Aktualizacja strony została wstrzymana

A może o 10.46 Pan Prezydent jeszcze żył… – Janusz Wojciechowski

Nie wierzę w aż taki poziom zidiocenia prokuratury, żeby włamanie do prezydenckiego telefonu uznać za znikomo szkodliwe

1. „Nasz Dziennik” przyniósł wczoraj wiadomość nie do wiary.

10 kwietnia 2010 roku o 10.46 czasu rosyjskiego, czyli w pięć minut po smoleńskiej katastrofie ktoś grzebał przy telefonie nieżyjącego już Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i próbował odsłuchiwać pocztę.

Tymczasem, jak czytamy, prokuratura wojskowa wyłączyła sprawę telefonu ze śledztwa smoleńskiego do odrębnego rozpoznania, a prokuratura warszawska sprawę umorzyła z uwagi na …znikomą szkodliwość czynu, wszak wartość impulsów była groszowa.

2. Uszczypnijcie mnie ludzie, albo rąbnijcie w łeb jakąś pałą, bo ja w to nie wierzę!

Ludzie do mnie lgną ze swoimi sprawami i od lat zajmuję się tropieniem różnych draństw i głupot, w tym i prokuratorskich, ale w tę z umorzeniem śledztwa o włamanie do telefonu śp. Prezydenta z uwagi na znikoma szkodliwość – po prostu nie wierzę! Nie jest dla mnie do wiary aż taki stopień zidiocenia, żeby grzebanie przy telefonie dopiero co zabitego Prezydenta, uznać za sprawę nieważna i błahą. Wiele prokuratorskich głupot znam, ale nie aż takich.

3. Spada prezydencki samolot, ginie wielu ludzi, ginie `prezydent RP i wśród płonących jeszcze szczątków samolotu ktoś włamuje się do tajemnic prezydenckiego telefonu… na litość boską! Jakże to można było umorzyć!. Przecież to może być ślad szpiegostwa na szkodę Rzeczypospolitej, to może być ślad zamachu, to może być ustalenie wywracające do góry kołami cała nasza niewiedzę na temat okoliczności katastrofy!

Bo przecież nie grzebały w prezydenckim telefonie dzieci, krasnoludki, ani zbieracze grzybów w smoleńskim lesie.

Chyba, że brzoza, nie tylko urwała skrzydło, ale i przy telefonie majstrowała swoimi gałązkami…

4. A może… a może o 10.46 czasu rosyjskiego samolot jeszcze leciał, a Prezydent Lech Kaczyński jeszcze żył i to on odsłuchiwał pocztę? Może katastrofa nastąpiła później, tak jak początkowo mówiono o 8.56 – w takim razie kto i po co sfałszował czas katastrofy w czarnych skrzynkach?

I te wątpliwości, te pytania prokuratura umorzyła z uwagi na znikoma wartość impulsów…

5. Nie wiem, czy w polskiej prokuraturze jest jeszcze jakiś generalny kierownik albo szef, bo nie daje oznak życia, ale jeśli jest, to na jego miejscu już bym się zastanawiał, czy nie palnąć sobie w policzek…

Janusz Wojciechowski

Za: Janusz Wojciechowski blog (06 maja 2012 ) | http://www.januszwojciechowski.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=20&Itemid=42

Skip to content