Aktualizacja strony została wstrzymana

Dyskryminacja Telewizji Trwam to zamach na Polskę i Polaków

Z ks. prof. dr. hab. Andrzejem Maryniarczykiem, kierownikiem Katedry Metafizyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Czy konieczność zorganizowania Marszu w obronie Telewizji Trwam świadczy o tym, że prawa katolików w Polsce są łamane?
– Z pewnością Marsz w obronie Telewizji Trwam można odczytać jako wołanie ogromnej grupy zawiedzionych Polaków o sprawiedliwość społeczną. Sytuacja w kraju pokazuje, że niestety mamy do czynienia z łamaniem praw człowieka przez rząd. Jednym z podstawowych praw człowieka jest prawo do prawdy. Z kolei próba podporządkowania sobie narzędzi komunikacji, z czym się spotykamy, to nic innego jak ograniczanie dostępu do prawdziwej i rzetelnej informacji. Chrześcijanie, katolicy mają prawo do zakładania i prowadzenia przedszkoli czy szkół, tak samo mają prawo organizować środki społecznego przekazu, jak stacje radiowe czy telewizyjne. Państwo, które pełni tu funkcję służebną, ma w tym dopomóc, a nie stawać w pozycji dyktatora. Ograniczanie Telewizji Trwam to nic innego jak próba ubezwłasnowolnienia polskiego społeczeństwa, zwłaszcza zaś tak ważnej struktury, jaką jest Kościół i tworzący go ludzie.

Wolne, katolickie media to otwarcie na prawdę. Czym jest życie bez prawdy w życiu publicznym, pamiętamy z okresu PRL…
– Na tym polega właśnie cały paradoks, że tak jak dążenia niepodległościowe w latach 80. wiązały się z przywróceniem podstawowych praw do zrzeszania się, do tworzenia własnych, niezależnych, autonomicznych organizacji, w tym prawa do wolnych mediów, tak dziś z powrotem stajemy do podobnej walki. Źycie pokazuje, że media zostały zawładnięte przez ideologicznie podporządkowane grupy społeczne, co jest bardzo niebezpieczne i o tym trzeba nie tylko mówić, ale głośno krzyczeć.

Zwolennicy laicyzacji stoją na stanowisku, że obrona Telewizji Trwam ma charakter polityczny…
– Wszystko zależy od tego, jak rozumiemy słowo „polityka”. Dzisiaj zasłaniając czy nawet podporządkowując wszystko słowu „polityka”, które – co tu dużo mówić – uległo zdewaluowaniu, próbuje się przeszkodzić czy też osłabić pewne protesty społeczne. Charakter troski o dobro wspólne to nie jest przywilej określonej grupy społecznej, ale jest to prawo każdego człowieka, obywatela, także katolika do wyrażania swoich poglądów. W tym rozumieniu polityka jest walką o ochronę dobra wspólnego: dostęp do prawdy, dostęp do prawdziwej informacji, możliwość realizacji misji dla dobra obywateli. Kościół czy społeczeństwo, stając w obronie Telewizji Trwam, mają prawo do takiej polityki. Zatem polityka to nie tylko narzucanie woli przez określone gremia.

Do czego może prowadzić laicyzacja, której przykładem jest pozbawianie społeczeństwa dostępu do wolnych, katolickich mediów?
– Do czego prowadzi i czym grozi laicyzacja, wiemy już z doświadczenia PRL. Wypchnięcie z kultury życia religii i Boga skończyło się tragedią człowieka. Komunizm, łagry, zsyłki, obozy, które kończyły się śmiercią tych, którzy mieli odwagę myśleć inaczej, to także nazizm hitlerowski. Lepiej, żebyśmy nie musieli tego doświadczać ponownie.

Solidarność z Telewizją Trwam świadczy o tym, że ta katolicka stacja nie jest obojętna polskiemu społeczeństwu, a wręcz że jest ludziom potrzebna…
– Tak, to prawda. Coraz częściej w obronie Telewizji Trwam, która stoi na straży dobra człowieka, ale i dobra Polski, głos zabierają także ludzie niewierzący, którzy nie identyfikują się z Kościołem, ale są za tym, aby takie wolne medium było dostępne właśnie w imię wolności – wolności słowa, prawa do prawdy. To świadczy o tym, że problem jest o wiele szerszy, niż mogłoby się wydawać, i że nie ogranicza się jedynie do chrześcijan, katolików. Jest to problem całego społeczeństwa, które czuje, że odbiera mu się dostęp do takich środków przekazu, z których mogłoby czerpać prawdę i dzięki tej prawdzie formować swoje wnętrze i orientować się w życiu społecznym, politycznym, narodowym, w ekonomii, ale równocześnie w sprawach religii. Owszem, jest to krzyk społeczeństwa katolickiego, ale równocześnie krzyk całego polskiego społeczeństwa przeciw obłudzie. Prędzej czy później Telewizja Trwam otrzyma należne jej miejsce na multipleksie cyfrowym. To nie jest walka o przywilej, ale walka o przestrzeganie i odzyskanie prawa, które się temu medium przynależy i które musi być wyegzekwowane.

To bulwersujące, że rząd nie robi niczego, żeby ten proces przyspieszyć…
– Niestety, to wszystko dzieje się pod czujnym okiem władzy, która ma za zadanie ułatwiać czynienie dobra. Tymczasem w tym przypadku mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym. Trudno się dziwić, że społeczeństwo, które z natury dąży do poznania prawdy, dostrzega jej brak, czuje się oszukiwane i buntuje się przeciw złu.

Dlaczego rząd i jego przedstawiciel KRRiT idą w zaparte i tego nie dostrzegają?
– Przyczyn jest pewnie wiele, ale na pewno ze strony władz nie widać dobrej woli, co świadczy też o braku szacunku dla ogromnej liczby Polaków. Gdyby ta dobra wola była, to podejrzewam, że problem zostałby rozwiązany góra w kilka dni. Może zatem brakuje suwerenności decyzji. Pozostaje pytanie, czy gremium uprawnione do podjęcia tej decyzji nie wykonuje poleceń spoza, ulegając zewnętrznym naciskom. Trzeba pamiętać, że element religijny w Europie jest wypierany na wszelkie sposoby, stąd zasadne jest pytanie, kto się tego domaga, komu na tym zależy i czyj plan w tym wypadku realizuje KRRiT.

A jaka jest odpowiedź?
– Myślę, że możemy mówić o rozmaitych grupach odnawiających agresywny ateizm czy też grupach z wpływami masońskimi. Jako Polacy, katolicy, jako ludzie mamy prawo o to pytać i domagać się odpowiedzi, bo to, z czym mamy do czynienia, jest niestety bardzo niepokojące i niebezpieczne.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 21-22 kwietnia 2012, Nr 94 (4329)

 

Media powinny być głosem narodu

Z JEm. ks. kard. Stanisławem Nagim rozmawia Małgorzata Pabis

Podczas niedawnej rozmowy z „Naszym Dziennikiem” Ksiądz Kardynał dokonał diagnozy sytuacji w Polsce. Zauważył, że mamy do czynienia z przepoczwarzającym się marksizmem, któremu towarzyszy, niestety, paraliż Narodu, katolików. Czy marsze przeciwko dyskryminacji Telewizji Trwam świadczą o pewnym przebudzeniu społeczeństwa?

– Zanim odpowiem na to pytanie, nakreślę może tło, jak widzę sytuację panującą w Narodzie. Tego, co dziś się dzieje, nikt bowiem się nie spodziewał. Relacje międzyludzkie są wybitnie skomplikowane i zróżnicowane. Dotyczy to także relacji w porządku religijno-światopoglądowym. Po raz pierwszy bowiem od bardzo długiego czasu – z pominięciem hitleryzmu i komunizmu – na powierzchni stosunków państwo – Kościół zaistniał fenomen walki, i to walki spowodowanej przez państwo. Można wyliczać cały szereg przejawów tej walki i można domyślać się różnych jej powodów i celów. Jedno jednak jest pewne i bolesne, że ani państwu, ani Kościołowi to nie wychodzi na dobre.

Wyrazem tego jest fakt, właściwie dotąd nieznany, że ludzie tak licznie wychodzą na ulice ze swoimi postulatami.

– Wychodzą godnie, spokojnie, ale wychodzą z jasnym programem i wyraźnymi żądaniami. Do tego dochodzi jeszcze to, że ci ludzie na ulicach Polski są wyjątkowo liczni i wciąż ich przybywa. Ta okoliczność dla człowieka o zdrowym rozsądku nie może nie oznaczać, że dzieje się coś złego.
Kościół to dostrzega, ale mamy wątpliwości, czy dostrzega to państwo. Zwłaszcza jeśli państwo zdaje się za tym stać. A niektóre elementy tego konfliktowania się z Kościołem są wyjątkowo wyraziste, jednoznaczne.

Co Księdza Kardynała szczególnie niepokoi?

– Mam tu na myśli sprawy programów szkolnych, odszkodowań, które należą się Kościołowi, a przede wszystkim walkę o suwerenność myślenia w Narodzie.
Jednym ze słów, które się dziś najczęściej powtarza, jest „demokracja”, a więc rządy narodu. Pozory tej demokracji mamy dziś w Polsce zachowane przez wybory, przez rząd, który pochodzi z tych wyborów, ale, niestety, ten rząd nie mieści się w kategoriach demokracji.
Dlatego że demokracja to rządy narodu, który jest suwerenem, i to, czego on pragnie, powinno być zadaniem i programem rządu. Tymczasem widzimy tłumy na polskich ulicach protestujące przeciwko łamaniu podstawowego prawa, jakim jest prawo do wolnego słowa, a konkretnie prawa Telewizji Trwam do znalezienia się na multipleksie. Na obecnym etapie sposób traktowania tej katolickiej telewizji trzeba nazwać bezczelnym i prawnie podejrzanym.

Jakie mogą być skutki społeczne takiego postępowania władzy?

– Ten stan rzeczy – na obecnym etapie – nie może nie być powodem głębokiego bólu katolickiego społeczeństwa. Implikuje bowiem postawę rządu, którą można i trzeba nazwać sobiepaństwem, traktującym społeczeństwo katolickie w sposób niesprawiedliwy. Ten stan napięcia spowodowanego nie przez Kościół, a przez państwo i – powiedzmy otwarcie – przez rząd jest nie tylko bolesny i uwłaczający społeczeństwu katolickiemu, ale równocześnie wręcz ryzykowny. Wychodzenie społeczeństwa na ulice – trzymane w ryzach, uporządkowane – może z tych ryzów łatwo się wymknąć i nikomu nie trzeba mówić, czym to może grozić i co może oznaczać. W tym właśnie momencie rodzi się głęboka troska o państwo, o koszty, które może ono ponieść w przypadku dojścia do stanu wybuchu.
Kościół nie chce konfliktu, ale Kościół nie może milczeć, gdy spotyka go krzywda. Kościół nie będzie milczał, bo nie może milczeć, jeżeli idzie o zagrożenie młodego pokolenia przez program szkolny, który wypiera jego poglądy i odziera go z patriotyzmu.
Warto przypomnieć, że głos Kościoła dążący do załagodzenia konfliktu już się pojawił. Jego wyrazem był słynny list ks. abp. Józefa Michalika, przewodniczącego KEP. Ten wymowny sygnał, niestety, nie został dobrze zrozumiany. Dlatego trzeba postawić pytania: Jak długo może trwać obecny konflikt?, Jak długo wytrzyma taką sytuację tylekroć już doświadczone społeczeństwo?
Na te pytania może odpowiedzieć tylko państwo, i to jednym pociągnięciem pióra, przywracając Telewizji Trwam należne jej prawa stanowiące nieocenione dobro dla katolickiej społeczności polskiej.

Na całym świecie dostrzegalna jest pewna silna tendencja do łamania wolności religijnej. Episkopat USA wydał ostatnio dokument, w którym wezwał katolików do nasilenia modlitw i działania publicznego. Wcześniej księża biskupi za oceanem podjęli inicjatywę dnia pokutnego za prezydenta Obamę. Czy nie nadszedł moment, aby i u nas ten głos świeckich i pasterzy Kościoła był mocniejszy?

– Pytanie jest bardzo dobre i mogę na nie odpowiedzieć jedynie w sposób twierdzący. Kościół powołany jest do tego, żeby sięgać po środki religijne i nadprzyrodzone. A ponieważ dziś walka toczy się o sprawy jak najbardziej dotyczące Boga i religii, to taka społeczno-religijna inicjatywa byłaby jak najbardziej wskazana.
Wiemy, że coś w tej dziedzinie się dzieje, bo prężnie działa Krucjata Różańcowa w intencji Ojczyzny. Warto podążać tym tropem.

Dlaczego władza tak konsekwentnie odmawia Telewizji Trwam koncesji na multipleksie?

– Źyjemy w erze mediów. Dawniej rządziły światem armaty, polityka czy wojna. Teraz rządzi sposób modelowania myślenia ludzkiego, bo to myślenie ludzkie stoi bardzo blisko działania. Wystarczy odpowiednio umodelować sposób myślenia ludzi, a osiągnie się efekt w postaci działania. Media dziś mogą wmówić ludziom niemal wszystko i wszystko zagłuszyć. Niestety, są takie, które to robią. Dlatego tak ogromna jest rola mediów katolickich, a szczególnie Telewizji Trwam. To właśnie te media w sposób jednoznaczny i prawdziwy mówią do Polaków i uczą, jak naprawdę powinno wyglądać ich życie.

Jakie słowa Ksiądz Kardynał chciałby przekazać uczestnikom sobotniego marszu?

– Można wyrazić tylko satysfakcję i ogromną radość, ponieważ stanowi to oznakę budzenia się społeczeństwa. Już nie można kierować nim hasłami partyjnymi. Naród jest siłą. Jeżeli Naród przemówi, to się liczy.
Media powinny być głosem Narodu. Wychodzenie ludzi na ulicę jest wyrazem tego narodowego zapotrzebowania. Kiedy Naród nie może już inaczej upomnieć się o swoje, wychodzi z żądaniami na ulicę. To, co do tej pory udało się przekazać w tym werdykcie ulicy, jest szczególnie ważne, a to jest zasięg tego protestu, który wciąż rośnie. Świadczy to o tym, że sprawa dotarła do duszy polskiej i byle czym tego głodu prawdy Polaków się nie uspokoi. Obecny rząd i jego przywódcy powinni zdać sobie z tego sprawę.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 21-22 kwietnia 2012, Nr 94 (4329)

 

Marsz online

wystarczy o 13.00 kliknąć w link: http://neonaucipl.clickwebinar.pl/Wolne_Media

Info. za: Nowy Ekran

Skip to content