Aktualizacja strony została wstrzymana

Niezależność sędziów à la Komorowski

Prezydent Bronisław Komorowski – obrońca niezależności sędziowskiej. Tak od wczoraj można tytułować lokatora Belwederu, co będzie wyraźnym awansem w stosunku do „strażnika żyrandoli”. A wszystko za sprawą przemówienia, jakie Komorowski wygłosił wczoraj podczas uroczystości wręczania nominacji sędziowskich.

Prezydent odniósł się do sprawy sędziego Igora Tulei, choć jego nazwisko akurat nie padło. Ale krytyka za fragment uzasadnienia wyroku „o metodach stalinowskich” stosowanych podczas śledztwa w sprawie doktora Mirosława G. posłużyła prezydentowi do ataku na tych, którzy – jego zdaniem – są przeciwnikami niezależności sądów. Bo odważyli się skrytykować sędziego. Komorowski utyskiwał na „brak poszanowania niezależności sędziów”, wskazywał, że powinniśmy „okazywać szacunek niezależności sędziowskiej”. Mówił też, że niepokoi go to, iż niezależności sędziowskiej nie uszanowali „ludzie z wymiaru sprawiedliwości”.

Prezydent niewątpliwie chciał się przypodobać środowisku sędziowskiemu, ale jednocześnie jego przemówienie stało się częścią kolejnej pseudokampanii w obronie niezależności ludzi wydających wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Znaczna część mediów, polityków, tzw. autorytetów fałszywie rozumie zasadę niezawisłości sędziowskiej czy raczej traktuje ją wybiórczo. Jak sąd wydaje wyroki po myśli „salonu”, to jak najbardziej jest niezawisły. Ale jak tylko zapada orzeczenie wbrew jego interesom, nie szczędzi się słów krytyki.

Co oznacza ta „niezawisłość” zapisana w Konstytucji? To, że nikt nie ma prawa wpływać na treść wyroków, np. przez stosowanie nacisków politycznych czy wywieranie na sędziego presji w inny sposób. Czym innym jest jednak niezawisłość sędziowska, a czym innym ocena konkretnego wyroku, a zwłaszcza jego uzasadnienia. To, że ktoś nie zgadza się z wyrokiem, nie oznacza, że jest przeciwnikiem likwidacji niezależności sądów. Dla Bronisława Komorowskiego to jednak to samo. Gdyby trzymać się prezydenckiej logiki, trzeba by zlikwidować możliwość składania apelacji od wyroków czy wniosków o ich kasację, z czego nagminnie korzystają prokuratorzy i adwokaci. Przecież w apelacji wytykają sędziom błędy, jakie ich zdaniem popełnili podczas procesów, podważają ich werdykt. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie uważa tego za atak na niezawisłość sędziowską, ale Komorowski pokazał nam, że jesteśmy w błędzie.

Bardzo źle się też stało, że prezydent swoje refleksje wypowiedział przed młodymi sędziami. Obawiam się, że w ten sposób w niektórych mógł wzbudzić przekonanie nie o ich niezawisłości, ale wręcz o nieomylności. Bo skoro nie można krytykować sędziów i mówi to sam prezydent…

Krzysztof Losz

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 18 stycznia 2013, Nr 15 (4554) | http://www.naszdziennik.pl/wp/21302,niezaleznosc-sedziow-a-la-komorowski.html

Skip to content