Aktualizacja strony została wstrzymana

Tarcza Potiomkinowska – Romuald Szeremietiew

„Zbudujcie sobie tę tarczę we Francji albo we Włoszech, wybudujcie ją sobie, gdzie tylko chcecie, ale nie umieszczajcie jej w Polsce ani w Czechach”  – Władimir Putin

Oficjalne stanowisko Rosji jest takie, że zbudowanie „tarczy antyrakietowej” przez USA zagrozi bezpieczeństwu Rosji. Wojskowi rosyjscy podnoszą, że antyrakiety można uzbroić w głowice jądrowe i przekształcić je z defensywnego w środek ofensywny. Teoretycznie jest to możliwe. Jednak słowa Putina wskazują, że Rosjanom nie tyle o „tarczę” chodzi, ale o to, gdzie ona ma być rozmieszczona. We Francji lub Włoszech, a proszę bardzo, powiada prezydent Rosji, w Polsce i Czechach  – niet! Tymczasem zasięg balistycznych pocisków rakietowych, jakie miały być instalowane na terenie Polskie sprawia, że z Francji lub Włoch mogą one stanowić potencjalnie większe zagrożenie dla Rosji, niż umieszczone w polskim Redzikowie. O co więc tak naprawdę chodzi Rosjanom?

Projekt militarny amerykańskiego systemu obrony antybalistycznej powstał w USA w następstwie wystąpienia Stanów Zjednoczonych w końcu 2001 r. z traktatu ABM zawartego z ZSRR w 1972 r. Traktat ten ograniczał możliwość obrony przed atakiem pocisków balistycznych i tym samym pełnił funkcję odstraszającą obie strony przed użyciem broni jądrowej. Sytuacja ta uległa zmianie po upadku ZSRR i pojawieniu się tzw. państw zbójeckich, które podjęły udane prace nad stworzeniem własnych możliwości przenoszenia głowic jądrowych za pomocą rakiet balistycznych. W grudniu 2002 r. prezydent George W. Bush nakazał resortowi obrony USA opracowanie planu obrony przed tak określanym zagrożeniem. W dwa lata później zakończono podstawowe prace nad projektem. System miał dawać możliwość wykrywania, przechwytywania i niszczenia rakiet balistycznych skierowanych w cele na terenie USA, a więc miał zapewnić bezpieczeństwo terytorium państwowego Stanów Zjednoczonych, ale także objąć swym zasięgiem 50 państw sojuszniczych Ameryki, w tym Polskę.

W programie uczestniczą wojska terytorialne USA (Logo National Guard Missile Defense)

System Missile Defense będzie zdolny do obrony przed zmasowanym atakiem rakiet balistycznych z użyciem wielkiej liczby głowic z dowolnego miejsca na Ziemi i w każdej fazie ich lotu. Będzie zapewniał obronę także ze strony Rosji i w tym m.in. należy doszukiwać się powodów wrogości Rosji wobec „tarczy”.

W okresie II wojny światowej premier Winston Churchill, prezydent Delano Roosevelt i dyktator Iosif Stalin na konferencjach w Teheranie (1943), Jałcie (luty 1945) i Poczdamie (sierpień 1945) zdecydowali o powojennym ładzie międzynarodowym. Te ustalenia miały fatalny wpływ na losy Polski, która została zdradzona przez aliantów zachodnich i oddana pod panowanie Sowietów. Dopiero po upływie czterdziestu kilku lat głębokie zmiany na światowej arenie sprawiły, że Polska ponownie stała się podmiotem w relacjach międzynarodowych. Stało się to za przyczyną zrywu narodowego Polaków („Solidarność”), bankructwa komunizmu i załamania się potęgi Związku Sowieckiego, ale przede wszystkim w wyniku zwycięstwa USA w konflikcie „zimnowojennym” z ZSRR. Istotnym elementem tego zwycięstwa był wdrażany przez prezydenta USA Ronalda Reagana projekt systemu militarnego Strategic Defense Initiative (SDI), określany w publicystyce nazwą „Wojny Gwiezdne”, protoplasty obecnej „tarczy”. W następstwie Amerykanie mieli pozbawić Sowiety możliwości uderzenia nuklearnego na Zachód i odzyskać swobodę w popieraniu wolnościowych dążeń narodów zniewolonych przez komunizm. W trwającym od dziesięcioleci wyścigu zbrojeń („zimna wojna”) Moskwa nie miała możliwości, aby technologicznie i finansowo sprostać wyzwaniu SDI. To przyspieszyło przegraną Sowietów. W następstwie rozpadu bloku sowieckiego ukształtował się nowy ład międzynarodowy, określany jako „jednobiegunowy”, z dominującą pozycją USA, gdy przedtem obwiązywał po-jałtański ład „dwubiegunowy” (USA – ZSRR).

Minęło ponad dwadzieścia lat funkcjonowania obecnego ładu międzynarodowego. Uwidoczniają się symptomy jego zmiany, przekształcenia. Z jednej strony mamy słabnącą pozycję USA w świecie i zawodzącą Amerykanów Europę, która znalazła się w stanie głębokiego kryzysu grożącego rozpadem Unii Europejskiej. Z drugiej są na świecie ośrodki siły z aspiracjami do zajęcia pozycji super mocarstwowej po zdegradowaniu USA. Jednym z takich ambitnych ośrodków jest Federacja Rosyjska. Kierownictwo tego państwa nawiązuje wprost do imperialnej przeszłości Rosji, wspomina z nostalgią Związek Sowieckie i nie ukrywa, że chce odbudować dawną strefę wpływów Rosji na terenie europejskim. Jeżeli więc od tej strony spojrzymy na obawy rosyjskie związane z „tarczą”, to wydaje się oczywiste, że pojawienie się amerykańskich instalacji militarnych na terenie Polski i Czech utrudniłoby, jeśli wręcz nie uniemożliwiło ekspansję Rosji na zachód. Donald Tusk w czasie wizyty w Waszyngtonie powiedział, że Polska oczekuje by to nie Polska, ale Stany Zjednoczone przekonały o słuszności budowy tarczy antyrakietowej Rosję. Wydaje się, że byłoby łatwiej przekonać wilka, aby został jaroszem.

„Kura nie ptica, Polsza nie zagranica.” Były czas „bardzo dobrych” relacji z Rosją

Projekt „tarczy” ma moim zdaniem szersze znaczenie. W oczach prezydenta Busha i jego współpracowników „tarcza” miała być także gwarancją utrzymania obecnego ładu międzynarodowego z dominującą pozycją USA. Dlatego realizacja tego projektu pozostaje w zasadniczej sprzeczności z celami strategicznymi Kremla.

Inaczej niż Bush Obama chciał zresetować stosunki z Rosją.

Zdaję sobie sprawę, że w obecnym stanie Polska jest narażona na różne niedogodności, a nasze relacje z USA dalekie są od tego, co chcielibyśmy uzyskać. Irytuje amerykańska zdolność wymuszania na Polsce zaangażowania w ekspedycje USA przy jednoczesnym skąpstwie Waszyngtonu przy wspieraniu potencjału obronnego RP. Pretensje i różne zarzuty można by mnożyć. Powstaje jednak pytanie, czy ewentualna zmiana ładu międzynarodowego na wielobiegunowy „koncert mocarstw” i wycofanie się Amerykanów z Europy, a wraz z tym zanik funkcji obronnych NATO pozwoli Polsce na zachowanie państwowości? Zmiana ładu wersalskiego w 1939 r. skończyła się dla Polski fatalnie. Były prezydent Czech Václav Havel nazywał obecność sił militarnych Stanów Zjednoczonych gwarancją bezpieczeństwa na kontynencie, gdyż „największym zagrożeniem dla Europy jest sama Europa” skoro w przeszłości Europejczycy wywoływali konflikty, które następnie Amerykanie musieli rozwiązywać. Polityk czeski wyciągał wnioski z przeszłości – po zakończeniu I wojny światowej żołnierze amerykańscy wrócili do kraju, po zakończeniu II wojny zostali i są na terenie Niemiec do dziś.

Premier Donald Tusk w czasie rokowań na temat „tarczy” wypowiedział dziwne zdanie: „Mamy poczucie, że Amerykanie zrozumieli, że linię Odry trzeba przekroczyć, a Polska nie leży już w strefie pasa, który nie jest bezpośrednio broniony.” Skoro prezydent Barak Obama zawiesił realizację programu obrony antybalistycznej czy to oznacza, że polska armia nie może liczyć na wsparcie sojusznicze i nie obroni terytorium państwa bo obrona NATO sięga tylko do Odry?

Bronisław Komorowski przypomniał sobie, że jako zwierzchnik sił zbrojnych nie powinien ograniczać się do nadawania awansów generalskich zausznikom (nie tak dawno fajtłapa dowodzący Biurem Ochrony Rządu został obdarowany stopniem generała dywizji – nic nie wiadomo, żeby w BOR były jakieś dywizje, ale dywizjonera tam mają). W każdym razie urzędnicy prezydenta zajrzeli do kalendarza i spostrzegli, że pryncypał już dwa lata zasiada pod żyrandolem. Obudzili go, a ten niespodziewanie wybity ze snu wystrzelił z dwururki –  zbuduję polską tarczę antyrakietową!

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wreszcie przaśny Bronek zrobił coś sensownego – obrona przeciwlotnicza znajduje się w zapaści i nie jest w stanie niczego ochronić. Zainstalowaliśmy radary systemu szkieletowego (backbone), wchodzące w skład natowskiego Integrated Air Defence System (NATINADS), nowoczesne radary N-12M dostarczone przez Przemysłowy Instytut Telekomunikacji (PIT) oraz stacje radiolokacyjne Selex RAT-31DL. Systemy te mają możliwość wykrywania i śledzenia balistycznych pocisków rakietowych wchodząc w skład systemu antyrakietowego NATO w Europie. Jednak nie mamy do nich odpowiedniego sprzętu dla wojsk rakietowych. Tu sytuacja jest dramatyczna. Trzeba wkrótce wycofać praktycznie wszystkie zestawy rakiet przeciwlotniczych małego zasięgu Newa-S.C (na uzbrojeniu od 1970 r.) i jedyny zestaw dalekosiężny S-200 Wega, (na uzbrojeniu od 1986 r.); Rosjanie używają dziś rakiet S-400. Nie widać rakiet, które miałyby zastąpić wycofywane, zwłaszcza, że koszt takiego zakupu ocenia się 10 mld dolarów. Naprawiać opl. trzeba!

Pomysł zgłoszony przez Komorowskiego wspiera z całej siły szef BBN gen. Koziej, co nie dziwi, bowiem on zawsze był zwolennikiem budowy „tarczy”. W otoczeniu Komorowskiego jest też znany przeciwnik amerykańskiego projektu, doradca prezydencki prof. Kuźniar, który zamilkł. I w tym miejscu pochwały dla pomysłu Komorowskiego można zakończyć. Taki wniosek nasuwa się po przeczytaniu wypowiedzi Kozieja na temat „polskiej tarczy”.

Minister Koziej twierdzi, że w głównych kierunkach rozwoju sił zbrojnych znajduje się uzgodnione z premierem Tuskiem zadanie rozwoju obrony przeciwrakietowej. „Pan prezydent będzie chciał pilnować, aby ten priorytet był w nadchodzących latach realizowany” – deklaruje Koziej. Tymczasem w tzw. priorytetach modernizacji technicznej MON na 2012 r. poza czteroma słowami w jednym bardzo ogólnym zdaniu nie ma żądanych konkretów: „Objęcie priorytetem modernizacji systemów informacyjnych, obronę powietrzną (w tym przeciwrakietową), wysoką mobilność, a ponadto samowystarczalność logistyczną, możliwość oddziaływania we wszystkich wymiarach (lądowym, powietrznym, morskim, elektronicznym i cyberprzestrzeni), zapewnienie interoperacyjności w wymiarze narodowym i sojuszniczym.”

Koziej zapewnia, że polska obrona przeciwlotnicza będzie elementem systemu europejskiego obrony antyrakietowej kompatybilna z systemem amerykańskim. Nic bliżej nie wiadomo na temat europejskiego systemu antyrakietowego więc zapewnienie, że polska obrona będzie częścią europejskiej jest deklaracją, łagodnie mówiąc, na wyrost. Istnieją natomiast na terenie Europy różne amerykańskie instalacje, głównie radarowe, które będą wchodziły w przyszły system obrony antybalistycznej. Holandia nie czekając nie efekty w tworzeniu europejskiej obrony antyrakietowej już teraz zintegrowała własny system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (lądowy i morski) z USA, łącząc stanowiska dowodzenia w Hadze i Kolorado. Nic nie wskazuje, aby coś podobnego zrobiono, lub zamierzano zrobić w Polsce.

Jednak największym brakiem zgłoszonego pomysłu jest problem finansowania. Koziej twierdzi, że tarczę można zbudować biorąc pieniądze z budżetu MON. Jest to więcej niż wątpliwe. Rakiety plot. nie są przecież jedynym pilnym wydatkiem obronnym, przypomnijmy: okręty dla MW, samoloty szkolne i chociażby ostatni ogłoszony przez MON zamiar zakupu 1000 czołgów. Przed kilku laty Grupa Kapitałowa Bumar proponowała zbudowanie „polskiej tarczy” obrony przestrzeni powietrznej RP. Ówczesny szef Bumaru Nowak oceniał optymistycznie, że wystarczy na to 15 mld zł, ok. 5 mld dolarów, czyli więcej niż na zakup samolotów wielozadaniowych! 

W ramach rozwoju japońskiej tarczy antyrakietowej będą zainstalowane pociski antybalistyczne Standard Missile 3  (na czterech okrętach) i systemy rakiet Patriot PAC-3, w ośmiu bazach na lądzie. Koszt programu 7 – 9 mld dolarów.

Zestaw Patriot PAC-3 w Tokio. Zdjęcie: MO Japonii

Koziej nie wie ile trzeba będzie wydać na „polską tarczę”: „W tej chwili szacowane są koszty takiego programu.” Informuje nas, że Komorowski planuje, by finansować go z przyrostu budżetu obronnego, który będzie wynikał z wzrostu PKB bowiem budżet MON jest skorelowany ze wzrostem gospodarczym i wynosi 1.95 proc. PKB – jeśli PKB rośnie, zwiększa się też suma, którą do dyspozycji ma MON. „Uważamy, że ten przyrost powinien być brany na to najważniejsze zadanie (…). W ciągu dekady z tego przyrostu MON powinien być finansowany ten program” – przekonuje Koziej. Nikt oczywiście nie wie ile będzie tych „dodatkowych” pieniędzy i wypada zapytać z czego zamierza Komorowski sfinansować „tarczę” jeśli wzrostu PKB nie będzie. Charakterystyczne zresztą, że na temat wypowiedzi o „tarczy” milczą premier, minister finansów i minister obrony. Amerykanista prof. Lewicki nazywa pomysł Komorowskiego „szalonym” i dodaje – „W tym  wypadku mamy już zupełną kompromitację urzędu prezydenta. Nie wolno publicznie wychodzić z inicjatywami, które nie mają najmniejszej szansy na realizację.”

Faworyt Katarzyny II Gieorgij Potiomkin w 1787 r. zorganizował dla carycy i jej dworu przejażdżkę po Dnieprze w celu pokazania jak wielki sukces odniósł podczas kolonizacji prowincji. W tym celu aby wywrzeć wrażenie zmontował kilka przenośnych „wiosek” rozmieszczonych wzdłuż brzegu rzeki. Gdy statek Katarzyny pojawiała się w polu widzenia, przebrani za wieśniaków ludzie Potiomkina wznosili radosne okrzyki na cześć carycy. Po zapoznaniu się z pomysłem Komorowskiego można sądzić, że planuje się zbudowanie, wzorem kniazia Potiomkina, jakąś tarczę potiomkinowską.

W dniu 14 sierpnia 2008 r. negocjator polski Andrzej Kremer podpisał z amerykańskim negocjatorem Johnem Roodem porozumienie o budowie i stacjonowaniu w Polsce bazy antyrakietowej. Minister Kremer zginął 10 kwietnia 2010 na pokładzie samolotu w Smoleńsku.

Romuald Szeremietiew

Za: Semper Fidelis - Romuald Szeremietiew blog - Nowy Ekran (11.08.2012) | http://szeremietiew.nowyekran.pl/post/70925,tarcza-potiomkinowska

Skip to content