Aktualizacja strony została wstrzymana

Gazprom wystraszył się arbitrażu

Obniżenie przez Gazprom ceny o podane „więcej niż 10 proc.” nie wskazuje, by Polska – po latach przepłacania za rosyjski gaz – płaciła teraz mniej niż np. bogatsze Niemcy

Od nowego roku mają zostać obniżone ceny gazu także dla odbiorców indywidualnych – obiecuje Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. To efekt porozumienia zawartego z rosyjskim Gazpromem w sprawie obniżenia ceny gazu dostarczanego do naszego kraju. PGNiG nie ujawniło dokładnej skali uzyskanej obniżki.

Dzięki podpisanemu w poniedziałek porozumieniu Rosjanie uniknęli rozstrzygnięcia w sprawie żądanej przez Polskę obniżki ceny gazu przed trybunałem arbitrażowym w Sztokholmie. PGNiG poinformowało, że polski wniosek w tej sprawie został już z trybunału wycofany. W minionych miesiącach Rosjanie, aby uniknąć tego postępowania, poszli na ustępstwa w sprawie ceny za gaz wobec Niemiec, a niektóre inne zakończone postępowania arbitrażowe okazały się dla Gazpromu przykre. Na przełomie czerwca i lipca Gazprom doszedł do porozumienia z niemieckim koncernem E.ON w sprawie obniżenia cen gazu sprzedawanego Niemcom, unikając tym samym orzeczenia w tej sprawie trybunału arbitrażowego. Choć nie podano wtedy oficjalnie, o jaką ulgę chodzi, spekulowano o obniżce ceny o blisko 10 procent. W ubiegłym miesiącu należąca do niemieckiego RWE czeska spółka wygrała z Gazpromem postępowanie arbitrażowe w sprawie odszkodowania, jakie miałaby Rosjanom zapłacić za nieodebrany gaz (klauzula „bierz lub płać”), wyliczonego przez Gazprom na pół miliarda dolarów, a na rozstrzygnięcie arbitrażu oczekuje wniosek tej spółki o obniżenie ceny za płacony gaz. Przed trzema miesiącami trybunał arbitrażowy w Sztokholmie zdecydował, że Litwa nie musi płacić Gazpromowi odszkodowania w związku z niekorzystną z punktu widzenia Rosjan zaplanowaną reformą rynku gazowego na Litwie. Na początku października litewski rząd zdecydował natomiast, iż złoży do trybunału w Sztokholmie pozew o zapłatę przez Rosjan blisko 1,5 miliarda złotych. Na tyle bowiem Litwini ocenili kwotę, jaką w latach 2004-2012 przepłacili za gaz z Rosji.

Dalej przepłacamy

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie ujawniło wczoraj, jak wysoką zniżkę udało się, bez udziału trybunału arbitrażowego, uzgodnić z Rosjanami. Prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa tłumaczyła, że jej wielkość stanowi tajemnicę handlową. – Uzyskana obniżka stawia nas w tej chwili na równi z innymi bardzo dużymi odbiorcami. Ta obniżka jest większa niż 10 procent. (…) Nasze oczekiwania pod tym względem zostały spełnione – powiedziała prezes PGNiG. Minister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski, który jako reprezentant właściciela PGNiG akceptował rezultat rozmów z Gazpromem, stwierdził, że od 2013 r. Polska będzie płacić średnio do 3 miliardów złotych rocznie mniej za rosyjski gaz. Mniej mamy go z Rosji sprowadzać. Nie 10 mld m sześc., lecz 8,5 mld m sześciennych. – Do tej pory cena gazu znacząco przekraczała kwotę 550 mln dolarów za 1000 m sześciennych. Dzisiejsze porozumienie oznacza ceny znacząco poniżej tego poziomu – dodał Budzanowski. Nie jest to jednak równoznaczne z tym, że zostaliśmy jakoś szczególnie łaskawie potraktowani przez Rosjan. Można ocenić, że zdecydowanie przepłacając przez lata za rosyjski gaz – w porównaniu z cenami oferowanymi przez Rosjan bogatszym państwom Europy Zachodniej, do tego zlokalizowanym dalej niż Polska od źródła gazu – nadal będziemy przepłacać, lecz już mniej. W połowie września br. minister Budzanowski, odnosząc się do oczekiwanego rozstrzygnięcia polskiej sprawy przed trybunałem w Sztokholmie, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Skarbu Państwa stwierdził, że cena za rosyjski gaz „jest absolutnie nie do zaakceptowania” i „jest jedną z najwyższych cen importowych na rynki europejskie i w związku z tym powinna być znacząco zmieniona”. – Dzisiaj średnie ceny na rynkach zachodniej Europy, wynikające z kontraktów długoterminowych, są w granicach 400-420 dolarów za 1 tys. m sześciennych. U nas ta cena to ponad 500 dolarów, więc jest zdecydowanie za wysoka – mówił wtedy minister skarbu. Zaznaczył przy tym, że „by ta cena była urynkowiona, czyli zrównana z cenami, jakie są na rynkach zachodniej Europy”, trzeba by mówić o obniżce wyższej niż kilka czy kilkanaście procent.

Nowe taryfy

Z obniżki ceny gazu skorzystać ma bezpośrednio nie tylko PGNiG, lecz również m.in. indywidualni odbiorcy. Prezes Piotrowska-Oliwa zapewniała, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo złoży do Urzędu Regulacji Energetyki wniosek o nowe taryfy, zakładające obniżenie od stycznia przyszłego roku ceny surowca. Nie podała jednak, jakiej obniżki rachunków za gaz możemy się spodziewać. Wiadomo jednak, że odczuwalne korzyści z obniżki będą po części skonsumowane przez odstąpienie przez PGNiG od planowanej podwyżki cen gazu. – Składaliśmy w tym roku wniosek o podwyżkę ceny do Urzędu Regulacji Energetyki. (…) Podwyżka, o którą prosiliśmy URE, miała być znacząca. Tej podwyżki nie będzie. (…) Spółka złoży w ciągu następnych kilkunastu dni, mniej więcej do połowy listopada, wniosek taryfowy – od 1 stycznia, czyli z dniem, kiedy kończy się obowiązywanie aktualnej taryfy, będą wprowadzone niższe ceny gazu. Na ile niższe, o tym poinformujemy w momencie, kiedy prezes Woszczyk [prezes Urzędu Regulacji Energetyki – red.] zatwierdzi taki wniosek – powiedziała Piotrowska-Oliwa. Jak poinformowała prezes PGNiG, obniżka cen rosyjskiego surowca spowoduje uwolnienie środków na duże inwestycje związane z poszukiwaniem i wydobyciem gazu krajowego.

Artur Kowalski

Za: Nasz Dziennik, Środa, 7 listopada 2012, Nr 260 (4495)

Jaki hojny ten Gazprom

Będziemy płacili mniej za rosyjski gaz – ogłosiła wczoraj prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Grażyna Piotrowska-Oliwa. Wtórował jej minister skarbu Mikołaj Budzanowski, który od razu poinformował, że wydał zgodę na podpisanie aneksu do kontraktu jamalskiego. Słowem – kolejny sukces obecnych władz, z którego korzyść mają odnieść też Polacy, bo PGNiG zapowiada, że jeszcze w listopadzie złoży wniosek o zmniejszenie taryfy na gaz od 1 stycznia 2013 roku. Można by więc powiedzieć: same dobre informacje, gdyby nie kilka pytań, które rodzą się po bliższej analizie słów pana ministra i pani prezes.

Obniżka ma podobno wynieść „trochę więcej niż 10 procent”, jak wyraziła się prezes Piotrowska-Oliwa, ale i tak gaz sprzedawany Polsce będzie bardzo drogo. Teraz Polska płaci za rosyjski gaz najdrożej w całej Unii Europejskiej – bo ponad 500 dolarów za 1 tys. m sześc., a po obniżce będzie to niemal 450 dolarów, podczas gdy średnia unijna to blisko 380 dolarów. Zysk jest więc niezbyt okazały, a w zamian PGNiG musi odwołać pozew złożony przeciwko Gazpromowi do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, gdzie polska spółka zabiegała o obniżenie cen na gaz. Nietrudno odnieść wrażenie, że Gazprom obawiał się porażki przed trybunałem, która mogła go kosztować znacznie więcej, dlatego przystał na obniżkę cen dla Polski. Bo przecież rosyjski gigant gazowy nie jest altruistą, godzi się na ustępstwa dopiero wtedy, gdy musi. Te podejrzenia są tym bardziej prawdopodobne, że postępowanie arbitrażowe między PGNiG a Gazpromem miało zostać zakończone w Sztokholmie najpóźniej w marcu przyszłego roku. Może więc nie było powodów do podpisywania ugody już teraz? Może należało jeszcze z tym poczekać, aby próbować uzyskać jeszcze lepsze warunki od Gazpromu? Prezes PGNiG sugeruje, że zyskaliśmy to, czego oczekiwaliśmy. Ale poza jej słowami żadnych dowodów na to nie ma.

Nie wiemy też do końca, jaka będzie korzyść z tego aneksu dla odbiorców gazu. PGNiG przecież wcześniej składało w URE wniosek o znaczną podwyżkę taryf gazowych od 1 stycznia 2013 r., a teraz ma złożyć nowy wniosek z niższymi stawkami. Ale czy to oznacza, że podwyżek nie będzie, czy wręcz przeciwnie – ceny dla odbiorców w 2013 r. spadną? Czy też raczej podwyżka będzie, ale nieco niższa niż pierwotnie proponowana? Obawiam się, że ten ostatni scenariusz jest najbardziej prawdopodobny, więc lepiej poczekać z biciem braw rządowi i PGNiG.

Zresztą wielce prawdopodobne jest również to, że niektórzy już zarobili na obniżce cen rosyjskiego gazu, ale nie są to jego konsumenci, tylko niektórzy giełdowi inwestorzy, którzy nasłuchiwali ćwierkania ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na Twitterze. Jeszcze w poniedziałek, tuż przed zamknięciem warszawskiej giełdy, Sikorski napisał: „Intuicja podpowiada mi, że min. Budzanowski wkrótce będzie miał ważne wiadomości ws. cen gazu dla Polski”. To, że minister Sikorski ma intuicję, wiemy nie od dziś. Tylko skąd ona się bierze? Wrodzona? Raczej nie, bo Radosław Sikorski jest mężczyzną. Nabyta? Jak najbardziej. Tylko nie wiemy, w jakich okolicznościach ta „gazowa intuicja” się u ministra narodziła. Wiemy natomiast, że powinno to zostać dogłębnie wyjaśnione, bo przecież nietrudno zauważyć, że minister Sikorski ujawnił poufne dane, zanim spółka PGNiG ogłosiła oficjalny komunikat. A takich praktyk zakazuje prawo giełdowe. Tylko czy w atmosferze sukcesu negocjacji z Gazpromem komuś z władz giełdy będzie się chciało psuć tę atmosferę?

Krzysztof Losz

Za: Nasz Dziennik, Środa, 7 listopada 2012, Nr 260 (4495)

Skip to content