Aktualizacja strony została wstrzymana

Biały papież z Towarzystwa Jezusowego

Towarzystwo Jezusowe doczekało się wreszcie swojego, jak najbardziej oficjalnego, „białego papieża”. Nawiązuję do wokabularza antykatolickiej demonologii, której integralną częścią od XVI wieku była teoria wielkiego spisku jezuitów. Jeszcze zanim powstały „Protokoły Mędrców Syjonu”, to antyjezuickie „Monita secreta” oraz ich kolejne mutacje przekonywały opinię publiczną – zwłaszcza jej co bardziej „oświecone” i „salonowe” odłamy – że znany wszystkim świat polityki jest tylko fasadą, za którą uwijają się demoniczni, wszechwładni niemal manipulatorzy rodem z TJ!

 Do dzisiaj wystarczy wklepać w wyszukiwarkę hasło „spisek jezuitów” (najlepiej w wersji anglojęzycznej), by dowiedzieć się, jak to zakonnicy owi zatopili „Titanica”, względnie stali za zamachem na Johna F. Kennedy’ego w Dallas, w 1963 roku. Czy już wyjaśniono ich wpływ na wynik ostatniego konklawe (a może i abdykację Benedykta XVI) – do tego jeszcze w sieci nie dotarłem.

Autorzy wspomnianej teorii spiskowej utrzymywali ponadto – zwłaszcza w XIX wieku – że fasadowość nie dotyczy tylko świata polityki, ale i hierarchii Kościoła. Tutaj obowiązywała następująca interpretacja: papież oficjalny („biały”) jest tylko marionetką w ręku „papieża czarnego”, sprawującego realną władzę nad Kościołem, a którym to jest generał jezuitów. Oto miara przełomu, jakim był wybór papieża Franciszka – „białego papieża” z Towarzystwa Jezusowego.

Jezuita, Franciszek, papież – chciałoby się (i o to wznoszę modlitwy), by Ojciec Święty okazał się wielkim synem św. Ignacego Loyoli i wspaniałym konfratrem św. Franciszka Ksawerego oraz naszego ks. Piotra Skargi. By tak jak Biedaczyna z Asyżu – wedle słów G. K. Chestertona – „kochał człowieka a nie ludzkość, kochał Chrystusa a nie chrześcijaństwo” i ekumenizm (oikumene – powszechność) realizował na sposób św. Franciszka z Asyżu – poprzez staranie, by wszyscy (nawet muzułmanie) znaleźli się w jednym Kościele powszechnym. By był papieżem przede wszystkim tych najsłabszych – poczętych, ale jeszcze nie urodzonych, chorych skazanych na przemiał przez eutanazyjny przemysł, wydrwiwanych i karanych przez autorów paragrafów o „mowie nienawiści” i „równościowego” ustawodawstwa. O to modlę się.

Można powiedzieć, że pontyfikat papieża Franciszka, jego ocena, będzie również warunkować bilans pontyfikatu Benedykta XVI. Nie byłoby papieża „z końca świata”, gdyby nie decyzja jego poprzednika ogłoszona 11 lutego 2013 roku.

Jak pisał Kawafis w wierszu „Che fece … il gran rifiuto” (1911), będącym czytelnym nawiązaniem do wizji Dantego z „Boskiej Komedii” w odniesieniu do Celestyna V:

Ten, kto powiedział Nie – nie żałuje.
Gdyby zapytali go, czy chce odwołać je, nie odwoła.
Ale właśnie to Nie – to słusznie Nie – na całe życie go grzebie

(tł. Z. Kubiak)

Dzięki rewolucyjnej decyzji Benedykta XVI nasze czasy, tak bardzo obfitujące w rozmaite osobliwości językowe rodem z politycznej poprawności, wzbogaciły się o kolejny dziwoląg słowny: „papież na emeryturze”. Czy ktoś mógłby sobie wyobrazić „świętego Piotra na emeryturze”? Kolejna transgresja słowna. A przecież, jak wiemy, na początku było Słowo.

Zakończę jeszcze jednym cytatem z Kawafisa. Cytatem, który jest jednocześnie życzeniem dla naszego papieża Franciszka:

Chwała tym, którzy wyznaczyli sobie
W życiu swym Termopile i ich bronią.
Od obowiązku nie odstępują nigdy,
We wszystkich czynach sprawiedliwi i niezłomni,
Ale nieobcy też litości i współczuciu.

(„Termopile”, tł. Z. Kubiak).

Grzegorz Kucharczyk

Za: Polonia Christiana - pch24.pl (2013-03-22 ) | http://www.pch24.pl/bialy-papiez-z-towarzystwa-jezusowego,13512,i.html

Skip to content