Aktualizacja strony została wstrzymana

Gdańsk: Skandal podczas ekshumacji Anny Walentynowicz

Zaplanowana ekshumacja nie odbyła się w zaplanowanym terminie. Źandarmeria wojskowa wraz z policją nie wpuściła na teren cmentarza komunalnego w Gdańsku licznie zgromadzonych mieszkańców Trójmiasta – informuje portal Solidarni 2010.

Zaplanowana ekshumacja nie odbyła się w zaplanowanym terminie. Źandarmeria wojskowa wraz z policją nie wpuściła na teren cmentarza komunalnego w Gdańsku licznie zgromadzonych mieszkańców Trójmiasta. Nie wpuszczone zostały także posłanki PiS Anna Fotyga i Dorota Arciszewska Mielewczyk. Doszło do przepychanek. Jak informują świadkowie wydarzeń na skutek działań żandarmerii wojskowej do czynności ekshumacji nie zostały dopuszczone także przedstawicielki gdańskiego Sanepid-u co uniemożliwiło wykonanie ekshumacji. Według naszych informacji policja otrzymała polecenie ustalenia miejsca ich przebywania.

W poniedziałek 17.09 o godzinie ok. 2.30 pod bramą cmentarza komunalnego na Srebrzysku w Gdańsku zebrało się kilkadziesiąt osób by w sposób symboliczny uczcić Annę Walentynowicz. Wątpliwości co do identyfikacji osoby pochowanej spowodowały konieczność ekshumacji.

Licznie zgromadzeni mieszkańcy Trójmiasta nie zostali jednak wpuszczeni na teren cmentarza, zablokowani przez kordon policji i żandarmerii wojskowej. Nie zostali wpuszczeni dziennikarze.

Nie zostały wpuszczone także posłanki PiS Anna Fotyga i Dorota Arciszewska Mielewczyk. Doszło do przepychanek. Nic nie dało okazanie legitymacji sejmowych. Policja i żandarmeria najwyraźniej posiada włąsną interpretację wyonywania obowiązków publicznych przez posłów.

Podejmowane przez zgromadzonych próby wylegitymowania policjantów nie przyniosły skutku. Cmentarza „broniły” osoby w mundurach policyjnych jednak bez policyjnych odznak, bez identyfikatorów, nie chcące się pomimo ciążącego na nich w tym zakresie obowiązku, wylegitymować się.

Aby uszanować miejsce i okoliczności posłanki wycofały się zapowiadając jednak konieczność podjęcia działań zmierzających do ustalenia winnych tej skandalicznej sytuacji.

Na teren cmentarza wpuszczona została rodzina śp. Anny Walentynowicz oraz mec. Stefan Hambura. Przedłużające się oczekiwanie pod bramą przyniosło kolejne informacje.

Według świadków z 40 minutowym opóźnieniem pojawili się na miejscu przedstawiciele prokuratury. Jednak czynności ekshumacyjnych nie można było podjąć ponieważ na miejscu pochówku zabrakło przedstawicielek gdańskiego Sanepidu. Według informacji świadków wydarzenia osoby te nie zostały wpuszczone na teren cmentarza pomimo legitymowania się żandarmerii, rzekomo z powodu ich braku na oficjalnej liście osób mogących wejść.

Około godziny 4 do zgromadzonych wyszedł mec. Hambura informując o dotychczasowej niemożności wykonania ekshumacji. Do ok. godz. 5 nie było możliwe podjęcie ekshumacji. Nie znany jest termin jej podjęcia. Jak powiedział wnuk Anny Walentynowicz – nie ma słów aby skomentować to co się obecnie dzieje na cmentarzu w Gdańsku.

JW/Solidarni 2010

Za: Fronda.pl

Skandal z tomografem

Blamaż prokuratury wojskowej. Niesprawny tomograf uniemożliwił poekshumacyjne badanie ciała Anny Walentynowicz w Bydgoszczy

Prokuratura podejrzewa, że w Rosji mogło dojść do zamienienia ciał co najmniej dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej.
Za kilka dni będą znane wyniki badań genetycznych ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej: ekshumowanej wczoraj Anny Walentynowicz i dzisiaj – Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. – Na chwilę obecną interesuje nas, kto jest w tej trumnie, wszystkie dokumenty sporządzone przez Rosjan zaprzeczają temu, że właśnie Anna Walentynowicz – podkreśla Piotr Walentynowicz, wnuk legendarnej działaczki „Solidarności”. Prokuratura oficjalnie nie potwierdza tych niejasności, ale przyznaje, że „ekshumacja jest konieczna ze względu na niemożność wyjaśnienia w inny sposób wątpliwości, jakie się pojawiły”. – Nie rozumiem, dlaczego te dokumenty się ukrywa. Sam fakt, że przeprowadzono ekshumację, świadczy o tym, że były ogromne nieścisłości i żadne konsekwencje wobec osób tworzących tę dokumentację i asystujących przy tym nie są wyciągane – ubolewa Walentynowicz. Ekshumację ciała Anny Walentynowicz trwającą około dwóch godzin przeprowadzono wczoraj nad ranem na gdańskim cmentarzu Srebrzysko. Natomiast dzisiaj nad ranem zaplanowano wydobycie z grobu ciała Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceprezes Fundacji „Golgota Wschodu”, pochowanej na warszawskich Powązkach. Ciało Anny Walentynowicz zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie miały zostać przeprowadzone badania tomografem komputerowym. Jednak po kilku godzinach prokurator kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformował, że z powodu awarii sprzętu badania odbędą się w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie.
– Tomograf w Krakowie służy – podobnie jak ten w Bydgoszczy – tylko i wyłącznie do badania zwłok. Urządzenie w Krakowie było już wykorzystywane do badań szczątków osób, które wcześniej były ekshumowane, a ich rodziny nie miały żadnych zastrzeżeń do wyników tych badań i mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie – powiedział Maksjan. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona we Wrocławiu. Badanie wykonają specjaliści z Wrocławia, Gdańska i Bydgoszczy. – Czynności badawcze potrwają kilka dni, natomiast jeżeli chodzi o wyniki badań sądowo-medycznych, myślę, że w ciągu 3-4 miesięcy będą dostępne, najpierw dla rodzin – poinformował dziennikarzy kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Rodzina za jawnością

Do tych czynności prokuratura ma dopuścić rodzinę działaczki „Solidarności” oraz jej pełnomocnika mec. Stefana Hamburę. – W czynnościach ekshumacyjnych i poekshumacyjnych będziemy mogli brać udział. Jak to będzie w rzeczywistości, czas pokaże. Na pewno będziemy je komentować – zapowiada Piotr Walentynowicz.
Z kręgów rodzinnych wiemy, że badania DNA, kluczowe dla ustalenia tożsamości obu ciał, potrwają od 3 do 6 dni. Czy prokuratura pozwoli na ich ujawnienie? Zapytaliśmy o to mec. Hamburę. – Myślę, że rodzina tutaj nie ma nic do ukrycia, ja jestem za jawnością – stwierdził adwokat. Jednocześnie zwrócił się do śledczych o przeprowadzenie kompleksowych badań. – Apeluję do zespołu biegłych i prokuratury. My nadal żądamy rentgena. Myślę, że jeżeli nic nie ma do ukrycia, zróbmy to przejrzyście. Wnioski składałem i będę składał – podkreślił. Prokuratura odniosła się do odrzucenia wniosku Hambury o uczestnictwo w badaniach medycznych amerykańskiego specjalisty prof. Michaela Badena. – Takie pismo złożył pełnomocnik rodziny, ale w żaden sposób nie uzasadnił, co nowego mogłaby wnieść do sprawy jego obecność – ocenił Maksjan. – Mamy zespół biegłych z trzech ośrodków akademickich z zakresu medycyny sądowej: z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku oraz Collegium Medicum w Bydgoszczy. Mamy do nich pełne zaufanie, oni uczestniczyli w poprzednich ekshumacjach, przeprowadzając czynności sekcyjne i badawcze. Nie mamy żadnych podstaw do tego, aby wątpić w ich rzetelność i obiektywizm – zaznaczył prokurator.
Ekshumacja Walentynowicz trwała od godz. 5.40 do godz. 7.30. Brali w niej udział: prokurator z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, specjaliści Źandarmerii Wojskowej, biegły medycyny sądowej oraz przedstawiciele powiatowego inspektora sanitarnego. – Wszystko było protokołowane i nagrywane przez prokuraturę wojskową – powiedział Walentynowicz.

Najpierw rentgen

Jak ustalił „Nasz Dziennik”, po otwarciu trumny zostało wykonane zdjęcie RTG, o którego przeprowadzenie wnioskował pełnomocnik rodziny. Czynności te zostały opisane i zaprotokołowane. Drugi etap to otwarcie foliowego worka, w którym spoczywa ciało.
Mecenas Stefan Hambura uzasadniał, że mobilne urządzenia rentgenowskie są skonstruowane specjalnie do przeprowadzenia diagnostyki obrazowej we wszystkich niemal warunkach, począwszy od sterylnej sali operacyjnej, poprzez warunki polowe, skończywszy na badaniach sekcyjnych. – Ogólnie dostępne są okrycia z folii zapobiegające kontaktowi urządzenia z ewentualnymi wszelkiego rodzaju zanieczyszczeniami chorobotwórczymi mogącymi być zagrożeniem dla personelu lub innych pacjentów w przypadku przeniesienia urządzenia z jednego pomieszczenia, w którym były wykonywane badania, do drugiego pomieszczenia. Okrycie z folii zostaje zutylizowane, aparatura rentgenowska nie jest tym sposobem narażona na zanieczyszczenie i przenoszenie czynników chorobotwórczych z miejsca na miejsce – argumentuje mec. Hambura.

Poszukiwania sanepidu

Czynności te rozpoczęły się z 2,5-godzinnym opóźnieniem wynikłym z braku przedstawicieli sanepidu. Prokuratura informuje, że „inspektorzy się troszkę spóźnili”, i podkreśla, że będzie to wyjaśniała. – Prokuratura będzie wyjaśniać, dlaczego do tego typu sytuacji doszło – zapowiedział Maksjan. Jednak jak się okazuje, panie inspektorki nie zostały wpuszczone przez żandarmerię i policję na teren cmentarza, gdyż nie było ich na liście.
– Wiem, że tych pań nie było na liście, jest to dla mnie – jeśli chodzi o logistyczne zabezpieczenie – klęska – ocenia Hambura. – Otrzymaliśmy pismo od powiatowego inspektora sanitarnego, w którym poinformował nas, że skieruje na miejsce czynności dwie osoby, niestety nie wskazał ich z imienia i nazwiska – informuje Maksjan. Jak dodaje, „z niewiadomych przyczyn nie zostały one wpuszczone”. Nie chciał jednak po prostu przyznać, że nie było ich na liście. Pytany, kto sporządza taki wykaz, powiedział, że należy to do prokuratury i żandarmerii. – Całość czynności związanych z ekshumacją przygotowuje prokuratura wraz z Źandarmerią Wojskową – oświadczył prokurator NPW. Nie jest prawdą, że wejście inspektorek mogło zostać zablokowane przez osoby manifestujące przed bramą cmentarza, które chciały także asystować w ekshumacji. Jednak jej uczestnicy pamiętali, że pracownice sanepidu próbowały wejść na teren cmentarza i zwyczajnie nie zostały wpuszczone. Najwyraźniej tym zaskoczone oddaliły się stamtąd. Poza tym przynajmniej jedna z nich była na miejscu dużo wcześniej przed planowaną godziną ekshumacji.
– Jak tu przyjechałem, około godz. 2.20, to widziałem jedną z pań z sanepidu. Były tutaj, tylko ich nie wpuszczono, z racji tego, że nie było ich na liście – relacjonuje Walentynowicz. – Jak najbardziej przyszły, próbuje się chyba teraz, nie wiedzieć czemu, na te biedne kobiety zwalić całą odpowiedzialność, a one tu długo czekały – dodaje. Ostatecznie udało się skontaktować z inspektorkami i po 2,5 godz. ekshumacja mogła się rozpocząć. – Mieliśmy bardzo duże opóźnienie, 2,5 godz. to jest sporo jak na polską administrację – ocenił mec. Hambura. – Jesteśmy w mateczniku premiera Tuska, to powinno być wymowne dla wszystkich obywateli, że w ten sposób nie traktuje się takiej zasłużonej postaci historycznej jak śp. Anna Walentynowicz – ocenia Hambura.

Czuwanie przed bramą

Przed bramą cmentarną o godz. 3.00 w nocy zebrało się kilkadziesiąt osób, m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, posłanki PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Anna Fotyga oraz autor biografii o Annie Walentynowicz, prof. Sławomir Cenckiewicz. Manifestanci trzymali zdjęcia ofiar tragedii smoleńskiej i transparenty „Źądamy prawdy o Smoleńsku”. Posłanki chciały wejść na cmentarz, ale nie pozwoliła im policja.
– Parlamentarzysta powinien mieć prawo, będąc przedstawicielem narodu, żeby uczestniczyć w tak ważnej czynności – argumentowała Arciszewska-Mielewczyk. – Chcemy obserwować czynności podejmowane przez władze – dodała Fotyga. – Trudno nie mieć wątpliwości. Zostały przekroczone wszelkie bariery, po których nawet cień zaufania nie zostaje – stwierdził Andrzej Gwiazda. Poseł Fotyga zaznacza, że minister Ewa Kopacz zapewniała o obecności polskich specjalistów przy rosyjskich sekcjach, co się nie potwierdziło. – Poza tym dokumenty się nie zgadzają, to jest po prostu szokująca informacja, że mogliśmy chodzić na grób kogoś innego. Skoro została zarządzona kolejna ekshumacja na Powązkach, to znaczy, że prokuratura ma podstawy do podejrzeń. Nie rozumiem, dlaczego nie mogły być w Polsce otwierane trumny – zastanawiała się Anna Fotyga. Była szefowa MSZ zbulwersowana mówiła do funkcjonariuszy, że przedstawiciele władz kłamali społeczeństwu, a teraz zabrania się posłom RP asystować przy ekshumacji. – My nie chcemy uczestniczyć przy czynnościach ekshumacyjnych, rozumiemy, że to wymaga spokoju, ale chcemy być bliżej jako honorowa asysta, jako gwardia honorowa towarzysząca ekshumacji – podkreślała. Po sprzeciwie funkcjonariuszy posłanki wycofały się. – Nie będziemy zakłócać tego, ale uważamy, że postępowanie organów władzy było skandaliczne – podkreśliła Fotyga. – Nie mam pojęcia, po co ta cała tajemnica, zaangażowanie ogromnych ilości wojska, policji, przecież to są ogromne koszty, za te pieniądze to można trzech panów Michaelów Badenów powołać – stwierdza Walentynowicz. – Rodzina życzy sobie, żeby była duża przejrzystość w tym postępowaniu, i tak też podchodziła Anna Walentynowicz do wszystkich spraw, walczyła o prawdę. Również rodzina walczy o prawdę – konkluduje Stefan Hambura.

Zenon Baranowski Gdańsk Współpraca Anna Ambroziak

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 18 września 2012, Nr 218 (4453)

 

 

I znowu państwo zdało egzamin, czyli ekshumacja

I znowu państwo zdało egzamin. Co prawda w konkurencji „komedia slapstickowa”, ale zawsze.

Oto czytam, jakim pasmem omyłek, niezręczności, okazała się podwójna ekshumacja dwóch ofiar katastrofy, lub zamachu smoleńskiego. No i wreszcie, niczym wisienka na torcie, zepsuty tomograf i wożenie zwłok pani Anny Walentynowicz, czy może Pani X, nie wiadomo, po Polsce. Właśnie, nie wiadomo, kogo tak wożą po kraju w poszukiwaniu tomografu, który działa, dzięki Pani „Na metr wgłąb” i jej bezczelnym kłamstwom uwiarygodniającym rosyjskie kłamstwa i fikcyjne, podmienione dokumenty sekcyjne. Dlatego właśnie ta ekshumacja i dramat dwóch rodzin. Nie tyle zresztą dwóch, co wszystkich „smoleńskich”, bo teraz, to już nikt nie może być pewien, kogo pochowano w rodzinnych grobach.

Od razy pojawiły się koncepcje, że ten tomograf, to specjalnie „zepsuty”, by można było spokojnie zawieźć zwłoki do laboratorium we Wrocławiu, tego samego i u tej samej Pani Doktor, w którym ustalono, że jednak Stanisław Pyjas sam się zabił. Wiadomo, nie zmienia się zwycięskiego składu. Ale muszę też, z uczciwości, powiedzieć, ze kilka dni temu miałem podobna przygodę z tomografem, czekam, napojony kontrastem, czekam, słyszę biegania, dzwonienia do serwisu, czekam, wreszcie gość, co był przede mną wychodzi, wściekły, pielęgniarka przeprasza, ale tomograf się zepsuł. Zanim naprawili, kontrast przestał działać i facet wypadł z kolejki, następna okazja chyba za dwa tygodnie. No, naprawiają, dzwonią po serwisach, biegają, wreszcie wołają mnie na badanie, „zobaczymy”, wstrzykują kontrast, wziuuch, wziuuch, wziuuch, wiruje maszyna, ale po paru minutach przerywają, no, niestety, nie zapisuje. Na korytarzu już prawie zamieszki, pielęgniarka przeprasza, mówi, że nie ich wina, pracują poza godzinami, by to jakoś utrzymać w ruchu, ale… No, miałem dosyć kolejnego sukcesu i zdanego egzaminu państwa, poszedłem sobie, zrobiłem prywatnie, ponad sześć stów z kontrastem, ale przynajmniej mam. A, właśnie, w Gdańsku koło Galerii Bałtyckiej jest taki tomograf, co działa, pozwolę sobie podpowiedzieć ekipie ekshumacyjnej, gdyby już naprawdę nie wiedzieli, gdzie z tymi zwłokami jechać.

Od początku było dla mnie czymś niepojętym, że rzekomo na rozkaz Rosji, a teraz, to właściwie nie wiadomo, na czyj, zabroniono otwierać trumny do identyfikacji. Chowałem Tatę, Mamę, zawsze MUSIAŁEM zidentyfikować zwłoki i podpisać, inaczej nie byłoby pogrzebu. A tu niezlja. Rosjanie nie kazali. Zresztą, jak mówiłem, nie wiadomo dzisiaj, jak to było, bo słyszę, że to wcale nie Rosjanie. Dziwię się, że nikomu nie przyszło do głowy odsunąć spokojnie, lecz stanowczo funkcjonariuszy i otworzyć trumnę choćby i łomem. Niech, kurna strzelają, albo wzywają ABW. No i co by Rosja zrobiła? To, jakby nie patrzeć wciąż jeszcze inne państwo, chyba, że czegoś nie wiemy.

Komuny i Układu Warszawskiego już nie ma od dziesięcioleci, a rabia natura, odruch psa Pawłowa pozostał. Moskwa nie kazała, to nie ruszamy. Za Stalina wysyłali całe strony Wielikoj Encyklopedii CCCP prenumeratorom, by sobie wyrwali i zniszczyli starą i wkleili nową z nowym biogramem jakiegoś świeżo aresztowanego wroga, że niby już nie bohater, ale szpieg imperializmu i co powiecie? Wszyscy karnie wklejali, nie musiało NKWD chodzić po domach i sprawdzać. Wystarczała świadomość, że mogą jednak przyjść i przekartkować. I teraz też chyba ten mechanizm zadziałał, jak u starego konia wojskowego na emeryturze na dźwięk trąbki wojskowej za rogiem, skacze chabeta na równe nogi, gotowa do parady. Może taki wojskowy prokurator wyjść z Układu Warszawskiego, ale Układ Warszawski z niego- nigdy. Do śmierci.
Zapewne po to, by uśpić podejrzenia i jak najszybciej zakopać trumny były te słynne już kłamstwa Ewy Kopacz, o udziale polskich patologów w sekcjach, czy o przekopaniu ziemi smoleńskiej na metr wgłąb. Nie chcę tu straszyć, ale każde niezależne śledztwo, jakie będzie musiało być przeprowadzone ( bo tej slapstickowej komedii, jaka oglądamy, ja niestety w żaden sposób nie mogę nazwać śledztwem, nawet dla gorzkiego żartu) po wyborach, będzie musiało zapytać Panią Kopacz o motywy tego kłamstwa, a przy okazji o to, kto sfałszował jej słowa w stenogramie sejmowym, za co jest kryminał z osobnego paragrafu. Pamiętamy, jak jeszcze takie rzeczy szokowały, całe śledztwo w sprawie jednego słowa „lub czasopismo” było, rząd się wywrócił. A teraz cały stenogram sfałszowany i nic. Szczęście, że się w Polsce wyroki nie sumują, bo zahaczylibyśmy o następne stulecie.

Szlag mnie trafia, jak czytam o „hienach” i „naruszaniu spokoju ofiar”. Jak jakiejś takiej kanalii, jednej z drugim, zamiast matki pochowają zwłoki sąsiadki z kostnicy, byle się sztuka zgadzała, to sobie może siedzieć cicho, jak jakiś ruski rab bez honoru i godności, jak pies, któremu wszystko jedno, kogo i gdzie zakopią. Prawem i obowiązkiem rodzin jest zbadanie, kogo pochowali i komu kładą kwiaty na grobie. I […] komu do tego. Powtarzam, nie podoba się, to poczekajcie, jak wam ktoś umrze, odbierzecie sobie zwłoki na wagę, sztuka za sztukę i zakopiecie. Taka i wasza rabia, psia mentalność i taki honor. A w Polsce są inne tradycje i warto, byście je uszanowali.

Seawolf

http://naszeblogi.pl/blog/69
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf
http://freepl.info/authors/seawolf
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/

Za: niepoprawni.pl (17 września, 2012)

Skip to content