Aktualizacja strony została wstrzymana

Przemilczany hołd ruski – Paweł Paliwoda

Władimir Putin: „Jesteśmy narodem zwycięzców. Mamy to zapisane w genach”. Czyżby? Największego upokorzenia militarno-politycznego w swoich dziejach Rosjanie doznali od Polaków. Jedyny raz w historii – ponad 400 lat temu – przywódca rosyjski został pojmany i przewieziony poza granice Rosji – do Warszawy, gdzie korzył się przed polskim sejmem. Do dzisiejszego dnia fakty o tym są ukrywane i przemilczane. A zaczęło się od… Smoleńska.

29 października 1611 r. na Zamku Królewskim w Warszawie miał miejsce tzw. hołd ruski – wyraz wielkiego zwycięstwa państwa i oręża polskiego. Ten porównywalny tylko z Grunwaldem i odsieczą wiedeńską prestiżowy triumf Polski został całkowicie wymazany z naszej historii. Od stuleci pracowała nad tym dyplomacja rosyjska, a po II wojnie światowej cenzura PRL-u. Dziś hołd ruski i towarzyszące mu zwycięstwo militarne wciąż nie istnieją w podręcznikach i kalendarzu obchodzonych oficjalnie rocznic, a przede wszystkim w narodowej świadomości Polaków. To największa biała plama w naszej historii, której trwaniu sprzyja polityczna poprawność i serwilizm liberalno-lewicowych elit rządzących.

Kreml w rękach Polaków

Skomplikowana sytuacja polityczna między Polską a Rosją na początku XVII w. doprowadziła w 1609 r. do zbrojnej interwencji Rzeczypospolitej. Główną twierdzą, która stanęła na drodze wojsk polsko-litewskich, był Smoleńsk. Jego oblężenie rozpoczęło się we wrześniu (ostatecznie miasto zdobyto 13 czerwca 1611 r.). Przybyły po rozpoczęciu blokady Smoleńska hetman polny koronny Stanisław Źółkiewski uznał, że należy ją kontynuować częścią wojsk, ale najlepszym rozwiązaniem militarnym jest uderzenie w głąb pogrążonego w chaosie państwa moskiewskiego. 4 lipca 1610 r. pod jego dowództwem 7 tys. polskich huzarów zmiotło pod Kłuszynem 5-10 razy liczniejszą doborową armię rosyjsko-szwedzką. To wspaniałe zwycięstwo – porównywalne tylko z szarżą pod Kircholmem (1605 r.) – otworzyło wojskom Rzeczypospolitej drogę na Moskwę, do której wkroczyły 20/21 września, a 8 października zajęły Kreml. Źółkiewski wziął do niewoli cara Wasyla IV Szujskiego oraz jego braci Dymitra oraz Iwana.

Car na kolanach

29 października 1611 r. wielki hetman i polityk triumfalnie powrócił do Warszawy, prowadząc wziętych do niewoli władców Rosji (a także Michaiła Szeina, patriarchę moskiewskiego, oraz Filareta, patriarchę całej Rusi) – na oczach wiwatujących tłumów, przy biciu kościelnych dzwonów i armatnich wystrzałach. Pod eskortą polskich dragonów przez Krakowskie Przedmieście zostali oni dowiezieni na Zamek Królewski na uroczyste posiedzenie sejmu i senatu. Julian Ursyn Niemcewicz: „Z głośnemi okrzykami przyjęty Zygmunt od Senatu i ludu; lecz powiększył nierównie radość publiczny wjazd tryumfalny Hetmana Źółkiewskiego. Jak niegdyś wodzowie Rzymscy jak u nas Xżę Ostrogski i Tarnowski wiódł Źółkiewski w tryumfie pojmanych Carów. Wszyscy Pułkownicy i Rotmistrze na bogato przybranych koniach postępowali przodem za niemi szło do 60 karet. W ostatniej sam Źółkiewski w bogatszym nad inne powozie otwartym przez sześć białych koni Tureckich ciągniętym z nim strącony Car Szujski dwóch braci swoich mający po bokach. Kapitana od Gwardii na przodzie. Cisnął się lud zewsząd dla widzenia świetnych jeńców, Car patrzących smutnie, lecz uprzejmie pozdrawiał. Sehin, Rządzca Smoleńska, Patryarcha i przedniejsi w osobnych wiezieni kolebkach piechota i Kozacy Hetmańscy cały zamykali poczet. Gdy wszyscy na dziedzińcu Zamkowym stanęli, już Król Zygmunt na tronie dostojni Ojcowie w krzesłach swoich siedzieli, wszedł Hetman do Senatu prowadząc za rękę Cara mając braci jego za sobą”. Wasyl IV ukorzył się przed majestatem Rzeczypospolitej i złożył przysięgę, że Rosja nigdy nie zaatakuje Polski. Król podał klęczącemu przed nim carowi rękę do pocałowania. Wielcy kniaziowie Dymitr (dowódca rosyjskiej armii) oraz Iwan (następca tronu) bili twarzą o zamkową posadzkę. W trakcie ceremonii na podłodze przed zwycięskim hetmanem, królem i obecnymi dostojnikami Rzeczypospolitej leżały zdobyte na Kremlu rosyjskie sztandary, w tym carski z czarnym dwugłowym orłem.

Rosjanie likwidują ślady

Wszelkie ślady i pamiątki po tamtych wydarzeniach były i są dla Rosjan wielką ujmą. Dlatego gdy tylko zaistniały po temu warunki, rozpoczęli generalną z nimi rozprawę. Dwa wielkie obrazy nadwornego malarza Zygmunta III Tomasza Dolabelli ilustrujące hołd ruski oraz zdobycie Smoleńska zostały zrabowane z Zamku Królewskiego przez wojska rosyjskie w 1707 r. Ślad po nich zaginął. Szczątki Szujskich, zmarłych w tajemniczych okolicznościach wkrótce po przewiezieniu ich do Polski, miał w wyniku nacisków wschodnich sąsiadów przekazać Rosji w politycznym geście jeszcze Władysław IV. Zniknęła także tzw. Kaplica Moskiewska, zlokalizowana obok dzisiejszego Pałacu Staszica, w której początkowo znajdowały się trumny Szujskich oraz tablice pamiątkowe. Trumny i tablice stopniowo znikały, aż wreszcie zburzono sam budynek (dzieła dopełniły władze PRL-u tuż po wojnie).

Rosjanie pozbyli się pamiątek po wydarzeniach stanowiących ujmę dla ich wielkoruskiej dumy. Dzień 4 listopada jest w Rosji hucznie obchodzony jako Dzień Narodowej Jedności ustanowiony dla uczczenia wyzwolenia Moskwy z rąk Polaków (7 listopada). W zeszłym roku tego dnia patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl uznał, że zwycięstwo z 1612 r. ma dla jedności narodu rosyjskiego takie samo znaczenie jak zjednoczenie się w walce przeciwko faszyzmowi (za: Polskieradio.pl). Wydarzenia, które dla Polaków mogłyby i dziś stanowić wielkie moralne wsparcie, Rosjanie zakłamują i dyskontują – choćby w najwyżej budżetowym filmie rosyjskiej kinematografii „Rok 1612”.

W Polsce cisza

W zeszłym roku próba zorganizowania na Zamku Królewskim uroczystości upamiętniających 400. rocznicę hołdu ruskiego spełzła na niczym. „Co mamy przypominać? Fatalną politykę wobec Rosji? Kto chce, to pamięta, ale nie sądzę, żebyśmy musieli organizować państwowe obchody” – powiedział dla „Rzeczpospolitej” prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP ds. historii i dziedzictwa narodowego. Władcy Rosji, carska ochrana i ambasador Repnin zrobili już swoje. Władze PRL-u również. Dzisiejsi Polacy także nie muszą wiedzieć.

Miejsce hołdu ruskiego nie jest w żaden sposób upamiętnione na terenie Warszawy. Ani w Zamku Królewskim, ani przez Muzeum Narodowe, ani przez Muzeum Historyczne m.st. Warszawy. W żadnym z tych miejsc nie było nigdy wystawy dotyczącej tego zdarzenia. Na podstawie kwerendy w licznych oddziałach Muzeum Narodowego, a także lektury materiałów dotyczących zajęcia Kremla przez Źółkiewskiego, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że po II wojnie światowej nigdzie na terenie Polski nie zorganizowano oficjalnych uroczystości odnoszących się do tamtych epokowych wydarzeń. Jedynym nawiązaniem do zajęcia Moskwy i Kremla jest łacińska (!) inskrypcja na zachodniej tablicy znajdującej się na warszawskiej kolumnie Zygmunta (w tłumaczeniu): „Zygmunt III (…) wziął do niewoli wodzów, stolicę i ziemie moskiewskie zdobył, wojska rozgromił, odzyskał Smoleńsk”. Reszta jest milczeniem.

Paweł Paliwoda

Za: Publikacje "Gazety Polskiej" (30.07.2012) | http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/437349,przemilczany-hold-ruski

Skip to content