Po 10 kwietnia „w wielu ludziach obudziła się jakaś bestia. Zaczęto bezcześcić pamięć umarłych” – mówi w rozmowie z „Uważam Rze” Dorota Skrzypek. Wdowa po Sławomirze Skrzypku, prezesie NBP, który zginął w katastrofie smoleńskiej zaznaczyła, że „jest w tym coś szatańskiego, bo nie da się przecież inaczej wytłumaczyć uczynienia z 96 ofiar takiej tragedii przedmiotu pogardy, szyderstw, kpin.”
Po tragedii smoleńskiej „uświadomiłam sobie, że najważniejsze zadanie, jakie stoi teraz przede mną to dobre wychowanie naszych synów. Gdy zginął ich tata, mieli po siedem i dziewięć lat, teraz mają po dziewięć i jedenaście. Chcę, by mimo braku ojca wyrośli na mężczyzn, jakimi chciałby ich widzieć Sławek: na porządnych ludzi, mocnych Polaków” – stwierdziła Skrzypek. Jak dodała, z tego wynikała jej niechęć do pojawiania się w mediach. – Uznałam, że eksponowanie naszego bólu i cierpienia może ich, wbrew najlepszym intencjom, naznaczyć – powiedziała.
Wdowa po prezesie Narodowego Banku Polskiego stwierdziła, że często wraca w myślach do dnia 10 kwietnia 2010 r. – Nikt z nas nie myślał wtedy, że najgorsze dopiero przed nami, że przemysł pogardy wobec tych, którzy tam zginęli, nie tylko nie zniknie, ale ulegnie dalszemu zwyrodnieniu, nie uszanuje żadnej świętości – powiedziała rozmówczyni „Uważam Rze”.
Jak zaznaczyła, w „wielu ludziach obudziła się jakaś bestia”. – Zaczęto bezcześcić pamięć umarłych, z których wulgarnie żartowano. Deptano po wrażliwości, po bólu rodzin. Jest w tym coś szatańskiego, bo nie da się przecież inaczej wytłumaczyć uczynienia z 96 ofiar takiej tragedii przedmiotu pogardy, szyderstw, kpin. To nieludzkie, to nienormalne – podkreśliła.
Dorota Skrzypek oskarżyła premiera Donalda Tuska o niedotrzymanie słowa, „że zrobi wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy”. – Obiecał to narodowi, wielokrotnie, publicznie i całkowicie zawiódł. Miał na bieżąco informować o przebiegu śledztwa, prosił o zaufanie. Oszukał. To poziom kłamstwa, który nie mieścił mi się w głowie przed 10 kwietnia – stwierdziła i dodała: „Właściwie każde słowo Donalda Tuska dane rodzinom zostało złamane, a każde kolejne spotkanie rodzin z premierem było już tylko teatrem”.
Jej zdaniem, „raport Millera to też był policzek. Dziś nie mam żadnych złudzeń, że w sprawie katastrofy smoleńskiej, w sprawie śmierci mojego męża w najmniejszym stopniu nie mogę liczyć na pomoc i opiekę obecnej władzy. W najmniejszym stopniu”.
Czy według niej kiedyś śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej zostanie doprowadzone do szczęśliwego końca i rozwieje wszelkie wątpliwości? – Na pewno wiemy już, że nie da się całej prawdy ukryć, choć Rosjanie robią, co mogą, by zatrzeć wszelkie ślady, zniszczyć dowody – zaznaczyła.
Więcej w „Uważam Rze”.
Źródło: Uważam Rze, Za Onet.pl