Aktualizacja strony została wstrzymana

Skoro świat przetrwa, trzeba go poprawić – Stanisław Michalkiewicz

Zacznę od dobrej wiadomości, nie tylko dlatego, że od pewnego czasu dochodzi do mnie coraz więcej głosów krytyki za pesymismus, ale przede wszystkim dlatego, że pozostałe wiadomości już takie dobre nie będą. To znaczy – też będą dobre, jakże by inaczej – ale już nie tak dobre, jak ta pierwsza. Bo ta pierwsza ma zasadnicze znaczenie dla wszystkich pozostałych – że mianowicie koniec świata, jaki zgodnie z kalendarzem Majów miał nastąpić w bieżącym roku, zaraz po zakończeniu Euro 2012 – właśnie został odwołany. To znaczy – oczywiście nastąpi, bo przecież zaraz po zakończeniu Euro 2012 trzeba będzie nieubłaganym palcem wskazać winowajców wszystkich osiągnięć, którymi tak się nasładza poseł PO Rafał Grupiński – co może doprowadzić do zmian z końcem świata nawet porównywalnych – ale sam świat, jako taki przetrwa, by wszystko jednak zostało po staremu. A świat przetrwa – bo okazało się, że 21 grudnia 2012 roku Majowie mieli tylko swój kalendarz zresetować.

Tu jednak dobre wiadomości już się kończą, to znaczy – oczywiście się nie kończą, tylko rozpoczynają się wiadomości już nie takie dobre, jak ta pierwsza, chociaż, ma się rozumieć, też są dobre. Skoro bowiem koniec świata został odwołany, to nie ma rady – trzeba jakoś zadbać o możliwość kontynuowania eksploatacji świata. Jest to szczególnie aktualne w naszym nieszczęśliwym kraju, którego okupanci, nie będąc do końca pewnymi trwałości okupacji, prowadzą eksploatację rabunkową. Wprawdzie trwałość okupacji nie jest pewna, ale z drugiej strony wiadomo przecież, że czasy są ciężkie, w związku z czym do spółdzielni okupantów przystępują coraz to nowi członkowie. W rezultacie, niezależnie od Wojskowych Służb Informacyjnych, których, jak wiadomo, „nie ma”, podobnie jak „nie ma” Służby Bezpieczeństwa, nasz nieszczęśliwy kraj okupuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Centralne Biuro Śledcze, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Służba Wywiadu Wojskowego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i policja skarbowa – a przecież coś do powiedzenia w naszym nieszczęśliwym kraju mają przecież jeszcze udziałowcy cudzoziemscy: BND, GRU, CIA, Mosad i inne, drobniejszego płazu.

Okupacja ta wymaga oczywiście zachowania pewnego minimum dyskrecji, więc wszystkie te okupacyjne watahy eksploatują nasz nieszczęśliwy kraj za pośrednictwem swojej agentury. Dopiero na tym tle możemy lepiej zrozumieć przyczyny, dla których próba ujawnienia agentury w strukturach państwa, podjęta w czerwcu 1992 roku zakończyła się niepowodzeniem. Jakże można było pozwolić na ujawnienie agentury, skoro to właśnie jej dyskretna obecność we wszystkich istotnych dla funkcjonowania państwa, a nawet – dla funkcjonowania społeczeństwa miejscach, umożliwia kontrolowanie wszystkich segmentów państwa i życia publicznego, a tym samym – eksploatowanie naszego mniej wartościowego narodu tubylczego? Dlatego też agentura jest w naszym nieszczęśliwym kraju solą ziemi czarnej, elementem sine qua non – podobnie jak jurgielt w czasach saskich, czy stanisławowskich. Dlatego też tak jaskrawo widoczne są w naszym nieszczęśliwym kraju objawy recydywy saskiej czy nawet – stanisławowskiej – a skoro występują podobne przyczyny, to – zgodnie z zasadą przyczynowości, według której funkcjonuje świat – muszą wystąpić podobne, a może nawet identyczne skutki. Dlatego właśnie nasi okupanci nie są do końca pewni trwałości okupacji – bo jużci – coś tam przecież też muszą wiedzieć.

Skoro tedy udziałowców okupacyjnej spółdzielni przybywa, trwałość okupacji nie jest pewna, a na dodatek świat, a przynajmniej ta jego część, na której położyli łapę finansowi grandziarze, męczy się w paroksyzmach kryzysu, doszło wreszcie do tego, do czego dojść musiało. Źeby w tych warunkach zagwarantować dochody z okupacji przynajmniej na niezmienionym poziomie, nie ma innej rady – jak tylko podnieść poziom rentowności mniej wartościowego narodu tubylczego. Ponieważ z różnych względów, o których nie czas ani miejsce w tej chwili mówić, nie można podnieść dochodowości mniej wartościowego narodu tubylczego (bo na przykład, gospodarka naszego nieszczęśliwego kraju jest przekształcana w peryferyjną i uzupełniającą gospodarkę niemiecką – zgodnie z projektem „Mitteleuropa” z roku 1915), to nie ma innego wyjścia, jak cięcie kosztów. A jakie koszty najbardziej obciążają rentowność mniej wartościowego narodu tubylczego? Oczywiście koszty utrzymywania nieproduktywnych, a zwłaszcza – schorowanych starców. Jak przed laty, w wywiadzie dla „Figaro Magazine” zauważył prof. Lucjan Israel, koszty opieki nad starcem w ostatnich 6 miesiącach jego życia są dla ubezpieczalni większe, niż przez cały wcześniejszy okres życia takiego człowieka – więc prosty rachunek ekonomiczny wskazuje, że trzeba by ten kosztowny okres skrócić, a jeszcze lepiej – całkowicie wyeliminować.

I ta myśl skrzydlata legła u podstaw Narodowego Programu Eutanazji, którego elementem jest ustawa o refundacji leków, przedsięwzięta organizacyjne w państwowej służbie zdrowia oraz przegłosowana przez Umiłowanych Przywódców w Sejmie w ubiegły piątek ustawa o wydłużeniu wieku emerytalnego. Przy okazji dyskusji nad tą ustawą między Umiłowanymi Przywódcami okazało się, że co do istoty sprawy panuje między nimi zgodność, co dla naszych okupantów stanowi z pewnością czytelny sygnał, że ewentualna podmianka jednej watahy Umiłowanych Przywódców na inną watahę jest całkowicie bezpieczna. Pomyślna realizacja Narodowego Programu Eutanazji spowoduje, że odsetek ludzi starych i chorych w mniej wartościowym narodzie tubylczym gwałtownie spadnie, a zatem – spadną również koszty które do tej pory były ponoszone na dostarczanie tym ludziom środków utrzymania oraz opieki medycznej. Zatem nawet przy dotychczasowej dochodowości z okupacji naszego nieszczęśliwego kraju, rentowność okupacji może znacznie się poprawić – co dla naszych okupantów nie jest obojętne i to z dwóch powodów. Po pierwsze – będą mogli więcej sobie zgromadzić w ramach tak zwanej akumulacji pierwotnej, a po drugie – te starania naszych okupantów o poprawę rentowności mniej wartościowego narodu tubylczego mogą zyskać uznanie w oczach ich zagranicznych mocodawców – bo według wszelkiego prawdopodobieństwa, każda bezpieczniacka wataha pozostaje na usługach jakiegoś poważnego państwa ościennego, które w ten osobliwy sposób gwarantują stabilność naszej młodej demokracji.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    18 maja 2012

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2503

Skip to content