Aktualizacja strony została wstrzymana

Jak z tą Unią? – Rafał A. Ziemkiewicz

Jednym z pytań najczęściej zadawanych na spotkaniach z czytelnikami (a z racji kolejnej książki znowu jest tych spotkań więcej) jest: czy Pan w końcu jest za Unią Europejską, czy przeciwko? Jest dla Polski dobra czy zła? Odpowiadam na to tak: a czy Pan (Pani) jest za kredytem bankowym, czy przeciwko niemu? Opłaca się go brać, czy lepiej trzymać się od banku z daleka?

Otóż tak to wygląda. Kredyt jako taki zły przecież nie jest. Każdy powie, że lepiej go wziąć, wprowadzić się do nowego mieszkania i potem przez dziesięć lat je spłacać, niż mieszkać te dziesięć lat pod mostem, aż się uciuła pełną stawkę na zakup własnego lokum. Ale jeśli ktoś nie przeczytał uważnie umowy kredytowej, nie zwrócił uwagi na niekorzystne dla niego zapisy − to czyja to wina, jego czy przebiegłego banku? Albo jeżeli ktoś bierze kredyt nie na mieszkanie – konieczne, by założyć rodzinę i mieć potomstwo właśnie wtedy, kiedy na to czas, a nie wtedy, gdy wreszcie będzie go na to stać − ale na bieżącą konsumpcję, „plazmę”, kino domowe, wycieczkę do Amazonii? Jeśli zadłuża się ponad to, co będzie w stanie oddać? Jeśli, dodajmy, bezmyślnie wierzy, że bank mu „daje” pieniądze, tak za nic, z miłości do niego, bo tak to sugerowała telewizyjna reklama − to kto jest winien jego późniejszym kłopotom? Instytucja kredytu jako taka, bank, faceci, którzy robili owe reklamy, czy może sam ów nieszczęsny idiota?

Nasz problem z Unią polega na tym, że en masse okazaliśmy się właśnie takimi idiotami. Nie wybraliśmy rządu, który by umiał i chciał przeczytać umowy ze zrozumieniem i objaśnić je nam. Nie zrozumieliśmy, że Unia „daje” nam pieniądze nie z bezinteresownej życzliwości, ale z tej samej przyczyny co bank, żeby mieć z tego także swój profit. A skoro nie zrozumieliśmy, to nie negocjowaliśmy.

A skoro nie negocjowaliśmy, to przepłacamy. Jak to mówił legendarny trener piłkarski: tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Tak się robi interesy, jak pozwala na to kontrahent czy klient. Jeśli się w ogóle nie targuje − kto powie: nie, nie, pan nie rozumie, na czym sprawa polega, ja podałem cenę zawyżoną, pan zaproponuje połowę mniej, i tak po jakimś czasie ustalimy cenę do przyjęcia dla nas obu? Nikt tak nie powie. Zgodził się, frajer? W ogóle nie rozumie, że to targ, a nie miłość, wspólna sprawa i takie tam? To niech buli, jego problem, mój fart.

Jaki jest mój stosunek do Unii Europejskiej? Gdyby kiedykolwiek ode mnie to zależało, sformułowałbym interes polski w tej kwestii bardzo prosto i wziął nań długofalowy kurs jak na odległą latarnię morską. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby być w europejskim obszarze gospodarczym, i jednocześnie zrobić wszystko, żeby nie być w strukturach politycznych UE. Czyli ideałem byłoby uzyskać status taki jak Norwegia.

Norwegia, oczywiście, mogła to wywalczyć, bo jest bodaj najlepiej zorganizowanym krajem Europy, ma duże zasoby ropy i gazu, które zagospodarowała bardzo mądrze. Nam do takich atutów daleko. Ale trzeba wiedzieć, o co się starać.

Rafał A. Ziemkiewicz

Źródło: Gazeta Polska

Za: niezalezna.pl (2012-10-28) | http://niezalezna.pl/34281-jak-z-ta-unia

Skip to content