Aktualizacja strony została wstrzymana

Kto przeprosi za Roosevelta – prof. Wojciech Materski

W poniedziałek Amerykanie odtajnią dokumenty dotyczące – jak wynika z zapowiedzi – szeroko traktowanej kwestii zbrodni katyńskiej. Nie spodziewam się rewelacji.

W aspekcie odnoszącym się do polityki Stanów Zjednoczonych w schyłkowym okresie II wojny światowej zapewne potwierdzi się to, co już i tak wiemy: dobre rozeznanie prezydenta Franklina Delano Roosevelta co do rzeczywistych sprawców zbrodni, a zarazem dążenie do całkowitego wyciszenia tej kwestii. Według prognoz ekspertów z Departamentu Obrony, wojna z Japonią mogła przeciągnąć się nawet do lat 50. i kosztować Stany Zjednoczone ponad milion ofiar. W tym kontekście kwestią kluczową było wejście do niej Związku Sowieckiego, przejęcie części wysiłku wojennego na frontach dalekowschodnich przez Armię Czerwoną. Podnoszenie sprawy katyńskiej, wskazywanie na ZSRS jako jej sprawcę mogło to zaangażowanie Sowietów przeciw Japonii utrudnić, a nawet uniemożliwić. Dlatego zarówno po linii dyplomatycznej, jak i wywiadu wojskowego wydane zostało rozporządzenie o bezwzględnym ucinaniu w zarodku wszelkich prób podniesienia kwestii odpowiedzialności ZSRS za zbrodnię katyńską. Pułkownikowi armii Stanów Zjednoczonych Johnowi van Vlietowi, który znalazł się w Lesie Katyńskim w gronie grupy jeńców anglosaskich, po powrocie do kraju zakazano dzielić się swoimi spostrzeżeniami, jednoznacznie wskazującymi na prawdziwych sprawców masakry. Z kolei pułkownik Henry Szymański, oficer łącznikowy armii amerykańskiej przy 2. Korpusie Polskim we Włoszech, otrzymał naganę za przekazywanie informacji o mordzie katyńskim. Na osobiste polecenie prezydenta Roosevelta specjalny przedstawiciel Stanów Zjednoczonych na Bałkanach Julius Earl Schaefer musiał zrezygnować z publikacji zebranych przez siebie istotnych materiałów dotyczących dokonanego w Lesie Katyńskim ludobójstwa. Liczyło się nade wszystko szybkie zwycięstwo w wojnie, oszczędzenie krwi amerykańskich żołnierzy; moralne koszty takiej postawy zdawały się bez znaczenia. Czy i na ile udostępniana po dziesięcioleciach dokumentacja uściśli i uszczegółowi te ustalenia? Z pewnością co najmniej je potwierdzi. Wiemy, iż w trakcie procesu przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, na polecenie Waszyngtonu przedstawiciel Stanów Zjednoczonych w Trybunale spowodował, że wątek katyński został po cichu wycofany. Zgłosił go do porządku obrad jako „ludobójstwo niemieckie” Związek Sowiecki, ale na etapie wstępnych przesłuchań wykazano wadliwość (kłamliwość) wniosku. Byłoby interesujące, jak tym razem administracja prezydenta Harry´ego Trumana sama przed sobą uzasadniała takie postępowanie.

Stany Zjednoczone odstąpiły od taktyki przemilczania zbrodni katyńskiej w 1951 r. (Wielka Brytania w 2003!). Wówczas to Izba Reprezentantów Kongresu powołała specjalną komisję „w celu przeprowadzenia pełnych i całkowitych badań zbrodni katyńskiej”, zwaną od nazwiska jej przewodniczącego komisją Raya Maddena. Istnieje domniemanie, że miało to związek z pogłoskami, iż jeńcy amerykańscy są w Korei rozstrzeliwani, a nawet że Koreańczycy korzystają przy tym z jakiegoś filmu instruktażowego nakręconego przez NKWD w 1940 r. w Lesie Katyńskim. Zapewne uzyskamy wreszcie możliwość zweryfikowania tej hipotezy.

Pozostaje jeszcze inny aspekt problemu. Czy i kiedy administracja amerykańska choćby li tylko rozpatrywała kwestię przeproszenia Narodu Polskiego, ewentualnie rządu RP na wychodźstwie w Londynie, za postawę zajętą przez Roosevelta w kwestii zbrodni katyńskiej. Czy któryś z prezydentów, np. kierujący się nie tylko interesem politycznym, ale i zasadami moralnymi Ronald Reagan, widział taki problem?

Prof. Wojciech Materski

Autor jest historykiem, członkiem Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. Specjalizuje się w historii stosunków polsko-sowieckich.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 8-9 września 2012, Nr 210 (4445) | http://www.naszdziennik.pl/wp/9384,kto-przeprosi-za-roosevelta.html

Skip to content