Aktualizacja strony została wstrzymana

Ekumeniczne migawki – (Na bezdrożach ekumenizmu) – Maria Kominek OPs

Rozpoczął się Rok Wiary. Dobrze by było wykorzystać tę okazję i uświadomić sobie jaka jest nasza wiara, ta prawdziwa, katolicka wiara. Nie rozmyta, nie rozwodniona, a taka – prawdziwie rzymsko-katolicka. I dobrze by było, byśmy byli postrzegani przez „braci odłączonych” i innowierców jako rzymscy katolicy. Tak jak było kiedyś. Ale chyba te czasy (miejmy nadzieję, że tylko chwilowo) minęły. Teraz już nas tak nie widzą. Takie są niestety skutki ekumenizmu, który coraz bardziej zbliża się do koncepcji synkretyzmu.

Ekumeniczna migawka z pobytu w Bułgarii:

W czasie podróży po Bułgarii zwiedziliśmy jeden z prawosławnych górskich klasztorów. Gdy tam weszliśmy okazało się, że za chwilę rozpocznie się chrzest. Oczywiście zostaliśmy, by przyjrzeć się całemu rytuałowi. W tym miejscu należy podkreślić, że rytuał jest bardzo bogaty w treść i zasadniczo bardzo podobny do „trydenckiego”. Kapłan odmawia egzorcyzmy, odmawia z wiernymi Credo, podaje sól egzorcyzmowaną, wyjaśnia chrzestnym ich obowiązki, pyta o ich wiarę i żąda od nich wyrzeczenia się szatana. Chrzci przez zanurzenie. Po chrzcie dziecko jest przebierane w nowe białe ubranie (zastąpione obecnie w nowym katolickim rytuale białą chusteczką). Ta pierwsza część rytuału odbywa się przy chrzcielnicy, potem kapłan podchodzi z dzieckiem pod carskie wrota (za którymi jest prezbiterium), udziela sakramentu bierzmowania i klęcząc z dzieckiem przestawia go Bogu jako nowego członka kościoła.

W ciągu całego rytuału staliśmy dość blisko, a że ludzi było nie wielu, kapłan nas widział i wyraźnie zwrócił na nas uwagę. Nic dziwnego, bo gdy należało zrobić znak krzyża -zegnaliśmy się (po katolicku), gdy wspominał Trójcę Przenajświętszą – schylaliśmy głowy. W ogóle wiedzieliśmy jak się zachować (w różnicy od rodziców i chrzestnych, których musiał kilka razy pouczać).  Więc, gdy skończył rytuał i przedstawił już dziecko Bogu, zwrócił się do obecnych krótką przemową.

Najpierw wyjaśnił co to jest chrzest i to całkiem poprawnie. Nie mówił (tak jak słyszę regularnie u nas w czasie chrztu według nowego rytu), że wspólnota z radością przyjmuje dziecko, tylko że dziecko zostało wszczepione w Chrystusa. I wyjaśnił, patrząc na nas, że prawosławni, tak jak katolicy też chrzczą, że chrzest i katolicki i prawosławny jest ważny. No i dodał, że w różnicy od katolików to prawosławni udzielają bierzmowania od razu po chrzcie, a katolicy czekają z tym i udzielają go dopiero na łożu śmierci.

Reagując jak zwykle za szybko i żywiołowo musiałam jakoś jawnie mu pokazać, że coś jest nie tak, bo po skończonych obrzędach przyszedł do nas i zaczęliśmy rozmawiać. Od razu przeprosił, że mu się pomyliło i że wie, że to ostatnie namaszczenie jest na łożu śmierci, ale nie bardzo wie kiedy jest udzielane bierzmowanie. I tak, od słowa do słowa, zaczęliśmy rozmawiać na tematy teologiczne. Kapłan (młody) okazał się oczytany i stwierdził, że to co kiedyś było, teraz już jest zupełnie inaczej. I że różnice między prawosławiem i katolicyzmem już nie są brane pod uwagę przez katolików. (sic!). Powołał się na rozmowy z katolickimi kapłanami (n. b. pracującymi w Bułgarii kapucynami z Polski), którzy go zapewnili, że już nikt nie chce nawracać prawosławnych na katolicyzm. Czasy się zmieniły. Jedynie co chcą, by prawosławni byli jeszcze lepszymi prawosławnymi, niż obecnie są.

Istotnie – musiałam mu przyznać rację – czasy się bardzo zmieniły, bo bardzo dobrze pamiętam jak jakieś może z 20 lat temu byłam zaproszona na chrzest dziecka znajomych w Sofii i kapłan, który wtedy udzielał chrztu nakazał mi wyjść i mu się na oczy nie pojawiać. A było to tak: gdy doszło do odmówienia Credo odmawiałam głośno wraz z kapłanem i na słowa o Duchu Świętym powiedziałam „który od Ojca i Syna pochodzi”. Otóż prawosławie nie uznaje tej formuły i ma tylko „który od Ojca pochodzi”. Ów kapłan powiedział od razu, że nie życzy sobie katolików w czasie chrztu prawosławnego i że mam sobie pójść. Oczywiście musiałam wtedy wyjść.

Gdy opowiedziałam o tym temu młodemu kapłanowi i na wpół żartobliwie powiedziałam, że tym razem udało mi się być do końca, to on się roześmiał i powiedział (cytuję prawie dosłownie, choć z pamięci): teraz to już nie ma znaczenia. To wasz polski Papież wszystko zmienił. Teraz jest obojętnie czy mówicie tak czy siak. Nawet w tej deklaracji Dominus Iesus jest podane Credo po naszemu, a nie po waszemu. Nas tak uczyli na teologii. (Niestety ma rację w tym przypadku). Teraz, mówił dalej, jest ekumenizm. Niech Pani przeczyta sobie Ut unum sint – to wasz Papież napisał, nie ma teraz tak jak dawniej, nas uczyli, że wy teraz już nie jesteście tacy jak dawniej i że wasza wiara się zmieniła.

Ale jak jest wszystko jedno, zapytałam, czy on by nie zechciał odmówić Credo po naszemu – z Filioque.  

Nie, odpowiedział, to wam jest wszystko jedno, my zostajemy przy naszej świętej wierze.

No i tak skończyła się moja „ekumeniczna rozmowa”. Została mi po niej gorycz, bo nie miałam argumentów – to niestety wszystko prawda, w Dominus Iesus nie ma Filioque (każdy może to sobie sprawdzić na oficjalnej strony Opoki (http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/dominus_iesus.html) lub http://www.nonpossumus.pl/encykliki/KNW/dominus_iesus/wstep.php

Tylko proszę tekst Deklaracji sprawdzać właśnie na oficjalnych stronach, a nie w broszurce wydanej przez Wydawnictwo M (Warszawa 2000). W tej ostatniej znajduje się Credo w wersji katolickiej (z Filioque – „od Ojca i Syna pochodzi”), o czym swego czasu było bardzo głośno. Ponoć opuszczono Filioque, ponieważ jest „kontrowersyjne ekumenicznie”…

Maria Kominek OPs

22. 10. 2012

Za: MariaKominekOPs (22 Październik 2012) | http://mariakominekops.wordpress.com/2012/10/22/ekumeniczne-migawki/

Skip to content