lecz abp. Tadeusza Gocłowskiego, który do tej działalności oddelegował swojego zaufanego człowieka, jakim był jego sekretarz ks. Zbigniew B. Ów duchowny zbudował system wyłudzania pieniędzy ze skarbu państwa. Co więcej, współdziałał w tym z osobami ze światka gangstersko-esbeckiego.

W tym miejscu rodzą się dwa zasadnicze pytania. Po pierwsze: jakim cudem pod skrzydłami struktur kościelnych znaleźli się dawni dygnitarze partyjni? Czyżby zadziałała tutaj „czerwona pajęczyna”, czyli nieprzecięte po 1989 r. powiązania esbeków z niektórymi księżmi? Po drugie: czy ówczesny metropolita naprawdę o niczym nie wiedział, dając swojemu podwładnemu swobodę pozbawioną jakiejkolwiek kontroli, w myśl zasady „róbta, co chceta”.

To pytania retoryczne, ale odpowiedź jest oczywista. Z jednej strony niechęć do lustracji – nie tylko abp. Gocłowskiego, ale i jego następcy – dała takie, a nie inne owoce. Zresztą nie tylko w Gdańsku, ale i np. w Krakowie, gdzie lada moment pękną kolejne bomby w związku z procesem sądowym, w którym jednym z oskarżonych o gigantyczne nadużycia w obrocie ziemią kościelną jest b. esbek, zatrudniany jako pełnomocnik przez b. proboszcza bazyliki Mariackiej, a obecnego wikariusza generalnego archidiecezji krakowskiej. Z drugiej strony poraża brak właściwego wyjaśnienia sprawy. Abp Gocłowski, odznaczony przez prezydenta Komorowskiego Orderem Orła Białego, twierdzi, że zostawił archidiecezję bez długów, a tymczasem komornik zajmuje kolejne posiadłości kościelne, w tym działkę z katedrą w Oliwie. Istne bagno. Zwłaszcza jeżeli wspomni się okazałą rezydencję arcybiskupią, którą wzniesiono pomimo zadłużenia.

Diecezje i zakony prowadzą w Polsce bardzo wiele pięknych przedsięwzięć charytatywnych i edukacyjnych. Dlatego Kościół, aby zebrać datki i odpisy 1 proc. na swoje dzieła, musi się stać na wskroś przejrzysty, jak podświetlone akwarium. I choćby tylko z tego powodu trzeba raz na zawsze wyjaśnić afery typu Stella Maris. Nawet gdyby trzeba było powiedzieć bardzo bolesną prawdę oraz odsunąć od władzy niektóre osoby. Bez wielkich pieniędzy Kościół da sobie radę, ale bez wiarygodności – nie.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Gazeta Polska, 3 kwietnia 2013 r. 

Za: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski blog (03-04-2013) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=7632

Skip to content