Aktualizacja strony została wstrzymana

Pół miliona procesów

Ponad pół miliona procesów odszkodowawczych za mienie pozostawione w Polsce? Sądząc po stanowisku Prokuratury Generalnej, jakie właśnie dotarło do Sądu Najwyższego, scenariusz jest realny. Dziś spodziewane jest rozstrzygnięcie w sprawie roszczeń niemieckich.

Sąd Najwyższy zajmie się dzisiaj istotną z punktu widzenia interesów narodowych kwestią możliwości ubiegania się o zwrot majątków w Polsce porzuconych po wojnie przez obywateli niemieckich. Problem dotyczy spadkobierców nieruchomości pozostawionych na naszych ziemiach północnych i zachodnich przez osoby z własnej woli wyrzekające się polskiego obywatelstwa. Sąd Najwyższy orzeknie mianowicie, czy zgodnie z zapisami ustawy z dnia 14 lipca 1961 r. o gospodarce terenami w miastach i osiedlach – na mocy których nieruchomości stanowiące na podstawie dekretu z dnia 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich własność osób, którym wobec uzyskania przez nie stwierdzenia narodowości polskiej służyło obywatelstwo polskie – przechodzą z mocy samego prawa na własność państwa, jeżeli osoby te w związku z wyjazdem z kraju utraciły lub utracą obywatelstwo polskie; dotyczy także spadkobierców tych osób, którzy przesiedlili się do RFN lub NRD w latach 1956-1984. Na konieczność rozstrzygnięcia tej materii wobec niejednoznaczności dotychczasowego orzecznictwa wskazał w grudniu ubiegłego roku Stanisław Zbigniew Dąbrowski, pierwszy prezes SN. Na jego wniosek Sąd Najwyższy w poszerzonym siedmioosobowym składzie rozpatrzy sprawę. – Prawdopodobnie dziś zapadnie rozstrzygnięcie – zapewnia Teresa Pyźlak, starszy specjalista w zespole prasowym SN. Dodaje, że rzadko w takich sytuacjach dochodzi do odroczenia wydania orzeczenia.

Jak ustalił „Nasz Dziennik”, kilka dni przed planowanym posiedzeniem do SN wpłynęło zaskakujące stanowisko Prokuratury Generalnej. „Przechodząc do rozważenia kwestii będącej przedmiotem przedstawionego zagadnienia prawnego, należy stwierdzić, iż dotyczy ona drażliwej społecznie problematyki stosunków własnościowych w odniesieniu do nieruchomości położonych na Ziemiach Odzyskanych i Północnych, a w szczególności kwestii ochrony osób korzystających przez kilkadziesiąt lat z tych nieruchomości, przed roszczeniami tzw. niemieckich przesiedleńców” – napisał prok. Jan Szewczyk z Prokuratury Generalnej. Następnie, powołując się na „odtajnione dokumenty ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji”, wskazuje, że „w latach 1956-1982 do samej tylko Republiki Federalnej Niemiec wyemigrowało ponad 603 tysiące spośród wyżej wymienionych osób, a do Niemieckiej Republiki Demokratycznej dalszych kilkadziesiąt tysięcy”. Pomimo tych zatrważających danych z dalszej treści wynika jednak, że Andrzej Seremet, prokurator generalny, nie widzi potrzeby ostatecznego uregulowania kwestii własnościowych na tzw. Ziemiach Odzyskanych, by zabezpieczyć polski stan posiadania. Konkluzją dokumentu jest bowiem stwierdzenie, że utrata z mocy prawa własności nieruchomości nie dotyczy spadkobierców osób, które opuściły kraj, tracąc obywatelstwo polskie, i rozstrzygnięcie tej treści proponowane jest Sądowi Najwyższemu.

Lawina pozwów

Tymczasem przyjęcie takiego orzeczenia oznaczałoby ułatwienie składania pozwów przez potomków niemieckich przesiedleńców o zwrot mienia pozostawionego w Polsce. Na takie zagrożenie wskazują prawnicy. – Na pewno niepokoi mnie to stanowisko prokuratora generalnego. Nie wiem, czy zdaje on sobie sprawę z zagrożenia, jakie oznacza przyjęcie takiego poglądu. Jego skutki prawne są nieprzewidywalne – ocenia mec. Szymon Topa z Ruchu Prawników Przeciw Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym.

Zaznacza, że już obecnie mamy do czynienia z destabilizacją stosunków własnościowych na Ziemiach Odzyskanych. – Nie ma nawet większego znaczenia, iż porzucona nieruchomość została przez nowych właścicieli wpisana do księgi wieczystej. Wciąż istnieje zagrożenie, że będzie to kwestionowane. Przyjęcie założenia, jakie prezentuje prokurator generalny, będzie ten stan niepewności utrzymywać. Wnuczki i prawnuczki tzw. późnych przesiedleńców będą mogły wciąż kwestionować tytuły prawne Polaków do korzystania z nieruchomości porzuconych w tamtych latach. Nie wiem, dlaczego nie bierze się tego pod uwagę, a wbrew pozorom ma to kluczowe znaczenie – zauważa mec. Topa. Wskazuje na przesłane do Sądu Najwyższego stanowisko Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa wskazujące na utratę własności przez spadkobierców osób, które przesiedliły się po wojnie do Niemiec. – Myślę, że jest ono bogatsze, bardzo szeroko opisuje kontekst historyczny, systemowy i intencjonalny prawodawstwa dotyczącego mienia poniemieckiego. W mojej ocenie – bardziej przekonujące od poglądu prokuratora generalnego – konkluduje mecenas. W jaki sposób prawodawstwo innych krajów zapatruje się na próby zgłaszania roszczeń przez obcych obywateli? Prawnicy wskazują na zadziwiającą sytuację asymetrii w traktowaniu przez Polskę i Niemcy obu mniejszości narodowych: polskiej i niemieckiej, z korzyścią dla tej ostatniej. – RFN do tej pory nie anulowała dekretu z 27 lutego 1940 r. marszałka Hermanna Goeringa, zbrodniarza III Rzeszy, odbierającego Polakom status mniejszości narodowej w Niemczech, i nie zwróciła zrabowanego wówczas majątku – zauważa mec. Lech Obara z Ruchu Prawników przeciw Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym. Okazuje się, że również na Litwie dawni polscy właściciele lub ich spadkobiercy nie mają szans na dochodzenie swych praw do pozostawionych w tym kraju po wojnie majątków. Mecenas Grzegorz Sakson, prezes Związku Polaków Prawników na Litwie, wskazuje, że warunkiem zgłaszania pozwów roszczeniowych przed sądem litewskim jest posiadanie obywatelstwa tego państwa. Według niego, problem polega na tym, że Polacy opuszczali Litwę po wojnie na zasadzie dobrowolnej repatriacji, tracąc bezpowrotnie litewskie obywatelstwo. – Prawo przewiduje wprawdzie „odrodzenie” litewskiego obywatelstwa, jeżeli taka osoba posiadała je do 1940 roku. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy wyjechali nie do Polski w ramach repatriacji, ale do innych krajów, np. Niemiec czy Australii. Polak, który repatriował się do Polski, czyli na tzw. ziemie rdzenne, nie ma zatem możliwości, tak jak jego potomkowie, do ubiegania się o pozostawione nieruchomości – konkluduje Sakson.

Jacek Dytkowski

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 29 czerwca 2012, Nr 150 (4385) | http://naszdziennik.pl/wp/2458,pol-miliona-procesow.html

Skip to content