Aktualizacja strony została wstrzymana

Günter Deckert, więzień polityczny w Niemczech – ponownie skazany

Günter Deckert, jeden z najbardziej aktywnych rewizjonistów niemieckich przełamujących cenzurę zakazującą otwartej dyskusji na zakłamane tematy II wojny światowej, został ponownie skazany przez sąd na pięć miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności.

Sąd uznał Deckerta winnym naruszenia prawa niemieckiego zakazującego rozpowszechniania „antysemickich” treści i poddawania w wątpliwość ustalonych ideologicznie kanonów nowej religii – Holokaustyzmu. Jedynym rozpatrywanym „przestępstwem” oskarżonego było przetłumaczenie z języka włoskiego na niemiecki książki badacza II wojny światowej, Carlo Mattogno, pt „Auschwitz – pierwsze przypadki zagazowania” („Auschwitz – The First Gassings”, wydanie włoskie – 1992, wydanie po angielsku – 2002). Książka jest naukowym traktatem omawiającym zagadnienie tzw. komór gazowych w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz i Birkenau.

Günter Deckert został wcześniej skazany na kary pozbawienia wolności, pierwszy raz za udział w roli tłumacza w spotkaniu publicznym z Fredem Leuchterem (inżynierem amerykańskim, specjalistą od przeprowadzania kary śmierci w amerykańskich więzieniach, który poddał w wątpliwość oficjalną wersję Holokaustu w zakresie funkcjonowania komór gazowych). Po skazaniu na 1 rok więzienia, Deckert odwołał się od wyroku lecz interwencja środowisk żydowskich spowodowała dwukrotną rewizję sądową skutkującą w końcu podwojeniem wyroku przez sąd w Karslruhe. Podczas odbywania kary 2 lat więzienia za Gefährliche Politische Brandstifung („niebezpieczne podżeganie polityczne”), Deckert napisał list do szefa Centralego Związku Żydów w Niemczech, Michela Friedmana, wzywając go do opuszczenie Niemiec gdyż jako Żyd przyczynia się do destabilizacji życia w Niemczech. Za ów list, opublikowany na łamach pisma Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (której Deckert był jednym z przywódców), sąd w Mannheim skazał Deckerta w 2007 roku na dodatkowe 2 lata i 3 miesiące więzienia. 

Kolejny wyrok 5 miesięcy więzienia Deckert rozpocznie 2 stycznia 2013 roku.

FAKTY BIBUŁY:

Problem komór gazowych

Na obecnym etapie interpretacji historii, po powojennych kilkunastoletnich wahaniach, zrezygnowano z mitu ludobójczego wykorzystania komór gazowych w niemieckich obozach koncentracyjnych położonych na terenie III Rzeszy w jej przedwojennych granicach, lecz pozostawiono je jedynie na terenie niemieckich obozów położonych na terenie Polski.

Jednym z obozów koncentracyjnych gdzie swego czasu uparcie i przez lata twierdzono o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych, był obóz KL Dachau. Dziś jedynie dla celów czysto propagandowych powtarza się nieprawdziwe informacje o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych w tymże obozie. W propagandzie lewicowo-syjonistycznej celuje internetowa encyklopedia Wikipediia która pod hasłem „Dachau (KL)” jedynie w wydaniu polskojęzycznym pisze o ludobójczym wykorzystaniu komór gazowych, lecz w wydaniu angielskim nie istnieje żadna na ten temat wzmianka, poza nie związanym z KL Dachau przypisem. W polskojęzycznym haśle zilustrowano też obóz dezorientującym polskiego czytelnika zdjęciem „komór gazowych” – w ujęciu z daleka. Z bliska jednak, każda wizytująca ten obóz osoba jest w stanie osobiście przeczytać wielojęzyczny napis umieszczony przed „komorami gazowymi”. Napis przed komorami gazowymi w KL Dachau głosi: ”Komora gazowa – zakamuflowana jako ‘pomieszczenie z natryskami’. Nigdy nie była używana jako komora gazowa.” Napis ten (sam w sobie wewnętrznie sprzeczny) poparty został oficjalnym listem przesłanym przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie panu Erichowi Brudehl, który zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie zastosowania „komór gazowych” w obozie KL Dachau. W liście z Muzeum Holokaustu, datowanym na 28 stycznia 1998 roku czytamy, że „[Obóz w] Dachau nigdy nie był planowany jako obóz śmierci [„extermination camp„]. […] Po decyzji Ostatecznego Rozwiązania, zbudowano w 1942 roku krematorium oraz komorę gazową, której użycie jednak nie może być potwierdzone. […] Jest to zgodne z innymi badaczami obozu Dachau. Jakkolwiek amerykańscy żołnierze twierdzili, że ludzie byli tam gazowani, lecz po procesach [sądowych] Dachau i studiach historycznych, zgodne twierdzenie wydaje się stanowić, że ludzie byli tam rutynowo zabijani na wiele brutalnych sposobów, lecz nie gazowani.”

Problem zastosowania obiektów określanych jako komory gazowe, w niemieckich obozach koncentracyjnych położonych w dzisiejszych granicach Polski, budzi wiele kontrowersji. Wiele z tych obiektów służyło jako komory dezynfekcyjne, w których rutynowo przeprowadzano odwszawianie ubrań więźniów oraz personelu obozowego, włącznie z mundurami strażników SS. Użycie tych obiektów do tych celów jest udokumentowane i potwierdzone zeznaniami wiarygodnych świadków. Inne obiekty wskazywane jako „komory gazowe” nie posiadają żadnych śladów użycia owadobójczego środka znanego pod handlową nazwą Cyklon-B. Brakuje też dokumentów mogących świadczyc o ludobójczym wykorzystaniu tychże komór, jak również nie potwierdzają tego zeznania tzw. świadków, poza ich fantasmagoryjnymi historiami.

Piętą achillesową holokaustycznej narracji jest ludobójcze wykorzystanie komór gazowych w niemieckich obozach koncentracyjnych w Treblince czy Majdanku. Według oficjalnej historiografii aż 2/3 ofiar żydowskich zamordowanych w komorach gazowych podczas II Wojny Światowej, miałoby zginąć w wyniku uśmiercenia przy pomocy tlenku węgla pochodzącego ze spalin dieslowskich silników. Jak jednak zdaje sobie sprawę każdy student politechniki, a tym bardziej powinien brać pod uwagę każdy historyk, poziom CO w spalinach silników wysokoprężnych jest niezdolny do masowego uśmiercania. (Zob. Holokaust czy „99-procentowy” mit?) Niestety, problemem tym nie zajmują się historycy, przyczyniając się tym samym do rozpowszechniania niezweryfikowanej wersji kluczowych wydarzeń II Wojny Światowej.

Problem „6 milionów ofiar żydowskich”

Według historyków i badaczy nieoficjalnego nurtu, liczba „6 milionów ofiar żydowskich” nie ma żadnego pokrycia w faktach, jest natomiast symboliczną reprezentacją cierpienia Żydów. Po raz pierwszy liczba „6 milionów ofiar żydowskich” pojawiła się już w 1919 roku (np. na łamach dziennika The New York Times, będącego już wtedy w rękach żydowskich właścicieli i stanowiącego wpływową tubę propagandową syjonizmu), gdy mowa była o liczbie ofiar żydowskich podczas I wojny światowej. Potem była systematycznie powtarzana w  latach 1930., 40. i późniejszych. Nienaruszalna liczba „6 milionów ofiar żydowskich” odrodziła się na dobre w czasie Trybunału Norymberskiego, kiedy to sędziemu Jacksonowi grupka Żydów zaprezentowała odręcznie zapisane „podliczenie ofiar”.  Wiemy jednak, że w tym czasie obowiązywały nierealne, wytworzone przez propagandę sowiecką i syjonistyczną liczby ofiar obozów koncentracyjnych. Na przykład, twierdziło się powszechnie, że w Majdanku zginęło półtora miliona ludzi (co miało stanowić efekt „dogłębnych badań komisji naukowców radzieckich” – cytat z wydawanych po wojnie książek, rozpowszechnianych w milionowych nakładach), w KL Auschwitz – nawet 10 milionów, w Treblince – 3 miliony, w Sobiborze – 350 tysięcy , itd, itp.

Dziś wiemy, że w Majdanku zginęło kilkanaście do kilkudziesiąt tysięcy więźniów (oficjalnie: 50-80 tysięcy), wiemy że w KL Auschwitz po obowiązywaniu przez kilkudziesiąt lat wyrytych na kamieniach „4 milionach ofiar”, liczba ta stopniała do „miliona”, a żydowscy badacze już obniżają ją nawet do 600 tysięcy, przy czym niezależni historycy od wielu lat twierdzą niezmiennie to samo: że w KL Auschwitz zginęło 120-150 tysięcy osób, w tym Żydów. Z „3 milionów” w Treblince, pisze się dzisiaj (J.C. Pressac) o „poniżej 250 tysięcy”, choć w rzeczywistości może się okazać, że mamy do czynienia z liczbą w granicach 80 tysięcy. W Sobiborze dane wskazują na 15 tysięcy ofiar. Itd, itp.

W związku z tym, że liczba „6 milionów” – wpojona w świadomość społeczną metodą manipulacji medialnej oraz nacisków prawnych – zaczyna stanowić pewien ciężar w przypadku konieczności jej udowodnienia, czyni się próby uwolnienia jej od tego typu nacisków. Przykładem jest artykuł wydrukowany przez baltimorski dziennik The Examiner , w którym autor na bezpośrednio postawione pytanie: „Czy liczba pomordowanych rzeczywiście ma znaczenie?”, odpowiada:

„Moja odpowiedź to jest bardzo głośne wypowiedzenie: NIE! Liczba nie ma żadnego znaczenia. Czy mamy do czynienia z 60 Żydami czy 6 milionami Żydów, było to wydarzenie [tzn. „Holocaust”], które nie może być pozbawione szczególnego podkreślania.” [zob. link do polemiki „„Liczba nie ma żadnego znaczenia!”, czyli nowa interpretacja sporu o „6 milionów pomordowanych Żydów””]

Liczbę „6 milionów”, stanowiącą kabalistyczną symbolikę cierpienia narodu żydowskiego, należy tak jak każdą inną historyczną tezę zweryfikować w procesie skrupulatnych, niezależnych, otwartych, pozbawionych nacisków ideologicznych badań naukowych. Tylko wtedy będzie mogła stanowić podstawę do włączenia jej w nurt historycznych faktów.

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: materiałów redakcyjnych

Skip to content