Aktualizacja strony została wstrzymana

Przekręty na drogowych ekranach akustycznych

Niemal połowa ekranów znajdujących się przy polskich drogach powstała niepotrzebnie. Firmy produkujące ekrany zarobiły krocie, tymczasem straty państwa liczy się w setkach milionów złotych.

Ekran

Autor: Goodstuff82, Wikimedia Commons

Wyrastające jak grzyby po deszczu ekrany to efekt prawodawstwa wprowadzonego przez resort środowiska. Przyjęte przez polskie ministerstwo normy dotyczące hałasu należą do najwyższych w Europie. Stąd biorą się ekrany. Pytanie tylko, czemu chronią nie tylko miejscowości, ale także tzw. „szczere pole”? Nie brakuje ich w bezpośrednim sąsiedztwie lasów i ugorów.

Tylko na A2 budowa ekranów kosztowała 200 mln zł. Bez wątpienia przepisy okazały się żyłą złota dla firm budujących ekrany – w przeciwieństwie do np. wielu właścicieli zajazdów czy moteli, którzy odcięci od bycia na tzw. „widoku”, znaleźli się w trudnej sytuacji.

Jak czytamy na portalu dziennik.pl, nie wiadomo, dlaczego normy dotyczące terenów zabudowanych, stosuje się także poza nimi. Odcinków przekraczających 16,4 tys. pojazdów na dobę jest poza wielkimi miastami 235 – większość z nich przeznaczono do zaekranowania.

Tymczasem, jak szacuje GDDKiA, gdyby normy uległy zmianie, niepotrzebnych mogłoby się okazać nawet 40 proc. ekranów. I tak koszt ich budowy na wspomnianej A2 nie wynosiłby 200 mln, ale 120 mln zł.

Za: MyPiS.pl | http://mypis.pl/aktualnosci/3666-przekrety-na-ekranach | Przekręty na ekranach

Skip to content