Po dziewięciu latach sądowych batalii ostatecznie sąd w Wiedniu zakazał ojcu Polakowi spotykać się z córkami. – Przez cały ten czas widziałem dziewczyny łącznie przez 15 godz. – skarży się „Codziennej” Wojciech Pomorski.
Jak wyjaśnia Pomorski, ojciec Iwony Polonii i Justyny Marii, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech, dziewczynki 9 sierpnia 2003 r. zostały wywiezione przez matkę Niemkę z rodzinnego domu w Hamburgu. W roku 2004, bez wiedzy ojca, mającego takie same prawa do opieki nad córkami jak ich matka, dziewczynki zostały wywiezione do Austrii. Iwona Polonia i Justyna Maria miały wówczas 3 i 6 lat.
Do pierwszego spotkania ojca z córkami doszło dopiero po dwóch latach. Nadzór nad spotkaniem sprawował Urząd do spraw Młodzieży (Jugendamt). Jednak zanim doszło do spotkania, Pomorskiemu zakazano rozmawiać z dziećmi w języku polskim. – Wymusiłem na niemieckich urzędnikach wydanie mi takiego dyskryminującego zakazu w formie pisemnej. To dało podstawę do złożenia skargi w Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego – wyjaśnia Pomorski. W konsekwencji w czerwcu 2007 r. doszło jedynie do ustnych przeprosin przedstawicielki rządu Niemiec Gily Schindler w ramach tejże komisji. – Z wykształcenia jestem magistrem filologii germańskiej i rozumiem bogactwo każdej kultury i języka. I bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że tego rodzaju ingerencja jest niedopuszczalna w żadnym cywilizowanym państwie. Niestety w Niemczech i Austrii zakazywanie języka polskiego jest chorą normą, stosowaną przez Jugendamt, organizację niezreformowaną od czasów wojny. Praktyki takie są niestety akceptowane przez austriackie i niemieckie sądownictwo – tłumaczy „Codziennej” Pomorski.
Po 2003 r. mężczyzna widział swoje córki tylko pięć razy – w 2005 r., 2006 r. i 2010 r. – Decyzja sądu austriackiego, do którego ostatecznie trafiła sprawa opieki nad moimi córkami, boli tym bardziej, że sam jako prezes Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech udzieliłem pomocy tysiącom rodziców Polaków, dyskryminowanych przez Jugendamty w Niemczech i w Austrii – mówi Wojciech Pomorski. – W swojej pracy dawno zrezygnowaliśmy ze zwracania się o pomoc do polskich władz – zarówno do szefa polskiego MSZ-etu Radosława Sikorskiego, jak i premiera Donalda Tuska. Bowiem takie organizacje jak nasza są traktowane przez obecne władze jako szkodliwe dla rzekomo „najlepszych od dziesięcioleci stosunków polsko-niemieckich” – dodaje Pomorski.
Autor: Olga Alehno, | Źródło: Gazeta Polska Codziennie